Czego nie znoszę w Oldze Tokarczuk? | Dla każdego coś przykrego #20
Vložit
- čas přidán 2. 05. 2024
- Olga Tokarczuk. Pisarka. Noblistka. Klasistka. Przed Wami odpowiedź na najczęściej zadawane na tym kanale pytanie: dlaczego mam problem z Olgą Tokarczuk?
Litania do św. Olgi Tokarczuk:
0:00 Olga Tokarczuk gonna Tokarczuk
1:43 Olga Tokarczyk szydzi z czytelników
3:41 Olga Tokarczuk boi się internetu
7:13 Olga Tokarczuk nie radzi sobie z ontologią
8:19 Olga Tokarczuk szlocha nad upadkiem ludzkości
10:58 Olga Tokarczuk nie rozumie Forstera
15:33 Olga Tokarczuk nienawidzi Instagrama
16:41 Olga Tokarczuk nienawidzi gier
18:50 Olga Tokarczuk jest toksyczna
20:50 Olga Tokarczuk nie zasługuje na tak długi film
21:37 Olga Tokarczuk vs John Fiske
24:05 Olga Tokarczuk służy własnym interesom klasowym
29:33 Olga Tokarczuk nie będzie lepsza
30:05 Olga Tokarczuk vs Noël Carroll
32:10 Olga Tokarczuk wyśmiewa innych
Źródła:
1. Olga Tokarczuk, (Nie)czuły narrator, www.nobelprize.org/prizes/lit...
2. E.M. Forster, Aspects of the Novel, New York: Harcourt, Inc. 1955
3. Umberto Eco, On the Ontology of Fictional Characters, "Sign Systems Studies" t. 37, nr 1/2, DOI: 10.12697/SSS.2009.37.1-2.04
4. John Fiske, Understanding Popular Culture, London: Routledge 2011.
5. Noël Carroll, Filozofia sztuki masowej, przekł. Mirosław Przylipiak, Gdańsk: Wydawnictwo Słowo/Obraz Terytoria 2011.
Irytująca muzyka: Aaron Kenny, "A Baroque Letter" (2020)
Miniaturka: Samuel Hieronymus Grimm, "The French lady in London or the head dress for the year" (1771)
Wsparcie vloga: / @krzysztofmmaj
Holistyczna Agencja Eskapistyczna na Discordzie: / discord
#DlaKażdegoCośPrzykrego
Wersja podcastowa: open.spotify.com/episode/4EASjBhP6W38mcPROtqYdu?si=1FGRecP7RYmaQfOLG5XwAg&
Jakie to jest płytkie... Czym różni się uroniona łza wzruszenia na filmie Coco, anime Kimi no Nawa czy przy śmierci Dumbledora lub Vesemira od łzy uronionej nad, nie wiem, Romeo i Julią? Czy ta łza ma większą wartość tylko dlatego, że ktoś napisał tekst ileś set lat temu? Że są w nim trudne, nieaktualne już słowa? Że jest on lekturą szkolną?
*THIS*
W końcu ktoś to powiedział ❤️
Nie no dzięki za spoiler, naprawdę.
O nie Coco. W wieku 20 lat poryczałem się ostatni dzieciak
@@Halo_Legend przepraszam :c
"Pani Olgo, Krzysztof M. Maj mówiący z francuskim akcentem nie istnieje, nie może pani skrzywdzić."
Krzysztof M. Maj mówiący z francuskim akcentem:
Nie no, "Elsevier" było wielokrotnie szkalowane na kanale, zawsze z pięknym akcentem.
Ja najbardziej lubię jego sposób wymowy klechda xd
Paweł Kieler w sekcji komów Krzysztofa Maja? Co to jest, jakiś crossoverowy odcinek?
"Kuuuuurłaaa, kiedyś to było"
- Olga Tokarczuk, Noblistka
To jak pisze, że szkoda, że ludzie już nie wysyłają tylu listów jest takie boomerskie. XD
Otóż to! Gdyby Flaubert żył dzisiaj, nie pisałby listów, a przesiadywał na Discordzie 😆
@@KrzysztofMMaj I na discordzie można napisać więcej niż w listach. XP
Mi ona brzmi jak "natchnione polonistki", które w rzeczywistości nawet jak oczytane to tylko w wąskim spektrum które lubią, nie mając żadnej ( lub bardzo znikomą) świadomość o reszcie. Coś w stylu jak Sapkowski o grach, a potem próbują opierać sens(życia) kultury na tym ^^
Ponadto jakby była zaznajomiona z historią to (prawie)każda "kultura wyższa" tylko powstawała tam gdzie nauka była do przodu w porównaniu do reszty świata. Zresztą całe wieki kultury literatury czy artyzmu jest zazwyczaj opierana na kilku wybitnych (na tamte czasy) autorach a chcą udawać, że cała ma sens (bo znają historię literatury tylko z szkoły i całego kółka wspólnej adoracji). :v
@@eevve9894 byle przeczytać wczesniej to co się napisało , nim się to opublikuje ;) backspace i delete jest zdecydowanie lepszą funkcją niż nowa kartka i korektor, lub "broń boże" - przekreślenie.
Jydny problem jaki mam z cyfrowym przekazem, to że gdy zabraknie prądu i technologii ( znowu) to one przepadną całkowicie.
Jeśli Nobla daje się ludziom, którzy zrobili coś przełomowego, wielkiego, to z tego co wiem Tolkien stworzył jako pierwszy cały świat, języki, kultury pod swoją książkę. Czemu on nie dostał nigdy nobla?
Bardzo dobre pytanie. Jeszcze żaden literaturoznawca nie umiał mi na nie odpowiedzieć, a zadaję je często 🙃
No niestety... Do nagród literackich trzeba mieć duuuuuży dystans
Dziś nobel w literaturze czy pokojowy to POLITYKA....trendy polityczne i kropka .. czemu Herbert nasz nie dostał? A np Szymborska pisząca ku czci.....dostała. pytanie retoryczne.....
Dziś tego typu nagroda nic nie znaczy....a przynajmniej nie wskazuje na kogoś wybitnego w swej dziedzinie...ale na twórcę płynącego z prądem politycznym. Niestety...
Oszczędzali kasę dla Obamy i Grety.
@@matyjaszmatyszek7306 niby zawsze.....tylko w obecnych czasach jest to już maniera rażąca....
myślałem, że za oknem trwa strzelanina, a to tak naprawdę było synchroniczne pękanie tyłków moich byłych nauczycieli
🤣🤣🤣 uwielbiam ❤️
Cieszę się, że moja polonistka nie kłaniała się Tokarczuk.
Ten podział jest też toksyczny, patrząc w drugą stronę: jeśli ktoś przykładowo lubi słuchać muzyki klasycznej, to automatycznie może być postrzegany jako buc, nawet jeśli robi to dla czystej przyjemności, a nie z pobudek klasowych. A nie ma nic złego w tym, by jednego dnia słuchać symfonii Mahlera w pracy i oglądać animce w wolnym czasie.
PS. Jescze jeśli chodzi o wysoką cenę i ekskluzywność "sztuki wysokiej" - Instytut Chopina odwalił w tym roku kawał świetnej roboty podczas streamingu całego konkursu chopinowskiego w bardzo wysokiej jakości. Także coś te internety jednak zmieniają ♥️
Pełna zgoda w kwestii postscriptum, czerpią dobre wzorce z transmisji z Metropolitan Opera, które uczyniły operę bardziej dostępną dla ludzi na całym świecie.
Nawiasem: Feierlich und gemessen ohne zu schleppen i w ogóle cała I D-dur Mahlera to jeden z moich najukochańszych utworów symfonicznych wszechczasów. Nie znam praktycznie w ogóle muzyki popularnej, bo nie umiałem nigdy wysłyszeć tekstu piosenek, taki defekt. Całe życie słucham więc muzyki instrumentalnej i bardzo boleję nad jej bucerskim obrazem, kreaowanym jednak świadomie i celowo przez dużą część polskiego środowiska kulturalnego (rzucam pytanie: czemu w filharmoniach nie ma regularnych koncertów muzyki z filmów, seriali gier? naprawdę potrzebujemy od tego festiwali?).
Już lepiej być bucem, czy też snobem zasłuchującym się w klasycznej (i tylko klasycznej) muzyce i oglądającym tylko ambitne kino psychologiczno-artystyczne (gnojąc jednocześnie wszystko inne co od tego wzorca odbiega) (tak, anime też :( ), niż aroganckim ignorantem działającym w przeciwną stronę
Podobnie Opera Nova w Bydgoszczy streamowała Koncert Noworoczny, co dało wolny dostęp do niej kilkuset tysiącom ludzi! Coś niesamowitego.
@Krzysztof, co do pytania (co prawda retorycznego, ale pozwolę sobie się wtrącić) o koncerty muzyki filmowej w filharmoniach. Otóż są, przynajmniej w bydgoskiej i łódzkiej. To właśnie tam pierwszy raz "na poważnie" kilkanaście lat temu zetknęłam się z muzyką filmową i było to cudowne przeżycie. Niestety odbywają się one jedynie kilka razy do roku, nad czym bardzo ubolewam. Na szczęście jest też mnóstwo orkiestr, które odwiedzają największe polskie miasta z repertuarem z muzyki filmowej i growej, więc na przykładzie Łodzi mogę powiedzieć, że takie koncerty odbywają się raz w miesiącu czy to w filharmonii, czy to w Teatrze Muzycznym, czy większych obiektach przy okazji trasy koncertowej którejś orkiestry :)
@@KrzysztofMMaj Dołączam się do pytania, wariacji nt Ad Victoriam Dinletira czy Metairy'ego słucham pasjami i mógłbym tak długo ciągnąć tytuły i nazwiska, których popularyzacja spowodowała by wręcz społeczną presje na skrócenie okresów wyłączności na wykorzystanie w w/w materiałach.
Jeżu tak. A jeszcze nie daj borzu bądź studentem_tką muzyki klasycznej (tak jak ja), to już w ogóle jednocześnie snobizm i zaraza, bo tfu, elity, a i normalną robotę byś sobie znalazła. Na przykład w księgowości...
Jasne, już, qrwa lecę.
Smacznej kawusi, polonista mnie dusi
Na szczęście jesteś Ty, bo "słuchałem" w tle jej przemowy noblowskiej naprawiając próg między pokojami w mieszkaniu. Ujebałem panel klejem, ukruszyłem płytki, wygiąłem listwę progową tak, że finalnie przypomina to stary otarty próg zwalniający, a nie gładkie łączenie między pokojami. Wkurw iony dwa dni myłem ręce z kleju. A z przemowy ciul pamiętam :D
Dziękuję.
Zrobiłeś mi dzień panie coach xD
Az przykro czytac, ze to pisze osoba ktora sama nagrywa filmiki na yt.
Myślę, że jedyną przykrą rzeczą jest to, że ulubienica lewicy i noblistka zieje nienawiścią do tych grup społecznych, do których wolno ziać nienawiścią dlatego, że nie chroni ich żaden dyskurs polityczny.
@@KrzysztofMMaj Nie poczulam, zeby do kogolwiek ziala nienawiscia. Raczej mowila o staczajacym sie swiecie. I ma bardzo duzo racji. Koniec koncow tylko my sami mozemy byc sobie sadem, stety i niestety.
Uważajcie na sady. Szczególnie jabłkowe
Najśmieszniejsze jest to że wszelkiego rodzaju pololniści i osoby takie jak bohaterka tego odcinka chcą zachęcić ludzi do czytania książek a osiągają zupełnie odwrotny od zamierzonego efekt. Ale wiadomo internet zły a fantastyka to nie literatura
Tak. To najśmieszniejsze. Ale im dłużej o tym myślę, tym bardziej nachodzi mnie refleksja, że ci ludzie są tak głęboko zapatrzeni w siebie, że nigdy nie wyjmą głowy z dupy na wystarczająco długo, by zobaczyć, jak poza nią rozkwita i rozkwitać będzie działalność artystyczna.
Motywy fantastyczne =/= fantastyka. Fantastyka = science fiction, fantasy i horror. Ale z fantastyczności romantycznej czerpie oczywiście najwięcej horror i literatura grozy, fantasy i SF w ogóle zaś nie.
Tak, bo arbitralnie jak wczoraj wieczorem grałam w cyberpunka, to dzisiaj absolutnie nie mam prawa pójść do mozaku na wystawę. Jak w piątek byłam na diunie, to nie mam kur**a wstępu już nigdy ani do opery, ani do teatru. To absolutnie nie jest tak, ze te dzieła się przeplatają i do siebie nawiązują. To się wyklucza. Jak się ma konto na steamie albo netflix-a, to od razu się ma bana na filharmonię, operę, teatr i literaturę piękną. Nie wiesz tego?
Posypuję głowę popiołem, jak to napisałaś, to od razu jasko i wyraźnie zobaczyłem, jakie to oczywiste. *I have been in the dark*
ja: hiszpańska która stara się uczyć się polskiego
krzysztof m.maj: zaczyna mówić po polsku z francuskim akcentem
ja: mierda...
Jak Ci idzie nauka? 🤗
Nie mówi się "tylko" raczej "co do pierda." :)
A mnie się gilotyna w kieszeni otwiera jak zdaję sobie sprawę, że są książki, których przeczytaniem można się pochwalić tylko dlatego, że zalicza się je do kultury wysokiej. Z zupełnie inną reakcją spotkałam się jak mówiłam, że czytam „Imię róży” a z zupełnie inną spotykam się jak mówię, że czytam drugi raz Harry’ego Pottera. Tak jakby czytelnicy dzielili się na dwie grupy: poważnych, tych od klasyków i opasłych zakurzonych tomów, i tych niepoważnych, czytających literaturę popularną (bo to co podoba się masom jest z jakiegoś powodu skażone, nieczyste). Mnóstwo osób nie czyta albo nie dzieli się swoimi spostrzeżeniami (szczególnie w środowisku szkolnym) właśnie z powodu tego dziwnego elitaryzmu literackiego.
Tak właśnie jest! Choć muszę powiedzieć, że szczególnie czyta się zdanie o gilotynie w kieszeni pochodzące od komentatorki kreślącej się w awatarze jako Maximillien Robespierre, uwielbiam! Co do Eco zmartwię Cię, elityzm zaszedł jeszcze dalej. Na polonistyce słyszałem, że "Obsoletki" Justyny Bargielskiej są doskonalsze artystycznie, bo "Imię róży" ekranizowano z Seanem Connerym, więc jest to k o m e r c j a.
A najśmieszniejsze jest to, że "Imię Róży" powstało jako miks tak zwanej literatury wysokiej i prostaczkowatego kryminału 😅
@@KrzysztofMMaj Nie zgadzam się z Wami wszystkimi... To są dwa plemiona wariatów (podobieństwo do polityki przypadkowe?) Jedni boją się, że ich doskonałość artystyczna nie będzie oczywista, więc tworzą kluby wzajemnego lizania się po... chciałem napisać: wzajemnego mianowania się geniuszami. Zaś drudzy taplają się w najbardziej prostackiej rozrywce, wmawiając sobie, że jakikolwiek rozwój czy sięgnięcie po coś bardziej ambitnego to zbędne wygłupy. - Wmawiając sobie, czy raczej w ten sposób usprawiedliwiając swe lenistwo!
To trochę tak, jakby ludzie dzielili się na himalaistów, głoszących, że kto nie himalai, ten nic z życia nie czai - a na dokładkę ci ludzie ustalaliby [nie cierrrpię pisać "by" osobno] między sobą, czy dana wyprawa w Himalaje była "prawilna", czy dana góra i sposób wejścia na nią dają prawo do "pasowania" na prawdziwego himalaistę, itd. - Zaś z drugiej strony mielibyśmy tłum uważający, że tylko głupi ruszy palcem, kiedy może leżeć na kanapie, a w ogóle, to wszystko jest względne, i jak ktoś był w parku, to też może się uważać za himalaistę...
Ja tam jednym i drugim mówię: "odejdźcie w pokoju, ale odejdźcie prędko". Ani nie zamierzam katować się bebłotem dlatego, że nobilitowany, noblowany, czy inaczej lakierowany, ani unikać rzeczy trudnych, wedle zasady z piaskownicy, że "czego łatwo nie zrozumiem, jest głupie".
Wyrafinowanie bowiem jest piękne - o ile tylko służy autentycznemu rozwojowi. nie popisywaniu się. Bezpretensjonalność również jest piękna -- o ile wynika z rozpoznania, że w danej chwili to ona pasuje najlepiej, a nie z lenistwa... A skrętu zwojów mózgowych można doznać i słuchając opery, i disco polo, choć przyznajmy - w tym drugim przypadku jednak częściej, i więcej szlamu trzeba przerzucić, by się dokopać do perełek...
Odpowiedzią na tępy elitaryzm bywa gorszy jeszcze rewolucyjny egalitaryzm... Nie jest łatwo zachować mieszankę samodzielności osądu i pokory, ale będę dalej próbował... Krzyżyk mi na drogę. 😂
Nagrody literackie to od zawsze był mało śmieszny żart, bo jak świat stary tak te nagrody zawsze służyły pchaniu danej linii myślowej, politycznej, etc.
No bo jeżeli Tolkien, który jako pierwszy od zera stworzył cały wielki literacki świat ze swoją własną mitologią, kulturami i pełnoprawnymi językami, nie dostał Nobla to ja nie mam pytań...
Miałem taki problem. Kiedyś biczowałem się za to, że gram w grę lub czytam komiks, zamiast poznawać ambitne dzieła literatury. W końcu dałem sobie spokój, bo ile można
Erm, myślę, że prawda leży po środku. Najlepiej chyba ani nie przyprawiać sobie na siłę koturnów (katując się "sztuką wysoką dlatego tylko, że wysoka, i pozwala spojrzeć na innych z góry), ani nie poszukiwać tylko błocka kultury "niskiej" (tania wymówką, że nie ma rzeczy prymitywnych, są tylko bezpretensjonalne - to też snobizm, tyle, że odwrócony)
Dobrze, kiedy człowiek rozwija się i potrafi zrozumieć rzeczy złożone, docenić harmonię ich elementów. W przypadku literatury oznacza to np. uznanie, że synonimy służą bardziej precyzyjnemu malowaniu odcieni...
Zarazem dobrze, kiedy umiemy docenić piękno prostoty - ale docenić nie dlatego, że złożoność jest poza naszym zasięgiem.
Na pewno tanią pokusą jest poszukiwanie wyrafinowania tam, gdzie służy ono popisywaniu się. - Ładnie wykpiwał to Korczak (w Królu Maciusiu? Z pamięci przytaczam), pisząc, iż ludzie dorośli też bardzo lubią obrazki w książkach, ale nie mogą się do tego przyznać, więc nazywają je ilustracjami... Pagaczewski (ten od prof. Gąbki) pisał, że Ludzie Bardzo Ważni nie jedzą, tylko posilają się; nie idą spać, tylko udają się na spoczynek, itd. Zaś Einstein twierdził, że jeśli nie potrafisz czegoś wytłumaczyć 10-letniemu dziecku, to znaczy, że sam nie wiesz, o czym mówisz... A przecież trudno zaprzeczyć, że świat pęka od samozwańczych "ekspertów", którzy po obejrzeniu jednego filmu na YT czują się wyroczniami...
Jest czas, nastrój i właściwy moment na kanapkę w biegu, jak i wykwintny obiad... Na operę, jak i disco polo (choć tam trzeba więcej szlamu przerzucić)
"Olga Tokarczuk nie będzie lepsza niż mr. Robot"- aż się wzruszyłem, że padły te słowa xd
Płakałam tak samo mocno i szczerze podczas Nędzników, Króla Lwa i Opowieści z Narnii, śmiałam się równie szczerze i głośno na Weselu Figara, Bękartach Wojny i Shreku. Dla mnie to wszystko są arcydzieła 😁
I to jest właściwe podejście do sztuki!
Bękarty najlepsze są !
Jednakże od cebuli też się płacze ;)
26:55 jak mawiał Bóg Imperator Diuny - „Najbardziej lękam się fanatyków liberalizmu… Poskrob liberała, a znajdziesz skrytego arystokratę.“
Szanuję to odniesienie.
Muszę to w końcu skoczyć
Nie zgadzam się z tym stwiedzeniem :)
Jejku... Przez to, że nie potrafiłam szczerze docenić i poczuć twórczości Olgi Tokarczuk i ogólnie jej postaci, czułam się tak wyobcowana w moim kręgu znajomych. Dostałam nawet jej książkę na zakończenie liceum. Teraz coraz częściej widzę w internecie ludzi, których opinia pokrywa się z moją przynajmniej częściowo. Już nie mogę się doczekać tego, co wyciągnę z tego odcinka. Siadam do oglądania! Smacznego obiadku/smacznej kawusi i miłego dnia wszystkim~
Ja do dzisiaj słyszę wyższościowe teksty, że pewnie nie dorastam intelektualnie do wielkości jej prozy i potem muszę się uciekać do rozmarowywania takich insynuatorów po podłodze przykładami pisarzy, którzy zjadają ją talentem na śniadanie. Strasznie nużące to, mam ogromną nadzieję, że po tym filmie będę mógł robić to już ciut rzadziej 😃
Też słyszałam, że nie dorosłam intelektualnie/emocjonalnie (skreślić, albo dopisać co bardziej pasuję) do tych wielkich dzieł... ale z perspektywy czasu przestało mieć to dla mnie znaczenie. Większość osób, które z mojego otoczenia zachwyca się tą prozą, naprawdę czytają to, bo tak wypada. Ja mam swój regalik z fantastyką i cieszę się jego zawartością, bo są tam treści, o których naszej noblistce się nie śniło. Aaaa i są tam na tym regale jeszcze gry, a gry to zło :P
@@matyjaszmatyszek7306 No możliwe, mam dopiero 34 lata... i obawiam się, że nie dorosnę, bo na półkach same szarlataństwo ;) a nie poważna i jedynie słuszna lyteratura
Nie zgadzam się całkowicie. To jest prosta literatura, z płytkim przekazem, tylko nudno napisana. Nie zostawiła mnie z żadnymi przemyśleniami, których wcześniej nie wyczytałbym od mądrzejszych prozaików, eseistów i filozofów. Trudna proza z filozoficznym przekazem to jest Dom liści Marka Danielewskiego albo Małe, duże Johna Crowleya, albo Troika Stepana Chapmana.
@@KrzysztofMMaj Panie Krzysztofie jakich pisarzy, którzy zjadają Arystokarczuk na śniadanie by mi Pan polecił? Mam ochotę na coś dobrego💫
„Ad mortem usrandum” wchodzi do mojego słownika na stałe ❤️
Ja znałem ad mortem defecatam :-)
Ech, ja twórczość Olgi Tokarczuk naprawdę lubię, "Prawiek i inne czasy" to jedna z najbardziej działających na moje emocje książek, kilka innych jej dzieł też bardzo dobrze mi się czytało. Ale jak postanowiłam się zapoznać z jej mową noblowską, to nie zdołałam przez ten tekst przebrnąć, a na to, co przebrnęłam, cały czas się wykłócałam w myślach. I po przeczytaniu tej mowy dodatkowo doceniłam mowę Wisławy Szymborskiej z tymi absolutnie świetnymi fragmentami o tym, że natchnienie nie jest tylko domeną poetów i innych twórców, a wszystkich pasjonatów, czy tym, jak napędza takie pasje ciekawość połączona ze świadomością swojej niewiedzy.
_"(...) to jedna z najbardziej działających na moje emocje książek" _ - a jeszcze lepsze są dzieła działające na żołądż. Nie żartuję, nie trolluję. Skoro decydują takie właściwosci dzieła, to stymulowanie żołędzi - jeszcze lepsze.
Zgadzam się! Prawiek czy Anna inn zrobiły na mnie niesamowite wrażenie, ale jak wzięłam się za czułego narratora to na zmianę się wkurzałam i śmiałam XD najpierw jakieś wegańskie wynurzenia Wgl nie na temat a potem cudowne przekyslenia na temat dzisiejszej młodzieży i ciagle źle, bo z jednej strony nikt już nie czyta i 2 pokolenia do przodu nie będzie już żaden człowiek czytał książek, a z drugiej strony tragedia bo Kowalski sb lubi kryminał przeczytać a to zbrodnia przeciwko literaturze
@@ameliajankowska2110 Takiej Tokarczukowej nie przyjdzie nawet na myśl że jej powieści mają taką samą wartość jak owe kryminały, a na wieść o tym że ktoś sięga po Tukidydesa Wojnę peloponeską jeśli chce chce mieć do czynienia z treściami NAPRAWDĘ istotnymi pewnie nie wiedziałaby co powiedzieć. Bo nie wie jakie treści są istotne.
Już na samym początku nasuwają mi się dwie konkluzje: 1. Krzysztof z pewnością był podłączony do kroplówki nawadniającej przez cały czas nagrania (inaczej skończyłby jako wysuszony rodzynek po takiej ilości Tokarczuk na raz), 2. Najwyraźniej w najbliższym czasie trybutariusze mogą spodziewać się emotki ''francuskiego pieska'' (jamniczka ofc.), który z bagietką i zakręconym wąsem będzie przywoływany w rantowych momentach streamów
To jest *genialny* pomysł Podsunę naszej jamnikotwórczyni!
@@KrzysztofMMaj 💕💕💕
Pamiętam, że w którymś numerze ,,Fantastyki", bodajże z roku1986, wydrukowano list Olgi Tokarczuk proponującej aby redakcja publikowała poezję.
XDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDD
Masz namiary na konkrety numer?
A to ciekawe, ponieważ teraz Noblistka „nie chce pamiętać” o swojej poezji, może się jej wstydzi.
Najlepiej Mickiewicza :) Boże drogi.
Wspomniana opera jest idealnym przykładem na niską sensowność podziału na kulturę wysoką i popularną. Libretto wielu dzieł to bardziej opowieść o podstawowych ludzkich emocjach (takich jak miłość czy zazdrość) niż tekst skłaniający do szalenie głębokiej refleksji intelektualnej.
Otóż to!
być może dlatego, że sztuka operowa opiera się mimo wszystko na muzyce. nie tłumaczy to oczywiście potencjalnego lenistwa librecistów, ale zapewne wymogi formy, jaką jest opera, są przeszkodą do tworzenia skomplikowanych fabuł ze smokami w tle.
Co do smoków w tle mogę się nie zgodzić ;)
Pokonanie smoka jest jednym z motywów w Pierścieniu Nibelunga R. Wagnera :D
Słuchanie oper do doznanie bardziej estetyczne, niż intelektualne
@@eureka9217 Pełna zgoda
Tytuły rozdziałów wyglądają jak nagłówki w Wiadomościach TVP. Brakuje tylko "Olga Tokarczuk spuszcza wpierdol Najmanowi", albo "Olga Tokarczuk pali papierosy za garażami" xD
Olga Tokarczuk prowadzi nielegalny przemyt imigrantów przez polską granice
Jasne, że hiperbola, ale też dużo zależy od techniki, potrzebnych materiałów itd., a studenci ASP regularnie narzekają na to, że bankrutują na tym (gdy tymczasem mogliby za ułamek tej kwoty tworzyć prace cyfrowe)
Serio porównujesz digital art, po którym możesz mieć zarobki 10k/miesiąc przy sensownym zaangażowaniu i portfolio, z uczeniem się gotowania z Makłowicza? Wiesz, że to jest dokładnie taki sam klasizm, jak i Tokarczuk, i ze zamieszczasz ten komentarz pod materiałem właśnie o tym? XD
@@KrzysztofMMaj nie wiem czy miałeś na celu wywołać masową hiperbolizację, ale mam wrażenie że się udało. Po filmiku mogę jasno stwierdzić, że Tokarczukowa jest dosyć memiczna xD
Choć komentarz pewnie utonie w morzu pozostałych, i tak go wyprodukuję, bo odcinek wywołał we mnie lawinę skojarzeń z moimi własnymi wspomnieniami szkoły średniej. Konkretnie - odniesienia do klasizmu, który, jak sądzę, już wtedy odczułem.
Miejsce akcji: jedno z 'elitarnych' liceów należących do pierwszej dziesiątki w Warszawie wg. tak uwielbianych tutaj rankingów. Profil humanistyczny. Pierwszego dnia szkoły zyskałem kolegę, z którym trzymałem się i siedziałem w ławce aż do matury. Obaj byliśmy zainteresowani literaturą, muzyką i szeroko pojętą kulturą, obaj też mieliśmy klasyczną łatkę 'zdolny, ale leniwy'. Dość szybko połapałem się, że na lekcjach polskiego, prowadzonych zresztą przez naszą wychowawczynię, doświadczoną pedagożkę i krytyczkę literatury, ewidentnie kolega jest postrzegany lepiej, oceniany lepiej, więcej uchodzi mu na sucho, bardziej podkreślany jest drzemiący w nim talent. Obaj w naukę wkładaliśmy mniej więcej podobny wysiłek i jeśli czymś podpadaliśmy nauczycielce, to zazwyczaj razem. Na ile potrafię ocenić, talentem też od siebie wiele nie odstawaliśmy. Na czym więc polegała różnica?
Właśnie na podziale kultury na 'wartościową' i 'mało wartościową'. On lubił współczesną poezję, Witkacego, Gombrowicza, beatników, balladzistów. Ja - fantastykę, gry wideo, Szymborską i punk rocka. Próbował pisać surrealistyczne opowiadania, z kolei ja - ironiczne wiersze. W oczach polonistki on był wrażliwą duszą i młodocianym artystą, o którym świat usłyszy i który zasługuje na troszkę taryfy ulgowej - ja zaś byłem niesfornym dzieciakiem trwoniącym talent i dobrą edukację na głupoty.
Gdy zadeklarowałem, że prezentację maturalną przygotuję o tworzeniu światów w prozie fantasy, posługując się Tolkienem, Sapkowskim i George'em R.R. Martinem, otrzymałem uśmiech politowania i pytanie, czy jestem pewien. Polonistka zresztą nie kryła się ze swoim przekonaniem, iż (tu autentyczny cytat) 'literatura fantasy jest dobra dla chłopaczków, którzy nie wyrośli z okładania się kijami i udawania rycerzy'.
I żeby nie było wątpliwości - lubiliśmy się z owym kolegą, nie było między nami żadnych żali czy rywalizacji. Pomagaliśmy sobie, wymienialiśmy napisanymi 'do szuflady' tekstami, do dziś zresztą zdarza nam się to robić, bo obaj wciąż coś tworzymy - ja niedługo doczekam się pierwszej publikacji fantastyki własnego autorstwa. Nie było niesnasek i podziału na zainteresowania 'gorsze' i 'lepsze', chociaż uznana pani polonistka i krytyczka bardzo chciała je w nas zaszczepić - odgórnie, tak jak zostało powiedziane w odcinku.
Tworzenie światów w literaturze fantasy? Bliźniacza duszo, ja o tym dwie książki napisałem, wprawdzie okropnie naukowe, bo to były prace bronione na UJ (magisterska i doktorska), ale iskra, która je roznieciła, była czysto fanowska. Dziś już u mnie na seminariach na AGH ludzie piszą własne prace o światotwórstwie i malutka dyscyplina powolutku się rozwija.
Spotykałem się z takimi skandalicznymi odpowiedziami, jak Twojej polonistki, całe życie i spotykam dalej, mimo doktoratu, zaczętej habilitacji i pracy na uczelni. To jest coś, co nie odejdzie z naszej rzeczywistości tak długo, jak długo uprawomocniać będą takie sądy malowane autorytety pokroju Tokarczuk.
@@KrzysztofMMaj Moja droga się na czas studiów filologicznych troszkę z fantastyką rozeszła, ale też nie do końca, bo pracę magisterską poświęciłem zestawianiu motywów i postaci z fińskiej Kalevali (którą, jak wiadomo, obszernie inspirował się Tolkien) z mitologiami innych kultur europejskich - Celtów, Bałtów, Skandynawów. Chcemy czy nie, fantastyka często jest obszernie zakorzeniona w mitach.
A sama prezentacja maturalna też przebiegła dość absurdalnie, ponieważ komisja ewidentnie nie potrafiła o fantastyce rozmawiać i nie była szczególnie zainteresowana tym, co mam do powiedzenia. Wątku prozy Martina skrzętnie unikano, bo - dam sobie rękę uciąć - żadna z pań egzaminatorek nie miała jej nigdy przed oczami, a w odniesieniu do Sapkowskiego i Tolkiena padły generyczne pytania wygrzebane zapewne z jakiegoś klucza, niestety nijak niezwiązane z moim tematem. Tym sposobem po omówieniu worldbuildingu musiałem nagle opowiadać o przemianach wewnętrznych Froda na przestrzeni trylogii. Sytuacja zbiła mnie z tropu na tyle, że nie wypowiedziałem się szczególnie błyskotliwie i straciłem pokaźną garść punktów...
Jedyne czego żałuję to to, że ten film nie wyszedł w kwietniu, mogłabym go wtedy pokazać mojej polonistce zakochanej w kulturze wysokiej i Oldze Tokarczuk. :')
Smutne jest to jak taką postawą wiele ludzi zwyczajnie zrazi się do... szczerze mówiąc - jakichkolwiek środków kultury. Prawda jest taka, że nie ważne czy kultura jest wysoka czy masowa, jedno i drugie stymuluje twój umysł - lepsze to chyba od siedzenia i wgapiania się w ścianę bez większego celu... Świetny vlog, przyjemnie się słuchało przy kubku dobrej herbaty :D
Właśnie to mnie najbardziej boli. Bo jaskrawo widać, że przyczyną odwracania się młodych pokoleń od kultury jest właśnie to, jak pogardliwie wypowiadają się ludzie tzw. kultury (w istocie bardzo od niej odlegli) na temat wszystkiego, czego nie zadali sobie trudu poznać.
No właśnie z tym mam problem w wypowiedzi pana Krzysztofa. W jaki sposób "365 dni" stymuluje umysł? Chyba na takiej zasadzie, jak zjedzenie hamburgera stymuluje kubki smakowe. Jedno i drugie nie rozwija w żaden sposób, nie skłania do refleksji, a czytanie takich dzieł jest jedynie bezmyślnym konsumpcjonizmem przeniesionym na płaszczyznę literatury.
Podział na kulturę wysoką i masową powinien służyć odseparowaniu dzieł stymulujących rozwój od tych ukierunkowanych na bezrefleksyjną rozrywkę.
Pan Maj sprawia wrażenie, jakby próbował przypodobać się motłochowi grającemu w gierki, poklepać ich po plecach i powiedzieć, że wszystko super, nie muszą się rozwijać, są wspaniali i im też należy się doza "kultury".
@@emanuelrusiecki6670 A czy o takiej "kulturze masowej" była tam mowa? Problem polega na tym, że do tej właśnie kultury masowej ludzie pokroju olgi tokarczuk wrzucają dzieła naprawdę świetne (aczkolwiek nie będące piękną poezją na przykład), razem z barachłami pokroju 365 dni i mówią, że całe to jest nastawione jedynie na rozrywkę. Poza tym, określenie graczy jako "motłochu grającego w gierki" dosyć sporo świadczy o pańskim do nich podejściu.
@@Fifsson_ Z Olgą Tokarczuk faktycznie jest problem. Niechęć do fantastyki naukowej wynika przeważnie z niedostatecznym zapoznaniem z techne, które z kolei wynika z cech osobowości niepodlegających wartościowaniu.
Powiedz mi, czy czytanie czterdziestej pierwszej książki o trollach lub mordestwie w pociągu jest rozwijające? Moim zdaniem nie. Większość ludzi nie jest nastawiona na rozwój i powinno mieć to odzwierciedlenie w kategoriach, jakimi się posługujemy. Wrzucanie wszystkiego do jednego worka jest dla mnie szkodliwe. Wiele razy polecano mi seriale ewidentnie skierowane do odbiorców ekhem... niegustujących w myśleniu.
Funkcja sztuki to wzbudzanie emocji. Jeśli komus wystarcza disco polo, who am I to judge. Można tylko podsuwać sobie nawzajem inne rzeczy. Kiedyś słuchałem tylko muzyki instrumentalnej, potem techniawy, teraz ambientu. Kto wie, czego będę słuchać za 10 lat? Ocenianie kogoś po zainteresowaniach jest błędem i uczą nas tego błędu właśnie malowane autorytety.
Moja mama jest osobą wykształconą, w swoim życiu przeczytała mnóstwo wybitnych książek, obejrzała wiele nagradzanych filmów i ogólnie zna się na sztuce. Niestety gardzi kulturą "masową" którą uważa za chłam dla ludu a nie prawdziwą sztukę. Widzę również że boli ją fakt że nie jestem taki jaka ona była w moim wieku. Ostatnio powiedziała mi abym czytało więcej "poważnych książek" a nie tylko tą durną fantastykę. Oczywiście nie wygląda to tak że nie czytam niczego innego niż fantastyka ale ten gatunek jest zdecydowanie moim ulubionym, ogólnie uwielbiam komiksy, animacje, różne filmy i seriale akcji najlepiej z elementami fantasy. Jej z kolei nie podobają się moje zainteresowania, cały czas mi powtarza że nie dostanę się na filmówkę z takimi zainteresowaniami i że tylko marnuję sobie czas. Ale ja się z nią nie zgadzam. Co z tego że przeczytam jeszcze więcej poważnych książek i obejrzę więcej poważnych filmów jeżeli to właśnie jak to ona określiła "durna fantastyka" inspiruje mnie do tworzenia? Ktoś może powiedzieć że jestem po prostu osobą infantylną i nie rozumiem "prawdziwej" sztuki, ale nie zgadzam się z tym bo to właśnie fantastyka pozwala mi się wyrazić i sprawia że moja twórczość jest autentyczna.
Nie daj się stłamsić. Rób to co kochasz
No niestety Twoja rodzicielka jest zwyczajną ignorantką, która wychodzi z założenia że w innym gatunku/medium nie ma rzeczy wybitnych. Takie podejście jest toksyczne i totalnie archaiczne. Przykro się czyta takie komentarze
Długo szukałem zdjęcia Olgi Tokarczuk w Creative Commons na miniaturkę, ale - nie znalazłszy - uświadomiłem sobie, że na szczęście istnieją osiemnastowieczni francuscy karykaturzyści, których talent pozwoli na oddanie sprawiedliwości temu, co największe w naszej Noblistce tuż po rozdętym ego. Czyli jej dred-plerezie.
*Uwaga* Klawesyn w tle nie był dobrym pomysłem, bo wysokie tony mi się sprzęgły z moją wypowiedzią i na niektórych głośnikach (zwłaszcza wbudowanych) może to brzmieć nieprzyjemnie przy głoskach frykatywnych (głównie "s"). Przepraszam! Wersję na Spotify postaram się maksymalnie wyczyścić.
ten klawesyn pasuje perfekcyjnie
Moim zdaniem ta muzyka w tle pasuje idealnie, można by ją ewentualnie troszkę przytłumić. Dobrze też nie zdecydowałeś się na zdjęcie Tokarczuk, bo ten styl miniaturek jest cudowny
Dzięki za ten materiał. Z radością obejrzałbym podobny o Godek czy Ziębie. Zwłaszcza tym ostatnim, którego moi bliscy traktują niestety jako jedyne źródło informacji nt. medycyny.
Może słuchałem zbyt cicho (młody śpi) ale moim zdaniem tam nie było żadnego klawesynu. W mojej głośności słyszałem trąbkę, coś w stylu głównego motywu ojca chrzestnego i było ok. A co do treści to zgadzam się - jako fan muzyki klasycznej (i człowiek kompletnie nieoczytany) pretensjonalny charakter sztuki wyższej mierzi mnie bardzo. Ja z chęcią bym sie wybrał do baru wypić piwo w rytmach Royera czy Sait-Saensa, niestety takich barów nie ma. Są za to filharmonie pełne dziadków, którzy krytykują niezbyt formalny ubiór innych i jednocześnie kaszlących/charczących podczas przedstawienia.
Ja już się przyzwyczaiłam, że twoje filmy mają takie miniaturki i bardzo mi się to podoba :3
Krzysztof nigdy się nie wypłaci za te cysterny wody, które zamówił na dzisiejszy materiał.
Wow. Muszę przyznać, że jestem pod wielkim wrażeniem tego filmiku. Pod wrażeniem, bo bardzo cenię autora kanału i jego przemyślenia, a jednocześnie odebraliśmy przemowę Tokarczuk w tak różny sposób, jak to tylko możliwe. Ponieważ jestem przekonany, że pan Maj nie miał złych intencji, pozostaje mi tylko zastanowić się, jak bardzo różnie możemy odbierać ten sam tekst, skoro z fragmentu, który dla mnie zachęca do zjednoczenia czytelników i pisarzy oraz porzucenia sztywnych i sztucznych ram gatunkowych, pan Maj wywodzi odezwę do podziału my (sztuka wysoka) vs oni (sztuka niska/skomercjalizowana).
"Prawiek i inne czasy" przeczytałam już bardzo wiele lat temu i długo była to jedna z moich ulubionych, zaczytanych wielokrotnie książek. A potem pani Olga zaczęła się wypowiadać publicznie :D
No właśnie. I potem zaczyna działać znany syndrom, kiedy czytelnikowi coraz trudniej jest czytać powieść w oderwaniu od poglądów autora (ten sam casus jest z transfobią JK Rowling na przykład).
@@KrzysztofMMaj JK Rowling mi na szczęście radości z Pottera nie zepsuła. Brr, jeszcze tego by brakowało.
Moja mama, będące nauczycielem geografii, dowiedziała się że winni temu, że uczniowie czytają byle co są nauczyciele. Ale nie wszyscy... tylko Ci, co czytają np. kryminały. Oczywiście moja mama uwielbia kryminały XD
Jest takie słowo "oczytany" i używa się go w odniesieniu do osób, które dużo wiedzą i rozumieją. A dlaczego nie ma słowa "ograny"? Kto powiedział, że książki to jakieś lepsze medium niż gry czy filmy? Od dzisiaj będę mówić o moich rodzicach, że są "tacy nieograni". Aż mi ich żal.
Ale jest także słowo "gramotny", oznaczające osobę ogarniętą życiowo lub też wielozadaniową 😊
Ooo, można by je chytrze zaadaptować w nowym znaczeniu!
O boże! Nareszcie się pojawił ten wątek! Dziękuję, Krzysztofie!
Tak, tak, panie profesorze, tak, tak.
Panie Krzysztofie, skromy i niewidoczny widz z tej strony: nie zawsze się z Panem zgadzam i czasem w głowie z Panem dyskutuję, ale jako nauczyciel z powołania (ale nie w zawodzie) uwielbiam Pana sposób myślenia i podejścia do edukacji :)))) Zajebiście żałuję, że takich rozmów nie można prowadzić z uczniami.. Byłoby to milion razy cenniejsze niż "co miał na myśli utwór Dziadów" ;) Miał dużo ważnych rzeczy na myśli, ale żyjemy w tak skomplikowanym mechanizmie globalnym - że ważniejsze jest rozumieć, a nie pamiętać :) PS. przymierzam się po długiej przerwie do powrotu do gry w Wieśka :)
A ja się strasznie cieszę, że nie mówię wyłącznie do uczniowsko-studenckiej bańki! Miło mi poznać i chociaż tak pogawędzić ze skromnym i niewidocznym widzem Zdaję sobie sprawę, że moja sytuacja i komfort rozmowy ze studentami o światotwórstwie i grach wideo jest mocno unikatowa... dlatego szanuję niesamowicie wszystkich nauczycieli, którym się chce i którzy zdają sobie sprawę z ułomności systemu, który ich ogranicza.
Po tym jak Masłowska dostała nagrodę NIKE za "orginalny język", wiedziałam, że z twórczości pisarskiej robi się już to samo co z Oskarami. Żaden kunszt, język, głębia się nie liczą, aby tylko zgadzało się z polityką czy narracją Akademii\uczelni\kogoś tam.
Tokarczuk na siłę usiłuje udowodnić, że doznała jakiejś Nirwany czy innego stanu Zen, więc z miejsca stawia ją to na wyższym poziomie. Dlaczego nie miałaby być jedynym słusznym oświeconym głosem polskiej literatury? Wystarczy, że poprze ją tłum ludzi, którzy ogłoszą ją artystą roku z argumentacją, że "jest nim i kropka". Dlatego, jak w przypadku każdych ludzi zamkniętych w blasķu własnej inteligencji i światopogladu, nigdy nikt normalny nie osiagnie stanu zrozumienia tych "wybitnych".
P.S. Dzięki za materiał. Miło wiedzieć, że ktoś ma swoją opinię :)
Ba, co najzabawniejsze, na polonistyce słyszałem, że Masłowska "oddaje język młodego pokolenia". Nie wiem, gdzie ci ludzie przebywają i czego słuchają, ale kisnę na samą myśl o tym, jakie mogą mieć o tym wyobrażenia. Do dziś pamiętam wrażenia po "Pawiu królowej", a były one następujące: miałem ochotę rzeczonego pawia puścić.
@@KrzysztofMMaj Proszę Cię, Masłowska wydała kontrowersję- bo dokładnie tym jest jej książka (w zasadzie nie jedna). Do czasu "ery przed wojny polsko-ruskiej" przeklinanie na każdym kroku było postrzegane jak najbardziej poprawnie- ot, chamstwo i nic więcej. Po wydaniu tej książki język wulgarny stał się "niebanalnym wyrażaniem". No nie, nie zgadzam się. To dalej było chamstwo i kontrowersja. Z tym, że o ile kontrowersja w wizerunku osoby, filmie czy marketingu jest po prostu monetyzacją i się sprzedaje, o tyle nie powinno monetyzować się nagród literackich. Kiedyś każdy twórca na myśl o prestiżowej nagrodzie miał ciarki i marzył po nocach, że kiedyś ją zdobędzie. Dziś.. no dziś to nie ma znaczenia. Nigdy nie chciałabym stać w tym samym kręgu co Masłowska czy Tokarczuk, nie chciałabym porównań z ich twórczością tylko dlatego, że odebrały tę samą nagrodę. Oczywiście, nie twierdzę, że kiedyś takowe zdobędę. Po prostu obrażałoby mnie stanie na piedestale z monetyzacją czy polityką, bo za nic innego tych nagród nie dostały.
Przypadkowy widz. Bardzo ciekawy filmik, od dziś jestem stałym obserwatorem #DlaKażdegoCośPrzykrego. Przyznam się, że Pani Olga nie powstrzymała by mnie przed dokonaniem zakupu mojej ulubionej, tak bardzo foremkowej i przewidywalnej książki Jacka Dukaja - Inne pieśni. Nawet gdyby położyła się w przejściu do księgarni i rozerwała koszule.
Bardzo szanuję to podejście. I dla porządku dodam, że "Inne pieśni" tak całkowicie I autentycznie zjadają na śniadanie każdą powieść Arystokarczuk.
Ten vlog powinien być pod kroplówką dla prawidłowego nawodniena.
no bez przesady :P jeszcze bym się wodą upiła
Dokładnie o tym pomyślałem, jak zacząłem oglądać.
przypominam wszystkim o nawodnieniu
@@Mish844 nawadniam się od 15 ;) już nie wiem, który raz słucham tego filmu, ja tu wpadnę w jakiś wodoholizm :P
Mnie zawsze Tokarczuk odpychała, gdy widziałem niegdyś kawałek jej ksiażki w podręczniku: filozoficzne wynurzenia, zamiast czegoś interesującego. Czy nie można pisać zrozumiale, a nie byleby się pani od polaka uśmiechała, że "jak pięknie napisane"?
Po tym najnowszym materiale o ostatnich uwiecznionych dla przyszłych pokoleń wywodach Pani Olgi postanowiłem cofnąć się do owego wcześniejszego i nie jestem zawiedziony. Widzę, że u Pani Olgi tworzenie podziałów na lepszych i gorszych odbiorców kultury, lepsze i gorsze rodzaje literatury i mianowanie idiotami tych, których nie aprobuje to nie nowość, a po prostu kontynuacja trendu.
Cóż, przynajmniej jest spójna sama z sobą.
A ten fragment, jak mniemam, celowego przeinaczenia "cytowanego" tekstu Forstera mnie osobiście jako tłumacza od 14 lat dotknęło w bardzo nieprzyjemny sposób w bardzo czułe miejsce. Wysrała się na zasadę nadrzędną - tłumacz tak, jak jest, a nie jak chcesz, żeby było.
O Panie, dobrze, że masz inne filmy bo byś trafił na pasek TVP :-D a tak serio to książki Tokarczuk beda zapomniane za 20 lat. A gwiezdne wojny, marvel, władca pierścieni będa oglądane przez kolejne pokolenia.
Tak, bo inne filmy to ratują ten kanał w oczach naszej telewizji publicznej xD
@@marekjanczewski Pan chyba nigdy nie czytał ,,Władcy pierścieni"
@@kapitan_igloo3821 No tak, akurat z tą książką to słabe porównanie, kiedyś sam się tym zaczytywałem- fajnie, że Pan mi zwrócił uwagę. Głównie chodziło mi o poziom literacki p. Tokarczuk, bo nie uważam, że zasługuje na Nobla, zresztą moim zdaniem ta nagroda jest raczej przyznawana za poglądy, niż talent literacki, pzdr.
@@jannowak1248 Książki tej pani są pretensjonalne i wtórne- bierze się za tematy które ją przerastają, a pseudointelektualny bełkot nie przykryje ignorancji. Nie mówię, że, ma zły warsztat literacki, ale takich rzemieślników są tysiące, a nobel (szczególnie w dziedzinach humanistycznych), jest przyznawany za poprawność polityczną i odpowiednie poglądy, czy pochodzenie, zamiast za rzeczywisty talent i dokonania.
Za lżenie jakichkolwiek grup społecznych na tym kanale daje bany, Janku Nowaku, a za lżenie przez tzw ludzi lewicy daje je z entuzjazmem
Najgorsze w tym wszystkim jest to, że środowisko wielbicieli Tokarczuk jest "gorsze od faszystów". Wszelką krytykę noblistki traktują jako hejt, umniejszają twoim zdolnościom intelektualnym i gustowi literackiemu, a bywa jeszcze gorzej...
Kiedyś wdałem się w dyskusję na temat Tokarczuk na jednej z grup literackich na fejsie. Świadomie używałem bardzo wyważonego języka (choć jak tobie, Arcymagosie, najczęściej otwiera mi się w tych sytuacjach brzytwa w kieszeni), ale nic to nie dało, ponieważ po jakimś czasie wszystkie moje komentarze zostały usunięte. Napisałem do administratorki grupy i na szczęście okazała się rozgarniętą osobą. Komentarze przywróciła i przeprosiła mnie, wyjaśniając że dostała kilkanaście zgłoszeń. Komentarze rzekomo propagowały nienawiść i były niezgodne z regulaminem grupy. Po sprawdzeniu ich nie doszukała się niczego złego, a wcześniej usunęła je z automatu bez weryfikacji. Niektórzy jednak nie mogą znieść krytyki, swoich wielbicieli traktując jak nietykalne bóstwa.
Wreszcie ktoś się odważył ją skrytykować. Dziękuję ❤️
Bardzo istotne też jest to ile energii psychofizycznej pochłania konsmuowanie danego medium... jako osoba z depresją mam bardzo mało energii i w wiekszości zuzywam ją na funkcjonowanie jako tako, kiedy wiec mam czas wolny często nie mam siły czytać czegokolwiek (nie mówiąc już o jakichś "mądrzejszych" książkach), nawet niektóre produkcje filmowe czy serialowe wymagają większego skupienia niż inne. Dzielenie ludzi na tych co czytają prawdziwa literaturę i na pozostałych jest tak samo szkodliwe jak dzielenie ludzi na szczupłych, którzy jedzą tylko zdrowo i grubych, którzy oczywiście żrą tylko fastfoody. Bez żadnej refleksji i szerszego spojrzenia na to jak wiele różnych elementów składa sie na to, że ktoś jest gruby lub że ogląda seriale.
Bardzo słuszna uwaga.
A co jeżeli jestem i graczem i lgbt jednocześnie? To Tokarczuk się za mną opowie, czy już nie? XD
Kuźwa, toś zadał trudne pytanie XD myślę, że mogłoby spowodować u niej zwarcie synaps
To jesteś paradoksem i topisz jej zero-jedynkowy mózg
To jakby materia się spotkała z antymaterią.
W końcu najbardziej wyczekiwany odcinek wszechczasów! Już jutro w nagłówkach pudelków "aspirujący youtuber atakuje i obraża polską noblistke". Jak zwykle pięknie ujęte i z przyjemnością się tego słuchało! chapeau bas
a propos wzmianki o "kawiorowości" lewicy - w sumie jest w tym jakaś ironia, że zarówno progresywiści jak i konserwy w dość podobny sposób potrafią marudzić na popularyzację / umasowienie kultury (skrót myślowy, ale myślę że wiadomo o co chodzi), choć oczywiście dla jednych i drugich tą "dobrą" kulturą i sztuką będzie co innego. Boomerstwo ponad podziałami.
USA i Polska mają jedną wspólną cechę, a właściwie wadę: umiłowanie do elit.
Muzyka w tle to idealny sos do tego odcinka.
Bardzo bawi mnie, że pani Olga Tokarczuk jechała tak mocno w tym przemówieniu po serialach i grach komputerowych, a nawet po fotografii (XD). Kilka lat wcześniej za to pozwoliła sobie na współpracę z Agnieszką Holland przy stworzeniu *filmu*, czyli no... kultury masowej, jak to sama nazywała (swoją drogą, kinematografia jest jednak w dużej mierze odłamem fotografii, więc nie ma to jak zaprzeczyć swoim własnym opiniom). No chyba że lady Tokarczuk of Sulechow tak bardzo miała ból o to, jak do dupy wyszedł ten film, że już o nim zapomniała.
No cóż, nauczyłem się nie oczekiwać po polskich pisarzach głównonurtowych zdolności łączenia faktów, ponieważ jest ona świadectwem niespotykanej u nich raczej inteligencji.
Świetny materiał jak zawsze! Będąc w klasie maturalnej czuję się coraz bardziej sfrustrowany byciem zmuszanym do "interpretowania" (czyt. wkuwania interpretacji jakiegoś snoba) jakoby wybitnych dzieł literatury. Zły jestem na cały ten przeklęty system szkolnictwa i klasistowskich snobów wiedząc, że o wiele lepsza historie czekają na mnie chociażby w wyśmienitym Dead Space, Cowboy Bebop, czy w twórczości Junjiego Ito, będącą komiksem. Przy okazji ciekaw jestem, co sądzisz o zwiastunie gry "The Invincible". Ja sam jako fan retro futurystycznego scifi oraz samego Lema, jestem podekscytowany tą grą
Miałem nawet ze Starward Industries o tym projekcie. Gra wygląda bardzo obiecująco, takie połączenie Outer Worlds z, ja wiem, Halo, wbrew wszystkim pozorom albo takim Technomancerem. Czekam z niecierpliwością!
Mnie chyba najbardziej uderzyło zdanie "Uważam tego typu czytelniczą ciekawość za cywilizacyjny regres." Można się zastanowić czy to nie zabobony przez nią przemawiają: "ciekawość to pierwszy stopień do piekła". Przecież dzięki tej ciekawości czytelniczej weryfikujemy te fake newsy i upy, o których wcześniej napisała. Jak najbardziej jest trafnym pytaniem czy to prawda, ponieważ w zalewie informacji można się zgubić i rzeczywiście niektórzy biorą fikcję za prawdę, bo nie pytają. I nie uważam zalewu informacji jako coś złego - po prostu my, jako społeczeństwo w (chyba jeszcze) większości wyrośliśmy, dorastaliśmy w warunkach, gdzie nawet jak było więcej kanałów, gazet itp. to jednak nie mieliśmy dostępu za jednym kliknięciem do narzędzi weryfikujących te wiadomości i wciąż niektórzy z nas tego nie ogarniają, nie potrafią sobie z tym poradzić; dobrym przykładem są twitty z fałszywych kont, które rzekomo przedstawiają jakieś fuckupy przeciwnej strony politycznej - ale jak to fałszywe konto? to "oni" tak nie powiedzieli?
A co do internetu, to jako ulepiony przez społeczeństwo introwertyk (ludzie nazywali mnie prześmiewczo gadułą, kazali mi przestać tyle gadać i zadawać "ciągle" pytania, to się zamknąłem), uważam, że to najlepszy wynalazek dla ludzi mojego pokroju. Często widzę jakieś wrzutki, wysrywy, jak by to pięknie było, gdyby nagle wyłączyli internet, bo m.in. ludzie wyszliby do siebie, zaczęli się spotykać. Otóż nie. Ja byłbym jak ten Thorgal... Tak, wg mnie Thorgal to opowieść o facecie w łódce, którego największym pragnieniem jest, żeby ludzie wreszcie k**wa dali spokój jemu i jego rodzinie (uwielbiam ten komiks, niestety jestem trochę "do tyłu" w jego czytaniu); nie, nie uważam się za kogoś wyjątkowego, ani dziecko Gwiazd ;) Więc, o ile nie unikam całkowicie ludzi i czasem się spotykam ze znajomymi, to nie, nie wyszedłbym nagle i nie zaczął się spotykać z innymi. Dla mnie kontakty smsowo-czatowe są także ważne w budowaniu relacji z innymi. Niestety mało ludzi to rozumie...
Całkiem szczerze to zamykanie się na literature, kiedy mamy tyle cudownych nowych mediów jest po prostu głupie. Dobry twórca jest w stanie zainspirować się każdym medium i przenieść niektóre jego aspekty na swoje. Niekorzystanie z tych opcji jest zwyczajnie ignoranckie
Ten utwór w tle tak pięknie zgrywa się z narracją, że nie mogę wyjść z podziwu 😄
Doczekaliśmy czasów, w których ktoś zdobył się na podważenie AuToRyTeTu, czapki z głów. Lekcje polskiego w liceum wspominam pod znakiem Tokarczuk, próbne teksty maturalne tak samo i można tak w nieskończoność. Jej literatura moim zdaniem nie jest ani dobra ani zła, po prostu niczym się nie wyróżnia. Nie ma sensu tworzenie jakiegoś bezrefleksyjnego kultu wokół jej osoby, co mi zawsze działało na nerwy i było niepojęte. Pewnie nie dojrzałam
11:22 Romeo i Julia i Cierpienia Młodego Wertera to fikcja czyli w szkole mamy dużo fantastyki dziękuję dobranoc
Ten vlog będzie legendarny i przejdzie do historii. Teraz tylko czekać, jak Tokarczuk zrobi odpowiedz do filmu Krzysztofa xD
Film jak zwykle dobitny, ale tym razem nie było mi przykro. To pewnie przez, że już z live'ów wiem dużo o T.
Udanego tygodnia Krzysztof i do zobaczenia na szlaku w sobotę
Olga Tokarczuk nigdy nie zrobi żadnej odpowiedzi, nie podejmie rękawicy, ani nie skonfrontuje się ze mną w dyskusji, bo rolą jej agenta wydawniczego jest przestrzegać ją przed pijarową katastrofą No i nie wspominam już o tym, że nagranie filmu na YT w jej wykonaniu byłoby synonimiczne z osiągnięciem przez 9 krąg piekła temperatury zera absolutnego.
Ja tam lubie takze i książki Tokarczuk ale ona nigdy nie odpowie bo jest spora szansa, ze nie wie o istnieniu youtuba
@@KrzysztofMMaj nie zapomnijmy że tokarczuk nie korzysta z internetu
Ludzie hejtuja w internetach, tokarczukowa hejtuje w książkach. Nie, to się niczym nie różni.
A nie, ostatnia wypowiedź tokarczuk pokazuje, że hejtuje nie tylko w książkach
Doczekałam się filmu o Tokarczuk, mogę umierać (no, może po skończeniu streamów z Wiedźmina 3)
Co ciekawe, ostatnio rozmawiałem o pewnej "powaznej" galerii sztuki, jak się okazało nie chciała wystawiać młodych, kreatywnych artystów, bo ich prace były niewystarczające dobre, ale w zamian za to, kolejna wystawa była wystawą tego samego autora, którego prace oglądane po raz wtóry nie robiły kompletnie żadnego wrażenia. Nudne i powtarzalne. Jak przekonać ludzi do sztuki w momencie kiedy jest ona tak niedostępna?
Dzięki. Akurat miałam zacząć czytać Anne Kareninę. O spoilerach ostrzega się przed podaniem spoileru, a nie po.
Na okładce jest lokomotywa 🙂
Pamiętam, jak mówiąc mojej koleżance (chodzącej do szkoły muzycznej) parę lat temu, że uwielbiam muzykę trance, otrzymałam jako odpowiedź wzrok pełen niedowierzania i: "ale to nie jest prawdziwa muzyka". Oczywiście próbowałam podać jej przykłady utworów uznawanych również za klasykę gatunku, na podważenie jej tezy, ale przez te 6 lat jak się znałyśmy nigdy nie chciała się ze mną zgodzić. I piszę to jako osoba, która kocha również muzykę klasyczną. Przez lata myślałam, że jestem gorsza intelektualnie, bo trance jest jednak mi najbliższy i tak naprawdę dopiero dorastając zrozumiałam, że to tak nie działa. Sztuka jest bardziej skomplikowana. Tak samo oglądanie seriali i filmów, nawet Marvela nie oznacza bycia gorszym, jakiegoś zacofania. Również czytanie fantastyki, czy romansów, których akurat nie lubię, zamiast kolejnego "dzieła" Olgi Tokarczuk. Nie ma w tym nic złego, bo kultura powinna być otwarta i mogę się mylić, ale jest ona narzędziem dla nas, do kształtowania siebie, a nie środowiska "wyższego" do kształtowania głupich, szarych człowieczków. Sama piszę książki, opowiadania, w których dzielę się przemyśleniami i ktoś może z nich skorzystać, ale nie próbuję nigdy nikogo moralizować, bo w przeciwieństwie do niektórych jestem w stanie zrozumieć, że ludzie są różni i mają różne potrzeby. Więc mówienie, że coś jest prawdziwą sztuką a coś nie, jest dla mnie po prostu głupie i złe. Moi rodzice nigdy nie mogli przekonać się do filharmonii, dopóki nie skorzystali z zaproszenia na koncert muzyki filmowej, na który teraz chodzą co roku. Czy jest w tym coś złego? Albo to, że więcej wyniosłam z "God of war" albo Wiedźmina niż WIELKICH dzieł Mickiewicza? Wydaje mi się, że nie. No ale może pani Olga Tokarczuk jest mądrzejsza ode mnie, a ja- nic nie znaczący student to mogę jej jedynie buty wytrzeć, bo słucham muzyki trance i czytam Wiedźmina i oglądam Avatar: Legenda Aanga dla relaksu pomiędzy nauką anatomii.
Jako fan obu tych rodzajów muzyki rozumiem :) chociaż mi się osobiście nie zdarzyło, żebym usłyszał tekst, że trance to "nie jest prawdziwa muzyka"
Tym to dziwniejsze, że akurat trance - przynajmniej w pewnej części - jest dość blisko muzyki klasycznej - na przykład takie kawałki:
czcams.com/video/Z1oXMuKNMSg/video.html
czcams.com/video/r9lmSCmqSD4/video.html
czcams.com/video/7jgN9bbgPZU/video.html
imo ATLA jest dziełem o ogromnym impakcie kulturowym; uczy szacunku, miłości i tolerancji prostym i zrozumiałym językiem, bez skomplikowanych metafor, bez wywyższania się i głoszenia całemu światu, jaki to jest filozoficzny - i porusza więcej problematycznych tematów niż proza p. Tokarczuk, a z pewnością czyni to bardziej delikatnie.
Olga Tokarczuk oglądając ten materiał: why do I hear boss music?
Krzysztofie, błagam - nie nazywaj Tokarczuk, topowych aktorów i reżyserów jakąkolwiek lewicą - oni są conajwyżej progresywistami. Z samymi ideami lewicowymi ich klasistowskie podejście do ludzi nie ma nic wspólnego 🙂
Pozdrawiam, wierny widz
Oooo, ja to wiem! *ALE* pamiętajmy, że jest rysowana taka opozycja między obozem rządzącym a lewicową Tokarczuk. Która koło lewicy nawet nie siedziała, to najprawdziwsza z prawd i podpisuję się pod nią każdą kończyną. *ALE* znów, była i jest jako taka przedstawiana przez polonistów, nawet na studiach...
@@KrzysztofMMaj to wiele świadczy o poziomie rozumienia polityki przez naszych pololnistów
Cóż, współczesna lewica ma to do siebie, że z lewicowymi ideami nie ma za wiele wspólnego, więc po co tej etykietki na siłę bronić?
Każdy ma inne podziały lewica-prawica. Patrząc z mojego punktu widzenia to na lewicy jest PiS/PO/Lewica, gdyż wpisują się w zdanie "Ja polityk urzędnik państwo wiem lepiej od ciebie obywatela"
@@manek1117 nie. Nie każdy. Polityka i ideologie polityczne podlegają definicjom. PO, PSL itp nie wpisują się w definicję lewicowości, nie stoją na tych samych wartościach, niewiele mają ze sobą wspólnego.
Dla mnie, każdy, kto poniża innych, żeby dowartościować siebie, nie jest zbyt inteligentny ;), a wydaje mi się, że to robi pani Tokarczuk. Taka moja definicja, o. Dziękuję za ten film, w obliczu obecnej wypowiedzi p. Tokarczuk na festiwalu literackim, zaczynam coraz wyraźniej "widzieć" kim jest naprawdę i bardzo mnie to do niej oraz jej twórczości zniechęca... 😕
Niestety właśnie tak zniechęciłem się lata temu do większości prozaików tego typu. I nie tylko prozaików. Kazimiera Szczuka, która jednym kącikiem ust broni feminizmu, a drugim mówi, że Janusz Rudnicki może kobiety wyzywać od kurew, "bo on już tak ma i jest artystą" wzbudziła we mnie ongiś analogiczną niechęć. Czy zdziwiło mnie więc, że ten sam Janusz Rudnicki poparł Arystokarczuk? Kompletnie nie.
Swoją drogą, o statusie jej kontaktu z rzeczywistością dużo mówi to, ze pierwszym przykładem jaki przyszedł jej do głowy na serial jest „Dynastia”, a na grę „Lara Croft” xDddd ona jest jednak głęboko mentalnem w najntisach
Zdecydowanie tak a wybranie też "Tomb Raidera" (a nie np takiego "Postala") na przykład STHRASZNEJ GRY WIDEŁO mówi wszystko o jej znajomości tematu.
Dynastia miala reboot
@@drkufdrahrepus2868 Tomb Raider w sumie też. Czyżby jednak Tokarczuk trzymała rękę na pulsie?
Czy Dynastia to nie przypadkiem ten tasiemiec z Carringtonami??? Bo to chyba ze 100 lat temu leciało...
@@redang3l Oczywiście, ale jak napisano wyżej, Dynastia miała reboot, właściwie dalej ma. To znaczy w 2017 pojawiła się nowa wersja i od tego czasu co roku robią nowy sezon.
"Myślę, że to było jedno z najważniejszych wydarzeń w nudnym życiu Olgi Tokarczuk" wow, to było mocne xd, ale w sumie i prawdziwe, hah
Ciekawy fragment z Szekpirem, jako popularną kulturą swoich czasów. W czasach Elżbietańskich Wysoka kulturą były dzieła starożytnych. Odyseja, Iliada i dramaty greckie. Ale nikt wtedy nie mówił, że Pan Szekspir Tworząc swoje dzieła jest gorszy. Chwalono wręcz przez co stał się symbolem klasycznej literatury. Kiedyś to co było popularna kulturą, przechodziło lub nie do kultury wysokiej. Jako klasyka. dzis podobny trend widzimy w kulturze masowej. Gwiezdne Wojny, Star Trek przeszły do klasyków SF i na nich wzorują się twórcy. To samo gry. Podobnie tak było kiedyś z ogólna literaturą i kulturą. Problem w tym, że dziś sztucznie utrzymuje się status "Wysokiej kultury" bo autorami są ludzie, którzy wpasowują się w pewne normy i są "ze środowiska" Wysoka kultura to nie żadna "lepsza kultura" tylko kultura klasyków dzieł właśnie ponadczasowych reprezentujących wartości uniwersalne. A nie zbiór "lepszych" dzieł bo tak powiedziała wąska grupka "znawców' Kultura jest własnością wszystkich a nie tylko tych co ją Tworzą. Wpełni sie z gadzam z Panem Krzysztofem. Plucie na dzieła kultury takie jak seriale, gry komputerowe i obrażanie korzystających z nich ludzi. Nazywanie ich dużymi dziećmi i tworzenie atmosfery, w której wstydem jest rozmawianie o ponadczasowości dzieł Carmacka czy studia Westwood jest wstydem. To karygodne zachowanie roem z XIXw. Mam nawet wrażenie, że szczególnie polska kultura w tym własnie wieku sie zatrzymała. Powiem jnawet więcej Tak zwani wieszcze narodowi i ich dzieła mają w tym momencie wartosc jedynie historyczna i co najwyżej mogą budowac tło do rozważań nad sytuacją ówczesnych Polaków. I takie na koniec jedno moje pytanie. Czemu w tym zajebistym zestawie lektur brakuje dzieł z dwudziestolecia między wojennego? Takich jak hmmm... "Kariera Nikodema Dyzmy"? dzieła ponadczasowego i pięknie opisującego problem polskiego życia społeczno-politycznego.
"OK BOOMER" - Krzysztof Maj do Olgi Tokarczuk, 2021, memizowane
Kiedy byłam w klasie maturalnej, czyli w tym roku, to moja poLOLnistka sugerowała Olgę Tokarczuk jako przykład, który można przywołać na maturze jeśli będzie taka okazja. Mówiła też o niej jakoby miała być kimś wybitnym, kimś kogo mamy słuchać oraz czytać.
Już wtedy mi się to nie podobało, powiedziałam to na głos, że nie wiem co wszyscy w niej widzą, i że jest strasznie wyhajpowana, na co nauczycielka oburzona stwierdziła, że nie mam racji i na tym się skończyła temat. Na szczęście moim znajomi też nie widzą w tej znakomitej pisarce niczego WOW. Może to przez to, że oglądam seriale, gram w gry i wrzucam zdjęcia na Instagrama 😆.
Uwielbiam Cię słuchać, i zawsze, choć pewnie znajdą się wyjątki, mam takie samo zdanie.
Jak zwykle świetny materiał, uśmiałam się jak zwykle z prześmiewczego czytania oraz francuskiego akcentu👌. Trzymaj się i czekam na następny film 💪
Nigdy nie czułem się tak dumny z faktu, że moje regały uginają się pod ciężarem dzieł z gatunku fantastyki, science fiction (bez łącznika) i innych tworów niskiej kultury :)
Co do interpretacji i tematu ostatniego "Dla każdego coś przykrego" przypomina mi się wywiad z dr. Tomaszem Rożkiem, który to w Hejt parku wspominał jak rozwiązywał zadanie maturalne w którym przytoczony był fragment książki jego autorstwa. Otóż okazało się, że uzyskał on raptem 60% z tego zadania, gdyż nie wstrzelił się w klucz. Jak widać w dzisiejszych czasach jedyną słuszną racją jest zdanie "wybrańców narodu" pokroju pani Tokarczuk, czy tworu pokroju CKE. Nie ważne zdanie autora, ważna interpretacja "autorytetu". ¯\\\_(ツ)\_/¯
Długo czekałem na ten odcinek i się nie zawiodłem 😄 teraz tylko streamy z Dark Souls i mogę umierać.
W każdej dziedzinie jest sztuka i jest rzemiosło. Są unikalne ubrania haute couture i są ubrania z sieciówek ( estetycznie niezle ale jednak często produkowane masowo ze średnich materiałów, a często też kopiujace projekty znanych domów domy), są potrawy haute cuisine, tworzone przez prawdziwych kucharzy-artystow menu degustacyjne i jest bar mleczny, w którym zjesz smacznie. W literaturze też są zręcznie napisane powieści, które wciągają, jak wymienione już kryminały lub powieści fantastyczne, są tez i dzieła których nie czyta się tak prosto, których twórca bawi się słowem, które wymagają więcej wysiłku intelektualnego, który jest wręcz przeciwieństwem "pochłaniania", i które nie pozwalają sie tak łatwo skategoryzowac jako gatunek. Wlasnie jestem w trakcie czytania książki Bieguni. Jeszcze jej nie skończyłam, ale już wiem, że jest to książka inna niż wszystkie ( które do tej pory przeczytałam). Na chwilę obecną ( niedoczytana) widzę, że porusza ona wiele aspektów człowieka jako podróżnika. Rozbija ten temat, archetyp na wiele czynników. Bada ten temat pod różnym katem. W pewnym momencie miałam wrażenie, że nie ma spójności fabuły tylko książka ta dzieli się na kilka oddzielnych opowiadań, historii, jednak były one polaczone motywem przewodnim. Jeden wątek był porzucany by wrócić do niego później. Jakby ta książka była przeplatana felietonem. W jednym z wątków pani Olga skupiła się na brzydocie. I wtedy pomyślałam sobie, ze moze to jest formuła na Nobla. Stworzyć coś nieoczywistego co poruszy niepopularny temat...
Całkowicie nieironicznie polecę Ci "Małe, duże" oraz cykl "Aegipt" Johna Crowleya. Może zrozumiesz wtedy cierpkość, z jaką podchodzę do literatury realistycznej, bo jeżeli chodzi o wartość i jakość prozy, Tokarczuk nie ma do tego startu.
@@KrzysztofMMaj Całkiem nieironicznie dziękuję za polecenie. Napewno sprawdzę te tytuły!
Przeczytałam całego "Czułego Narratora" i muszę przyznać, że, faktycznie, momentami Tokarczuk przypomina o sobie jakimś takim komentarzem pasującym do narzekającej babci "kiedyś to było teraz to nie ma, a teraz to te internety, może wnuczku byś książke poczytał", ALE jakkolwiek dziadersko by to nie brzmiało, daje ona jednak pewne cenne uwagi. Cenię te wykłady głównie za pokazanie perspektywy jej jako twórcy - abstrahując totalnie od światopoglądu - sposób w jaki opisuje, co dzieje się w jej głowie, kiedy tworzy i uważam to mimo wszystko za kawał wartościowego coachingu dla wszystkich pisarzy (którym może być dosłownie każdy).
Rozumiem przy tym, że od mowy noblowskiej powinniśmy oczekiwać czegoś więcej - ale patrząc na nią z perspektywy osoby, która ma raczej wyjebane, gdzie ukazał się ten tekst, a raczej skupiając się na tym, co kobieta ma powiedzenia: pod tą podszewką narzekań widzę nawoływanie do tego, żeby trochę zwolnić. Niezależnie od tego, czy czytasz Tołstoja, Rowling czy grasz w Tomb Raider'a: żeby zatrzymać się i chociaż spróbować zastanowić, dlaczego dany utwór oddziałuje na mnie tak, a nie inaczej. Co konkretnie sprawia, że się wzruszam, w jakikolwiek sposób. Bo może faktycznie bywa tak, że historie są połykane jedna za drugą i czasem nawet nie pamiętamy, co dokładnie było w serialu, który oglądaliśmy miesiąc temu.
No i wiadomo, praising dla literatury jako absolutne i jedyne słuszne medium narracyjne jest mega irytujący. Zwłaszcza, że to ona właśnie, w porównaniu z innymi, ma chyba najbardziej ograniczone środki przekazu (polega jedynie na zapisie), ale przez to, że jest STARA to jest "NAJLEPSIEJSZA". Jedynie film ją nieudolnie goni, bo ma ledwie ponad sto lat. Cała reszta jest traktowana jak raczkujące dzieci. Chciałabym zobaczyć kiedyś na youtubie kanał, który bierze pod lupę powieści dawnych autorów, takie uznane za klasyki i uwielbiane w środowisku (jak np. Sienkiewicz, Dostojewski, Dickens, Bronte, etc), żeby chłodnym okiem spojrzeć na nie z perspektywy czasu, porównać do innych, współczesnych książek, i zastanowić się, czy faktycznie są one nadal tak wybitne, jak były te kilkadziesiąt, czy nawet kilkaset lat temu. (Np. próbowałam ostatnio dowiedzieć się, o czym są Bracia Karmazow, żeby stwierdzić, czy będzie to lektura dla mnie, ale żeby to zrobić, musiałam najpierw przekopać się przez tonę "recenzji", które wychwalały tę książkę pod niebiosa, ale ani słowem nawet nie wspomniały o jej fabule). Żeby tak spojrzeć na nie na tyle obiektywnie na ile się da, czyli bez fanbojowania, ale i bez hejtu. Bez wywyższania się elitarystyczną łatką, ale i bez zbędnego napieprzania ich po głowie. Bo ludzie mają tendencję do wynoszenia swoich ulubionych książek/filmów/etc na ołtarze, często nawet bez żadnej refleksji, dlaczego to robią. I to dotyczy zarówno fanów Tokarczuk, Tolkiena, Isayamy, i wielu innych. Dużo mi dało, kiedy sobie to wreszcie uświadomiłam i przestałam mieć parcie na czytanie wszystkich uznanych "klasyków" - nie znaczy też, że teraz się na nie wypinam, ale już nie czuję presji czytania ich dla samego czytania, ze strachu, żeby potem nie "świecić oczami" przed kimś "mądrym".
Robi się wtedy lżej na duszy.
PS: Na wszelki wypadek przypominam (komukolwiek, kto będzie to czytać), że Heri Pota to powieść o traumie, i to wcale nie taka prosta. :)
Już myślałem, że w komentarzach roi się jedynie od bezrefleksyjnych fanów tego pana z dziwną wymową
@@skromnyprezes w wielu kwestiach zgadzam się z nim, ale w tej wypowiedzi widać wyraźnie, że Krzysztof, jako osoba która na co dzień musi spotykać się z takim klasistowskim podejściem do kultury i zachwycaniem się Tokarczuk, ma ewidentny wkurw i ma do tego prawo. To zrozumiałe i tez taka jest formula tego programu. Ja np ze swojej strony mam w dupie konkursy lyterackie i ten światek, który nawet nie zdaje sobie sprawy z tego, jak bardzo jest mały. A może właśnie zdaje i ma ewidentny ból dupy, bo Tokarczuk nie jest znana tak jak Rowling. Nobel z literatury, zwłaszcza za całokształt, tak naprawdę nie ma až takiego znaczenia, jak wielu osobom się wydaje. Za 50 lat taki Harry Potter będzie najprawdopodobniej pamiętany jako powieść swych czasów i nikogo nie będzie obchodzić ile Nobli dostał lub nie.
Nie znaczy to oczywiście, że jak ktoś jest bucem to cała jego sztuka idzie do śmieci. Tokarczuk i tak jest stosunkowo lajtowa pod tym względem w porównaniu do niektórych. No ale wiadomo, hype na nią jest więc warto coś powiedzieć na ten temat i w sumie dobrze ze ten film powstał. Tylko byłoby fajnie gdyby ludzie, słuchając Krzysztofa i mając świadomość formuły jaka obrał, też nie łykali wszystkiego bezrefleksyjnie, bo to nigdy nie jest zerojedynkowe. Ale czego ja oczekuję... zaraz znajdą się ludzie, którzy będą twierdzić że bronię Tokarczuk xD
Też przeczytałem całego czułego narratora i zgadzam się z tobą. Ironią jest to, że Tokarczuk narzeka na literalizm w tej książce i niestety to się właśnie stało w tym materiale, bardzo lubię twórczość Krzysztofa ale ten materiał jest nacechowany bardzo emocjonalnie i wypada to po prostu głupio :/ Osobiście jedyną złą rzecz jaką ujrzałem w czułym narratorze to jakieś dwa akapity zakładające, że tylko literatura tamto i tamto. Tutaj nastąpiła lekka odklejka Tokarczuk, ale biorąc pod uwagę całość, a nie tylko pojedyncze fragmenty to przekaz wygląda kompletnie inaczej niż przedstawił to Maj, trochę szkoda bo wiele młodych osób nie zakwestionuje jego zdania i ślepo uwierzy, że o Tokarczuk zła, ale to już ich problem
Panie Krzysztofie bardzo się cieszę, że odkryłam ten kanał. Głosi pan tezy, które od dawna gryzły mnie w różnych sytuacjach, nigdy do końca niepomyślane. Nie lubię Olgi Tokarczuk. Właściwie to mało jaka postać tak mnie irytuje. Bardzo za to lubię jej książki. Świetnie mi się je czyta, zawsze skłaniają mnie do refleksji, choć często nie zgadzam się z głoszonymi przez nią "prawdami". Poza tym uwielbiam oprę, lubię teatr i jestem zapalonym graczem. Okropnie mnie irytuje kiedy widzę jak różnią się reakcje ludzi, kiedy opowiadam o jakimś świetnym przedstawieniu na którym niedawno byłam lub nowej grze komputerowej czy anime. Czuję się w pewnym sensie urażona kiedy znajomy podziwia mnie, bo czytam książki czy chodzę do opery, bo wiem doskonale, że prawie nikt nie okazałby mi podziwu gdybym zaczęła wymieniać moje zainteresowania od gier czy seriali. Zresztą moim zdaniem podziwianie kogoś za jego zainteresowania jest dość niezdrowe. Świetna opera, wystawa fotografa którego lubię, przejście nowego Assassyna i obejrzenia horroru anime dają mi mniej więcej taką samą frajdę, więc są z mojej perspektywy rozrywką (czy tam sztuką) tego samego kalibru.
Jeśli ktoś przeczytał ten przydługi komentarz to chętnie poczytam o doświadczeniach i odczuciach innych w takich sytuacjach.
Pan Krzysztof to dla mnie najlepszy polski youtuber i cieszę się, że ktoś mówi o takich rzeczach publicznie w ogólnodostępnym popularnym serwisie jakim jest youtube.
Dziękuję! Co do oceniania po zainteresowaniach, nie mógłbym się bardziej zgodzić. Zbyt często jest to właśnie wykorzystywane do oceny negatywnej aniżeli pozytywnej... A tymczasem jest to neutralne. I piękne w tym sensie, że powinno otwierać na rozmowę o wzajemnych pasjach i szansę odkrycia czegoś nowego.
Dlatego Nobel w kategoriach innych niż nauki ścisłe (z niewielkimi wyjątkami, jak np. Moniz i lobotomia) to niestety ideolo, które nie ma wiele wspólnego z osiągnięciami, lecz z aprobatą wyrażoną przez komitet wobec kursu myśli, czynów i poglądów obranego przez gratyfikowaną osobę...
W ogóle nauka we wszystkich kategoriach, to aprobata wyrażona przez "komitet", a kto twierdzi że nie, niech zapozna się z holistycznymi teoriami wiedzy, metafizycznymi podstawami logiki, itp., itd., czyli "ideolo". Nie ma czegoś takiego jak wiedza, czy odkrycie naukowe w stanie czystym.
@@andrzejjackiewicz7838 To prawda, niemniej jednak nauki ścisłe oraz techniczne są łatwiejsze w weryfikacji, aniżeli nauki humanistyczne i społeczne.
Czekałem na ten temat. Bardzo. BARDZO.
Słuchając wypowiedzi pani Arystokarczuk przypomina się poemat" Caryca i Zwierciadło".
A później dziwimy się, że większość dzieciaków wychodzi z gimnazjum z urazem do czytania i języka polskiego, mając kanony lektur z XiX wieku i takie Olgi Tokarczuk stawiane za wzór współczesnej literatury xD
Dopiero niedawno natrafiłam na Twój kanał (od Dominika Bosa, jakżeby inaczej), ale zostanę na dłużej.
Dzięki Twoim materiałom można rozszerzyć światopogląd, podoba mi się też Twój sposób wypowiedzi.
A najbardziej spodobała mi się otwartość na krytykę, co jest bardzo ważne.
Dziękuję!!!
Krzysztofie, a czy nie jest tak, że próbując utrzymać w literaturze (i całej sztuce) kryterium jakościowe, to podział na podzbiory (niska vs wysoka) zawsze się będzie pojawiał, w tej czy innej formie? Często mówisz o swoim uwielbieniu dla Eco, który zaproponował przecież alternatywę i podział na literaturę problemową i popularną. On również jest wadliwy i wymaga uszczelnienia, ale dużo wyraźniej zarysowuje granice niż te abstrakcje (wysoka, niska). Złe jest szufladkowanie gatunków jako takich, bo w ich obrębie są przecież dzieła wybitne. Ale czy da się uniknąć jakiegokolwiek podziału, skoro tak bliskie ludzkiemu sercu jest wartościowanie?
A czy to nie jest w jakiś sposób pomocne? Jeśli mam dzisiaj refleksyjny nastrój i chciałbym poczytać literaturę problemową, żeby móc się nad nią pochylić, wiem, po co sięgnąć. Jeśli jestem zmęczona i chciałabym się odprężyć, mam ułatwione zadanie, bo wystarczy, że włączę sobie film o superbohaterach. Wydaje mi się, że to nie określanie jest złe, a wartościowanie.
@@KiraYoake Nie wydawałbym dziecka z kąpielą. Czy mainstream zawłaszczył dyskurs literacki? Tak. Czy jest to szkodliwe? Tak. Czy jest sens artystycznego szufladkowania gatunków? Nie, ponieważ to klasyczny błąd metodologiczny (formalny). Natomiast kryterium jakościowe zawsze będzie powodowało tworzenie podziałów, chociaż warto pamiętać, że one mają charakter płynny. Jak pisze bodaj Terry Eagleton, tym łatwiej jest nam odróżnić książkę złą od dobrej im bardziej są one od siebie artystycznie oddalone (“365 dni” vs “Władca Pierścieni”). Co nie znaczy, że mamy krzywo patrzeć na kogoś kto czyta “365 dni” i robić z siebie buca, ale… Problem leży w jeszcze jednym miejscu. Nikt nas w toku edukacji nie uczula na to, jak radzić sobie z poznawczym dysonansem w literaturze. Nie każda rzecz, która nam się podoba jest dobra i nie każda rzecz, która jest dobra nam się podoba. Mamy tutaj do czynienia z dwoma różnymi kryteriami: emocjonalnym i jakościowym. One mogą być oczywiście tożsame, natomiast generalnie mamy dość duży problem z przyjmowaniem nie tylko krytyki, ale również tego, że coś co nam się podoba, bo np. daje duża immersję, na którą stawia Krzysztof, jest w kategoriach krytycznoliterackich, warsztatowych czy estetycznych (zależy też oczywiście jakich!) dość kiepskie. Dla mnie osobiście obcowanie z literaturą wiąże się ze zwracaniem uwagi na te kwestie. Wychodźmy ze strefy komfortu, problematyzujmy i jak często mówi Krzysztof, niech nasze poglądy hartują się w ogniu polemiki.
uwielbiam twórców, którzy mi "orają" światopogląd, ngl fragment Forster'a mi zrobił rozkminę dnia, sełdecznie dziękuję!
Mam wrażenie, że Olga Tokarczuł byłaby pierwszą hejterką klasyków wiedeńskich, bo jak tak można do muzyki poważnej (nie lubię tego terminu, wolę określenie klasyczna ale dwie klasyczne obok siebie źle brzmią ;) ) włączać wpływy muzyki ludowej?! Jak można prze formatować kształt orkiestry i strukturę kompozycyjną utworu?! A tam muzyka, jaki potwór był z tego Shakespeare, takie rzeczy wyprawiać z językiem, nowe słowa tworzyć! Albo idźmy dalej, komedia dell’arte, co z tego, iż praktycznie położyła podwaliny pod nowoczesny teatr, skoro ośmieliła się łączyć teatr ludowy z teatrem elit, a to jest zbrodnia...
Dokładnie! Bez wpływów muzyki ludowej nie istniałaby muzyka klasyczna jaką znamy (szczególnie muzyka XIX wieku). A poza warto spojrzeć w parę życiorysów kompozytorów by wiedzieć, że często ludzie z nich szydzili i żyli w marnych warunkach materialnych.
@@mariakaczmarek4769 nie przesadzajmy ;) Wielu z nich było gwiazdami na miarę wielkich gwiazd popkultury które znamy obecnie, ze swymi groupies :) Ba! Niektórych właśnie hejtowano za gwiazdorski tryb życia oraz mniej dogmatyczne podejście do sztuki... Jest bardzo fajny film o Mozartcie, Amadeusz się zwie. W lekko komediowy sposób pokazuje faktycznie jak wkurzającym gościem był nasz geniusz ale teżjak mało "sztwnym" i ęą ;)
Nie wiem czy to faktycznie prawda, ale gdzieś czytałem, że przed Szekspirem dramat miał obowiązkowo jedność miejsca i czasu, na przykład dramat antyczny. Szekspir, gdy zerwał z tą zasadą, był uważany za pisarza awangardowego.
@@mieszkogulinski168 nie do końca tak to było, to jest istniało wiele form których nazwy za bardzo nie pokrywały się z tym, co dziś pred nie rozumiemy, stąd zasadne jest pytanie, przed jakimikolwiek rozważaniami, czy mówimy o ewolucji dramatu, a jeśli tak, co przez to rozumiemy, czy rozmawiamy bardziej generycznie o rozwoju teatru oraz jego protoplastów. Bardzo szeroki temat, gdyż samo średniowiecze trwało wszak tysiąc lat, to co istniało na jego początku nie ma się za dużo do środka czy końca. My tylko tak wygodnie ten tysiąc lat sobie pomijamy, zakładamy, że za dużo się nie działo, i potem lecimy z renesansami, barokami, gotykami i tak dalej...
Z jednej strony wpadam w pułapkę myślową gdzie szukam argumentów potwierdzających moją tezę, z drugiej zaś czekałem na ten film :)
„Rozumiem, że są takie odmiany człowieka, które muszą jeść mięso, choć jest udowodnione naukowo, że dzisiaj wcale nie musimy tego robić. W Indiach mieszka 800 mln ludzi, którzy nie jedzą mięsa i właśnie wylądowali na Księżycu, więc widać, że można żyć bez mięsa” Olga Tokarczuk, 25 sierpnia 2023. Campus Trzaskowskiego
W czym lepsza jest powieści (pseudo ) historyczne od fantastyki ? Fantastyka przynajmniej nic nie udaje
Przy okazji czytania powieści historycznej można się czegoś dowiedzieć o historii właśnie. Podobną zaletę mają (zwłaszcza starsze) gry Paradoksu.
Poza tym, co to dużo mówić, jakoś tak jest, że ogromną większość fantastyki jest na bardzo niskim poziomie. Nie wiem, może z powieściami historycznymi też by tak było, gdyby były tak samo popularne, ale wydaje mi się, że teraz jak się coś wydaje z tego gatunku, to jest zwykle dobre, przechodzi większą selekcję.
Lubię Pana sposób wyrażania siebie i podziwiam umiejętność konstruowania wypowiedzi. Miłego dnia życzę, smacznej kawusi!
Bardzo dziękuję za ten materiał. Wszystkiego dobrego.
@Krzysztof M. Maj
Proponuje odcinek dla każdego coś przykrego na temat zmuszania do nauki 2 języków obcych w Technikum. Jest to absurd ponieważ drugi język obcy powinien być opcjonalny, a nie że na kierunku teleinformatyk mam się uczyć Hiszpańskiego który nie jest mi do życia potrzebny. A jeszcze mam z tego kartkówki i sprawdziany które kolidują z przedmiotami które są ściśle związane z moim zawodem, co powoduje oczywiście spadek wyników z tych przedmiotów. Osobiście ja czuję że Angielski mi wystarcza ale i tak muszę uczyć się bez sensu Hiszpańskiego.
Według mnie podział kultura wyższa/niższa jest potrzebny. Kultura niższa ma wymiar praktyczny, eskapistyczny. Jest potrzebna. Kultura wysoka zahacza o wymiar transcendentny, posiada bogatą nietruistyczną treść. Nie jest czymś niezbędnym, ale pozwala na rozwój. Nie musi być wcale specjalnie artystyczna. Jeśli widzimy jakiś piękny obraz olejny, wiszący gdzieś w Osborne House, a nie stoi za nim jakaś treść, to uznałabym go za sztukę niską. Rozważanie, która jest lepsza czy gorsza jest bezcolwe. Pełnią inną funkcję. Należy odróżnić piękno od sztuki.
Bardzo dziękuję za te słowa, które opisały moje własne przemyślenia! :)
Otworzyłeś mi oczy na wiele rzeczy i bardzo za to dziękuję ! Chciałabym też dodać, że książki są drogie, ale zawsze można iść do biblioteki, która jest za darmo :-D
Przyznam się, że kiedyś miałam takie myślenie, że jak ktoś czyta książki to jest "lepszy", a ktoś kto gra w gry czy ogląda telewizję jest "gorszy". Sama, szczególnie w podstawówce, gimnazjum i liceum, czytałam ogromne ilości książek, ale od czasów studiów ta liczba zmniejszała się, a obecnie może jedną, albo dwie książki rocznie przeczytam, o ile naprawdę mnie zainteresują. Przestałam wartościować innych pod tym względem kiedy dowiedziałam się, że mój obecny mąż nie czyta książek, powieści są dla niego stratą czasu, a mimo wszystko jest dobrym, inteligentnym człowiekiem. Natomiast nie zdawałam sobie sprawy, że wciąż takie wartościowanie stosuję wobec siebie. Ze wstydem wspominałam kuzynce czy siostrze, które niezmiennie czytają ogromne ilości, że ja to teraz nie czytam prawie wcale. Czuję się gorsza, bo poświęcam czas wolny na serial czy youtube. Cóż, trzeba będzie sobie nad tym popracować, niekoniecznie poprzez zmuszanie się do lektury, jak to usiłowałam robić dotychczas.
Nie powinniśmy nigdy sobie robić wyrzutów za to, jak decydujemy się spędzać nasz wolny czas. To, co można zrobić natomiast, to zadbać o to, żeby z każdego medium wyciskać dla siebie maximum treści i wartości
Ciekawym tematem było dlaczego i jak literatura popularna zmienia się w literaturze wysokiem oraz dlaczego jest sztuczna i bezsensu. Do tego bym dodał krytykę dzieła przez przeszłych krytyków, którzy robili recenzje, kiedy książka była pisana. A następnie porównał współczesną krytyką tego dzieła. W skrócie np. Ogniem i mieczem porównać krytykę przeszła i teraźniejszą.
O, bardzo dziękuję za ten film! Zabieram się do oglądania
Jak zapatrujesz się w takim razie na kwestię ingerencji producentów w filmy, seriale i gry? Pomijając indyki i kino niezależne, ostateczne zdanie ma producent i jeżeli on powie, że góra jest dołem, a horror romansem, to w dominującej liczbie przypadków jego słowo stanie się ciałem, nieważne jak wspaniałą wizję oryginalnie mieli twórcy. Większość tego, co widzimy, to efekt decyzji tych pierwszych, nie drugich . Polecam w temacie m.in. kanał GoodBadFlicks oraz film "Lost Soul - The Doomed Journey of Richard Stanley's Island of Doctor Monroe". (O kwestiach przemocy np. w Miramaxie czy Ubisofcie nawet nie zaczynajmy.)
Co do użycia artystycznego telefonu to tylko przypominam o "Inside", wspaniała praca autorstwa Bo Burnham.
Jako, że nie mam nic do dodania, bo odcinek świetny, to chciałam skomplementować jedynie Krzysztofie Twój doskonały fransuski aksent... I czekam na film o jamnikach.
Ćwiczyłem ten akcent na snobistycznych wykładach polonistów, przetykających francuszczyzną swoje wypowiedzi jak świąteczny pasztet.
Zjadłbym pasztet.
@@KrzysztofMMaj Kocham dobry patee.
Już myślałem, że dłuższy weekend jest dobry sam w sobie, a tu nagle mój ulubiony arcymag wrzucił kolejny świetny materiał