W tym całym internetowym szaleństwie, siano ! To tak samo jak na śmietniku znaleźć złoty pieniążek. Pamiętam te czasy i ja robiłem przy sianie. Bardzo dziękuję
Zatem, niech będzie naszą wspólną radością to ,że pokazywaniem pracy przy sianie i innych pracach polowych w tamtej technologii , możemy przywoływać wspomnienia i wywoływać pozytywne emocje! Pozdrawiam serdecznie!!
Takich ludzi brakuje już . Jak wiadomo wszystkiego do trumny człowiek nie zabieże i trzeba pokazać młodym jak się takie kosy klepie . Pozdrawiam serdecznie
Z SFK mam kosę leśną - chyba z 30cm. Krótka i szeroka. To że leśna, to nie znaczy że do lasu tylko się nadaje. Świetna jest na zapuszczone, trudne tereny (dzięki temu, że jest tak krótka). Łatwo nią operować. Świetnie się nadaje do obkaszania drzew, krzewów. Bezproblemowo radzi sobie z odrostami śliw czy nawet małymi drzewkami. O pokrzywach nie wspomnę, bo wchodzi w nie jak w masło :)
Takie sieczenie kosą zastępuje nie jedną siłownie a potem wszystkie mięśnie czuć ale nic nie zastąpi tej atmosfery koszenia, ten odgłos oraz zapachu świeżo skoszonej trawy
Całkowicie podzielam taką opinie i przyznam się, że w średniej szkole ten chłopak ze wsi nie tęgi wcale, miał siłę mięśni która nieraz mu się przydawała! Pozdrawiam!
Dzień dobry Panie Leszku ja ten filmik tak kocham że wracam co kika miesięcy.....Pozdrawiam serdecznie Pana i mame.....Niech Bóg Was błogosławi.Jest Pan taki kochany jak ta łąka którą Pan kosi.......coś pięknego......Wie Pan jak ślicznie się to ogląda..... Ja niestety jestem młodszy od Pana też bym tak chciał bo aż się serce raduje jak Pan to wszystko pokazuje. oglądając ale....... Serduszko zbyt słabe mam zdrowie nie pozwala .Ale ten zapach siana z Pana łąki zawsze będę w swojej wyobrazni bo piękny film Pan nagrał.
Znów zostawiam serduszko dla Pana oraz serdeczne podziękowanie i pozdrowienia! To taki miód na serce podzielić się z kimś radością przeżywania czegoś co było kiedyś treścią naszego życia zwłaszcza tego życia w młodości. Bardzo się cieszę że pokazanie filmiku, w przyjazny sposób dotarło do ludzi i wywołało pozytywne emocje. Zapewniam Pana że i ja żyję tą łąką i jej zapachem każdego roku .Jesteśmy pewnie podobnie wrażliwi na piękno otoczenia i obcowania z naturą , z przyrodą. Jeszcze raz dziękuję bardzo za wszystkie miłe słowa , za pozdrowienia dla mamy , które oczywiście jutro jej przekażę. Życzę Panu mocnego zdrowia i spokoju każdego dnia w miłym otoczeniu najbliższych . Szczęść Boże!
Urodziłem się 20 lat za późno. Pamiętam jak miałem kilka lat. I te poranki a w zasadzie świty gdy szli dorośli w pole a matka robiła zalewajke na śniadanie. Płakać się chce za tymi czasami.
Bardzo się cieszę i dzięki za ten wpis, bo piękne jest również i to że możemy w taki sposób np. w YT. podzielić się swoimi wrażeniami i wspólnie przywoływać tamte chwile, w których byliśmy nie tylko świadkami ale braliśmy czynny udział w ich tworzeniu! Pokolenie naszych wnuków takich wrażeń z dzieciństwa i młodości już nie doświadczy !Pozdrawiam serdecznie!
Ale czasy fantastyczne się przypomniały..... Klepać kosę uczył mnie mój Śp. Dziadek, jak jeszcze do szkoły podstawowej chodziłem. Teraz, z biegiem lat bardzo miło to wspominam.... kto wie, może ta umiejętność jeszcze się w życiu przyda :)
Ja osobiście używam kosy ręcznej do koszenia trawy, zielonek itp. W tych czasach bardzo trudno znaleźć dobrą kosę, większość to czeskie lub chińskie badziewie, grube i nie do wyklepania.
Co racja to racja! Nowej kosy nie kupowałem już z parę dobrych lat, jak trzeba używam tych starych. Ale u nas na palcach policzysz, w całej gminie funkcjonujące młode 5-6ha gospodarstwa, te mniejsze do 2, dawno porosły nawłocią i samosiejkami drzew. Nasze koszenie to przeważnie p.pożarowe! Dobrze że mamy kilka zaprzyjaźnionych krów to im takie siano podrzucamy! Takie czasy! Pozdrawiam !
Dziękuję! Jak robiłem materiał do filmu ,miałem takie wiadomości ale miałem nadzieję że pod inna nazwą jeszcze funkcjonuje! Tam produkowano nie tylko kosy , ale brzytwy na cały świat a także maczety i inne,. Jednak nie pierwszy to przypadek niszczenia wielkiego potencjału naszego starego i dobrego rzemiosła! Smutne! Pozdrawiam mocno!
Dziękuję! Miło że tak!, Właśnie też w pierwotnym materiale, była sekwencja ,o działaniu zmysłu węchu , bo w rolnictwie bardzo często w powietrzu można znaleźć pozytywne doznania! Chociaż nie którzy mają z tym kłopot! Ale było już dużo materiału i zostało jak jest, tym bardziej fajnie że zadziałało wirtualnie! Pozdrawiam!
Pamiętam, jak moj Tata klepał i ostrzył kosę. Piękne to były odgłosy.Wiedziałam, że to już sianokosy idą. A ja rozrzucałam pokosy. Pachniało, a siano jeszcze piękniej. Łąka byla pod lasem. Kontakt z przyrodą to coś niezastąpionego. Aż serce mi mocniej bije. Pozdrawiam
Aż się łezka w oku kręci, gdy się pomyśli o tych czasach kiedy się tylko kosą siekło. To jest piękne, że ludzie wracają do starej poczciwej kosy. Pozdrawiam
Witam! Dziękuję za pozdrowienia! Piękne jest również i to , że aprobując sposób przekazu i staranie o przywołanie ducha czasu , daje Pan też nową energię tym , którzy próbują to robić! Pozdrawiam!
Dzięki, miło jest .ze udało się pokazać coś publicznie i nie zezłościć a raczej trochę zrelaksować tym kogoś! Staramy się o to aby w dość przybliżonym klimacie oddać ducha nie tak odległych przecież czasów lecz jakże niepodobnych do obecnych! Pozdrawiam! Leszek!
Mam 42 lata,koszenie kosą to fajna sprawa, potrafię i to dobrze!.Pamiętam jak ojciec obkaszał pod kosiarkę,z aparatem na garście,później pod snopowiązałkę Warta WC5...A ja teraz w Class Dominator ,robię to wszystko ot tak...!Kurde,te obkaszania, na wet sierpem się odbierało i wiązało w powrósła lub promyki,jak to żyto było lub owies chyba ,.Wiązać też umiem.Całą historię załapałem niechcący.
Fajnie , że mozna jeszcze gdzie nie gdzie posłuchać szczęku kosy a nie koniecznie tylko dźwięku silnika spalinowej kosy. Dopóki się da , to warto mieć na podorendziu takie porzadne narzędzie jak nasza kosa i chocby nawet na takie ugorzysko jak nasze, co nie zabardzo pozwala na dokladne lub przykladne wykoszenie. Ale zas to co potem, czyli suszenie, zapach siana co w pamięci na cale zycie zostaje zwielokrotnia przyjemnosc bycia z naturą . Pozdrawiam serdecznie!
@@Leszekzniwiarz no uwielbiam zapach suszonego siana poza tym mam kozy i one jedynie jedzą trawę spod kosy ręcznej od spalinówki niechcą śmierdzi im paliwem;-)
Dziękuję, że tak to Pan zauważył, bo na filmiku oprócz normalnej trawy ,są miejsca w których koszenie wygląda niedbale , ale to tam gdzie stare kępy traw od lat nie koszonych z grubymi łodygami ostów , małych drzew samosiejek i innych przeszkód co kosę zmuszają podnosić ,albo po prostu omijać! Ale bez poklepania , tak jak Pan to określił , nic by nie zrobił. Idea filmiku, była właśnie taka ,by pokazać technologię pozyskania siana w czasach kiedy najważniejsze przy tej robocie, były ludzkie ręce ! Serdecznie pozdrawiam!
Dziękuję bardzo! Miło jest otrzymać potwierdzenie, że nasze starania o przypomnienie i pokazanie jak powszechnie funkcjonowały gospodarstwa rolne a głównie małorolne, których było ponad 2mln, w latach 60 i70 w naszym kraju, zaowocowały w większości dobrym odbiorem! Pozdrawiam serdecznie!
Będąc dzieckiem co roku jeździłem do mojego dziadka na wieś, pamiętam że siadał obok domu i klepał kosę, dziś wiem że to się tak nazywa, ale on po prostu ją ostrzył, do kosy podchodzono z szacunkiem, była ostra i kiedy dostała się w nieodpowiednie ręce mogło się to skończyć mniejszym lub większym dramatem. Kiedyś pewien miastowy chłopak będąc u dziadków na wakacjach wziął taką kosę i zaczął ją wymachiwać, sądził że to zabawne i takie niewinne bo przecież to tylko kosa, w pewnym momencie podszedł blisko jego brat, chłopak zamachną się kosą i przypadkowo trafił brata w nogi i przeciął mu ścięgna achillesowe!!! Kosa jest bardzo ostra, prawie jak brzytwa i przy tym ma sporą masę dodając do tego siłę zamachu jaką ma człowiek, to naprawdę trzeba bardzo uważać.
Tak było! Wypadków w rolnictwie, w tamtych czasach było bardzo wiele, tylko nie były objęte rejestrem bo przecież praca na roli nie była nawet objęta ubezpieczeniem zdrowotnym , stąd doznane kalectwa a nawet wypadki ciężkie często nie z samej winy czy beztroski rolnika były problemem wyłącznie jego i jego rodziny ! Smutne ,ale tak było! A i dziś można by znaleźć takie przykłady. Cóż życie na wsi nie zawsze jest sielskie ! Pozdrawiam!
Dziękuję za pozdrowienia , i za miłe przyjęcie naszego filmiku no i oczywiście również pozdrawiamy i to ze wszystkich dział niszczyciela o ile dobrze rozpoznałem okręt!
Dobry materiał. Nie wychowałem się na wsi i nie wiedzialem o wielu rzeczach o których Pan opowiedział. W tym roku, trochę przez przypadek (awaria kosiarki) sięgnąłem po starą kosę. Chociaż nie wyklepaną, ale naostrzoną skosilem działeczkę. Pozdrawiam serdecznie.
No to super! Człowiek pracowity nie odpuści! Też nie umiem wszystkiego, i ciągle doświadczam czegoś nowego, jak to w życiu. Cieszę się z zainteresowania naszym filmikiem! Również mocno pozdrawiam!
Moje gratulacje!,Cieszę się razem z panią z wykonanej własnymi rękami pracy i to jednej z najtrudniejszych w gospodarstwie! Mój udział w tym dziele skromniusi.! To Wy żeście swoją chęcią i odwagą sami dla siebie byli najlepszym i wymagającym nauczycielem. Trzeba tylko może dopowiedzieć, że nauki to nie koniec jest! Życzę spełnienia się, w każdej roli, oczywiście w roli szczęśliwej babci również! Udanej Niedzieli!
Szacun za decyzję. Życzę wytrwałości i cierpliwosci. To pokazanie klepania starej zardzewiałej kosy nie było może najlepszym przykładem skutecznego wyklepania, ponieważ korozja zrobiła swoje i stąd pojawiły się tam nie pożądane mikro pekniecia i ząbki, które wyrównały się po wielokrotnym ostrzeniu dwoma granulacjami osełki. Ostrze powinno być zawsze w miarę równiutkie . Z nową lub nie tak bardzo zużytą kosą klepanie jest efektywniejsze. Lepiej obrazuje to klepanie kosy filmik pt. Od zasiania do żniwowania. Nie czuję się nauczycielem koszenia .Każdy z nas i Pani również najlepiej na własnym przykładzie przejdzie własną szkołe. Oczywiście przydatne mogą stać się również inne przykłady.... Na pewno ważne jest żeby sprzęt był dopasowany do siebie. Pozdrawiam serdecznie.!
Panie Leszku u mnie w rodzinnych stronach (Beskid Sądecki) to się sianko składało w kopy na ostrewkach :) , lepiej schło i więcej na jedną kopę wchodziło. Super film :)
Cieszę się na ten komentarz, po pierwsze ogólnie Beskidy to moja bajka , a w Gródku n/Dunajcem i okolicach przez 30 lat spędzałem rodzinny urlop! Zaś w N. Sączu smakowaliśmy najlepsze lody! A o składaniu siana, w właśnie u Was gdzie pogoda dynamiczna jest i szkoda czasu na latanie z widłami co trochę na łąkę, opowiedziałem w jednej pierwotnej sekwencji filmiku, tylko że było już tak objętościowo że się w końcu nie zmieściło! Ostrewki... ,tego określenia mi brakowało! Dziękuję i pozdrawiam z Psar na Wyżynie Katowickiej , bo u nas to tylko najwyżej wyżyny albo płaskowyże!
I jeszcze sobie przypomniałem, żeby zrobić dziurę pod wbicie ostrewki to trzeba było mieć śtangle (albo sztanglę, w zależności czy się w domu mazurzyło czy nie ;) )
Pozdrawiam z kujaw Panie Leszku! Widzieliśmy się w zeszłym roku, na jesieni, kiedy pracowałem w polu a Pan zatrzymał się zamienić kilka słow, było bardzo miło 😊
Jeszcze bardziej miło jest mi przeczytać tą wiadomość!. Z uznaniem i podziwem dla Was, opowiadałem moim znajomym i w Janikowie ale też u nas w Zagłębiu Dąbrowskim ,jaką drogę i jaki sposób na życie, obierają młodzi ludzie w takim trudnym zawodzie. Ile razy oglądam te wielkie połacie rolne i kilku ludzi przy tym mam wielki szacun, za to co robią bo wiem że nie jest różowo! Dość przypadkiem powstał mój kanałek o tym jak było w latach nie tak przecież odległych , lecz jakże odmiennych od dzisiejszych, Niektórzy odnajdują w nim siebie, innym się znów mniej podoba koszenie z moim zwichniętym barkiem ... ale idea chyba się spełnia...tchnęliśmy wydaję się ducha tamtego czasu, po którym na pewno zostały dobre wspomnienia, ale także pod upadłe ugory!? Ale co tam! Na Kujawach tętni życie rolnicze to jak mówię to jest taki spichlerz kraju .! Życzę powodzenia całej ekipie i mam nadzieję już w większej rodzinie.! Serdecznie pozdrawiam! Leszek i do zobaczenia być może w realu albo na YT!
W moich stronach siano stawiało się w kopy na ostrewkach ale poza tym wszytko tak samo wyglądało. Fajnie wiedzieć, że wszystko to się jeszcze pamięta mimo tego, że urodziło się w 2000r. Za mojego dzieciństwa co prawda kosiło się już kosiarką rotacyjną ale jako, że mieszkam w górach wszystkie niedostępne miejsca dla kosiarki kosiło się kosą, także to też pamiętam, zresztą do dzisiaj te miejsca wiele osób kosi własnie kosą. Na filmiku brakło tylko dwóch istotnych elementów, a mianowicie zawsze chowano flaszke pod kope, wyciągano po pracy i biesiadowano. Ważnym elementem było też to, że wszyscy sąsiedzi pracowali w polu razem, u każdego po kolei.
Przy tak dynamicznie zmieniającej się pogodzie w terenach górskich , oczywiście ostrewki to najlepsze rozwiązanie! Stawianie i rozkopywanie kopek było by bez sensu. Często bywam w pięknych Beskidach od wschodu na zachód i mam tam wielu przyjaciół. U nas też chłopy chodzili do koszenia wspólnie po kilku sąsiadów! Ale w późnych latach 60 i 70 tych w naszym coraz mocniej uprzemysławianym regionie, wspólne prace sąsiedzkie przy sianie lub żniwach przestawały być tradycją , bo niejednokrotnie były ograniczone pracą w kopalni hucie i fabrykach. Często stosowano tzw, odrabianie czyli zapłata w formie pracy u kogoś kto wykonał usługę np. koszenia trawy lub orkę.bo nie wszyscy posiadali swój sprzęt! Ale zbiory okopowych , długo były wykonywane razem pewnie dlatego że organizowały się do tych prac głównie kobiety gospodynie ,które nie pracowały w przemyśle. Za to flaszki były obowiązkowo i dobrze że Pan o tym wspomniał , ludzie często ze sobą spotykali się w prawie w każdym miejscu ,na ogrodzie ,sadzie przy miedzy lub przykopie . Nie było ogrodzeń bram i murów którymi dziś musowo sie wszyscy osłaniają żeb y drugiego nie widzieć! Pozdrawiam!
Boże, jak ja tego dożyłem.. noszenie na stryszek w jutowych płachtach siana.. skóra swędziała bardziej niż po "szklanym ociepleniu" ... ale ten ROSÓŁ . Dziękuję za chwile wspomnień
Piękny film ! Opowiada Pan tak ciekawie ...obrazowo . Praca na roli napewno była bardzo ciężka ale człowiek miał więcej kontaktu z przyrodą...ze zwierzętami , owadami roślinami ... tak jak Pan to świetnie opowiada wyobrazić sobie można ten zapach siana .. I ta cisza przerywana śpiewem ptaków i te chmury ... Napewno po tak ciężkiej pracy ludzie nie mieli czasu na głupoty .. A więc czy warto było żeby świat tak się zmienił ...zmodernizował ... Oglądając Pana film poczułem zapach Polskiej ziemi ...🇵🇱❤️
Dziękuję. Dzisiejszy świat dawno mógłby być już tylko mechaniczną zegarynką , gdyby nie zachowała się ludzka wrażliwość , Zapewne pan i ja z takiego gatunku ludzi jesteśmy. Tylko widać powszechnie że ogólnie wrażliwość ludzka coraz bardziej upada, . Zwłaszcza wrażliwość na otoczenie w którym żyjemy , czyli przyrodę w najogólniejszym tego słowa pojęciu .Kiedyś ludzie żyli zgodnie z zegarem i rytmem przyrody od wschodu do zachodu słońca. . Dziś rytm życia to codzienne wyścigi o posiadanie !. My tego nie zmienimy zapewne ,ale poprzez własne spojrzenie na świat , podzielenie się tym i przypominanie lub pokazywanie jak było ,jeszcze nie tak dawno temu przecież , wzbudzimy mam nadzieję refleksje i chęć zastanowienia się nad upływającym czasem.! Życzę zdrówka i radości życia pośród pięknej otaczającej nas jeszcze polskiej przyrody.
I ja dziękuję za wpadnięcie do nas a także za przypomnienie jak montowałem obrotową antenę na dachu , kiedy Przemo- synek smerfował po krótkich i łapał łączność z wielu zakątków kraju i zagranicy a jego pokój był zasłany pocztówkami potwierdzającymi nawiązanie łączności czyli QSL- kami o ile dobrze napisałem. To była fajna przygoda, miło było patrzeć na jego radość przy tym zajęciu! I jak by to było wczoraj a minęło już z górą 30 lat. Pozdrawiam!
@@Leszekzniwiarz Cieszę się że wspomnienia powróciły. Mnie po obejrzeniu też się przypomniało jak za dzieciaka lataliśmy po polanie za dziadkiem który kosił trawę kosą. A syn jeszcze bawi się w krótkofalarstwo? Być może miałem przyjemność z nim mieć łączność.
@@sebastiansp2snf347 Obecnie już nie działa na krótkich, ale był bardzo aktywny i może włączy się do naszej dyskusji to sam o tym opowie , może rzeczywiście zetknęliście się ze sobą.
@@sebastiansp2snf347 Witaj, tutaj Synek ;) Ojciec trochę pomylił metry ;) Ja nie działałem na krótkich tylko głównie na 11m w paśmie CB na tzw trzech piątkach 27.555 MHz. W kilka lat udało mi sie zrobic ponad 100 prefiksów (do tej pory mam QSL-ki) na propagacji jonosferycznej - głównie na antenie półfalowej Yaga 4 elementy własnej roboty (zajmowała pol dachu). Miałem znak 161ST062 - chciałem pójść w 2m, CV i inne takie ale studia i inne zajęcia nie pozwoliły wtedy zrealizować planów (to było około 1998-2000r). No i tez fakt że wtedy krótkofalarstwo stało się mniej popularne przez coraz bardziej dostępny Internet. Pozdrawiam serdecznie i 73 !!
Aż mi się dzieciństwo przypomniało, ś.p. dziadziuś zrobił dla mnie takie miniaturowe grabki z drewna bo uwielbiałem trzepać siano (miałem może 6-7 lat) :) P.S. Podobną kosę nadal mam w użyciu, piękna sprawa jak świetnie odkłada pokos kiedy "nowoczesne odpowiedniki" zawiodą :) Świetny materiał, serdecznie pozdrawiam pana i szanowną wysoką komisję :)
Dzięki! To jest oczywiste że tak jest ! Dziś nowoczesna maszyna w rolnictwie to podstawa! W tym wyścigu o dobry plon i jakiś efekt, technika odgrywa znaczną jeśli nie najważniejszą rolę, ale czasami człowiek i maszyna choćby najlepsza przegrywa z pogodą. Ale to już musi być wpisane w ryzyko zawodowe rolnika! pozdrawiam!
@@Leszekzniwiarz ja od 12 roku życia ręcznie kosiłem do 30 potem przerzuciłem sie na spalinową...trza sie było nieźle ujebać coby hektar wykosić, ale inaczej sie nie dało bo krowa spod żyłki a tym bardziej spod kosiarki na kółkach/elektrycznej/beznynowej nie chciała trawy
@@imperatorin1 dziesiątki tysięcy, a pewnie i więcej , chłopaków takich jak my , doświadczali we wczesnej młodości gospodarskiego życia z blazami na rękach od kosy .,wideł od gnoja ,siana, słomy . Jedni bardziej i dłużej, umiejętniej i wytrwalej, często dochowując rodzinnej tradycji i zamiłowania do rolnictwa z którego było jednak coraz trudniej wyżyć! Inni wyruszali za pracą w przemyśle szukając własnego sposobu na życie! Ale jedni i drudzy byli już zahartowani i wiedzieli jak smakuje życie! ( z powodu choroby ojca pierwszy zagon pszenicy z mamą wykosiłem jak miałem 14 lat . wątły chłopak byłem, nie było czasu na pobieranie nauki koszenia, ale co tam liczyły się chęci , potem wszystko bolało kilka dni). Nasza przeszłość kształtowała nas , i dziś mamy o czym powiedzieć ! Zapach skoszonej trawy i wysuszonego siana w stodole pamiętamy do dziś. A pomrukiwanie zadowolonej krowy i bydła kiedy zadawaliśmy im taką karmę ,nie to co dziś jedzą , łączyło się z zadowoleniem gospodarza który się cieszył że umiał zabezpieczyć byt zwierzętom a i sobie w końcu . Tak było . Dużo by o tym opowiadać . Fajnie i miło że Pan o tym wspomniał w komentarzu . Pozdrawiam!
Mam kosę spalinową, sierpek i tradycyjną ale zawsze używam tylko tradycyjnych narzędzi bo same plusy: jest ruch dla ciała, nie ma hałasu, nie ma spalin a i prędkość koszenia wcale nie gorsza od spalinowej, polecam.
Dzięki za ciepłe słowo. Choć prawdę mówiąc przydało by się nie raz, mieć parenaście centymetrów więcej! Pozdrawiam i życzę sukcesu w odważnym remoncie domu ,jak również w hodowli jarzębiatych!
@@Leszekzniwiarz Mógł byś jeszcze pokazać jak poradzić sobie z łąką która przez lata była zaniedbana i porosły na niej drzewka. Gospodarstwo, które ja kupiłem było zaniedbane przez ostatnią dekadę i próbuję je teraz wskrzesić. Może są jakieś sposoby (inne niż koparka) na pozbycie się pni po ściętych drzewkach? PZDR!
@@piotrsobotka7097 Najpierw to pogratuluję nabycia własnego gospodarstwa i uruchamianie go do drugiego nowego życia. Młodość da radę ze wszystkim. A z usuwaniem pni to ,oprócz traktora jeżeli to pilne a jeżeli nie tak pilne to zostaje sprzęt podręczny. Oczywiście drzewo powinno być ścięte powyżej 1m od gruntu dla lepszego operowania korzeniem. Przydaje się też woda aby piła do podcinania konarów się nie tępiła, nie mówiąc o siekierce. Czasem znajdzie się chętny na trochę kasy i podejmuje zadanie za 25zł. sztuka. Tak zrobił mój ziomal i za dniówkę wywalił 10 pni. Poległ tylko na jednym starym orzechu ,dwa dni nam wspólnie zeszło ale dało radę.Raz dawno już temu, usunęliśmy pirotechnicznie i wole o tym nie mówić! Za dużo kłopotu było! Ale takiego drwala jak nasz Sylwek warto poszukać.Tylko dziś mało już takich! 10 letnie drzewa też mogą mieć zawiłe korzenie. Mój dziadek jak karczował kawałek lasu pod łąkę i trochę pola koniem, zeszło mu cały rok i zawsze wszystkim mówił że trzeba czasu i cierpliwości do takiej roboty! I miał rację! Pozdrawiam!
Ja też bardzo lubiłem tę odgłosy klepania przez dziadka i ojca, bo zawsze w tedy przychodziłem na łąkę do rozrzucania pokosów o poranku i oglądałem moje boćki jak przylatywały i uganiały się po łące za myszami ,żabami i owadami . A trawa pachniała ziołami, że do dziś pamięta się ten zapach.
Szacun dla Ciebie . Tak żeśmy zaczynali a nawet parę lat wcześniej , tyle że często nie z samej ciekawości ale też z konieczności, bo ojciec zachorował a tu żniwa!
No wiem, ale po sadzeniu kartofla, dzikowi postanowiłem zrobić odnowę mechaniczno -wizerunkową i nie zdążyłem,! ale ma się już ku końcowi ! Siano zaś pojechało 22km dalej do krów żywicielek. Dzięki i pozdrawiam!
Dziękuję!To pani teraz prawdziwa gospodyni jest, moje gratulacje i szacunek . Nie łatwa to rola i życzę wytrwałości oraz powodzenia. Rad żem, że nasz kanałek mógł się do czegoś przydać, choć zawsze też mówię że przecież nie wszystko wiem i też się ciągle czegoś uczę! Myśle też, że czasem łatwiej coś mądrego powiedzieć niż zrobić. Wiela razy już tak bywało żem się narobił a efekty słabe! Trza się nieraz dobrze spocić , nazłościć, nie zawsze wiadomo na co, ale satysfakcja że to własnymi rękami, zawsze taka sama! Są takie miejsca gdzie lubimy być sam ze sobą, i jak się komu trafi że to jest własna łąka i pole to wygrał! Ale to może zrozumieć tylko tyn co po takim polu łazi! Kiedyś gospodynie kose trzymały w rękach mocno i chłopy trzed taką babą, rezon i szacunek mieli! Pozdrawiam serdecznie!
Mam 40 lat i od jakiś 10 lat nie roztaję się z kosą ręczną. U mnie spalinowy Stihl rdzewieje ;-) Nauki koszenia, klepania nauczył mnie wujek, który był jednym z lepszych kosiarzy na wsi. Zbliżając się do 80-tki kosił z niesamowitą lekkością, harmonią. Podobnie było z klepaniem kosy w jego wykonaniu. W mojej miejscowości niewielu potrafi kosić ręczną kosą (klepać to już chyba nikt poza mną nie klepie kos - bo nie mają takiej potrzeby. Sporo starsi ode mnie patrzą na mnie czasami ze zdziwieniem. lecz do wujka to mi daleko ;-) Mam trzy kosy z Starobielskiej Fabryki Kos nr 6 (pamiątkowa po babci ale już niewiele z niej zostało), 7 oraz 8 którą kupiłem w Wilamowicach na parę miesięcy przed zamknięciem fabryki jak się później okazało. Jeden z majstrów oprowadził mnie po upadającym zakładzie a w gratisie dostałem kosisko (dziękuję). Koszenie jest dla mnie przyjemnością ale choć nie jestem rolnikiem mam parę owiec, którym trzeba zapewnić siana na zimę, więc jest też trochę obowiązkiem. Taki chłoporobotnik pracujący w korporacji w dużym mieście podtrzymujący tradycyjne rolnictwo z lat 60/70-tych. Takie czasy. Jak się chce to można. Pozdrawiam.
Dziękuję za pozdrowienia! Nosi Pan w sobie bardzo cenną historię kawałka swojego życia , czyli nabycia wiedzy i umiejętności od rodzinnego mistrza, i na dodatek ,skutecznie ją do dziś wykorzystuje! Gratuluję! Choć nie miałem w dosłownym znaczeniu takiej możliwości nauki ,( wszystko to prawie zawsze robiłem sam , to też nie zawsze mi wszystko dobrze wychodzi) , i to co nie dorobione było techniką i wiedzą , nadrabiane było siłą fizyczną młodego niedużego chłopaka no i ogromną siłą woli i tego czegoś co mnie od tej coraz trudniejszej pracy w polu nie odpychało. Później rozwalono małe gospodarstwa, ludzie poszli do przemysłu szukać środków na życie! Poszli , ale w większości nie zapomnieli swoich korzeni i to jest najcenniejsze,, .Pamiętam w średniaku nie chętnie kolegowali się z nami miastowi! Z czasem nabierali szacunku jak widzieli różnicę siłową i wytrzymałościową na boisku lub zgoła w młodzieńczych zaczepkach i potyczkach,! Dziś spotykamy się razem ze sobą po tych 46 latach i miło usłyszeć że byliśmy fajnymi kumplami, że z nami było bezpiecznie! Ale dziś miło jest też wziąć do rąk tę kosę , grabie, widły, motyczkę, maszynkę do pielenia ,popatrzeć jak jedzą kury , owce , króle, domowy ,kot i pies z gospodarskiego domu, zapiszczy śrutownik, zapieje kogut, albo nawet zagada Dzik, no ten to jeszcze zadymi i trudno tu trochę szukać uroku,! To dobrze że znajduje Pan zamiłowanie w tym co robi! Jest nadzieja że tradycja naturalnego funkcjonowania człowieka może jeszcze przetrwać ,mało tego może jeszcze zwyciężyć! Przyznam się że chciałbym jeszcze spotkać się z takimi prawdziwymi kosiarzami jednymi z najlepszych we wsi ,jak Pan to ujął ( zaznaczam, sam do nich nie należę) i odbyć taką sesję koszenia na wspólnej łące , gdzieś niedaleko od Bochni ,Limanowej ,Rabki , gdzie chłopaki szliby po nachylonej łące w sztosie 5-6 chłopa ze swoimi kosami ! Nie dla zawodów i wyścigów ale dla uwiecznienia tradycji a i dla samej przyjemności! Pozdrawiam i powodzenia życzę! Leszek.
Pana wiedzę praktyczną czuje się w filmie. O tym jak sprawdzić czy siano jest suche nie wiedziałem, pomocne! Spotkać starych kosiarzy to już trudno. Ja na przykład jeszcze kosę wyklepię natomiast nie potrafię "wyprowadzić" pofalowanej kosy- po nieumiejętnym klepaniu "fale Dunaju" a byli tacy co potrafili, a może jeszcze są? Pozdrowienia z Jury.
Jeszcze raz dzięki , fajnie było pokonwersować! Prawie 90 km o ile dobrze wiem ,długości pięknego Jurajskiego pasma, powoduje, że mam do niego dość blisko z naszych Psar, Toteż jest to ulubiony cel motocyklowych wypadów świąteczno -niedzielnych, Bobolice ,Mirów , lub Złoty Potok. Ale co innego tam mieszkać a co innego tylko bywać! Podzielę się takim moim doświadczeniem ,aby nie pofalować kosy .Przy klepaniu najpierw jadę całe ostrze młotkiem na" grubo" tj, około 1,5mm a potem jeszcze raz po ostrzu ,już zupełnie na cienko. Klepanie na raz powodowało mi czasem zafalowanie! Kłaniam się z u mnie co najwyżej Płaskowyżu Twardowickiego!
Dziękuję! U nas, od tamtych lat minęło sporo czasu i dziś trudno tu spotkać kogoś z kosą na łące, bo i łąk nie widać ! Ale widziałem poza naszym regionem jeszcze takie przykłady w rodzinnych gospodarstwach, gdzie kosa nie rdzewieje ! Nie rozważam czy to dobrze ,że tak jest ,czy nie, ale mam do tych pracowitych ludzi , najwyższe uznanie i chyba tak jak pan pewnie też ich rozumiem. Miło że filmik znalazł pozytywny odbiór, bo przecież nie wszystko musi nam wychodzić dobrze! Ważna jest idea i przesłanie i pan to trafnie zauważył!
Dziękuję! Dopowiem że widły z dwoma zębami pomyślane były z przeznaczeniem do podawania snopków zboża z fury , platformy ciągnikowej lub sąsieku w stodole, na podest maszyny do młócenia , charakteryzowały się tym że miały znacznie dłuższe i cieńsze stylisko, stąd były lżejsze i mówiło się na nie zdrobniale widełki! Ale czasem mogły służyć do siana! Tylko do potrawów nie bardzo, bo krótkie siano nie pozwoliło się nabierać w większe porcje do podawania ! Tak to było u nas,! Pozdrawiam!
Dzięki za dobry odbiór i za kufelek zimnego browara, jeszcze takiego lanego, co my na łące z 3l. bańki na mleko pociągali. To tak trochę żartem. ( Oczywiście w tych bańkach także kwaśne mleko bywało do picia zwłaszcza w żniwa) . Jednak zapewniam że tak się nie czuje. Wszyscyśmy się , na tych pachnących łąkach wyrobili , i nie jedni o wiele więcej potrafią! Wielu jest też do dziś tych , którzy do tej pory kosą solidnie śmigają i pokarm dla zwierząt w swoich gospodarstwach pozyskują , chociaż na większą skale chowu to już oczywiście nie da rady1 Pozdrawiam , no i na zdrowie po łyczku Panie Mirku!
Dziękuję za odwiedziny na naszym kanale, Tak naprawdę z tą starą przyrdzewiałą kosą z tym klepaniem to dopiero po użyciu jej na trawie i wielokrotnym ostrzeniu można było dobrze ponownie poklepać i wyciągnąć dobrze ostrze ( lub żądło jak to inni mówią). Ale takie klepanie nowej kosy (od początku do efektu ) pokazane jest w filmiku odc. 38.pt." Od zasiania do żniwowania" od.. 25.47min. Pozdrawiam i życzę fajnej niedzieli.
Dzięki! Teraz to już naprawdę nie wiem gdzie polskie kosy sprzedają , ale postanowiłem to sprawdzić ,bo niedaleko od nas produkowała je SFK w B. Białej ,a niektórzy mówią ,że jej już nie ma. Jak gdzieś je znajdę to dam znać! " w paryje wyrzucić" fajne określenie. A można się dowiedzieć do czego w przybliżeniu można to przyrównać , nawet gdyby było najdosadniejsze! Pozdrawiam!
Dziękujemy za ścisłe wyjaśnienie paryji… Na różne przydasię u nas w Zagłębiu Dąbrowskim mówimy . że nie ma takiego złomu co by sienieprzydał w domu, A przy takich kosiarzach o których było w pierwszym komentarzu, mógłbym tylko chyba jajka dłubać,! Tak było, moja mama wspomniała przez chwilę o takich właśnie którzy 15 ha robili w tydzień, sam ich też znałem na zabawach trzymali się razem ,nikt nie zaczepił!
Cudnie ,ale to cudnie tożeście opisali, dzięki. Jeszcze i ze 20 lat temu widziałem Was takich przy tych nachylonych mocno łąkach i polach i jak sam poszedłem tylko połazić , to nogi w zadku się czuło! a co dopiero robić i to rękami ,przy sianie, zbożu ,kartoflach i gnoju! A potem drewno z lasu i zima! Tak było , mordowali się ludziska ale kochali swoją dziedzine i szacunek mieli do ojcowizny i do siebie! Nie to co dziś. Choć jak widzieliście u nas to już prawie śladu mało z rolnictwa , ale człowiekowi przychodzą milutkie wspomnienia z każdego takiego prawie dnia co się wówczas przeżyło! Trochę przypadkiem przyszło mi się pokazać na tym YT i tak zostało! Takim było też zamiarem obudzić ducha tamtych lat..., jak my na ty konikowy furze w drągach załadowanych snopkami zboża leżeli w nocy pod niebem w gwiazdach, przy młockarni i pilnowali kolejki aż my się pospali i nie raz do rana. Mam przyjaciół i w Stróży ,Rabce , Skomielnej, Kasince a Bochnie oglądałem w drodze do AGH w Krakowie przez 5 lat. Piękni ludzie i tradycja!. Pozdrawiam mocno Was i cały Beskid Wyspowy , zdrówka życzę wszystkim! Leszek!
Panie Leszku, były jeszcze kosy nazywane pelikan. Kosa z 30cm ostrzem używana do koszenia upaw leśnych. Po dziś dzień noszę skórzane ucho na młotek, który jest z tyłu na pasku i pochwę z osełką, która na pasku jest, jak finka, z boku lub z przodu. Babka i podręczny pieniuszek to w plecaku.
No.. u Pana, Panie Krzysiu jak zawsze, wszystko z rozmysłem i tam gdzie ma być! Tą kosą 30cm , to mnie Pan wywołał do tablicy . Mam od niedawna, taką koskę, i jeszcze dwie inne, oryginał z SFK. Może trzeba będzie je użyć praktycznie i coś powiedzieć o SFK .
Panie Leszku, SFK to najwyższa półka polskich kos. Przyznam, że w pracy noszenie ucha potocznie zwanego ciesielskim oraz kabury z osełką znacznie usprawnia zadania. Noszę na tym uchu młotek lub toporek :-) Toporek jedyny słuszny, czyli od kowala :-)
Jak bylem maly (a urodzilem sie w 89roku) to mialem kawaleczek pola ktore obrabialem motyką , gracką , broną konną i kosilem zboze kosą , wiązalem pozniej w snopki - dobrze to pamiętać :) Teraz trawę koszę ciagnikiem i kosiarką rotacyjną , to fakt parę kuropatw i zajęcy zginelo w ten sposob mimo ze kosiarka 185cm . Co do przewracania i calego suszenia to bardzo wiele zalezy od gatunku trawy oraz gęstosci pokosu - nie ma tez na darmo co tluc siana bo obtrąca się najbardziej wartosciowe listki , przy tak slabej jak w tym roku trawie i idealnej pogodzie ktora wręcz pali trawę na łące wogole nie przewracam tylko na 3 dzien grabię kolo poludnia - kilka godzin i prasuję , jest suche jak pieprz :) Na woz z drągami u nas mowilo się "ligi" ;)
Dziękuję bardzo za opinię, i zgadzam się co do suszenia , ale w tam tym czasie lat 60 i 70 tych nie bardzo można było wiedzieć wszystko o pogodzie, to też czym prędzej dążono do postawienia kopek, a krowy ,jakoś dziwnie ,zawsze bardziej lubiły to postawione niż inne. Chciałem też zawrzeć jak najwięcej elementów z tamtej technologi i sposobu prac przy sianokosach, stąd też taki długi materiał filmowy . Mój montażysta ma o to pretensję i pewnie ma rację, ale choć temat mega, to chciałem widzieć to w jednym kawałku! Mocno pozdrawiam! Leszek
Leszek Czekam na następne filmy :) Jest pan itak Mega , ze chce się Panu nagrywac o takich "nie dzisiejszych" tematach , rowniez pozdrawiam z Lubelszczyzny ;)
Witam! Chciałbym na chwile jeszcze nawiązać do głównego tematu i spytać o nazwę wozu z drągami , który służył do zwózki siana i zboża , skąd i do czego nawiązywała by taka ciekawa nazwa "ligi". Pozdrawiam piękną Lubelszczyznę, choć oglądałem ją trochę tylko przejazdem!
Leszek zapytam starszego pokolenia przy okazji , od zawsze mowilo się na tak przystosowany wóz "woz w ligach" "ligi" Za moich czasow juz się tego nie uzywalo ale staly przechylone na bok w stodole i sluzyly za przegrodę , na siano luzem czy snopki zboza to byla supee sprawa bo diametralnie zwiększala sie przestrzen ladunkowa wozu , tyle ze pewnie trzeba bylo umiec odpowiednio ulozyc snopki by pierwsze warstwy się nie osypaly z ziaren , a moze scielilo się jakąś plachtę ?
Dziś nareszcie leje, to jest okazja na pogadanie, sorry że zajmuję czas, ale podzielę się jeszcze wspomnieniami .U nas były tylko 4 deski wzdłuż rozwory i jak układałem snopki kłosami do środka to zboże przy rozładunku czy to do młócenia od razu czy później w stodole zalegało na tych deskach z których je zbierano lub zamiatano obowiązkowo miejsce na którym stał wóz ! Podzielam uwagę o umiejętności ułożenia paczki około 5m na 1.8-2m na drągach zwłaszcza snopków zboża , bo po dłuższym transporcie przeważnie konno fura się rozleciała gdy ktoś nie zrobił tego solidnie i dobrze nie przypawęził. Mnie to nie spotkało ,w 70 latach używaliśmy nie konia ale przerobionego Dzika , oczywiście była wówczas lepsza stabilizacja kierowania furą. Lubiłem układać siano na tych drągach Dzik potrafił po równym i twardym pociągnąć i dwie tony , no to robiło się taki prostopadłościan z którego żeby zejść potrzebna była drabinka. No i ostatnie wspomnienie o ubieraniu i rozbieraniu wozu.Gdyby ktoś spytał co to ..., to to właśnie jest rozpinanie dwóch pierwotnych części wozu w deskach i ubieranie w drągi. I odwrotnie ,kiedy wóz rozbierano z powrotem i zakładano deski bo ,okopowe, drewno lub węgiel bo szła jesień i zima! Ale co nam to mówić ,kiedy na co dzień tym żyliśmy , teraz to już tylko historia ,którą czasem miło wspomnieć!
W dzieciństwie widywałem dziadków doradców gdy w sklepie GS stukali kosami w beton i nasłuchiwali jak dzwoni. A ile odrzucili nim na jedną jedyną się zdecydowali. Dziś poszłem na łąke ukosić królikom. Co ja narobiłem, trza żyłką wyrównać aby wstydu nie było. Już zapomniałem jak to w dzieciństwie za stodołą cielakom kosiłem.
@@Leszekzniwiarz Wzajemnie.Znalazłem sierp,zardzewiały,już chiałem go potraktować szlifierką,ale coś mnie tknęło i dostał tylko kamienia szlifierskiego,do brzytwy mu brakuje ale tnie.
Fajnie jest mieć takie pliki we własnej pamięci, które same się otwierają, gdy je troszkę pobudzić!" Szanujmy wspomnienia , smakujmy ich treść" pozdrawiam! Leszek
Kosa niby przeżytek ale ja używam ją często :D a to nasic królikom trawy a to byline przed wykopkami skosić :D nawet wziołem sie za klepanie kosy i nawet szło wiadomo nie profesjonalnie ale źle nie było Pozdrawiam :)
Kosa ,widły ,grabie i motyka zawsze będą atrybutem rolnika! A w młodych i chętnych rękach wszytka będzie profesjonalnie! Powodzenia i również pozdrawiam! !
Kiedyś dziadek tez klepał kosę Co prawda pół dnia roboty i powtarzał że jeśli się źle uderzy to całą robota na marne Niestety jestem już nowym pokoleniem (15lat) I klepanie kosy nie jest mi znane Ale ostatnio pradziadek wziął i wyklepał kosę i zaraz po deszczu spróbowałem No bez chwalenia ale jakoś mi szło Pozdrawiam!
Na końcu ruchu kosą należy odchylić kosisko w dół a nie w górę, do siebie. Bo tak jak Pan kosi to że ścierniska wychodzi kolebka- po lewej stronie pozostaje dłuższa trawa.
Teraz liczy się czas w dzisiejszych czasach...ludzie wszędzie się spieszą...sam koszę spalinówką bo nie mam czasu i cierpliwości...może kiedyś na emeryturze przejdę na ręczną kosę...
Oczywiście że tak jest, do pielęgnacji trawnika na bieżąco, rotacyjna wózkowa spalinówka jest nie zbędna! Żyłkowa spalinówka zaś, jest bardzo głośna i tam gdzie się da, jeszcze używana jest tradycyjna kosa! Kiedyś była krowa, ciele lub owca i zrobiły swoje,! Zostało po ich "koszeniu" co najwyżej kilka placków! No ale wówczas nie przywiązywano wagi do estetyki trawników! Teraz u nas jest to i tak przede wszystkim koszenie p. pożarowe. Jak się uda coś wysuszyć to siano jedzie do krów żywicielek!. Tak myślę, że człowiek teraźniejszy co raz więcej się spieszy ale co raz mnie się cieszy! Życzę wielu dobrych zdarzeń i pozdrawiam!
Rano z rosą nie tylko dla tego że lżej idzie, ale też chłodniej jest, a to nie jest lekka praca, i można się upocić, a co dopiero w słońcu. Te pająki (gwiazdy) słabo przewracają siano, robią takie kluski (zkręcają), do zgrabiania owszem. U nas do przewracania, była taka maszyna konna co z tyłu miała chyba 5 czy 6 wideł z sprężynami, na takim jakby wale wykorbionym i to fajnie przewracało siano. Pozdrawiam.
Oczywiście to prawda, z tymi gwiazdami do przewracania, robiły się za nimi , takie warkocze, że jak czasem trzeba było rozbić je grabiami to nie szło tego rozdzielić takie zbite było przeważnie gdy siano było niedosuszone. Z prędkości narracji nie wspomniałem o widełkach , a należało , dzięki za przypomnienie! Kiedy chodziły z nimi konie, nie urywały się tak często , ale gdy zaczęły nimi poganiać traktory ,to spawarka była w ruchu na okrągło. Pozdrawiam Świątecznie i Noworocznie!
Jo jest gorol bo z Blachowni ale wychowałem się ze ślązakami z tamtych stron i takim się czuję. Dobrzy solidni ludzie. A we Psorach to Wos dziki chyba zezrą? Abo Klyta Wos wykupił?
Ja też wszystkich szanuje i poważam, są moimi przyjaciółmi. Te Psary w których mieszkam to miejscowość w pow. będzińskim a regionalnie to w Zagłębiu Dąbrowskim! też w woj. śląskim .Pozdrawiam!
Nasz Dzik- 21, od czasu małych wiosennych prac polowych przechodzi gruntowne SPA, uszczelnienie., ogumienie ,silnik, elektryka i trochę nowego lakieru ! Jak skończymy, na pewno go pokażemy! Pozdrawiam!
Hę… ja chyba też!. Nie mogę zająć się nim codziennie, ponad to, niespodziewanie doszło mi sprzęgło,( zjechane nierówno tarcze z powodu braku dwóch sprężyn) ale chciałbym zakończyć z montażem filmiku do 25 czerwca! No, najdalej do końca miesiąca!
Witam ! Zdarzało się, że do stodoły zwoziło się trochę nie dosuszone siano ,ale to mogło być jako ostatnie w zwózce ,czyli zostawione na wierzchu i nie przykryte kolejną porcją i nie udeptywane .Dodatkowo przesypywało się go solą, z resztą jak każdą nową porcje.Przewiewność sąsieków na to pozwalała. Kiedy pakowało się do sąsieka kilka fur ,to siano musiało się przełamać i być suche. Przede wszystkim uważam że nie można zbierać zielonego ,czy pół zielonego . Taka trawa niedosuszona przykryta ,spryzmowana szybko ulega fermentacji osiągając przy tym wysoką temperaturę co oczywiście może spowodować samozapłon. Dlatego stawiało się siano w kopki! Pomijając fakt o pozyskaniu lepszej jakości siana . Krowy i inne bydło zdecydowanie lepiej muciły skopione niż usmażone na blychu jak u nas mówiło się na powierzchnię skoszonej łąki ,kiedy była pewna pogoda i nie stawiało się kopek. Ale dziadek zawsze mówił że; czy pogoda czy nie kopki stawiać musowo! I miał rację ! Nie wiem jaką porcję siana Pan złożyŁ ale jak była by jakaś obawa, to dziś są możliwości i sam raz to kiedyś zrobiłem : wprowadziłem termometr do siana! Poza tym jak chodzi się do stodoły to jakby samo się wie co się w niej dzieje. Na końcu trza powiedzieć jedno ;siano to siano i ma być suche jak siano! Pozdrawiam Panie Wojciechu!
@@Leszekzniwiarz Dziękuję Panie Leszku za poświęcenie czasu i za cenne wskazówki.Tak właśnie zrobiłem mam siano luzem jest go około 200 kg to nie tak wiele, ale narobiłem się przy tym ręcznie i szkoda by było żeby się popsuło.W dotyku jest suche i jak wsadzę rękę w głąb to nic się nie grzeje.Pozdrawiam serdecznie Pana no i Wysoką Komisje ;-)
@@wojciech9200 No i świetnie !Robota przy sianie pójdzie w użytek i jest własna satysfakcja.Dziękuję wraz z babcią-mamą za pozdrowienia i życzę powodzenia we wszystkim!
Szpic do góry, piętka na dół. Jakoś dziwnie postrzępione ostrze gdy klepiesz z ostrzem do siebie, zawsze mnie uczono że ostrze ma być klepane od siebie tak samo jak kowal klepał lemiesz też miał go od siebie. A dlaczego? Bo ostrze nie będzie postrzępione.
Sposób na groba kosę ? Dawniej zostawiania na zimę pod śniegiem. Zardzewiał ale potem gdy ja człowiek wyczyścił to była cieńsza i lżejsza. Nwm czy bylo wspomniane ale są różne długości kosy 60/80/100 cm.. a ciekawostka co do osełek były różne grubości ziarna a taka zbita u nas nazywana była "śmirglówka". Osełkę warto moczyć w wodzie
Oczywiście Racja! Tym bardziej że koszę jakieś nieużytki . Ale to było zamierzone dla przybliżenia klimatu tamtych czasów . Fajnego ciągnika z kosiarką to nie mam , myślę wykorzystać na to naszego Dzika, czy się uda ?
Tak się już przyzwyczaiłem do tej kosy, po tacie! Wiem że to koszenie moje ,prawie że jedną ręką,ponieważ prawą mam od małolata po wielokrotnym wypadaniu ze stawu barkowego wykoślawioną , co może i nie widać ale tak jest nie jest mistrzowskie , ale pomagam sobie tym zamachem przy zbożu i przy trawie ,również nie robię dużego zabioru z tego powodu. Poza tym ta niewłasna psełdołąka to w większości kępy trawy okopane przez kury. stąd po skoszeniu znów widać że miejscami źle wykoszone. Zalegające kamienie na rżysku też powodują pewnie że odkąd pamiętam to zawsze te wysokie kłąki były.bo kosiło się wysoko. Ale u dziadka były piachy i tam rżysko było jak łąka, bosośmy po nim chodzili.No i kosę dziadek klepał na babce ostrzem do siebie, Nie wiem czy to coś tłumaczy ale starałem się przekazać w filmiku ideę tamtego czasu, w wielu wątkach, tematycznych a sama technika koszenia chociaż mi znana, nie jest dostatecznie odzwierciedlona! Od młodej kawalerki mama za mną ubierała, i jakoś szło do czasu zanim przyszły te kombajny z SKR. Teraz są ugory, dzikie trawsko zamiast łąk ,robię co mogę żeby wokół nie zarosło a jak coś wysuszę, to zawożę do dalej położonego gospodarstwa gdzie krowy zjedzą! Nie jestem też rolnikiem z zawodu , u nas nie było na to szans,,. ale pamiętam dobrze każdy dzień na tym polu,i wszystko to, co się z nim łączyło od łebka do dziś i wiem jaka to mocna więź jest! Dlatego nie rozumiem tych nieraz przykrych i obraźliwych uwag od ludzi związanych z ziemią, którą czują zapewne tak jak ja! Nasze filmy mają na celu przywołać ducha tamtych czasów , nie aż tak przecież odległych lecz jakże innych od dzisiejszych, gdzie ludzie chyba mniej wzajemnie się szanują ! Pozdrawiam! Leszek.
W tym całym internetowym szaleństwie, siano ! To tak samo jak na śmietniku znaleźć złoty pieniążek. Pamiętam te czasy i ja robiłem przy sianie. Bardzo dziękuję
Zatem, niech będzie naszą wspólną radością to ,że pokazywaniem pracy przy sianie i innych pracach polowych w tamtej technologii , możemy przywoływać wspomnienia i wywoływać pozytywne emocje! Pozdrawiam serdecznie!!
hehehe racja!:) nawet kopkę trzeba umieć robić. a spanie na sianie:D
Takich ludzi brakuje już . Jak wiadomo wszystkiego do trumny człowiek nie zabieże i trzeba pokazać młodym jak się takie kosy klepie . Pozdrawiam serdecznie
Z SFK mam kosę leśną - chyba z 30cm. Krótka i szeroka. To że leśna, to nie znaczy że do lasu tylko się nadaje. Świetna jest na zapuszczone, trudne tereny (dzięki temu, że jest tak krótka). Łatwo nią operować. Świetnie się nadaje do obkaszania drzew, krzewów. Bezproblemowo radzi sobie z odrostami śliw czy nawet małymi drzewkami. O pokrzywach nie wspomnę, bo wchodzi w nie jak w masło :)
Takie sieczenie kosą zastępuje nie jedną siłownie a potem wszystkie mięśnie czuć ale nic nie zastąpi tej atmosfery koszenia, ten odgłos oraz zapachu świeżo skoszonej trawy
Całkowicie podzielam taką opinie i przyznam się, że w średniej szkole ten chłopak ze wsi nie tęgi wcale, miał siłę mięśni która nieraz mu się przydawała! Pozdrawiam!
Chyba nigdy nie chodzles na silownie :)
@@knszept9688 o nie nie nie, to ty nie kosiles kosą
Dzień dobry Panie Leszku ja ten filmik tak kocham że wracam co kika miesięcy.....Pozdrawiam serdecznie Pana i mame.....Niech Bóg Was błogosławi.Jest Pan taki kochany jak ta łąka którą Pan kosi.......coś pięknego......Wie Pan jak ślicznie się to ogląda..... Ja niestety jestem młodszy od Pana też bym tak chciał bo aż się serce raduje jak Pan to wszystko pokazuje. oglądając ale.......
Serduszko zbyt słabe mam zdrowie nie pozwala .Ale ten zapach siana z Pana łąki zawsze będę w swojej wyobrazni bo piękny film Pan nagrał.
Znów zostawiam serduszko dla Pana oraz serdeczne podziękowanie i pozdrowienia! To taki miód na serce podzielić się z kimś radością przeżywania czegoś co było kiedyś treścią naszego życia zwłaszcza tego życia w młodości. Bardzo się cieszę że pokazanie filmiku, w przyjazny sposób dotarło do ludzi i wywołało pozytywne emocje. Zapewniam Pana że i ja żyję tą łąką i jej zapachem każdego roku .Jesteśmy pewnie podobnie wrażliwi na piękno otoczenia i obcowania z naturą , z przyrodą. Jeszcze raz dziękuję bardzo za wszystkie miłe słowa , za pozdrowienia dla mamy , które oczywiście jutro jej przekażę. Życzę Panu mocnego zdrowia i spokoju każdego dnia w miłym otoczeniu najbliższych . Szczęść Boże!
Stare piękne czasy , aż się łezka zakręciła😅😉,pozdrawiam serdecznie
wracają bo nikt nie wytrzyma 8zł za ropę
super gospodarz rolnik konkretnie i na temat czysty profesjonalizm brawo
najlepszy film na ten temat.Długo szukałem aż w końcu znalazłem! Pozdrawiam pana leszka
Łąki kiedyś były biologicznie żywe. Dziś każdy bardziej świadomy wie jak to wygląda. pozdrowienia i pełen szacun dla wszystkich kosiarzy👍
Urodziłem się 20 lat za późno. Pamiętam jak miałem kilka lat. I te poranki a w zasadzie świty gdy szli dorośli w pole a matka robiła zalewajke na śniadanie. Płakać się chce za tymi czasami.
Bardzo się cieszę i dzięki za ten wpis, bo piękne jest również i to że możemy w taki sposób np. w YT. podzielić się swoimi wrażeniami i wspólnie przywoływać tamte chwile, w których byliśmy nie tylko świadkami ale braliśmy czynny udział w ich tworzeniu! Pokolenie naszych wnuków takich wrażeń z dzieciństwa i młodości już nie doświadczy !Pozdrawiam serdecznie!
Pamiętam takie czasy.
Mężczyźni i kobiety śpiewali przy pracy.
Młodzi uczyli się zaradności, pomysłowości i samodzielności.
Cudownie ze ktoś nagrał ten filmik. Aż łzy w oćzach się pojawiły .dzięki
Ale czasy fantastyczne się przypomniały..... Klepać kosę uczył mnie mój Śp. Dziadek, jak jeszcze do szkoły podstawowej chodziłem. Teraz, z biegiem lat bardzo miło to wspominam.... kto wie, może ta umiejętność jeszcze się w życiu przyda :)
Ja osobiście używam kosy ręcznej do koszenia trawy, zielonek itp. W tych czasach bardzo trudno znaleźć dobrą kosę, większość to czeskie lub chińskie badziewie, grube i nie do wyklepania.
Co racja to racja! Nowej kosy nie kupowałem już z parę dobrych lat, jak trzeba używam tych starych. Ale u nas na palcach policzysz, w całej gminie funkcjonujące młode 5-6ha gospodarstwa, te mniejsze do 2, dawno porosły nawłocią i samosiejkami drzew. Nasze koszenie to przeważnie p.pożarowe! Dobrze że mamy kilka zaprzyjaźnionych krów to im takie siano podrzucamy! Takie czasy! Pozdrawiam !
Ostatnio kopiłem 2 kosy na złomie na wagę, czyli chyba po 1,5 zł/szt.
Dziękuję! Jak robiłem materiał do filmu ,miałem takie wiadomości ale miałem nadzieję że pod inna nazwą jeszcze funkcjonuje! Tam produkowano nie tylko kosy , ale brzytwy na cały świat a także maczety i inne,. Jednak nie pierwszy to przypadek niszczenia wielkiego potencjału naszego starego i dobrego rzemiosła! Smutne! Pozdrawiam mocno!
zalezy od doświadczenia klepaczy
Z tego całego oglądania, aż poczułem zapach tego siana. Super robota ;)
Dziękuję! Miło że tak!, Właśnie też w pierwotnym materiale, była sekwencja ,o działaniu zmysłu węchu , bo w rolnictwie bardzo często w powietrzu można znaleźć pozytywne doznania! Chociaż nie którzy mają z tym kłopot! Ale było już dużo materiału i zostało jak jest, tym bardziej fajnie że zadziałało wirtualnie! Pozdrawiam!
Pamiętam, jak moj Tata klepał i ostrzył kosę. Piękne to były odgłosy.Wiedziałam, że to już sianokosy idą. A ja rozrzucałam pokosy. Pachniało, a siano jeszcze piękniej. Łąka byla pod lasem. Kontakt z przyrodą to coś niezastąpionego. Aż serce mi mocniej bije. Pozdrawiam
Podziwiam za trud i pracę włożoną w realizację filmu. Życzę dużo zdrowia.
Dziękuję bardzo, za spojrzenie na nasz filmik, od takiej właśnie strony! Również mocno pozdrawiam!
Aż się łezka w oku kręci, gdy się pomyśli o tych czasach kiedy się tylko kosą siekło. To jest piękne, że ludzie wracają do starej poczciwej kosy.
Pozdrawiam
Witam! Dziękuję za pozdrowienia! Piękne jest również i to , że aprobując sposób przekazu i staranie o przywołanie ducha czasu , daje Pan też nową energię tym , którzy próbują to robić! Pozdrawiam!
kto ci wraca ?
to są jednostkowe ekstrawagancje ...
dziekuje za ten film :)bardzo dobrze mi sie go ogladalo przyszly wspomnienia dzieki Panu:)pozdrawiam
Dzięki, miło jest .ze udało się pokazać coś publicznie i nie zezłościć a raczej trochę zrelaksować tym kogoś! Staramy się o to aby w dość przybliżonym klimacie oddać ducha nie tak odległych przecież czasów lecz jakże niepodobnych do obecnych! Pozdrawiam! Leszek!
Mam 42 lata,koszenie kosą to fajna sprawa, potrafię i to dobrze!.Pamiętam jak ojciec obkaszał pod kosiarkę,z aparatem na garście,później pod snopowiązałkę Warta WC5...A ja teraz w Class Dominator ,robię to wszystko ot tak...!Kurde,te obkaszania, na wet sierpem się odbierało i wiązało w powrósła lub promyki,jak to żyto było lub owies chyba ,.Wiązać też umiem.Całą historię załapałem niechcący.
mega.błagam więcej filmów tego typy
Super ja też tak kosze kosą uwielbiam ten dźwięk w uszach jak siecze pięknie;)
Fajnie , że mozna jeszcze gdzie nie gdzie posłuchać szczęku kosy a nie koniecznie tylko dźwięku silnika spalinowej kosy. Dopóki się da , to warto mieć na podorendziu takie porzadne narzędzie jak nasza kosa i chocby nawet na takie ugorzysko jak nasze, co nie zabardzo pozwala na dokladne lub przykladne wykoszenie. Ale zas to co potem, czyli suszenie, zapach siana co w pamięci na cale zycie zostaje zwielokrotnia przyjemnosc bycia z naturą . Pozdrawiam serdecznie!
@@Leszekzniwiarz no uwielbiam zapach suszonego siana poza tym mam kozy i one jedynie jedzą trawę spod kosy ręcznej od spalinówki niechcą śmierdzi im paliwem;-)
@@dzekid5450 Szacun za trudną ale na pewno satysfakcjonującą pracę we własnym gospodarstwie!
pozdrowienia podziwiam takich ludzi jak Pan
Dziękuję za zainteresowanie naszymi tematami filmowymi! Serdecznie pozdrawiam!
dzieki:0 sama kupilam kose wlasnie ,i bede kosic :) juz kosilam pozyczoną i to super sprawa :)
Witam.Super materiał.Mi 2 lata temu udało trafić się jeszcze na taką kosę SFK (pewnie ze starych zapasów) rozmiar 7.Koszenie tą kosą to poezja.
Dzięki! Sam już w końcu nie wiem czy produkują je jeszcze czy tylko zapasy dawnej produkcji schodzą, Ale może uda się to sprawdzić! Pozdrawiam!
aż miło się ogląda taki film ;)
I miło czytać taki komentarz. Pozdrawiam Panią !
efekty klepania są wielkie pozdrawiam i dziękuje za odcinek
Dziękuję, że tak to Pan zauważył, bo na filmiku oprócz normalnej trawy ,są miejsca w których koszenie wygląda niedbale , ale to tam gdzie stare kępy traw od lat nie koszonych z grubymi łodygami ostów , małych drzew samosiejek i innych przeszkód co kosę zmuszają podnosić ,albo po prostu omijać! Ale bez poklepania , tak jak Pan to określił , nic by nie zrobił. Idea filmiku, była właśnie taka ,by pokazać technologię pozyskania siana w czasach kiedy najważniejsze przy tej robocie, były ludzkie ręce ! Serdecznie pozdrawiam!
To jest piękne super
Super film wspaniale stare rzemioslo pozdrawiam
Dziękuję bardzo! Miło jest otrzymać potwierdzenie, że nasze starania o przypomnienie i pokazanie jak powszechnie funkcjonowały gospodarstwa rolne a głównie małorolne, których było ponad 2mln, w latach 60 i70 w naszym kraju, zaowocowały w większości dobrym odbiorem! Pozdrawiam serdecznie!
Będąc dzieckiem co roku jeździłem do mojego dziadka na wieś, pamiętam że siadał obok domu i klepał kosę, dziś wiem że to się tak nazywa, ale on po prostu ją ostrzył, do kosy podchodzono z szacunkiem, była ostra i kiedy dostała się w nieodpowiednie ręce mogło się to skończyć mniejszym lub większym dramatem. Kiedyś pewien miastowy chłopak będąc u dziadków na wakacjach wziął taką kosę i zaczął ją wymachiwać, sądził że to zabawne i takie niewinne bo przecież to tylko kosa, w pewnym momencie podszedł blisko jego brat, chłopak zamachną się kosą i przypadkowo trafił brata w nogi i przeciął mu ścięgna achillesowe!!! Kosa jest bardzo ostra, prawie jak brzytwa i przy tym ma sporą masę dodając do tego siłę zamachu jaką ma człowiek, to naprawdę trzeba bardzo uważać.
Tak było! Wypadków w rolnictwie, w tamtych czasach było bardzo wiele, tylko nie były objęte rejestrem bo przecież praca na roli nie była nawet objęta ubezpieczeniem zdrowotnym , stąd doznane kalectwa a nawet wypadki ciężkie często nie z samej winy czy beztroski rolnika były problemem wyłącznie jego i jego rodziny ! Smutne ,ale tak było! A i dziś można by znaleźć takie przykłady. Cóż życie na wsi nie zawsze jest sielskie ! Pozdrawiam!
Super film i fajnie zmontowany. Pozdrowienia dla Żniwiarzy.
Dziękujemy razem! i oczywiście pozdrawiamy!
Bardzo fajny i przydatny materiał.
Pozdrawiam serdecznie
Dziękuję za pozdrowienia , i za miłe przyjęcie naszego filmiku no i oczywiście również pozdrawiamy i to ze wszystkich dział niszczyciela o ile dobrze rozpoznałem okręt!
Dobry materiał. Nie wychowałem się na wsi i nie wiedzialem o wielu rzeczach o których Pan opowiedział. W tym roku, trochę przez przypadek (awaria kosiarki) sięgnąłem po starą kosę. Chociaż nie wyklepaną, ale naostrzoną skosilem działeczkę. Pozdrawiam serdecznie.
No to super! Człowiek pracowity nie odpuści! Też nie umiem wszystkiego, i ciągle doświadczam czegoś nowego, jak to w życiu. Cieszę się z zainteresowania naszym filmikiem! Również mocno pozdrawiam!
nauczyłam się i juz skosiłam - jak na pierwszy raz może byc najważnejsze ze nie zepsuła kosy dzięki waszym radam pozdrawiam babcia Ola
Moje gratulacje!,Cieszę się razem z panią z wykonanej własnymi rękami pracy i to jednej z najtrudniejszych w gospodarstwie! Mój udział w tym dziele skromniusi.! To Wy żeście swoją chęcią i odwagą sami dla siebie byli najlepszym i wymagającym nauczycielem. Trzeba tylko może dopowiedzieć, że nauki to nie koniec jest! Życzę spełnienia się, w każdej roli, oczywiście w roli szczęśliwej babci również! Udanej Niedzieli!
Dzieki za wspanialą lekcje.
Kupilam kose i jutro zaczynam cwiczyc
Szacun za decyzję. Życzę wytrwałości i cierpliwosci. To pokazanie klepania starej zardzewiałej kosy nie było może najlepszym przykładem skutecznego wyklepania, ponieważ korozja zrobiła swoje i stąd pojawiły się tam nie pożądane mikro pekniecia i ząbki, które wyrównały się po wielokrotnym ostrzeniu dwoma granulacjami osełki. Ostrze powinno być zawsze w miarę równiutkie .
Z nową lub nie tak bardzo zużytą kosą klepanie jest efektywniejsze. Lepiej obrazuje to klepanie kosy filmik pt. Od zasiania do żniwowania. Nie czuję się nauczycielem koszenia .Każdy z nas i Pani również najlepiej na własnym przykładzie przejdzie własną szkołe. Oczywiście przydatne mogą stać się również inne przykłady.... Na pewno ważne jest żeby sprzęt był dopasowany do siebie. Pozdrawiam serdecznie.!
Dziękuję. Pozdrawiam.
Panie Leszku u mnie w rodzinnych stronach (Beskid Sądecki) to się sianko składało w kopy na ostrewkach :) , lepiej schło i więcej na jedną kopę wchodziło. Super film :)
Cieszę się na ten komentarz, po pierwsze ogólnie Beskidy to moja bajka , a w Gródku n/Dunajcem i okolicach przez 30 lat spędzałem rodzinny urlop! Zaś w N. Sączu smakowaliśmy najlepsze lody! A o składaniu siana, w właśnie u Was gdzie pogoda dynamiczna jest i szkoda czasu na latanie z widłami co trochę na łąkę, opowiedziałem w jednej pierwotnej sekwencji filmiku, tylko że było już tak objętościowo że się w końcu nie zmieściło! Ostrewki... ,tego określenia mi brakowało! Dziękuję i pozdrawiam z Psar na Wyżynie Katowickiej , bo u nas to tylko najwyżej wyżyny albo płaskowyże!
I jeszcze sobie przypomniałem, żeby zrobić dziurę pod wbicie ostrewki to trzeba było mieć śtangle (albo sztanglę, w zależności czy się w domu mazurzyło czy nie ;) )
Dzięki !
Pozdrawiam z kujaw Panie Leszku! Widzieliśmy się w zeszłym roku, na jesieni, kiedy pracowałem w polu a Pan zatrzymał się zamienić kilka słow, było bardzo miło 😊
Jeszcze bardziej miło jest mi przeczytać tą wiadomość!. Z uznaniem i podziwem dla Was, opowiadałem moim znajomym i w Janikowie ale też u nas w Zagłębiu Dąbrowskim ,jaką drogę i jaki sposób na życie, obierają młodzi ludzie w takim trudnym zawodzie. Ile razy oglądam te wielkie połacie rolne i kilku ludzi przy tym mam wielki szacun, za to co robią bo wiem że nie jest różowo! Dość przypadkiem powstał mój kanałek o tym jak było w latach nie tak przecież odległych , lecz jakże odmiennych od dzisiejszych, Niektórzy odnajdują w nim siebie, innym się znów mniej podoba koszenie z moim zwichniętym barkiem ... ale idea chyba się spełnia...tchnęliśmy wydaję się ducha tamtego czasu, po którym na pewno zostały dobre wspomnienia, ale także pod upadłe ugory!? Ale co tam! Na Kujawach tętni życie rolnicze to jak mówię to jest taki spichlerz kraju .! Życzę powodzenia całej ekipie i mam nadzieję już w większej rodzinie.! Serdecznie pozdrawiam! Leszek i do zobaczenia być może w realu albo na YT!
A no i najważniejsze, przecież nie zapytałem o zboże !? Jak tam wyszło!
Jesteśmy w połowie zbioru 😀 aktualnie deszcz przerwał więc chwilowo mam wakacje
No to deszczem jak już starczy na okopowe,niech już nie sypie a sypnie dobrze zbożem !
W moich stronach siano stawiało się w kopy na ostrewkach ale poza tym wszytko tak samo wyglądało. Fajnie wiedzieć, że wszystko to się jeszcze pamięta mimo tego, że urodziło się w 2000r. Za mojego dzieciństwa co prawda kosiło się już kosiarką rotacyjną ale jako, że mieszkam w górach wszystkie niedostępne miejsca dla kosiarki kosiło się kosą, także to też pamiętam, zresztą do dzisiaj te miejsca wiele osób kosi własnie kosą. Na filmiku brakło tylko dwóch istotnych elementów, a mianowicie zawsze chowano flaszke pod kope, wyciągano po pracy i biesiadowano. Ważnym elementem było też to, że wszyscy sąsiedzi pracowali w polu razem, u każdego po kolei.
Przy tak dynamicznie zmieniającej się pogodzie w terenach górskich , oczywiście ostrewki to najlepsze rozwiązanie! Stawianie i rozkopywanie kopek było by bez sensu. Często bywam w pięknych Beskidach od wschodu na zachód i mam tam wielu przyjaciół. U nas też chłopy chodzili do koszenia wspólnie po kilku sąsiadów! Ale w późnych latach 60 i 70 tych w naszym coraz mocniej uprzemysławianym regionie, wspólne prace sąsiedzkie przy sianie lub żniwach przestawały być tradycją , bo niejednokrotnie były ograniczone pracą w kopalni hucie i fabrykach. Często stosowano tzw, odrabianie czyli zapłata w formie pracy u kogoś kto wykonał usługę np. koszenia trawy lub orkę.bo nie wszyscy posiadali swój sprzęt! Ale zbiory okopowych , długo były wykonywane razem pewnie dlatego że organizowały się do tych prac głównie kobiety gospodynie ,które nie pracowały w przemyśle. Za to flaszki były obowiązkowo i dobrze że Pan o tym wspomniał , ludzie często ze sobą spotykali się w prawie w każdym miejscu ,na ogrodzie ,sadzie przy miedzy lub przykopie . Nie było ogrodzeń bram i murów którymi dziś musowo sie wszyscy osłaniają żeb y drugiego nie widzieć! Pozdrawiam!
Boże, jak ja tego dożyłem.. noszenie na stryszek w jutowych płachtach siana.. skóra swędziała bardziej niż po "szklanym ociepleniu" ... ale ten ROSÓŁ . Dziękuję za chwile wspomnień
Szanujemy wspomnienia i smakujemy ich treść to nasz taki osobisty skarb z którym możemy się zawsze podzielić! Pozdrawiam!
witam moj dziadek zawssze mowil mokra trawa najlepsza do koszenia do dzis mam kose i jej uzywam
Przepiękny filmik, zostawiam suba.
Dziękuję za serduszko, ale poświęcenie Pana wart jest duuużo więcej.
Piękny film ! Opowiada Pan tak ciekawie ...obrazowo . Praca na roli napewno była bardzo ciężka ale człowiek miał więcej kontaktu z przyrodą...ze zwierzętami , owadami roślinami ... tak jak Pan to świetnie opowiada wyobrazić sobie można ten zapach siana .. I ta cisza przerywana śpiewem ptaków i te chmury ... Napewno po tak ciężkiej pracy ludzie nie mieli czasu na głupoty .. A więc czy warto było żeby świat tak się zmienił ...zmodernizował ... Oglądając Pana film poczułem zapach Polskiej ziemi ...🇵🇱❤️
Dziękuję. Dzisiejszy świat dawno mógłby być już tylko mechaniczną zegarynką , gdyby nie zachowała się ludzka wrażliwość , Zapewne pan i ja z takiego gatunku ludzi jesteśmy. Tylko widać powszechnie że ogólnie wrażliwość ludzka coraz bardziej upada, . Zwłaszcza wrażliwość na otoczenie w którym żyjemy , czyli przyrodę w najogólniejszym tego słowa pojęciu .Kiedyś ludzie żyli zgodnie z zegarem i rytmem przyrody od wschodu do zachodu słońca. . Dziś rytm życia to codzienne wyścigi o posiadanie !. My tego nie zmienimy zapewne ,ale poprzez własne spojrzenie na świat , podzielenie się tym i przypominanie lub pokazywanie jak było ,jeszcze nie tak dawno temu przecież , wzbudzimy mam nadzieję refleksje i chęć zastanowienia się nad upływającym czasem.! Życzę zdrówka i radości życia pośród pięknej otaczającej nas jeszcze polskiej przyrody.
Przypomniały mi się moje wakacje. Dziękuję
I ja dziękuję za wpadnięcie do nas a także za przypomnienie jak montowałem obrotową antenę na dachu , kiedy Przemo- synek smerfował po krótkich i łapał łączność z wielu zakątków kraju i zagranicy a jego pokój był zasłany pocztówkami potwierdzającymi nawiązanie łączności czyli QSL- kami o ile dobrze napisałem. To była fajna przygoda, miło było patrzeć na jego radość przy tym zajęciu! I jak by to było wczoraj a minęło już z górą 30 lat. Pozdrawiam!
@@Leszekzniwiarz Cieszę się że wspomnienia powróciły. Mnie po obejrzeniu też się przypomniało jak za dzieciaka lataliśmy po polanie za dziadkiem który kosił trawę kosą. A syn jeszcze bawi się w krótkofalarstwo? Być może miałem przyjemność z nim mieć łączność.
@@sebastiansp2snf347 Obecnie już nie działa na krótkich, ale był bardzo aktywny i może włączy się do naszej dyskusji to sam o tym opowie , może rzeczywiście zetknęliście się ze sobą.
@@sebastiansp2snf347 Witaj, tutaj Synek ;) Ojciec trochę pomylił metry ;) Ja nie działałem na krótkich tylko głównie na 11m w paśmie CB na tzw trzech piątkach 27.555 MHz. W kilka lat udało mi sie zrobic ponad 100 prefiksów (do tej pory mam QSL-ki) na propagacji jonosferycznej - głównie na antenie półfalowej Yaga 4 elementy własnej roboty (zajmowała pol dachu). Miałem znak 161ST062 - chciałem pójść w 2m, CV i inne takie ale studia i inne zajęcia nie pozwoliły wtedy zrealizować planów (to było około 1998-2000r). No i tez fakt że wtedy krótkofalarstwo stało się mniej popularne przez coraz bardziej dostępny Internet. Pozdrawiam serdecznie i 73 !!
Aż mi się dzieciństwo przypomniało, ś.p. dziadziuś zrobił dla mnie takie miniaturowe grabki z drewna bo uwielbiałem trzepać siano (miałem może 6-7 lat) :)
P.S.
Podobną kosę nadal mam w użyciu, piękna sprawa jak świetnie odkłada pokos kiedy "nowoczesne odpowiedniki" zawiodą :)
Świetny materiał, serdecznie pozdrawiam pana i szanowną wysoką komisję :)
Dziękuję bardzo zwłaszcza w imieniu prababci, babci- mamy, ostatniego świadka tamtych czasów w naszej rodzinie! Pozdrawiam!
Mam 15 lat i od dziecka ciągnęło mnie do rolnictwa :) ale ja bardziej lubię nowszy maszyny :) p.s fajny film :)
Dzięki! To jest oczywiste że tak jest ! Dziś nowoczesna maszyna w rolnictwie to podstawa! W tym wyścigu o dobry plon i jakiś efekt, technika odgrywa znaczną jeśli nie najważniejszą rolę, ale czasami człowiek i maszyna choćby najlepsza przegrywa z pogodą. Ale to już musi być wpisane w ryzyko zawodowe rolnika! pozdrawiam!
@@Leszekzniwiarz ja od 12 roku życia ręcznie kosiłem do 30 potem przerzuciłem sie na spalinową...trza sie było nieźle ujebać coby hektar wykosić, ale inaczej sie nie dało bo krowa spod żyłki a tym bardziej spod kosiarki na kółkach/elektrycznej/beznynowej nie chciała trawy
@@imperatorin1 dziesiątki tysięcy, a pewnie i więcej , chłopaków takich jak my , doświadczali we wczesnej młodości gospodarskiego życia z blazami na rękach od kosy .,wideł od gnoja ,siana, słomy . Jedni bardziej i dłużej, umiejętniej i wytrwalej, często dochowując rodzinnej tradycji i zamiłowania do rolnictwa z którego było jednak coraz trudniej wyżyć! Inni wyruszali za pracą w przemyśle szukając własnego sposobu na życie! Ale jedni i drudzy byli już zahartowani i wiedzieli jak smakuje życie! ( z powodu choroby ojca pierwszy zagon pszenicy z mamą wykosiłem jak miałem 14 lat . wątły chłopak byłem, nie było czasu na pobieranie nauki koszenia, ale co tam liczyły się chęci , potem wszystko bolało kilka dni). Nasza przeszłość kształtowała nas , i dziś mamy o czym powiedzieć ! Zapach skoszonej trawy i wysuszonego siana w stodole pamiętamy do dziś. A pomrukiwanie zadowolonej krowy i bydła kiedy zadawaliśmy im taką karmę ,nie to co dziś jedzą , łączyło się z zadowoleniem gospodarza który się cieszył że umiał zabezpieczyć byt zwierzętom a i sobie w końcu . Tak było . Dużo by o tym opowiadać . Fajnie i miło że Pan o tym wspomniał w komentarzu . Pozdrawiam!
Mam kosę spalinową, sierpek i tradycyjną ale zawsze używam tylko tradycyjnych narzędzi bo same plusy: jest ruch dla ciała, nie ma hałasu, nie ma spalin a i prędkość koszenia wcale nie gorsza od spalinowej, polecam.
Pozdro dla Pana Leszka!
Dzięki wielkie!
tak w przenośni micro- gospodarki PZU moje, dzięki za inf.i wiedzę
Dobrze powiedziane-rano jak trawa wilgotna,to się kosi jak bajka!
Leszku Jesteś wielki! super filmik!
Dzięki za ciepłe słowo. Choć prawdę mówiąc przydało by się nie raz, mieć parenaście centymetrów więcej! Pozdrawiam i życzę sukcesu w odważnym remoncie domu ,jak również w hodowli jarzębiatych!
@@Leszekzniwiarz Mógł byś jeszcze pokazać jak poradzić sobie z łąką która przez lata była zaniedbana i porosły na niej drzewka. Gospodarstwo, które ja kupiłem było zaniedbane przez ostatnią dekadę i próbuję je teraz wskrzesić. Może są jakieś sposoby (inne niż koparka) na pozbycie się pni po ściętych drzewkach? PZDR!
@@piotrsobotka7097 Najpierw to pogratuluję nabycia własnego gospodarstwa i uruchamianie go do drugiego nowego życia. Młodość da radę ze wszystkim. A z usuwaniem pni to ,oprócz traktora jeżeli to pilne a jeżeli nie tak pilne to zostaje sprzęt podręczny. Oczywiście drzewo powinno być ścięte powyżej 1m od gruntu dla lepszego operowania korzeniem. Przydaje się też woda aby piła do podcinania konarów się nie tępiła, nie mówiąc o siekierce. Czasem znajdzie się chętny na trochę kasy i podejmuje zadanie za 25zł. sztuka. Tak zrobił mój ziomal i za dniówkę wywalił 10 pni. Poległ tylko na jednym starym orzechu ,dwa dni nam wspólnie zeszło ale dało radę.Raz dawno już temu, usunęliśmy pirotechnicznie i wole o tym nie mówić! Za dużo kłopotu było! Ale takiego drwala jak nasz Sylwek warto poszukać.Tylko dziś mało już takich! 10 letnie drzewa też mogą mieć zawiłe korzenie. Mój dziadek jak karczował kawałek lasu pod łąkę i trochę pola koniem, zeszło mu cały rok i zawsze wszystkim mówił że trzeba czasu i cierpliwości do takiej roboty! I miał rację! Pozdrawiam!
2:50 Ach ten dźwięk klepania kosy aż sobie przypomniałem lata młodości jak dziadek mój jeszcze żyjący dzisiaj klepał kosy 😌
Ja też bardzo lubiłem tę odgłosy klepania przez dziadka i ojca, bo zawsze w tedy przychodziłem na łąkę do rozrzucania pokosów o poranku i oglądałem moje boćki jak przylatywały i uganiały się po łące za myszami ,żabami i owadami . A trawa pachniała ziołami, że do dziś pamięta się ten zapach.
No w końcu jakiś sensowny kanał znalazłem :)
Dzięki! Oby tylko w dalszych prezentacjach naszych tematów, nie znudzić a utrzymać zainteresowanie! Pozdrawiam!
Również pozdrawiam :)
Fragment z dnia świra najlepszy
Super klimat
aż mi się przypomina. pomimo ze jestem młody (rocznik 2000) to i tak kosą umiem kosic. sprawiało mi to wielką przyjemność
Szacun dla Ciebie . Tak żeśmy zaczynali a nawet parę lat wcześniej , tyle że często nie z samej ciekawości ale też z konieczności, bo ojciec zachorował a tu żniwa!
Leszek moja ciekawość sprowadziła się raz do tego ze położyłem hektarową łake. Jak się rozpędziłem to samo leciało
Tak myślałem! Chylę czółko i pozdrawiam!
Super film 😊
Fajnie że się podobało ,dziękujemy!
Pięknie
Mogłeś to siano załadować na dzika:) a tak poza tym fajny odcinek👍
No wiem, ale po sadzeniu kartofla, dzikowi postanowiłem zrobić odnowę mechaniczno -wizerunkową i nie zdążyłem,! ale ma się już ku końcowi ! Siano zaś pojechało 22km dalej do krów żywicielek. Dzięki i pozdrawiam!
jako ,ze ja dopiero od ponad 2 miesiecy pani na wlosciach,przeto subskrybuje cebie,bo dobrze godosz i moga sie wiela nauczyc :)
Dziękuję!To pani teraz prawdziwa gospodyni jest, moje gratulacje i szacunek . Nie łatwa to rola i życzę wytrwałości oraz powodzenia. Rad żem, że nasz kanałek mógł się do czegoś przydać, choć zawsze też mówię że przecież nie wszystko wiem i też się ciągle czegoś uczę! Myśle też, że czasem łatwiej coś mądrego powiedzieć niż zrobić. Wiela razy już tak bywało żem się narobił a efekty słabe! Trza się nieraz dobrze spocić , nazłościć, nie zawsze wiadomo na co, ale satysfakcja że to własnymi rękami, zawsze taka sama! Są takie miejsca gdzie lubimy być sam ze sobą, i jak się komu trafi że to jest własna łąka i pole to wygrał! Ale to może zrozumieć tylko tyn co po takim polu łazi! Kiedyś gospodynie kose trzymały w rękach mocno i chłopy trzed taką babą, rezon i szacunek mieli! Pozdrawiam serdecznie!
Podoba mi się to a nie spaliny na plecach wdychać
Pierdziawkom mówimy nie!
Mam 40 lat i od jakiś 10 lat nie roztaję się z kosą ręczną. U mnie spalinowy Stihl rdzewieje ;-) Nauki koszenia, klepania nauczył mnie wujek, który był jednym z lepszych kosiarzy na wsi. Zbliżając się do 80-tki kosił z niesamowitą lekkością, harmonią. Podobnie było z klepaniem kosy w jego wykonaniu. W mojej miejscowości niewielu potrafi kosić ręczną kosą (klepać to już chyba nikt poza mną nie klepie kos - bo nie mają takiej potrzeby. Sporo starsi ode mnie patrzą na mnie czasami ze zdziwieniem. lecz do wujka to mi daleko ;-) Mam trzy kosy z Starobielskiej Fabryki Kos nr 6 (pamiątkowa po babci ale już niewiele z niej zostało), 7 oraz 8 którą kupiłem w Wilamowicach na parę miesięcy przed zamknięciem fabryki jak się później okazało. Jeden z majstrów oprowadził mnie po upadającym zakładzie a w gratisie dostałem kosisko (dziękuję). Koszenie jest dla mnie przyjemnością ale choć nie jestem rolnikiem mam parę owiec, którym trzeba zapewnić siana na zimę, więc jest też trochę obowiązkiem. Taki chłoporobotnik pracujący w korporacji w dużym mieście podtrzymujący tradycyjne rolnictwo z lat 60/70-tych. Takie czasy. Jak się chce to można. Pozdrawiam.
Dziękuję za pozdrowienia! Nosi Pan w sobie bardzo cenną historię kawałka swojego życia , czyli nabycia wiedzy i umiejętności od rodzinnego mistrza, i na dodatek ,skutecznie ją do dziś wykorzystuje! Gratuluję! Choć nie miałem w dosłownym znaczeniu takiej możliwości nauki ,( wszystko to prawie zawsze robiłem sam , to też nie zawsze mi wszystko dobrze wychodzi) , i to co nie dorobione było techniką i wiedzą , nadrabiane było siłą fizyczną młodego niedużego chłopaka no i ogromną siłą woli i tego czegoś co mnie od tej coraz trudniejszej pracy w polu nie odpychało. Później rozwalono małe gospodarstwa, ludzie poszli do przemysłu szukać środków na życie! Poszli , ale w większości nie zapomnieli swoich korzeni i to jest najcenniejsze,, .Pamiętam w średniaku nie chętnie kolegowali się z nami miastowi! Z czasem nabierali szacunku jak widzieli różnicę siłową i wytrzymałościową na boisku lub zgoła w młodzieńczych zaczepkach i potyczkach,! Dziś spotykamy się razem ze sobą po tych 46 latach i miło usłyszeć że byliśmy fajnymi kumplami, że z nami było bezpiecznie!
Ale dziś miło jest też wziąć do rąk tę kosę , grabie, widły, motyczkę, maszynkę do pielenia ,popatrzeć jak jedzą kury , owce , króle, domowy ,kot i pies z gospodarskiego domu, zapiszczy śrutownik, zapieje kogut, albo nawet zagada Dzik, no ten to jeszcze zadymi i trudno tu trochę szukać uroku,! To dobrze że znajduje Pan zamiłowanie w tym co robi! Jest nadzieja że tradycja naturalnego funkcjonowania człowieka może jeszcze przetrwać ,mało tego może jeszcze zwyciężyć! Przyznam się że chciałbym jeszcze spotkać się z takimi prawdziwymi kosiarzami jednymi z najlepszych we wsi ,jak Pan to ujął ( zaznaczam, sam do nich nie należę) i odbyć taką sesję koszenia na wspólnej łące , gdzieś niedaleko od Bochni ,Limanowej ,Rabki , gdzie chłopaki szliby po nachylonej łące w sztosie 5-6 chłopa ze swoimi kosami ! Nie dla zawodów i wyścigów ale dla uwiecznienia tradycji a i dla samej przyjemności! Pozdrawiam i powodzenia życzę! Leszek.
Pana wiedzę praktyczną czuje się w filmie. O tym jak sprawdzić czy siano jest suche nie wiedziałem, pomocne! Spotkać starych kosiarzy to już trudno. Ja na przykład jeszcze kosę wyklepię natomiast nie potrafię "wyprowadzić" pofalowanej kosy- po nieumiejętnym klepaniu "fale Dunaju" a byli tacy co potrafili, a może jeszcze są? Pozdrowienia z Jury.
Jeszcze raz dzięki , fajnie było pokonwersować! Prawie 90 km o ile dobrze wiem ,długości pięknego Jurajskiego pasma, powoduje, że mam do niego dość blisko z naszych Psar, Toteż jest to ulubiony cel motocyklowych wypadów świąteczno -niedzielnych, Bobolice ,Mirów , lub Złoty Potok. Ale co innego tam mieszkać a co innego tylko bywać! Podzielę się takim moim doświadczeniem ,aby nie pofalować kosy .Przy klepaniu najpierw jadę całe ostrze młotkiem na" grubo" tj, około 1,5mm a potem jeszcze raz po ostrzu ,już zupełnie na cienko. Klepanie na raz powodowało mi czasem zafalowanie! Kłaniam się z u mnie co najwyżej Płaskowyżu Twardowickiego!
Super znam też trochę tą robotę Pełny szacun Pozdrawiam
Dziękuję! U nas, od tamtych lat minęło sporo czasu i dziś trudno tu spotkać kogoś z kosą na łące, bo i łąk nie widać ! Ale widziałem poza naszym regionem jeszcze takie przykłady w rodzinnych gospodarstwach, gdzie kosa nie rdzewieje ! Nie rozważam czy to dobrze ,że tak jest ,czy nie, ale mam do tych pracowitych ludzi , najwyższe uznanie i chyba tak jak pan pewnie też ich rozumiem. Miło że filmik znalazł pozytywny odbiór, bo przecież nie wszystko musi nam wychodzić dobrze! Ważna jest idea i przesłanie i pan to trafnie zauważył!
By
Super materiał !!
Ja u dziadka używałem widły (dwójki bo chyba lżejsze? ) ale 3ki też miał. . pozdrawiam Piona !
Dziękuję! Dopowiem że widły z dwoma zębami pomyślane były z przeznaczeniem do podawania snopków zboża z fury , platformy ciągnikowej lub sąsieku w stodole, na podest maszyny do młócenia , charakteryzowały się tym że miały znacznie dłuższe i cieńsze stylisko, stąd były lżejsze i mówiło się na nie zdrobniale widełki! Ale czasem mogły służyć do siana! Tylko do potrawów nie bardzo, bo krótkie siano nie pozwoliło się nabierać w większe porcje do podawania ! Tak to było u nas,! Pozdrawiam!
Jesteś wielki .🍺🍻
Dzięki za dobry odbiór i za kufelek zimnego browara, jeszcze takiego lanego, co my na łące z 3l. bańki na mleko pociągali. To tak trochę żartem. ( Oczywiście w tych bańkach także kwaśne mleko bywało do picia zwłaszcza w żniwa) . Jednak zapewniam że tak się nie czuje. Wszyscyśmy się , na tych pachnących łąkach wyrobili , i nie jedni o wiele więcej potrafią! Wielu jest też do dziś tych , którzy do tej pory kosą solidnie śmigają i pokarm dla zwierząt w swoich gospodarstwach pozyskują , chociaż na większą skale chowu to już oczywiście nie da rady1 Pozdrawiam , no i na zdrowie po łyczku Panie Mirku!
Super
Powiem tak .. no nieźle. .Pozdrawiam
Dziękuję za pozdrowienia i za laurkę! Również życzę dobrego zdrowia !
perfekcyjnie wyklepana kosa.
Dziękuję za odwiedziny na naszym kanale, Tak naprawdę z tą starą przyrdzewiałą kosą z tym klepaniem to dopiero po użyciu jej na trawie i wielokrotnym ostrzeniu można było dobrze ponownie poklepać i wyciągnąć dobrze ostrze ( lub żądło jak to inni mówią). Ale takie klepanie nowej kosy (od początku do efektu ) pokazane jest w filmiku odc. 38.pt." Od zasiania do żniwowania" od.. 25.47min. Pozdrawiam i życzę fajnej niedzieli.
Te stare kosy są bardzo dobre a te nowe co robią to w paryje wyrzucić super odcinek gdzie można taką kose zdobyć teraz
Dzięki! Teraz to już naprawdę nie wiem gdzie polskie kosy sprzedają , ale postanowiłem to sprawdzić ,bo niedaleko od nas produkowała je SFK w B. Białej ,a niektórzy mówią ,że jej już nie ma. Jak gdzieś je znajdę to dam znać! " w paryje wyrzucić" fajne określenie. A można się dowiedzieć do czego w przybliżeniu można to przyrównać , nawet gdyby było najdosadniejsze! Pozdrawiam!
Dziękujemy za ścisłe wyjaśnienie paryji… Na różne przydasię u nas w Zagłębiu Dąbrowskim mówimy . że nie ma takiego złomu co by sienieprzydał w domu, A przy takich kosiarzach o których było w pierwszym komentarzu, mógłbym tylko chyba jajka dłubać,! Tak było, moja mama wspomniała przez chwilę o takich właśnie którzy 15 ha robili w tydzień, sam ich też znałem na zabawach trzymali się razem ,nikt nie zaczepił!
Cudnie ,ale to cudnie tożeście opisali, dzięki. Jeszcze i ze 20 lat temu widziałem Was takich przy tych nachylonych mocno łąkach i polach i jak sam poszedłem tylko połazić , to nogi w zadku się czuło! a co dopiero robić i to rękami ,przy sianie, zbożu ,kartoflach i gnoju! A potem drewno z lasu i zima! Tak było , mordowali się ludziska ale kochali swoją dziedzine i szacunek mieli do ojcowizny i do siebie! Nie to co dziś. Choć jak widzieliście u nas to już prawie śladu mało z rolnictwa , ale człowiekowi przychodzą milutkie wspomnienia z każdego takiego prawie dnia co się wówczas przeżyło! Trochę przypadkiem przyszło mi się pokazać na tym YT i tak zostało! Takim było też zamiarem obudzić ducha tamtych lat..., jak my na ty konikowy furze w drągach załadowanych snopkami zboża leżeli w nocy pod niebem w gwiazdach, przy młockarni i pilnowali kolejki aż my się pospali i nie raz do rana. Mam przyjaciół i w Stróży ,Rabce , Skomielnej, Kasince a Bochnie oglądałem w drodze do AGH w Krakowie przez 5 lat. Piękni ludzie i tradycja!. Pozdrawiam mocno Was i cały Beskid Wyspowy , zdrówka życzę wszystkim! Leszek!
U nas w gminie były zawody kośników i wygrał dziadek 80letni z 20sto latkami
Panie Leszku, były jeszcze kosy nazywane pelikan.
Kosa z 30cm ostrzem używana do koszenia upaw leśnych.
Po dziś dzień noszę skórzane ucho na młotek, który jest z tyłu na pasku i pochwę z osełką, która na pasku jest, jak finka, z boku lub z przodu.
Babka i podręczny pieniuszek to w plecaku.
No.. u Pana, Panie Krzysiu jak zawsze, wszystko z rozmysłem i tam gdzie ma być! Tą kosą 30cm , to mnie Pan wywołał do tablicy . Mam od niedawna, taką koskę, i jeszcze dwie inne, oryginał z SFK. Może trzeba będzie je użyć praktycznie i coś powiedzieć o SFK .
Panie Leszku, SFK to najwyższa półka polskich kos.
Przyznam, że w pracy noszenie ucha potocznie zwanego ciesielskim oraz kabury z osełką znacznie usprawnia zadania.
Noszę na tym uchu młotek lub toporek :-)
Toporek jedyny słuszny, czyli od kowala :-)
Piękna kopka.
Jak bylem maly (a urodzilem sie w 89roku) to mialem kawaleczek pola ktore obrabialem motyką , gracką , broną konną i kosilem zboze kosą , wiązalem pozniej w snopki - dobrze to pamiętać :)
Teraz trawę koszę ciagnikiem i kosiarką rotacyjną , to fakt parę kuropatw i zajęcy zginelo w ten sposob mimo ze kosiarka 185cm .
Co do przewracania i calego suszenia to bardzo wiele zalezy od gatunku trawy oraz gęstosci pokosu - nie ma tez na darmo co tluc siana bo obtrąca się najbardziej wartosciowe listki , przy tak slabej jak w tym roku trawie i idealnej pogodzie ktora wręcz pali trawę na łące wogole nie przewracam tylko na 3 dzien grabię kolo poludnia - kilka godzin i prasuję , jest suche jak pieprz :)
Na woz z drągami u nas mowilo się "ligi" ;)
Dziękuję bardzo za opinię, i zgadzam się co do suszenia , ale w tam tym czasie lat 60 i 70 tych nie bardzo można było wiedzieć wszystko o pogodzie, to też czym prędzej dążono do postawienia kopek, a krowy ,jakoś dziwnie ,zawsze bardziej lubiły to postawione niż inne. Chciałem też zawrzeć jak najwięcej elementów z tamtej technologi i sposobu prac przy sianokosach, stąd też taki długi materiał filmowy . Mój montażysta ma o to pretensję i pewnie ma rację, ale choć temat mega, to chciałem widzieć to w jednym kawałku! Mocno pozdrawiam! Leszek
Leszek Czekam na następne filmy :) Jest pan itak Mega , ze chce się Panu nagrywac o takich "nie dzisiejszych" tematach , rowniez pozdrawiam z Lubelszczyzny ;)
Witam! Chciałbym na chwile jeszcze nawiązać do głównego tematu i spytać o nazwę wozu z drągami , który służył do zwózki siana i zboża , skąd i do czego nawiązywała by taka ciekawa nazwa "ligi". Pozdrawiam piękną Lubelszczyznę, choć oglądałem ją trochę tylko przejazdem!
Leszek zapytam starszego pokolenia przy okazji , od zawsze mowilo się na tak przystosowany wóz "woz w ligach" "ligi" Za moich czasow juz się tego nie uzywalo ale staly przechylone na bok w stodole i sluzyly za przegrodę , na siano luzem czy snopki zboza to byla supee sprawa bo diametralnie zwiększala sie przestrzen ladunkowa wozu , tyle ze pewnie trzeba bylo umiec odpowiednio ulozyc snopki by pierwsze warstwy się nie osypaly z ziaren , a moze scielilo się jakąś plachtę ?
Dziś nareszcie leje, to jest okazja na pogadanie, sorry że zajmuję czas, ale podzielę się jeszcze wspomnieniami .U nas były tylko 4 deski wzdłuż rozwory i jak układałem snopki kłosami do środka to zboże przy rozładunku czy to do młócenia od razu czy później w stodole zalegało na tych deskach z których je zbierano lub zamiatano obowiązkowo miejsce na którym stał wóz ! Podzielam uwagę o umiejętności ułożenia paczki około 5m na 1.8-2m na drągach zwłaszcza snopków zboża , bo po dłuższym transporcie przeważnie konno fura się rozleciała gdy ktoś nie zrobił tego solidnie i dobrze nie przypawęził. Mnie to nie spotkało ,w 70 latach używaliśmy nie konia ale przerobionego Dzika , oczywiście była wówczas lepsza stabilizacja kierowania furą. Lubiłem układać siano na tych drągach Dzik potrafił po równym i twardym pociągnąć i dwie tony , no to robiło się taki prostopadłościan z którego żeby zejść potrzebna była drabinka. No i ostatnie wspomnienie o ubieraniu i rozbieraniu wozu.Gdyby ktoś spytał co to ..., to to właśnie jest rozpinanie dwóch pierwotnych części wozu w deskach i ubieranie w drągi. I odwrotnie ,kiedy wóz rozbierano z powrotem i zakładano deski bo ,okopowe, drewno lub węgiel bo szła jesień i zima! Ale co nam to mówić ,kiedy na co dzień tym żyliśmy , teraz to już tylko historia ,którą czasem miło wspomnieć!
W dzieciństwie widywałem dziadków doradców gdy w sklepie GS stukali kosami w beton i nasłuchiwali jak dzwoni. A ile odrzucili nim na jedną jedyną się zdecydowali. Dziś poszłem na łąke ukosić królikom. Co ja narobiłem, trza żyłką wyrównać aby wstydu nie było. Już zapomniałem jak to w dzieciństwie za stodołą cielakom kosiłem.
Fajny facet z Pana.Mam zamiar kupić kosę.
Miło przeczytać, choć przecież nie wszystko zawsze dobrze wychodzi! Młodzi górą! Panie Kamilu ! Życzę powodzenia we wszystkim!
@@Leszekzniwiarz Wzajemnie.Znalazłem sierp,zardzewiały,już chiałem go potraktować szlifierką,ale coś mnie tknęło i dostał tylko kamienia szlifierskiego,do brzytwy mu brakuje ale tnie.
Brałem udział w takich sianokosach w latach siedemdziesątych zaczynając od koszenia a na rozładunku w stodole kończąc
Fajnie jest mieć takie pliki we własnej pamięci, które same się otwierają, gdy je troszkę pobudzić!" Szanujmy wspomnienia , smakujmy ich treść" pozdrawiam! Leszek
Fajnie
Kosa niby przeżytek ale ja używam ją często :D a to nasic królikom trawy a to byline przed wykopkami skosić :D nawet wziołem sie za klepanie kosy i nawet szło wiadomo nie profesjonalnie ale źle nie było
Pozdrawiam :)
Kosa ,widły ,grabie i motyka zawsze będą atrybutem rolnika! A w młodych i chętnych rękach wszytka będzie profesjonalnie! Powodzenia i również pozdrawiam! !
@@Leszekzniwiarz Święte słowa panie Leszku :)
Do gnoju 4-zębowe do siana 3-zębowe a do kostek 2-zębowe
Jaśniej już nie można :-)
Отлично!
Dziękuję i serdecznie pozdrawiam!
Wspaniała wiedza, wspaniała praca. Gdzie mozna kupić dobrą kose i narzędzia do klepania? Pozdrawiam
Kiedyś dziadek tez klepał kosę
Co prawda pół dnia roboty i powtarzał że jeśli się źle uderzy to całą robota na marne
Niestety jestem już nowym pokoleniem (15lat)
I klepanie kosy nie jest mi znane
Ale ostatnio pradziadek wziął i wyklepał kosę i zaraz po deszczu spróbowałem
No bez chwalenia ale jakoś mi szło
Pozdrawiam!
Jak to mówią, czego Janek nauczy się, to i Jan będzie umiał! I to się może kiedyś w życiu przydać! Powodzenia i pozdrawiam!
Dobra kosa sama kosi. Wystarczy nią machać :)
Jeszcze przyjdzie taki czas, że się polska wieś przeprosi i z kosami i krowami.
Na końcu ruchu kosą należy odchylić kosisko w dół a nie w górę, do siebie. Bo tak jak Pan kosi to że ścierniska wychodzi kolebka- po lewej stronie pozostaje dłuższa trawa.
swietny material do ogladania jak cza robic jakies glupoty w robocie na komputerze hehe
Pozdrawiamy!
Teraz liczy się czas w dzisiejszych czasach...ludzie wszędzie się spieszą...sam koszę spalinówką bo nie mam czasu i cierpliwości...może kiedyś na emeryturze przejdę na ręczną kosę...
Oczywiście że tak jest, do pielęgnacji trawnika na bieżąco, rotacyjna wózkowa spalinówka jest nie zbędna! Żyłkowa spalinówka zaś, jest bardzo głośna i tam gdzie się da, jeszcze używana jest tradycyjna kosa! Kiedyś była krowa, ciele lub owca i zrobiły swoje,! Zostało po ich "koszeniu" co najwyżej kilka placków! No ale wówczas nie przywiązywano wagi do estetyki trawników! Teraz u nas jest to i tak przede wszystkim koszenie p. pożarowe. Jak się uda coś wysuszyć to siano jedzie do krów żywicielek!. Tak myślę, że człowiek teraźniejszy co raz więcej się spieszy ale co raz mnie się cieszy! Życzę wielu dobrych zdarzeń i pozdrawiam!
Rano z rosą nie tylko dla tego że lżej idzie, ale też chłodniej jest, a to nie jest lekka praca, i można się upocić, a co dopiero w słońcu.
Te pająki (gwiazdy) słabo przewracają siano, robią takie kluski (zkręcają), do zgrabiania owszem.
U nas do przewracania, była taka maszyna konna co z tyłu miała chyba 5 czy 6 wideł z sprężynami, na takim jakby wale wykorbionym i to fajnie przewracało siano. Pozdrawiam.
Oczywiście to prawda, z tymi gwiazdami do przewracania, robiły się za nimi , takie warkocze, że jak czasem trzeba było rozbić je grabiami to nie szło tego rozdzielić takie zbite było przeważnie gdy siano było niedosuszone. Z prędkości narracji nie wspomniałem o widełkach , a należało , dzięki za przypomnienie! Kiedy chodziły z nimi konie, nie urywały się tak często , ale gdy zaczęły nimi poganiać traktory ,to spawarka była w ruchu na okrągło. Pozdrawiam Świątecznie i Noworocznie!
Jednak moge stwierdzic ze najlepiej to mi sie klepie zone po pupie a no i jeszcze takiej precyzji pszy klepaniu nie trzeba
Wartośc kosy > "słychać" .. >>> używam też stalki do ostrzenia noży ...Pozdr. dla Leszka
Dziękujemy za odwiedziny na naszym kanale i również serdecznie pozdrawiamy!
Jo jest gorol bo z Blachowni ale wychowałem się ze ślązakami z tamtych stron i takim się czuję. Dobrzy solidni ludzie. A we Psorach to Wos dziki chyba zezrą? Abo Klyta Wos wykupił?
Ja też wszystkich szanuje i poważam, są moimi przyjaciółmi. Te Psary w których mieszkam to miejscowość w pow. będzińskim a regionalnie to w Zagłębiu Dąbrowskim! też w woj. śląskim .Pozdrawiam!
Panie Leszku - proszę o kontakt na adres jaki podałem przy jednym z prezentowanych filmów.
Witam, będzie jakiś film z dzikiem 21?
Nasz Dzik- 21, od czasu małych wiosennych prac polowych przechodzi gruntowne SPA, uszczelnienie., ogumienie ,silnik, elektryka i trochę nowego lakieru ! Jak skończymy, na pewno go pokażemy! Pozdrawiam!
A za jaki okres czasu dzik mógłby być gotowy? Jestem bardzo ciekawy efektu
Hę… ja chyba też!. Nie mogę zająć się nim codziennie, ponad to, niespodziewanie doszło mi sprzęgło,( zjechane nierówno tarcze z powodu braku dwóch sprężyn) ale chciałbym zakończyć z montażem filmiku do 25 czerwca! No, najdalej do końca miesiąca!
Skąd pan jest? Bo usłyszałem znajomą miejscowość :)
Moja miejscowość to Psary- woj . śląskie, pow,Będzin ,.Pozdrawiam!
Panie Leszku mam pytanie czy składowane siano luzem doschnie w stodole.Bo mu troszke brakowało jakiś dzień?
Witam ! Zdarzało się, że do stodoły zwoziło się trochę nie dosuszone siano ,ale to mogło być jako ostatnie w zwózce ,czyli zostawione na wierzchu i nie przykryte kolejną porcją i nie udeptywane .Dodatkowo przesypywało się go solą, z resztą jak każdą nową porcje.Przewiewność sąsieków na to pozwalała. Kiedy pakowało się do sąsieka kilka fur ,to siano musiało się przełamać i być suche. Przede wszystkim uważam że nie można zbierać zielonego ,czy pół zielonego . Taka trawa niedosuszona przykryta ,spryzmowana szybko ulega fermentacji osiągając przy tym wysoką temperaturę co oczywiście może spowodować samozapłon. Dlatego stawiało się siano w kopki! Pomijając fakt o pozyskaniu lepszej jakości siana . Krowy i inne bydło zdecydowanie lepiej muciły skopione niż usmażone na blychu jak u nas mówiło się na powierzchnię skoszonej łąki ,kiedy była pewna pogoda i nie stawiało się kopek. Ale dziadek zawsze mówił że; czy pogoda czy nie kopki stawiać musowo! I miał rację ! Nie wiem jaką porcję siana Pan złożyŁ ale jak była by jakaś obawa, to dziś są możliwości i sam raz to kiedyś zrobiłem : wprowadziłem termometr do siana! Poza tym jak chodzi się do stodoły to jakby samo się wie co się w niej dzieje. Na końcu trza powiedzieć jedno ;siano to siano i ma być suche jak siano! Pozdrawiam Panie Wojciechu!
@@Leszekzniwiarz Dziękuję Panie Leszku za poświęcenie czasu i za cenne wskazówki.Tak właśnie zrobiłem mam siano luzem jest go około 200 kg to nie tak wiele, ale narobiłem się przy tym ręcznie i szkoda by było żeby się popsuło.W dotyku jest suche i jak wsadzę rękę w głąb to nic się nie grzeje.Pozdrawiam serdecznie Pana no i Wysoką Komisje ;-)
@@wojciech9200 No i świetnie !Robota przy sianie pójdzie w użytek i jest własna satysfakcja.Dziękuję wraz z babcią-mamą za pozdrowienia i życzę powodzenia we wszystkim!
@@Leszekzniwiarz Również wszystkiego dobrego ;-)
Szpic do góry, piętka na dół. Jakoś dziwnie postrzępione ostrze gdy klepiesz z ostrzem do siebie, zawsze mnie uczono że ostrze ma być klepane od siebie tak samo jak kowal klepał lemiesz też miał go od siebie. A dlaczego? Bo ostrze nie będzie postrzępione.
Sposób na groba kosę ? Dawniej zostawiania na zimę pod śniegiem. Zardzewiał ale potem gdy ja człowiek wyczyścił to była cieńsza i lżejsza. Nwm czy bylo wspomniane ale są różne długości kosy 60/80/100 cm.. a ciekawostka co do osełek były różne grubości ziarna a taka zbita u nas nazywana była "śmirglówka". Osełkę warto moczyć w wodzie
To nie praca, to zaszczyt i wypoczynek.
Mega Superowy film sub i łapa się należy w wolnej chwili zapraszam do mnie
na kanał na nowy odc.Pozdrawiam
Dziękuję bardzo i chociaż smutny mecz próbuje oglądać, to chyba przejdę na kanał Teamu Przywitowo!
szkoda gadać ja też kibicowałem co te Polacy odwalają aż wstyd i za nich totalna masakra
prawie pile do drzewa zes pan zrobil
z jakiego woj pan jest?
Mieszkam w Psarach w woj. śląskim! pow. będzin
Kosa nie klepana jak baba nie bita 😊😄
Taka to ludowa prawda! Ale z dzisiejszymi babami to, kto wie może się nie sprawdzić! Pozdrawiam!
Ciągnik i kosiarek bo szkoda Pana zdrowia :)
Oczywiście Racja! Tym bardziej że koszę jakieś nieużytki . Ale to było zamierzone dla przybliżenia klimatu tamtych czasów . Fajnego ciągnika z kosiarką to nie mam , myślę wykorzystać na to naszego Dzika, czy się uda ?
Leszek musi się udać ;)
Czy taka kosa to nie jest za duża do trawy
Tak się już przyzwyczaiłem do tej kosy, po tacie! Wiem że to koszenie moje ,prawie że jedną ręką,ponieważ prawą mam od małolata po wielokrotnym wypadaniu ze stawu barkowego wykoślawioną , co może i nie widać ale tak jest nie jest mistrzowskie , ale pomagam sobie tym zamachem przy zbożu i przy trawie ,również nie robię dużego zabioru z tego powodu. Poza tym ta niewłasna psełdołąka to w większości kępy trawy okopane przez kury. stąd po skoszeniu znów widać że miejscami źle wykoszone. Zalegające kamienie na rżysku też powodują pewnie że odkąd pamiętam to zawsze te wysokie kłąki były.bo kosiło się wysoko. Ale u dziadka były piachy i tam rżysko było jak łąka, bosośmy po nim chodzili.No i kosę dziadek klepał na babce ostrzem do siebie, Nie wiem czy to coś tłumaczy ale starałem się przekazać w filmiku ideę tamtego czasu, w wielu wątkach, tematycznych a sama technika koszenia chociaż mi znana, nie jest dostatecznie odzwierciedlona! Od młodej kawalerki mama za mną ubierała, i jakoś szło do czasu zanim przyszły te kombajny z SKR. Teraz są ugory, dzikie trawsko zamiast łąk ,robię co mogę żeby wokół nie zarosło a jak coś wysuszę, to zawożę do dalej położonego gospodarstwa gdzie krowy zjedzą! Nie jestem też rolnikiem z zawodu , u nas nie było na to szans,,. ale pamiętam dobrze każdy dzień na tym polu,i wszystko to, co się z nim łączyło od łebka do dziś i wiem jaka to mocna więź jest! Dlatego nie rozumiem tych nieraz przykrych i obraźliwych uwag od ludzi związanych z ziemią, którą czują zapewne tak jak ja! Nasze filmy mają na celu przywołać ducha tamtych czasów , nie aż tak przecież odległych lecz jakże innych od dzisiejszych, gdzie ludzie chyba mniej wzajemnie się szanują !
Pozdrawiam! Leszek.