Bardzo poruszająca książka. Moja babcia i jej rodzice itd… żyli na wsi, niektóre z wspomnianych przez panią historii znam z opowieści babci. Dobrze, ze powstała ta książka, bo nareszcie ktoś dał głos kobietom ze wsi. Dziękuje za ten odcinek.
"Służące do wszystkiego" przeczytałam i była, to naprawdę rewelacyjna pozycja. "Chłopki" mam na półce i zacznę ją zaraz po "Klęsce rozumu". Bardzo ciekawa recenzja.
Moja babcia ma 93 lata i często wspomina " tamte" czasy i dzieli się tymi wspomnieniami i jest to dokładnie to o czym Pani mówi. Ja słuchalam zawsze tych opowiadań i historii z zapartym tchem... Zainspirowala mnie Pani aby przeczytać tę książkę , mam wrażenie że odnajdę w niej dzieciństwo i los moich dziadków... Dziękuję za odświeżenie wspomnień Pani Aniu ❤
Moja mama sierota, ojciec zmarl gdy miala 7 lat, mama 14. Byla zdolna i ladna, kochana. Dorabiali się z ojcem kowalem od zera ale dali nam dobry, szcześliwy dom.
Im więcej czytam takich książek dowiaduje się kolejnych rzeczy, które uderzały w kobiety, wykorzystywały je, utrudniały życie, zagrażały, upokarzały, itd. Wydawałoby się, że to było i minęło, nic bardziej mylnego. Strasznie napawa mnie to smutkiem i strachem. Pozdrawiam bardzo serdecznie 🌻
Před rokem+2
Bardzo przeżyłam tę lekturę!!!Serdecznie pozdrawiam.
Moja babcia została sprzedana za morgi. Opowiadała mi to ze łzami w oczach jak już była po siedemdziesiątce. Dziadek nigdy jej nie kochał, miał kochankę w chwili ślubu. Był zmuszony do ślubu, inaczej miał nigdy nie odziedziczyć gospodarstwa. Moja babcia przez niego była traktowana jak służąca. On siedział i dyrygował, a ona pracowała. Jako dziecko miałam w sobie dużo złości i poczucia niesprawiedliwości. Moja babcia była bardzo inteligentna, ale ledwo umiała się podpisać, bo skończyła tylko 6 klas szkoły podstawowej. Wciąż za nią tęsknię mimo, że minęło wiele lat od jej śmierci.
Dziękuję Pani Aniu , że znowu dzięki Pani mogłam zapoznać się z tak genialnym reportażem, który wysłuchałam z zapartym tchem na bookbeat. Smaczku dodawała jeszcze lektorka a była nią sama Maria Peszek która zrobiła to wspaniale. Trudna, momentami wstrząsająca, lecz bardzo ważna lektura. Niestety nie miałam tego szczęścia żeby dzieciństwo spędzać u dziadków na wsi. Obie babcie mieszkały w mieście jedna z dziadkiem a druga z nami ponieważ mój drugi dziadek zginął na wojnie i znałam go tylko z fotografii i opowiadań. Dzięki autorce mogłam zajrzeć do wiejskich chałup i zobaczyć w jakich warunkach mieszkano, co jedzono i noszono oraz w jakich warunkach spano. To było bardzo trudne i ciężkie życie. Kobiety często pracowały ponad siły nie dostając nawet dobrego słowa. Jeszcze raz dziękuję za polecenie wspaniałej lektury . Pozdrawiam serdecznie i cieplutko chociaż deszczowo.🌧️☀️📚🥰❤️
Před rokem+1
Tak,to bardzo ważna książka.Serdecznie i księżycowo pozdrawiam.
Książka genialna! Jestem zachwycona, zasmucona, wstrząśnięta. Nadrobiłam po niej "Służące do wszystkiego". Również wspaniała, ale "Chłopki" to numer 1. Ta książka boli, wzrusza, wywołuje ciarki...
A na jakich źródłach autorka się opiera? Słyszałam o książce, ale po przeczytaniu Ludowa Historia Polski jestem bardzo sceptyczna. Zauważyłam, że to teraz modny temat, a im bardziej brutalny, tym lepiej się sprzeda
Před rokem+1
Tak,lektura bardzo boli.Jest obszerna bibliografia.:)
@@klaudialabowska7554co za bzdety wypisujesz... Polska Ludowa to odmieniła los tych kobiet dala bezpl. wykształcenie, pracę, ubezp. i pole pod uprawę.
Ja spędzałam każde wakacje na wsi z Dziadkami. Bardzo byłam zżyta z Nimi, dużo opowieści od Nich usłyszałam jak i pięknych piosenek. Bardzo tęsknie za tamtymi momentami, dlatego z przyjemnością przeczytam te książkę, która przeniesie mnie do tamtych czasów. U nas tez było takie zdjęcie ślubne naszych Dziadków. Chyba w każdym wiejskim domu wisiały w honorowym miejscu takie portrety. 😊Dziękuje jeszcze raz za recenzje tej pięknej, bogatej w informacje książki. Jeśli Pani tak zachwala te książkę to na pewno musi być dobra. ❤pozdrawiam
Před rokem+1
Uprzedzam,że nie będzie to radosna lektura!Pozdrawiam.
Jeszcze w rodzinach były dzieci moje twoje nasze i niczyjej. Los wielu dzieci byl okrutny. Okrutny los czekal dzieci " mamek" o czym się nie pisze, mówi. Warunki życia ludzi przez wieki były okrutne. To człowiek człowiekowi byl i jest największym oprawcą. Dobrze że pojawiają się książki o pańszczyźnie, chłopakach, .... Jest jeszcze wiele tematów z życia ludzi przemilczanych, do odbrązowienia... Z lat 50- tymam przed oczyma kobietę która w zimny deszczowy dzień szła do kościoła 3 km boso i 100 m przed wejściem do kościoła zakładała buty.. Specyficzne traktowane były dziewczyny, kobiety z tzw nieślubnymi dziećmi . ....
Moja rodzina zarówno ze strony ojca, jak i mamy pochodzi i zresztą dalej mieszka na wsi, więc tematyka jest mi bardzo bliska i mnie niezwykle interesuje. Sam obserwuję wiele pozostałości z okresu pańszczyzny w mentalności mojej rodziny i sąsiadów. Zmiany zachodzą, ale nie tak szybko jak w miastach.
Świetnie, że zrecenzowałaś tę wartościową książkę. „Chłopki” są wspaniałe , przytoczyłaś same ciekawostki, i tak jak są ciekawe, to są równie przerażające. Obserwując współczesną sytuację kobiet w Polsce, to w dalszym ciągu doświadczają przemocy i wykorzystania przez mężów. Nie chcemy wiedzieć, co dzieje się za zamkniętymi drzwiami. Ale, ale. „Cnoty niewieście” to wiemy. No nie do końca .W tym rozdziale pokazana jest rola kościoła, która utwierdzała tę przemoc sakramentalnie. Chłopki traktowały swój los jako dopust Boży. Standardy też nie były jednakowe dla chłopów i kobiet. Autor podręczników do wychowania, ksiądz Mazurkiewicz podawał (szokujący) przykład. Tylko on może otworzyć tabernakulum, bo otrzymał ten przywilej w momencie kapłaństwa, tak jak mąż może sięgnąć po cnotę niewieścią otrzymawszy sakrament małżeństwa. Kobiety musiały być posłuszne nie tylko mężowi, ale i jego rodzinie. Jeden z chłopów- teść uważał, że wodę po jego brudnych nogach powinna synowa wypić.(straszne), ale w tym wypadku kościół pomógł. Chłopka miała zamiłowanie do porządku, była gospodarna i pracowita i to się też nie podobało. Sytuacja się zmieniła, gdy przywiozła broszurkę na temat obyczajów chłopskich. Teść nie bez trudu przeczytał ją i zrozumiał, dlaczego nie należy pluć i smarkać na podłogę. I tak jezuicka książeczka pomogła zmienić postępowanie w życiu rodzinnym. Były dwie przysięgi małżeńskie. Kobieta musiała ślubować posłuszeństwo małżeńskie, mąż nie,zmienił to dopiero arcybiskup Hlond, a stało się to tylko dlatego, że rytuale rzymskim nie było takiego zróżnicowania, bo na małżeństwo nakładano wspólne obowiązki. I jeszcze cala sprawa ogromnej przestępczości w rodzinach, od katowania, po wybijanie oka, dźgania w nerki i żebra, z pozbawianiem życia włącznie i wchodzenie w związki kazirodcze z córkami. A i jeszcze odniesienie do cytatu „Trza być w butach na weselu”. Chłopki chodziły boso w obejściu, tak było wygodnie i oszczędnie. Ja sama biegam na bosaka wokół domu, a mam klapki, japonki, sandały, kroksy. Tak jest wygodnie, potem wprawdzie trzeba myć nogi, ale to wielka przyjemność. Chłop chodził boso jak nie miał butów, jak szedł coś załatwiać w ostateczności pożyczał. Bronowiccy chłopi na Rydlowe chodzenie w konkury na boso i zawiniętymi spodniami mawiali, że l chociaż jest uczony i dobry z niego człowiek, to jest źle wychowany. Tak naprawdę byli jego manierami oburzeni. Moi rodzice monidła nie mieli, za to w domach sąsiadów i u stryjów na wsi w najlepszym pokoju wisiały. Teraz też wiszą jako pamiątki i historia rodziny.
Před rokem+1
Oj,tak!Autorka poruszyła wiele trudnych tematów!!!:)
Wakacje na wsi u cioci Oli,siostry mojej babci Heleny,to najmilej wspominany czas z dzieciństwa.Swoboda,przyroda,przestrzeń,wolność,zwierzęta-psy,koty,konie,krowy z cielętami,świnki,króliki,kury,kaczki.Wszystko to co najbardziej kocham.A było to w lubelskim Gutanowie-pomiędzy Puławami,a Lublinem.Ach,wspomnienia tylko zostały.Nie byłam tam już z 20 lat.
Wieś jest piekna w wakacje, ale znam również tę ciemną strone. Dużo alkoholu, biedy, ciężkiej pracy wykonywanej również przez dzieci i nierzadko przemocy. Patriarchat po horyzont i różne historie zamiatane pod dywan, które niejednemu pisarzowi posłużyłyby za materiał do książki.
Před rokem+3
Ja też znam tę stronę wsi poprzez moich uczniów.:)
Sama prawda rozmawiałam z ciocią bo moja mama już nie żyje i mówi że to prawda ponoć w przypadku mojej mamy było takie zdarzenie że jako dziewczynka miała iść paść owce pod las żeby odganiać wilki dziecko załuszmy 10 letnie i wilk porwał owcę moja mama wróciła do domu z resztą owiec pożaliła się swojej mamie i miała od niej usłyszeć lepiej by ciebie porwał jak tą owcę.Przykre ale prawdziwe 😢
Książka ląduje na liście książek do kupienia. Pamiętam jak ciężko pracowała mojej świętej pamięci babcia Gienia. Wstawała o 4 rano żeby oporządzić i wydoić krowy, bo o 6 był odbiór mleka. Trzeba było kilka razy dziennie nakarmić świnie, kaczki, kury. Do tego dzieci, ogród przydomowy , no i uprawy buraków, które hakało (odchwaszczało) się ręcznie. To wszystko było na babci barkach, jako ze dziadek pracował w mieście. Babcia, pomimo tego, ze sama była niewykształcona, bardzo namawiała moją mamę i resztę dzieci by się uczyły i nie miałaby tak ciężkiego życia jak ona sama. Odejmowała sobie od ust, żeby moja mama mogła pójść na studia. Chwała jej za jej niezwykłą mądrość i siłę. Ludzie na wsi nie mieli urlopów, wakacji. Dla nich wręcz lato to była udręka, okres ciężkiej pracy. Bardzo współczuję naszym przodkom, oni wszyscy mieli bardzo ciężkie, często pozbawione radości życie, tylko ciężka walka o przetrwanie. Bardzo dziękuję za tę rekomendację ❤
Před rokem+2
U moich Dziadków za strony Ojca,było tak samo.Dziadek pracował w tartaku,a Babcia obrabiała gospodarkę.Dzieci zdobyły wykształcenie i nikt na wsi nie został.Pozdrawiam.
oo tak, mieć babcię to skarb a babcię na wsi to szczęście do kwadratu. Ja urodzony w mieście dzięki wakacjom na wsi poznałem prawdziwych ludzi i życie w rym natury. Może nie było lodów na patyku ale ciasta ze świeżego mleka i dobrych jajek niczego nie zastąpią. Ja spedzałem dwa miesiące wakacji w późnych latach 90tych w okolicach Grudziądza w Kujawsko-Pomorskiem i pomimo rozwijającej się techniki musieliśmy iść do sąsiadów aby móc porozmiawać kilka minut z rodzicami, do dziś nie ma linii telefonicznej w domu mojej babci. Wieczorami pachniała maciejka, teraz wysiewam ją na balkonie i ten zapach przenosci mnie do Zawdy, wsi gdzie spędzałem wakacje. Parę lat temu wyprowdziłem się z rodzinnego Kołobrzegu do Bydgoszczy i mam rzut beretem do mojej babci. Pani Aniu dziękuję za temat wsi.
Znam to z opowiadań Mamy , zwłaszcza o butach , a raczej właśnie o jednej parze, o innych makabreskach nie będę tu pisać, książkę kupię oczywiście. Pozdrawiam Pani Aniu . 🌺🌼🌷
Před rokem+1
Ja też pamiętam wiele rodzinnych,tragicznych opowieści!Pozdrawiam serdecznie.
Z tymi butami wszędzie na wsi było ciężko. Moja babcia mówiła ze chodziła boso wszędzie bo butów było szkoda. Tylko do kościoła tuż przed wejściem zakładała. A my teraz, ile mamy par butów? I jeszcze wybrzydzamy.
Książki nie czytałam ale zapowiada się smakowicie pod względem kulturoznastawa. Natomiast wiersz który Pani cytuje na poczatku Anna Świerszczyńska, Chłopka ... ostatnio stał się "sławny" bo widać ten sam gust do doboru poezji do swoich książek popisał się Pan Kacper Pobłocki w "Chamstwie" i był pierwszy ( zresztą bardzo polecam jako uzupełnienie do "Chłopki"). Pozdrawiam :-)
Przeczytałam, najgorsza była dla mnie ignoracja że strony męża gdy żona ciężko pracowała cały dzień a on musiał sobie odpocząć bo dom i ogród to babska sprawa.
To jest książka napisana z dzisiejszej perspektywy. Ludzie nie chodzili w butach nie dlatego, że był jakiś zakaz, tylko nie było na te buty pieniędzy. Z tej samej przyczyny dzielono zapałkę na czworo. I do tego dobrane same negatywne przykłady z życia, a wszyscy rozmówcy pochodzą od potomków ludzi z miasta- nie ma nikogo kto w chwili pisania książki byłby związany aktywnie z wsią.
Před 5 měsíci
To wszystko prawda.Ale i tak uważam,że jest ciekawa.:)
@ Gdyby Pani autorka się troszeczkę bardziej przyłożyła i zrobiła jeden rozdział wyjaśniający dlaczego na wsi nie było pieniędzy i dobrała kilku rozmówców związanych z wsią byłaby książka jeszcze ciekawsza.
A propos butów Andrzeja Radka, który nie szedł boso , jak Pani raczy opisywać : Brzegiem tej szosy wędrował równym krokiem Jędruś Radek. Miał na sobie uczniowski mundur, na głowie czapkę z palmami, na plecach tornister, w ręce patyk. Źle było iść w takie gorąco. Buty miał na wysokich obcasach z podkówkami, kupione swego czasu na rynku w postaci żółtej. Cholew nawet w ostatniej chwili nie było sposobu uczernić, toteż i zachowały swój juchtowy kolor. Za to przyszwy i obcasy Jędrek wyczyścił starannie szuwaksem własnego wyrobu, spreparowanym z odrobiny mleka i miałko utłuczonego węgla. Kiepski to był szuwaks; but nie miał glancu i okrutna żółcizna świeciła spod czernidła, osobliwie w szparach między podeszwą i przyszwą. Pragnąc nadać im jaką taką formę, musiał Jędrek wewnątrz kłaść duże wiechcie słomiane i zawijać nogę w spore onuce. Przyszwy dzięki temu na oko zdawały się węższymi, ale za to nogi bolały nad wyraz, osobliwie w drodze.
Bardzo poruszająca książka. Moja babcia i jej rodzice itd… żyli na wsi, niektóre z wspomnianych przez panią historii znam z opowieści babci. Dobrze, ze powstała ta książka, bo nareszcie ktoś dał głos kobietom ze wsi. Dziękuje za ten odcinek.
Zgadzam się z Tobą.Dobrze,że powstała.Pozdrawiam.
Wspaniała książka, słucham jako Audiobook. 100 lat temu, jak to niedawno, a jakże inny był świat...
Wakacje u dziadków to najpiękniejsze wspomnienia z mojego dzieciństwa.
Moje też.:)
"Służące do wszystkiego" przeczytałam i była, to naprawdę rewelacyjna pozycja. "Chłopki" mam na półce i zacznę ją zaraz po "Klęsce rozumu". Bardzo ciekawa recenzja.
Moja babcia ma 93 lata i często wspomina " tamte" czasy i dzieli się tymi wspomnieniami i jest to dokładnie to o czym Pani mówi. Ja słuchalam zawsze tych opowiadań i historii z zapartym tchem... Zainspirowala mnie Pani aby przeczytać tę książkę , mam wrażenie że odnajdę w niej dzieciństwo i los moich dziadków... Dziękuję za odświeżenie wspomnień Pani Aniu ❤
Moja mama sierota, ojciec zmarl gdy miala 7 lat, mama 14. Byla zdolna i ladna, kochana. Dorabiali się z ojcem kowalem od zera ale dali nam dobry, szcześliwy dom.
Im więcej czytam takich książek dowiaduje się kolejnych rzeczy, które uderzały w kobiety, wykorzystywały je, utrudniały życie, zagrażały, upokarzały, itd. Wydawałoby się, że to było i minęło, nic bardziej mylnego. Strasznie napawa mnie to smutkiem i strachem. Pozdrawiam bardzo serdecznie 🌻
Bardzo przeżyłam tę lekturę!!!Serdecznie pozdrawiam.
Dokładnie tak... teraz b..... ło fasz. pisowskie chcę nas cofnąć do tamty czasów, a korwin do tego pierwszy....
Moja babcia została sprzedana za morgi. Opowiadała mi to ze łzami w oczach jak już była po siedemdziesiątce. Dziadek nigdy jej nie kochał, miał kochankę w chwili ślubu. Był zmuszony do ślubu, inaczej miał nigdy nie odziedziczyć gospodarstwa. Moja babcia przez niego była traktowana jak służąca. On siedział i dyrygował, a ona pracowała. Jako dziecko miałam w sobie dużo złości i poczucia niesprawiedliwości. Moja babcia była bardzo inteligentna, ale ledwo umiała się podpisać, bo skończyła tylko 6 klas szkoły podstawowej. Wciąż za nią tęsknię mimo, że minęło wiele lat od jej śmierci.
Wstrząsająca historia!Dziękuję.Pozdrawiam.
Dziękuję Pani Aniu , że znowu dzięki Pani mogłam zapoznać się z tak genialnym reportażem, który wysłuchałam z zapartym tchem na bookbeat. Smaczku dodawała jeszcze lektorka a była nią sama Maria Peszek która zrobiła to wspaniale.
Trudna, momentami wstrząsająca, lecz bardzo ważna lektura. Niestety nie miałam tego szczęścia żeby dzieciństwo spędzać u dziadków na wsi. Obie babcie mieszkały w mieście jedna z dziadkiem a druga z nami ponieważ mój drugi dziadek zginął na wojnie i znałam go tylko z fotografii i opowiadań.
Dzięki autorce mogłam zajrzeć do wiejskich chałup i zobaczyć w jakich warunkach mieszkano, co jedzono i noszono oraz w jakich warunkach spano. To było bardzo trudne i ciężkie życie.
Kobiety często pracowały ponad siły nie dostając nawet dobrego słowa. Jeszcze raz dziękuję za polecenie wspaniałej lektury . Pozdrawiam serdecznie i cieplutko chociaż deszczowo.🌧️☀️📚🥰❤️
Tak,to bardzo ważna książka.Serdecznie i księżycowo pozdrawiam.
Książka genialna! Jestem zachwycona, zasmucona, wstrząśnięta. Nadrobiłam po niej "Służące do wszystkiego". Również wspaniała, ale "Chłopki" to numer 1. Ta książka boli, wzrusza, wywołuje ciarki...
A na jakich źródłach autorka się opiera? Słyszałam o książce, ale po przeczytaniu Ludowa Historia Polski jestem bardzo sceptyczna. Zauważyłam, że to teraz modny temat, a im bardziej brutalny, tym lepiej się sprzeda
Tak,lektura bardzo boli.Jest obszerna bibliografia.:)
@@klaudialabowska7554co za bzdety wypisujesz... Polska Ludowa to odmieniła los tych kobiet dala bezpl. wykształcenie, pracę, ubezp. i pole pod uprawę.
Ja spędzałam każde wakacje na wsi z Dziadkami. Bardzo byłam zżyta z Nimi, dużo opowieści od Nich usłyszałam jak i pięknych piosenek. Bardzo tęsknie za tamtymi momentami, dlatego z przyjemnością przeczytam te książkę, która przeniesie mnie do tamtych czasów. U nas tez było takie zdjęcie ślubne naszych Dziadków. Chyba w każdym wiejskim domu wisiały w honorowym miejscu takie portrety. 😊Dziękuje jeszcze raz za recenzje tej pięknej, bogatej w informacje książki. Jeśli Pani tak zachwala te książkę to na pewno musi być dobra. ❤pozdrawiam
Uprzedzam,że nie będzie to radosna lektura!Pozdrawiam.
Jeszcze w rodzinach były dzieci moje twoje nasze i niczyjej. Los wielu dzieci byl okrutny.
Okrutny los czekal dzieci
" mamek" o czym się nie pisze, mówi.
Warunki życia ludzi przez wieki były okrutne. To człowiek człowiekowi byl i jest największym oprawcą.
Dobrze że pojawiają się książki o pańszczyźnie, chłopakach, .... Jest jeszcze wiele tematów z życia ludzi przemilczanych, do odbrązowienia...
Z lat 50- tymam przed oczyma kobietę która w zimny deszczowy dzień szła do kościoła 3 km boso i 100 m przed wejściem do kościoła zakładała buty.. Specyficzne traktowane były dziewczyny, kobiety z tzw nieślubnymi dziećmi . ....
Jak się cieszę ze Pani omawia Te książkę. Już ja zamówiłam i czekam ma nią z niecierpliwością❤
Myślę,że lektura będzie ciekawa lecz trudna.:)
I tak przeczytam, bo wierze Pani na słowo❤️🌺
Moja rodzina zarówno ze strony ojca, jak i mamy pochodzi i zresztą dalej mieszka na wsi, więc tematyka jest mi bardzo bliska i mnie niezwykle interesuje. Sam obserwuję wiele pozostałości z okresu pańszczyzny w mentalności mojej rodziny i sąsiadów. Zmiany zachodzą, ale nie tak szybko jak w miastach.
Może ciekawym zestawieniem byłoby porównanie "Chłopek" do chociażby "A co wyście myślały?". Historia i współczeność.
Świetnie, że zrecenzowałaś tę wartościową książkę. „Chłopki” są wspaniałe , przytoczyłaś same ciekawostki, i tak jak są ciekawe, to są równie przerażające. Obserwując współczesną sytuację kobiet w Polsce, to w dalszym ciągu doświadczają przemocy i wykorzystania przez mężów. Nie chcemy wiedzieć, co dzieje się za zamkniętymi drzwiami. Ale, ale. „Cnoty niewieście” to wiemy. No nie do końca .W tym rozdziale pokazana jest rola kościoła, która utwierdzała tę przemoc sakramentalnie. Chłopki traktowały swój los jako dopust Boży. Standardy też nie były jednakowe dla chłopów i kobiet. Autor podręczników do wychowania, ksiądz Mazurkiewicz podawał (szokujący) przykład. Tylko on może otworzyć tabernakulum, bo otrzymał ten przywilej w momencie kapłaństwa, tak jak mąż może sięgnąć po cnotę niewieścią otrzymawszy sakrament małżeństwa. Kobiety musiały być posłuszne nie tylko mężowi, ale i jego rodzinie. Jeden z chłopów- teść uważał, że wodę po jego brudnych nogach powinna synowa wypić.(straszne), ale w tym wypadku kościół pomógł. Chłopka miała zamiłowanie do porządku, była gospodarna i pracowita i to się też nie podobało. Sytuacja się zmieniła, gdy przywiozła broszurkę na temat obyczajów chłopskich. Teść nie bez trudu przeczytał ją i zrozumiał, dlaczego nie należy pluć i smarkać na podłogę. I tak jezuicka książeczka pomogła zmienić postępowanie w życiu rodzinnym. Były dwie przysięgi małżeńskie. Kobieta musiała ślubować posłuszeństwo małżeńskie, mąż nie,zmienił to dopiero arcybiskup Hlond, a stało się to tylko dlatego, że rytuale rzymskim nie było takiego zróżnicowania, bo na małżeństwo nakładano wspólne obowiązki. I jeszcze cala sprawa ogromnej przestępczości w rodzinach, od katowania, po wybijanie oka, dźgania w nerki i żebra, z pozbawianiem życia włącznie i wchodzenie w związki kazirodcze z córkami. A i jeszcze odniesienie do cytatu „Trza być w butach na weselu”. Chłopki chodziły boso w obejściu, tak było wygodnie i oszczędnie. Ja sama biegam na bosaka wokół domu, a mam klapki, japonki, sandały, kroksy. Tak jest wygodnie, potem wprawdzie trzeba myć nogi, ale to wielka przyjemność. Chłop chodził boso jak nie miał butów, jak szedł coś załatwiać w ostateczności pożyczał. Bronowiccy chłopi na Rydlowe chodzenie w konkury na boso i zawiniętymi spodniami mawiali, że l chociaż jest uczony i dobry z niego człowiek, to jest źle wychowany. Tak naprawdę byli jego manierami oburzeni. Moi rodzice monidła nie mieli, za to w domach sąsiadów i u stryjów na wsi w najlepszym pokoju wisiały. Teraz też wiszą jako pamiątki i historia rodziny.
Oj,tak!Autorka poruszyła wiele trudnych tematów!!!:)
Fantastyczna książka !!! ❤❤❤
Zgadzam się.:)
Wakacje na wsi u cioci Oli,siostry mojej babci Heleny,to najmilej wspominany czas z dzieciństwa.Swoboda,przyroda,przestrzeń,wolność,zwierzęta-psy,koty,konie,krowy z cielętami,świnki,króliki,kury,kaczki.Wszystko to co najbardziej kocham.A było to w lubelskim Gutanowie-pomiędzy Puławami,a Lublinem.Ach,wspomnienia tylko zostały.Nie byłam tam już z 20 lat.
Może czas na podróż sentymentalną?:)
Wieś jest piekna w wakacje, ale znam również tę ciemną strone. Dużo alkoholu, biedy, ciężkiej pracy wykonywanej również przez dzieci i nierzadko przemocy. Patriarchat po horyzont i różne historie zamiatane pod dywan, które niejednemu pisarzowi posłużyłyby za materiał do książki.
Ja też znam tę stronę wsi poprzez moich uczniów.:)
Sama prawda rozmawiałam z ciocią bo moja mama już nie żyje i mówi że to prawda ponoć w przypadku mojej mamy było takie zdarzenie że jako dziewczynka miała iść paść owce pod las żeby odganiać wilki dziecko załuszmy 10 letnie i wilk porwał owcę moja mama wróciła do domu z resztą owiec pożaliła się swojej mamie i miała od niej usłyszeć lepiej by ciebie porwał jak tą owcę.Przykre ale prawdziwe 😢
To prawda, mówiono: jedna gęba mniej do wyżywienia.
Bardzo wzruszająca książka i wzruszający komentarz od pani . Dziękuję i z pewnością będą czytać te dwie książki , które pani poleca 👏🌷
Już mam na Legimi. "Służące" były super, imponujący materiał i doskonałe pisarstwo.
Zgadzam się!:)
zgadzam sie the best of 23 dla mnie
Książka ląduje na liście książek do kupienia. Pamiętam jak ciężko pracowała mojej świętej pamięci babcia Gienia. Wstawała o 4 rano żeby oporządzić i wydoić krowy, bo o 6 był odbiór mleka. Trzeba było kilka razy dziennie nakarmić świnie, kaczki, kury. Do tego dzieci, ogród przydomowy , no i uprawy buraków, które hakało (odchwaszczało) się ręcznie. To wszystko było na babci barkach, jako ze dziadek pracował w mieście. Babcia, pomimo tego, ze sama była niewykształcona, bardzo namawiała moją mamę i resztę dzieci by się uczyły i nie miałaby tak ciężkiego życia jak ona sama. Odejmowała sobie od ust, żeby moja mama mogła pójść na studia. Chwała jej za jej niezwykłą mądrość i siłę.
Ludzie na wsi nie mieli urlopów, wakacji. Dla nich wręcz lato to była udręka, okres ciężkiej pracy. Bardzo współczuję naszym przodkom, oni wszyscy mieli bardzo ciężkie, często pozbawione radości życie, tylko ciężka walka o przetrwanie.
Bardzo dziękuję za tę rekomendację ❤
U moich Dziadków za strony Ojca,było tak samo.Dziadek pracował w tartaku,a Babcia obrabiała gospodarkę.Dzieci zdobyły wykształcenie i nikt na wsi nie został.Pozdrawiam.
Dziękuję Pani ❤
Bardzo proszę.:)
Świetna!!!
Bardzo świetna!:)
oo tak, mieć babcię to skarb a babcię na wsi to szczęście do kwadratu. Ja urodzony w mieście dzięki wakacjom na wsi poznałem prawdziwych ludzi i życie w rym natury. Może nie było lodów na patyku ale ciasta ze świeżego mleka i dobrych jajek niczego nie zastąpią. Ja spedzałem dwa miesiące wakacji w późnych latach 90tych w okolicach Grudziądza w Kujawsko-Pomorskiem i pomimo rozwijającej się techniki musieliśmy iść do sąsiadów aby móc porozmiawać kilka minut z rodzicami, do dziś nie ma linii telefonicznej w domu mojej babci. Wieczorami pachniała maciejka, teraz wysiewam ją na balkonie i ten zapach przenosci mnie do Zawdy, wsi gdzie spędzałem wakacje. Parę lat temu wyprowdziłem się z rodzinnego Kołobrzegu do Bydgoszczy i mam rzut beretem do mojej babci. Pani Aniu dziękuję za temat wsi.
Bardzo proszę!Pozdrawiam.
Znam to z opowiadań Mamy , zwłaszcza o butach , a raczej właśnie o jednej parze, o innych makabreskach nie będę tu pisać, książkę kupię oczywiście. Pozdrawiam Pani Aniu . 🌺🌼🌷
Ja też pamiętam wiele rodzinnych,tragicznych opowieści!Pozdrawiam serdecznie.
Z tymi butami wszędzie na wsi było ciężko. Moja babcia mówiła ze chodziła boso wszędzie bo butów było szkoda. Tylko do kościoła tuż przed wejściem zakładała.
A my teraz, ile mamy par butów? I jeszcze wybrzydzamy.
Książki nie czytałam ale zapowiada się smakowicie pod względem kulturoznastawa. Natomiast wiersz który Pani cytuje na poczatku Anna Świerszczyńska, Chłopka ... ostatnio stał się "sławny" bo widać ten sam gust do doboru poezji do swoich książek popisał się Pan Kacper Pobłocki w "Chamstwie" i był pierwszy ( zresztą bardzo polecam jako uzupełnienie do "Chłopki"). Pozdrawiam :-)
Mam na półce!Czeka na lekturę.Pozdrawiam.
📚🍀 Witam serdecznie i pozdrawiam.
Dziękuję serdecznie!Pozdrawiam.
A ja się nie spodziewałem . Przecież ogólnie wiadomo że rolnik śpi , a w polu mu rośnie .
Pozory!:)
Przeczytałam, najgorsza była dla mnie ignoracja że strony męża gdy żona ciężko pracowała cały dzień a on musiał sobie odpocząć bo dom i ogród to babska sprawa.
Bardzo mnie to wnerwiało!:)
To jest książka napisana z dzisiejszej perspektywy. Ludzie nie chodzili w butach nie dlatego, że był jakiś zakaz, tylko nie było na te buty pieniędzy. Z tej samej przyczyny dzielono zapałkę na czworo. I do tego dobrane same negatywne przykłady z życia, a wszyscy rozmówcy pochodzą od potomków ludzi z miasta- nie ma nikogo kto w chwili pisania książki byłby związany aktywnie z wsią.
To wszystko prawda.Ale i tak uważam,że jest ciekawa.:)
@ Gdyby Pani autorka się troszeczkę bardziej przyłożyła i zrobiła jeden rozdział wyjaśniający dlaczego na wsi nie było pieniędzy i dobrała kilku rozmówców związanych z wsią byłaby książka jeszcze ciekawsza.
A propos butów Andrzeja Radka, który nie szedł boso , jak Pani raczy opisywać : Brzegiem tej szosy wędrował równym krokiem Jędruś Radek. Miał na sobie uczniowski mundur, na głowie czapkę z palmami, na plecach tornister, w ręce patyk. Źle było iść w takie gorąco. Buty miał na wysokich obcasach z podkówkami, kupione swego czasu na rynku w postaci żółtej. Cholew nawet w ostatniej chwili nie było sposobu uczernić, toteż i zachowały swój juchtowy kolor. Za to przyszwy i obcasy Jędrek wyczyścił starannie szuwaksem własnego wyrobu, spreparowanym z odrobiny mleka i miałko utłuczonego węgla. Kiepski to był szuwaks; but nie miał glancu i okrutna żółcizna świeciła spod czernidła, osobliwie w szparach między podeszwą i przyszwą. Pragnąc nadać im jaką taką formę, musiał Jędrek wewnątrz kłaść duże wiechcie słomiane i zawijać nogę w spore onuce. Przyszwy dzięki temu na oko zdawały się węższymi, ale za to nogi bolały nad wyraz, osobliwie w drodze.
Niech przeczytają te kobiety , które teraz mają piekło kobiet .