"Chłopki. Opowieść o naszych babkach" - recenzja polecajkowa -

Sdílet
Vložit
  • čas přidán 14. 08. 2023
  • Przeczytałam fantastyczna pozycje Joanny Kuciel-Frydryszak pod tytułem "Chłopki. Opowieść o naszych babkach" i sie wzięłam i zachwyciłam , wiec i wy sie zachwyćcie.
    marginesy.com.pl/sklep/produk...
    Twitter: / jazzytrafficano
    IG: / jazzytrafficano
    FanPage FB: / stanowooficjalnie
    Grupa FB: / stanowooficjalnie
    Koszulki i inne takie: shop.spreadshirt.pl/stanowo/
    Kontakt: stanowocom@gmail.com
    Music:
    "Percussion" by Audio Wave
    "Vertigo"" by Dejan
    Zrodla:

Komentáře • 325

  • @soniakarlinska8840
    @soniakarlinska8840 Před 10 měsíci +141

    Moja babcia Krystyna mieszkała na wsi, ale jej rodzina należała do tych zamożnych, więc kiedy przyszedł czas na poszukiwanie dla niej odpiwiedniej partii, w konkury stawali sami dżentelmeni. Babcia opowiadała mi, że jeden z nich, zdaje się, że prawnik, ale niestety nie mogę już tego zweryfikować u źródła, zjawił się w doskonale skrojonym białym garniturze, perfekcyjnie wypastowanych butach, przystojny, wytworny, inteligentny, o nienagannych manierach. Babci z miejsca się spodobał, była jednak uprzejma, ale lekko niedostępna ;) Kawaler zaproponował jej przejażdżkę powózką po wsi, na co z ochotą przystała. Powózkę ciągnęła przepiękna kara klacz, a ponieważ u jej boku biegł nieporadny jeszcze
    źrebak, klacz co chwilę zwalniała lub zatrzymywała się. Absztyfikant był tym mocno zirytowany, więc poganiał klacz nie szczędząc bata. Babcia podziękowała mu za poświęcony czas, oświadczając, że to ich ostatnie spotkanie. Doszła do wniosku, że skoro facet podnosi rękę na zwierzęcą matkę, to ją też może po ślubie podle traktować.

    • @justynakoziczak
      @justynakoziczak Před 10 měsíci +9

      świetna historia!

    • @Lam..Lam..
      @Lam..Lam.. Před 10 měsíci +19

      Twoja Babcia to wspaniała mądra kobieta!

    • @tobeenglish
      @tobeenglish Před 10 měsíci +9

      świetne. lubię to ;) babcia nie w ciemię bita! respect. piszę jako mężatka z 3 dzieci.

    • @soniakarlinska8840
      @soniakarlinska8840 Před 10 měsíci +6

      @@Lam..Lam.. niestety już jej ze mną nie ma, ale wiele zdążyła mnie nauczyć :)

  • @annabutcher5060
    @annabutcher5060 Před 10 měsíci +214

    Moja babka Katarzyna została wydana za mąż w wieku 16 lat. Nigdy nie chodziła do szkoły, nie umiała czytać ani pisać. Urodziła 12 dzieci, z których przeżyło dziewięcioro - pięciu synów i cztery córki. Niektóre z dzieci urodziła w czasie pracy w polu, zawijała je w chustę i przynosiła do domu. Jeśli dziecko urodziła rano, to już po południu gotowała obiad. Dziadek nie interesował się dziećmi, poza oczywiście powolywaniem ich na świat. Kiedy nie miał nic do roboty w polu, wkładał czapkę i szedł do wsi politykowac. Dzieci i gospodarstwo były na głowie Katarzyny. Pewnego dnia, kiedy wkładał czapkę, osmielila się poprosić go, żeby został. On jednak wzruszył ramionami i skierował się do drzwi. "Obyś nigdy już na własnych nogach nie stanął" wykrzyknela rozżalona babka. Po kilku godzinach dziadek wrócił do domu, położył się spać, a rano nie udało mu się wstać, stracił władzę w nogach. Umarł po kilku tygodniach.

    • @aspifrau
      @aspifrau Před 10 měsíci +26

      babka była zatem szeptuchą.

    • @imal2793
      @imal2793 Před 10 měsíci +74

      ​@@aspifraunie, nie była "szeptuchą". Była pewnie sfrustrowanym, niekochanym, niedocenionym i nieszczęśliwym człowiekiem. I pozwoliła sobie na "aż" wyrażenie swojej złości ustnie. I za to kwalifikujesz ją do grupy "wiedźm". To jest właśnie wiejska chłopska mentalność. Niech to już wyginie wreszcie.

    • @aspifrau
      @aspifrau Před 10 měsíci +23

      @@imal2793 przykro mi ale jestem miastowa 😉 A to o czym mówisz to właśnie szeptanie, wypowiadanie życzeń z silnymi emocjami. Wiedźma a szeptucha to dwie różne pary kaloszy 😏 Ah te wasze new age .

    • @izabelab5769
      @izabelab5769 Před 10 měsíci +7

      ​@@aspifrauskąd masz taką dziwną definicję szeptuchy?

    • @aspifrau
      @aspifrau Před 10 měsíci +6

      @@izabelab5769 z rozmów z ludźmi którzy mają lub mieli takie w rodzinie lub sami są. A co? Na Wikipedii piszą inaczej?😏🤔

  • @CR-mm5mo
    @CR-mm5mo Před 10 měsíci +206

    Nareszcie temat, do którego mogę dorzucić swoje dwa grosze! Nie sądziłam, że będę miała kiedykolwiek okazję się tym podzielić.
    Moja nieżyjąca babuszka miała siedem lat, kiedy wybuchła druga wojna światowa. Mieszkała typowo w zabitej dechami wiosce, gdzie punktem orientacyjnym był drewniany kościół. Wokół ciągnęły się tylko piaszczyste drogi i pola. Rodzice babci pracowali ciężko, żeby jakoś przeżyć. Mieli jedną krowę i walący się domek. Pradziadek co kilka dni wyjeżdżał do Krakowa, gdzie handlował masłem, które przygotowywała prababcia. Pewnego dnia nie wrócił. Zgarnęli go Niemcy i dopiero po wojnie okazało się, że zmarł w Auschwitz. Prababcia nie miała pojęcia, gdzie się podział, ale jako że była twardą kobietą i miała pod opieką siódemkę dzieci, to sama musiała zająć się domem.
    Babcia opowiadała, że najciężej było zimą. Chodzili w wytarganych butach po wsi, i zbierali suche chleby, które sąsiedzi wywieszali na płotach dla potrzebujących. Z każdym rokiem było coraz ciężej. Pewnego lata do prababci przyszło bezdzietne małżeństwo. Zaproponowało, że wezmą na stałe jedno z dzieci, żeby jej ulżyć. Podobno całe rodzeństwo ustawiło się w rządku (kwestia wychowania i posłuszeństwa, tak mi się zdaje). Ich wybór padł na moją babcię, która momentalnie się rozpłakała. Jej mama popatrzyła na nią i stwierdziła stanowczo, że "Z całą szóstką daje sobie radę, więc ta też się uchowa" i nie pozwoliła jej zabrać. Później przez pewien czas babcia chodziła na służbę do nieco bogatszego domostwa. Opowiadała, jak pilnowali i upominali ją, żeby bardzo cienko obierała ziemniaki. Dostawała od nich ciepłą kromkę chleba. Kiedyś podpatrzyli, że zjada tylko kęs, a resztę chowa do fartucha. Zapytali się ją o to, a ona powiedziała, że chce tę kromkę zanieść mamusi. Od tamtej pory dostawała pół bochna do domu.
    Kiedy babcia żyła, to niechętnie słuchałam o jej przeżyciach. Strasznie mnie to dobijało i serce pękało mi na myśl, co przeżyła. Do dzisiaj unikam tematu drugiej wojny światowej. Babcia nie żyje już od ponad 10 lat i teraz strasznie żałuję, że nie wypytywałam o jej młodzieńcze lata. Może mówiąc o tym, czuła ulgę? Może była to pewnego rodzaju terapia? Teraz już się tego nie dowiem. Brakuje mi też tych jej ziemniaków na obiad. Chyba na przekór obierała je strasznie grubo. Dziadek chodził do sklepu i targał siatki kartofli, bo babcia, choć miała bardzo sprawne palce, to z kilograma potrafiła je tak obrać, że zostawało pół.
    Bardzo się cieszę, że wróciłaś, Jaśmin! Od lat czekałam na nowe odcinki, a stare znam już niemal na pamięć. Pozdrawiam wszystkich! Wiernych słuchaczy jak i tych nowych!

    • @Inkalia
      @Inkalia Před 10 měsíci +17

      wzruszyłam się czytając Twoją opowieść, niełatwo było żyć w tamtych czasach

    • @annakrix3943
      @annakrix3943 Před 10 měsíci +10

      Bardzo wzruszyla mnie Twoja opowiastka.. pięknie napisane. Powinnam częściej rozmawiać z moją babacia...ale, wstyd się przyznać, chyba boję sie takich opowiesci. Pozdrawiam serdecznie

    • @marzenazelasko9175
      @marzenazelasko9175 Před 10 měsíci +5

      Mnie równiez bardzo wzruszyła ta historia :( ciężkie czasy miały kobiety i takie silne musiały być

    • @joannajot9981
      @joannajot9981 Před 10 měsíci +5

      @@annakrix3943 Proszę się przełamać i spróbować. Ja niestety już nie mam takiej szansy. Też się wstydziłam/miałam obawy.

    • @annakrix3943
      @annakrix3943 Před 10 měsíci +4

      @@joannajot9981 zdecydowanie masz racje. dziękuję

  • @laurazoowicz7073
    @laurazoowicz7073 Před 10 měsíci +73

    Wuj mojego męża urodził się przed wojną w mikroskopijnej wsi pod lasem. Drewniany dom, klepisko, samotna matka (wdowa) + dwie siostry = presją milion. Wuj chodził do technikum, gdzie jego talent do nauk ścisłych odkrył pewien nauczyciel. Nauczyciel pomógł mu złożyć dokumenty na politechnikę warszawską. Matka zrozpaczona ,że jedyny syn ,który powinien utrzymywać gospodarstwo chce się wyprowadzić z domu o podjąć studia, na które ich nie stać. Na egzaminy wstępne trzeba było pojechać i nie było kasy na bilet. Nie wiem skąd wzięli te pieniądze ,ale mieli tylko na przejazd w obie strony. Na miejscu nie mieli nawet za co kupić wody, więc pili ją ze szkolnego kranu. Finalnie wuj dostał stypendium od firmy ,w której później przepracował całe życie. Był najlepszy na roku. Został światowej sławy inżynierem. Jeździł na kontrakty po całym świecie. Myślę, że jego sukces nie udałby się bez jego matki, która wyszła poza pewne ramy i zaryzykowała wszystkim. Sama pracowała na gospodarstwie, żeby syn mógł się uczyć. Odeszła po bardzo ciężkiej chorobie. Lata ciężkiej pracy zrobiły swoje. Nie wiem ,czy w tych czasach miałabym taką odwagę jak ona.

  • @martag3932
    @martag3932 Před 10 měsíci +72

    Moja babcia urodziła się na wsi pod Kielcami w 1920 roku. Miała 8 lat gdy zmarła jej mama. Ojciec nie miał zamiaru zajmować się wychowaniem córek, więc ona i jej siostra zostały oddane ciotce, tylko brat został w domu. Ciotka już po roku stwierdziła, że dziewczyny mają zapracować na utrzymanie a nie do jakiejś szkoły chodzić, tak więc babcia skończyła naukę na 3 klasie szkoły podstawowej. Została wydana za mąż jak tylko skończyła 18 lat. Nie szukano daleko- obie siostry wydano za braci mieszkających w sąsiednim domu. Babci się trafił 10 lat od niej starszy. Nie miałam okazji poznać dziadka, babcia nic o nim nie opowiadała, ze szczątkowych opowieści mamy wiem tylko tyle, że dziadek nie był zaradny i babcia o wszystko musiała walczyć sama. Po tym jak jej brat w poszukiwaniu lepszej ziemi przeprowadził się na ziemie odzyskane ubłagała męża i z 4 dzieci w zaawansowanej piątej ciąży również się przeniosła. Podobno zaraz po wyjściu ze szpitala z noworodkiem w chuście budowała dom, bo tymczasowo pomieszkiwali u brata. Zawsze bardzo cierpiała, że nie było jej dane zdobyć wykształcenia. Na ile mogła uczyła się z książek dzieci. Do końca swoich dni uwielbiała czytać, trylogię Sienkiewicza znała niemal na pamięć. Mocno dbała, by wszyscy się wykształcili i mieli lepsze życie niż ona. Jest dla mnie niesamowitym wzorem samozaparcia.

    • @addiopomidory
      @addiopomidory Před 10 měsíci +7

      Straszne przeżycia z naszej perspektywy. Ale będę adwokatem diabła.. Może to nie chodziło o to, że ojciec nie miał zamiaru zajmować się wychowaniem córek z nienawiści do płci pięknej. Może chodziło właśnie o to, że nie potrafił w wychowywanie, za bardzo go bolało patrzenie na córki ukochanej żony, bo wyglądały podobnie? Albo po prostu nie było go stać? Ciotka to samo, zapominamy cały czas, że była straszna bieda i gdyby dziewczynki nie pracowały to nie miałyby co jeść? Z naszej perspektywy XXI wieku gdzie oczywistym jest zapewnienie wykształcenia wszystkim dzieciom, gdzie mamy pełne lodówki łatwo jest oceniać wybory przodków, ale sami nie wiemy jak byśmy postąpili.

    • @martag3932
      @martag3932 Před 10 měsíci +3

      @@addiopomidory nie twierdzę że nie, zauważ że w żadnym miejscu ciotki ani ojca nie oskarżam, nie mówię jacy byli straszni czy coś. Takie realia, takie możliwości, taki standard wychowywania dzieci.

  • @user-fg4tx1eh5l
    @user-fg4tx1eh5l Před 10 měsíci +25

    Mój Dziadek miał już piątkę dzieci kiedy zmarła mu żona. Postanowił ożenić się ponownie ale we wsi nie było chętnych kobiet tym bardziej że w jego gospodarstwie panowała bieda. Pobliska rzeka często zalewała pola zabierając plony. Wysłał więc swatów dalej od wioski i Ci przyprowadzili mu młodą dziewczynę. I tu zaczyna się anegdota którą często opowiadano w rodzinie. Jaki to sprytny był ten Chłop. Na czas przyjazdu kandydatki na żonę powynosił dzieci do sąsiadów a przyprowadził od nich zwierzęta których nie miał. Jej rodzice zgodzili się na ślub a po weselu Dziadek przynosił co dzień jedno dziecko a odprowadzał krowę. Oczywiście dla nas młodych słuchających tej historii było to zabawne. Po latach zdałam sobie sprawę jak okrutnie potraktował ja przyszły mąż. W tamtych czasach nie było dla niej odwrotu, uciekła do rodziców a Ci odesłali ja do męża.

  • @oladeks4914
    @oladeks4914 Před 10 měsíci +65

    Moja prababcia podczas pierwszej wojny światowej była w ciąży z moją babcią. Tata opowiadał, że kiedyś chowała się ze swoimi dziećmi w piwnicy przed Niemcami, którzy robili czystkę. Niemiec wszedł spojrzał na jej brzuch i wyszedł. Krzyknął, że nikogo nie ma. Ta historia bardzo mną wstrząsnęła, gdyż tak niewiele brakowało, żeby ta gałązka drzewa genealogocznego została ucięta.

    • @J.Hyggesen
      @J.Hyggesen Před 10 měsíci +9

      Oficer niemiecki uratował też moją babcię przed wywozem do obozu.

  • @ecz4492
    @ecz4492 Před 10 měsíci +25

    Czytam od prawie godziny opowieści o waszych babciach w komentarzach - chyba najlepsza sekcja komentarzy ever

  • @Mary_Izzard
    @Mary_Izzard Před 10 měsíci +41

    Żałuję, że nie porozmawiałam za bardzo z babcią na temat jej młodości, zanim zmarła. Chociaż nie wiem, czy by się to udało, bo nie była zbyt wylewną kobietą. Pamiętam jedynie, że raz zapytałam ją, dlaczego wyszła za mąż akurat za dziadka. Zrobiła tylko duże oczy i odpowiedziała: "A co to za różnica, za kogo wyszłam, skoro wszystkie chłopy takie same?"

  • @kucibaba
    @kucibaba Před 10 měsíci +66

    Fajna książka czytałam Uważam że powinna być lekturą obowiązkową zamiast wielu idiotycznych pozycji które do niczego nie służą

  • @maybeyou1988
    @maybeyou1988 Před 10 měsíci +20

    Mi szczególnie w pamięć zapadła jedna z wielu opowieści przekazanych mi przez babcię, z zamierzchłej już historii - XIX wiek, zabory, biedna galicyjska wieś. Dom rodzinny mojej praprababki. W domu 15 pociech, mała chata, głód. Na wsi szalała cholera. Kiedy urodziło się najmłodsze, piętnaste dziecko - Klemens - karmili go resztkami jedzenia po chorujących członkach rodziny. Mówiąc wprost: żeby się zaraził i jak najszybciej zawrócił z tego łez padołu. Ponoć powszechne było zjawisko takiego traktowania małych dzieci,bo jeszcze nie mogły pracować, a ich pojawienie się pod strzechą to tylko kolejne zmartwienie i buzia do wykarmienia. A może taki akt miłosierdzia żeby oszczędzić dziecku tego nędznego losu? Chyba nawet nie mamy prawa oceniać z naszej wygodnej perspektywy.
    Ale jest tez słodko-gorzki happy end. Mlody nie zaraził się, nie umarł, a potem być może dzięki temu na co narazili cieszył się taką odpornością i zdrowiem że żył najdluzej z całego rodzeństwa. A jego najstarsza siostra w wieku 15 lat poślubiła 10 lat starszego szlachcica. Nie wiem, czy z miłości czy po to by ratować rodzinę. Ale fakt jest taki, że był to koniec nędzy, przynajmniej dla nich.

  • @paulina44466
    @paulina44466 Před 10 měsíci +29

    Histori mam sporo... Wśród opowieści mojej prababki o swojej teściowej, czyli mojej praprababki najbardziej zapamiętałam tę o noszeniu przez kobiety spodni na mojej wsi. Choć droga do noszenia spodni przez praprababkę jest zawiła to bardzo związana z książką ,,Chłopki". Praprababcia wyszła za mąż w wieku 13 lat za mężczyznę już grubo po 50. Był może już niemłody ale fakt - bogaty. Życie z nim nie było najgorsze, porównując do żyć swoich rówieśniczek na wsi. Miała służbę i żyło jej się dobrze. Po jego śmierci, dziedzicząc cały majątek ponownie wyszła za mąż. Tym razem był to mężczyzna przystojny, w jej wieku... Ale życie z nim nie było kolorowe. Był to hulaka, który regularnie się nad nią znęcał i roztrwonił majątek. Mieszkając w XIX wieku na polskiej wsi porzuciła go, a wręcz wygnała odgrażając się. Mając dziecko z poprzedniego małżeństwa( mój pradziadek Stasiu) i dzieci z tym mężczyzną uznała, że weźmie sprawy w swoje ręce i będzie i matką i ojcem. Uznała ze skoro wszystko jest na jej głowie i męskie i damskie obowiązki, to spodnie też jej się należą! I tak oto na XIX wiecznej wsi rozpoczęła modę na noszenie spodni wśród kobiet :D dzisiaj to żaden akt odwagi ale wtedy groziło to narażeniem się na szykany całej wsi i wyalienowaniem. Dla mnie jest bardzo odważną kobietą, którą znam tylko z opowieści... ale widzę ją jako swój wzór. Kobieta, która pokazała siłę ❤

  • @pinkypromise2349
    @pinkypromise2349 Před 10 měsíci +39

    'Kiedyś to było teraz to nie ma.' Za żadne skarby nie chciałabym się urodzić 'kiedys' 😅 cieszę się że mam wybor, jestem niezależna finansowo, a moje życie to nie praca w polu lub jako służąca. Mogę się uczyć, edukować i wyrażać własne zdanie. Jestem wdzięczna za czas, w którym się urodziłam.

  • @Karolina.G1991
    @Karolina.G1991 Před 10 měsíci +19

    Prababcia urodziła się w malenkiej podlubelskiej wsi w 1920 roku. Zawsze bardzo chciała zobaczyć morze, ale nigdy jej się to nie udało. Tata do teraz zaluje, że nigdy nie zabrał jej na żadne wybrzeże.
    Jako mała dziewczynka każde wakacje spędzałam u prababci - w jej drewnianym domu ze strzecha. Często w nocy ze slomianego dachu spadaly na nas myszy, niektórzy się bali, ja się śmiałam, prababcia po prostu chwytała mysz za ogon i wyrzucala ja na podwórko.
    Kiedy prababcia miała czwórkę małych dzieci, w tym moja babcie, drewniany dom się spalil. Od tamtej pory prababcia do końca życia spala z małym pakunkiem ubrań pod poduszką. Chciała się mieć w co ubrać następnego dnia na wypadek kolejnego pozaru.
    Moja babcia, córka prababci, wypasala krowy od kiedy skończyła cztery lata. Mówi, że kiedyś na wsi często widziało się diabły. Syn sąsiada pojechał pracować do bogatego domu. Podobno raz na miesiąc elegancko ubrany diabeł odwiedzał domostwo, zabierając swoją część przybytku.
    Dom prababci często odwiedzali niemieccy żołnierze. - Wchodzili, jak do siebie- mówi babcia. Kiedy jeden z nich rozsiadł na krześle, moja czteroletnia babcia powiedziała mu, że widziała juz podobny karabin. Żołnierz zaczął dopytywać o szczegóły, ale babcia widząc lodowaty wzrok swojej mamy, ucichła i nie powiedziała, że taka sama broń jest u jej taty i sąsiadów. Po odejściu żołnierza babcia dostała tyle pasów od prababci, że przez wiele dni nie mogła siedzieć. Do końca życia zapamiętała, żeby nie rozmawiać z niemieckimi żołnierzami
    Wszystkie dzieci prababci raz na jakiś czas były zarazone pasożytami. Nie można wtedy było jeść miodu, babcia mówi, że wtedy robaki domagaly się więcej słodkiego ulepku i można się było udusić.
    Na wsi pracował każdy. Pewnego razu wszyscy zachorowali na grypę. Mąż prababci (a tata babci) nie mógł grypy porządnie wylezec, rano musiał zająć się zwierzętami i pracami na polu. Zwykle na chorobę pomagały jaskółcze gniazda, babcia musiała biegać po stodole i je zbierać, żeby potem dać choremu do zjedzenia. Tym razem nie pomogły i jej tata umarł na pogrypowe powikłania. Na gospodarstwie została prababcia z czwórka dzieci. Na szczęście pomagał im jej tata - mój prapradziadek.
    Prababcia wychodząc w pole zrywała największe łodygi pokrzyw. Odganiala się nimi przed komarami i muchami. Smagala się też nimi po nogach. -To taki masaż -mowila z błyskiem w oku. Podziwiałam ja; mi przy dotknięciu liscia pokrzywy od razu wyskakiwały swędzące bąble. I mimo, że nie wierzę w duchy, czasem widzę postać prababci przechadzającą się po polu, lekko zgarbiona, z jedną ręką na oparta na plecach, z druga wymachujaca pęczkiem pokrzyw.
    Kochana Jaśmin, trochę się rozpisalam - może dlatego, że jest to mój pierwszy komentarz, mimo że jestem na Twoim kanale od wielu lat. Dziękuję, że jesteś! ❤

    •  Před 15 dny

      @Karolina.G1991 opis prababci, miejsce urodzenia, rok, ilość potomstwa - wszystko zgadza się z moją prababcia 😅 czy mowa o końskowoli?

  • @fringillafringilla3618
    @fringillafringilla3618 Před 10 měsíci +33

    Babcia mi opowiadała jak to przed wojną na wsi na boso się biegało, bo buty oszczędzało się tylko do kościoła. Bida była, babcia musiała iść na służbę, czyli pracować u obcych ludzi. Mogła skończyć kilka klas podstawówki, bo od małego trzeba było pomagać na roli. Narzekała też na złą macochę, bo mama jej zmarła młodo i ojciec się drugi raz ożenił. Jednym słowem los kopciuszka, tylko bez księcia...Ja już pamiętam jako dziecko wakacje na wsi u babci, a to już było super, ale dla dzieciaka, a dla dorosłych to była charówa. Brak łazienki, tylko wychodek i woda ze studni. Ja jeszcze dokładnie to pamiętam i znam z autopsji. Byłam dzieckiem z miasta, ale miałam rodzinę na wsi i wszystkie wakacje tam spędzałam. Zresztą to uwielbiałam.

    • @Samolowa
      @Samolowa Před 10 měsíci +4

      Z butami to mi dziadek opowiadał, że oni wieszali sobie na szyi i szli. Zakładali pod kościołem dopiero, bo szkoda było chodzić

  • @Sanderek
    @Sanderek Před 10 měsíci +44

    Sekcja komentarzy to coś pięknego - materiał Jaśmin to jedno swietne dzieło ale wasze historie czyta sie wyśmienicie!❤

  • @PozdrawiamMame
    @PozdrawiamMame Před 10 měsíci +24

    Historia siostry mojej babci - Paulki. Była najmłodsza z rodzeństwa (wtedy jakieś 12 lat) i w wielką sobotę to ona szła z koszykiem poświęcić święconkę. Mieli jedne "eleganckie" buty, więc szła sama. Były na nią za duże, więc jej spadały i strasznie się zmęczyła po drodze. Do kościoła było dobre 5 kilometrów (fun fact prowincjonalny: najbliższy kościół był nieczynny - był obłożony ekskomuniką po rabacji galicyjskiej na 100 lat. Powiesili w nim kogoś), no a koszyk miała ciężki. Po poświęceniu koszyka już była tak zmęczona, że uszła z kilometr i musiała przycupnąć w miedzy, żeby trochę odpocząć. Strasznie była głodna (w wielką sobotę trzymało się post od wielkiego piątku aż do poświęcenia pokarmów), ale że już miała poświęcone, no to mogła coś tam skubnąć. Zjadła prawie połowę tego, co było w koszyku, zrobiło się jej milusio i usnęła :) Zrobiło się późne popołudnie, Paulki nie ma, koszyka ze święconką nie ma, cała rodzina nie dość, że wystraszona, gdzie jest Paulka, to na dodatek głodna jak cholera. No i ojciec poszedł szukać Paulki i znalazł ją śpiącą pod topolą. Skończyło się laniem, ale przynajmniej dziecko sobie pojadło i odpoczęło :)

    • @ginewra
      @ginewra Před 10 měsíci +4

      To siostra mojej babci coś podobnego zrobiła 😄 Też poszła sama na święcenie i też, w drodze powrotnej, uznała, że już można coś skubnąć. Zjadła kiełbasę, ale nie zasnęła po drodze, tylko wróciła do domu, a na pytanie, gdzie kiełbasa, odpowiedziała "ksiądz zjadł" 😆

  • @thewilczek89
    @thewilczek89 Před 10 měsíci +56

    Urodziłem się na wsi, jestem mocno z nią związany i nie wstydzę się tego skąd pochodzę, moi rodzice ciężko pracowali na każdy grosz, tak samo moi dziadkowie, wszystko co miałem, co od nich dostawałem, wykształcenie jakie pobrałem to było okupione ciężką pracą. Ja też pracowałem na roli, pomagałem kiedy byłem już starszy i na tyle ile mogłem bo przede wszystkim mama naciskała na naukę. Pozdrawiam serdecznie

  • @SoLittleFox
    @SoLittleFox Před 10 měsíci +5

    Droga Jaśmin, twój film spowodował że wiele wspomnień, opowiadań mojej babci wróciło, chociaż już niestety nic mi nie odpowie więcej. Babcia wychowała się na wsi w Ostrowie niedaleko Lwowa przed wymianą ziem w 51 roku. Bardzo dużo opowiadał o swoim życiu, życiu dziecka w krainie którą uważała do końca swoich dni za najwspanialszą na świecie. Miała to szczęście że w jej domu nigdy nic nie brakowało, a rodzice jak na standardy wsi byli dosyć majętni.
    Jednym z opowiadań które trochę pokazuje też jej nieugięty charakter było to że w niedzielę zawsze po mszy na jesień jak były już dojrzałe jabłka, ksiądz proboszcz wychodził do " bardziej majętnych" mieszkańców Ostrowa i pozwalał żeby ich dzieci podchodziły i całowały go po rękach. W nagrodę mogły otrzymać jabłuszko. Oczywiście mama mojej babci była w niebo wzięta i wypychała ją do tego, a ona broniła się rękami i nogami przed tym, nie uważała żeby to było zaszczyt i uciekała albo chowała się. Tak samo uciekała zawsze przed obowiązkiem noszenie chrusty na głowie.
    Zawsze z uśmiechem na twarzy to wspominała
    To jedna z wielu opowieści którymi nas raczyła, zwłaszcza przy wspólnym lepieniu pierogów. Opowiadał wiele a ja od dziecka chłonęłam jej każde słowo. Silna kobieta która już jako dziecko musiała uciekać z domu przed UPA, utraciła wtedy wszystko, nie tylko dom ale i dzieciństwo. Przesiedlona w obce dzikie miejsce gdzie wraz z rodziną walczyła o przetrwanie.
    Teraz jej już nie ma, ale dzięki jej opowieścią żyje w sercach swoich dzieci i wnuków.

  • @eailolla
    @eailolla Před 10 měsíci +10

    Mam historię z babcią, mamą mojego taty. Babci prawie nie pamiętam, ale było trochę opowiadane w domu jak dobrą i ciepłą była osobą i jak ciężkie miała życie.
    Rodzina nie dokońca chłopska, można by było ją nazwać zubożałą szlachtą. Pradziad od strony dziadka, był posiadaczem ziemskim, niestety również hazardzistą, przegrał znaczną część majątku, w tym dwór, który przeniesiony, służył jako szkoła w sąsiedniej wsi. Aby rodzina miała gdzie mieszkać, rozebrano czworaki, i z uzyskanych materiałów (bali) postawiono mały domek, w którym spędziłam nie jedno lato w dzieciństwie.
    Babcia urodziła 8 dzieci, w tym braci bliźniaków, którzy zmarli niedługo po narodzinach. Najstarszym z dzieci był mój tata, następna ciocia, która jako dwunastolatka, została zabrana przez matkę chrzestną do USA (niestety raczej jako pomoc w domu, niż przybrana córka :( ) żyje tam do dzisiaj.
    Babcia całe życie wychowywała dzieci i pracowała na roli, niestety z dziadkiem nie miała łatwego życia. Pomimo tego, że dużo ziemi rodzina straciła (całe wioski) to gospodarstwo i tak było duże, a dziadek miał bardzo rozrywkowy charakter (może po swoim ojcu hazardziście) Funkcjonował we wsiach ościennych jako weselny wodzirej, miał mnóstwo znajomych w całej Polsce, wszędzie go zapraszano, zawsze był w podróży, a mało w domu. Natomiast całe to gospodarstwo było trzeba ogarnąć, zwierzęta, uprawy etc. Większość na głowie babci, później dorastających dzieci. Mój ojciec był jej największą podporą i głosem rozsądku w domu. Oczywiście z biegiem lat musiał wyjechać, kształcił się, został nauczycielem. Niestety jako młody człowiek 35 letni, zmarł w wigilię 86 roku. Ja miałam wtedy 5 lat. Babcia zmarła dwa tygodnie po śmierci mojego taty :( Dźwigała na sobie duży ciężar, do końca życia szukała śladów swojego zaginionego brata, którego zabrali Niemcy podczas wojny, niestety bez skutecznie. Chyba śmierć mojego ojca, była dla niej ciosem nie do udźwignięcia.
    Wiem, że ciotki opowiadały, co mówiła Babcia jeszcze za życia, że nie chce być pochowana razem z dziadkiem. Niestety reszta rodziny nie spełniła tej prośby. Dziadek zmarł długo po babci, leżą w tym samym grobie. Smuci mnie to że nie uszanowano jej prośby :/
    Pozdrawiam Jaśmin, wiernie Cie słucham od początku, nie przestawaj nagrywać, wracaj do nas słuchaczy jak najczęściej ❤

  • @mrufczella
    @mrufczella Před 10 měsíci +4

    Moja babcia zmarła niecałe dwa lata temu w Boże Narodzenie. Była moją ukochaną babcią, od której zawsze czułam bezwarunkową miłość. Miałam dwie trudne sytuacje życiowe, w których to właśnie od niej dostałam potrzebne mi wtedy wsparcie. Właśnie od niej, nie od mamy, nie od taty. Widziała więcej niż inni widzieli, może potrafiła, może po prostu chciała. Miała siedmioro dzieci, była niekwestionowanym autorytetem, miała ogromny wpływ na wszystkich członków rodziny, chociaż sterowała tematami z tylnego siedzenia. Jej historię poznawałam stopniowo, pewnie do dzisiaj nie znam jej do końca. Jestem jednak przekonana, że jej historia, jak i historie moich innych przodków mają na mnie duży wpływ, wierzę w pokoleniowe dziedziczenie traum i takie tam. Babcia urodziła się w 1933 roku, w tym samym roku, w którym Hitler doszedł do władzy. Urodziła się na głębokiej kurpiowskiej wsi. Byłam tam kiedyś, dalej jest kurpiowska i dalej głęboka. Jej ojciec był krawcem, ale mieszkali na wsi i mieli gospodarstwo. Pod koniec życia często wspominała, że świetnie się uczyła i marzyła, żeby pójść do szkoły krawieckiej w Szczytnie. Rodzice jednak się nie zgodzili, pomimo gorących namów nauczyciela z wiejskiej szkoły, który osobiście odwiedził ich w domu, żeby przekonać do zmiany decyzji. Zamiast tego, babcia została zmuszona do małżeństwa w wieku lat 19. Mój dziadek starszy od niej o 7 lat przyszedł w konkury, oczarował przyszłą teściową morgami i pewnie urokiem osobistym. To wystarczyło. Babcia nie chciała, ale kij od miotły skutecznie wybił jej z głowy marzenia o lepszym życiu. Podobno był jakiś inny kawaler, ale kogo to wtedy obchodziło. Dziadek miał morgi i był zaradny. Po roku urodziła się moja mama, potem kolejnych 6 dzieci. Kiedyś mi powiedziała, że dla niej ten cały seks to jest przereklamowany. Ostatnia urodziła się Grażynka, moja mama miała wtedy 18 lat, wszyscy na wsi plotkowali, że to jej córka. Babcia się chyba trochę wstydziła, że w tym wieku jeszcze chodzi w ciąży. Jednak potem Grażynka była jej oczkiem w głowie, chciała dla niej wszystkiego tego, czego sama mieć nie mogła. Grażynka jednak miała inny pomysł na życie. Dość szybko zakochała się w Januszu, który wg mojej Babci był nieodpowiedni, nie miał wykształcenia i babcia go znienawidziła. Grażyna musiała spotykać się z potajemnie. Młodzi chcieli się pobrać, ale absolutnie nie było na to zgody! Najmłodsza latorośl była przeznaczona do wyższych celów. Pominę, tu już szczegóły z zamykaniem w domu, podsuwaniem nowego kandydata (to były lata 90. ubiegłego wieku, 50 tysięczne miasto). Skończyło się na tym, że Grażynę w ciąży odwiózł do Janusza nowy kandydat akceptowany przez Babcię, dodam, że w konspiracji. Wzięli ślub, na uroczystości nie pojawił się nikt z rodziny, poza jednym szwagrem. Tak, nienawiść i złość mojej Babci wystarczyła, żeby wszyscy się dali zmanipulować. Po latach jakoś się ułożyło, zięć który okazał się być dobrym człowiekiem wszystko jej wybaczył, chociaż ona o to wybaczenie chyba nawet nie poprosiła. Niestety zmarł przedwcześnie, nie było im dane długo cieszyć się razem. Moja babcia była wspaniałą kobietą, dużo jej zawdzięczam, ale niestety miała też swoje ciemne strony, które pewnie w dużej mierze były rezultatem jej niedomkniętych spraw i przeżytych traum. Ofiary często stają się katami. Mimo tego kochałam ją bardzo i nadal mam dużo miejsca dla niej w moim sercu.

  • @muszutygeniuszu
    @muszutygeniuszu Před 10 měsíci +7

    Moja babcia jako mała dziewczynka mieszkała razem z rodzicami i dwiema siostrami właśnie przy dworze na jednej z małopolskich wsi, gdzie nota bene mieszka do dziś. Całkiem niedawno opowiedziała mi historię o tym, jak w wakacje kiedy miała wolne od szkoły musiała chodzić na pole do pana i tam razem z siostrami i innymi starszymi kobietami pracować. Robiła to, żeby zarobić kilka groszy i mieć na zeszyty do szkoły, chociaż wspomina że była to ciężka praca a starsze kobiety nie dość, że nie pomagały pracującym tam dzieciom to bardzo często je wręcz wykorzystywały i zmuszały by moja babcia wraz z równieśnikami robiły ich część pracy. Raz nawet babcia była świadkiem jak jedna ze starszych kobiet fałszywie oskarżyła o kradzież jedno z dzieci za co ono dostało karę cielesną wymierzoną przez pana.
    Babcia opowiadała też że kiedy miała 5 lat uciekała z domu kiedy jej starsza siostra wychodziła do szkoły i szła za nią, a później uczestniczyła w lekcjach, choć była na to jeszcze za mała. Nauczyciele pozwalali jej zostać, chociaż nie było dla niej miejsca w ławce i wszystkie lekcje siedziała na podłodze, ale była tak spragniona wiedzy że wcale jej to nie przeszkadzało. Koniec końców skończyła szybciej szkołę, poszła kształcić się na pielęgniarkę i została przełożoną pielęgniarek w okolicznym mieście, w którym z kolei ja przyszłam na świat. Do dziś jeszcze starsi lekarze i pielęgniarki wspominają moją babcię choć ona od kilkudziesięciu lat jest już na emeryturze 😊

  • @gaskaslonik
    @gaskaslonik Před 10 měsíci +8

    Jaśmin, moja ulubiona podkasterko, sytuacja naszych chłopskich babek nie była gorsza niż w innych częściach świata. Mieszkam od 28 lat w rozwiniętym zachodnim kraju, który często stawiany jest za wzór nowoczesności. Okazuje się, że moje tutejsze przyjaciółki miały o wiele trudniejszy dostęp do wykształcenia niż ja w siermiężnej Polsce, tylko dlatego że były dziewczynami. Na studia posyłano chłopców. Wybór męża też był pod presją. Tak, dziewczyny z inteligenckich, bogatych domów robiły rewolucję, zrzucały biustonosze i protestowały przeciw wojnie w Wietnamie.
    Ale wracając do naszych chłopek. Takie były ówczesne realia na wsi. Nie sądzę żeby życie irlandzkiej czy włoskiej chłopki było łatwiejsze.

  • @ewasiekacz8690
    @ewasiekacz8690 Před 10 měsíci +15

    Ja mam taką historię: słyszaną od babci..
    Nie wiem, czy to historia przed czy tuż powojenna..moja babcia miała przyjaciółkę, która mieszkała na mierzei wiślanej. Zimą, jak było głodno, ona i chyba jakieś jej towarzyszki, przeprawiały się przez zamarzniętą zatokę, pieszo rzecz jasna, na stały ląd, by zdobyć jakieś jedzenie dla dzieciaków, inne niż suszone ryby. Myślę o tych kobietach, jak zakutane w chusty, przemierzają ten lód, dla swoich dzieci.
    Zostawiam tu tę historię, nie z myślą o książce, bo tak czy siak ją przeczytam, ale może ku pamięci. No i niech nam się nie wydaje, że mamy pod górę... żadna z nas lodowej zatoki nie przemierzała, żeby dać dziecku jeść. Jaśmin - serdeczności ❤

  • @Dzika_Kuna_W_Agrescie
    @Dzika_Kuna_W_Agrescie Před 10 měsíci +15

    Moj pradzidek miał 3 żony, chłop na wsi potrzebował kobiety młodej i zaradnej. Poerwsza zmarla pozostawiając mu 2 dzieci. Wziął wiec sobie młódkę, ktorej to dzieci nie lubiły. Pewnego wieczora kiedy macicha poszła do wychodka dzieci zakradły sie w sieni, zakryły kocem i postanowiły wystraszyc macochę. Jak postanowiły tak zrobiły, macocha miała slabe serce i zeszła z tego świata. Pradziadek pojął kolejna dziewczyne za żonę, moją prabsbkę. 2 wczesniejszych dzieci wyemigrowała do USA. Z peababką miał jeszcze 3 dzieci. Jako male dziecko zawsze mnie dziwiła siostra dziadka, myslalam, ze jest bratem, ubierała sie po mesku w garnitury, miala krotkie włosy i paliła robione papierosy. Okazalo sie, że wraz z mezem i dziećmi wywieziono Ją na Sybir. Ona wróciła, ale juz inna. Bez dzieci i męża. Nie rizmawiała o pobycie na Syberii, mowiła tylko, ze jak pluła to ślina zamarzała w locie. Dziadek zaś uciekał Niemcom z łapanki do lasu, a kiedy przyszli sowieci to grabili z calego jedzenia . Wybijali okna i kazali stac kolo stodoły na boso, aż ukradli wszystko co tylko mozliwe. We wsi były osoby, ktore donosily i paru męzczyzn nigdy nie wrocilo do swych rodzin. Babcia zaś jako mloda dziewczyna byla wywieziona na roboty do Niemiec, pracowala tam ciezko. Jadla kradzione obierki z ziemniaków, ale mowila, ze nigdy nie została uderzona przez Niemkę. Kiedy wyszla za maz urodzila 3 dzieci, prowadziala sklep na wsi i gospodarstwo, bo dziadek zachorowal ciezko. Była tytanem ❤ podziwiam Ją za tem ogrom siły. Och ttch historii jest cale mnóstwo i smiesznych i okropnych...

  • @MartaEden1
    @MartaEden1 Před 9 měsíci +3

    Zawsze mnie zadziwiała nostalgia ludzi na temat życia na wsi. Ja się wychowałam na lubelszczyźnie w latach dziwięćdziesiątych i dwutysiecznych i wcale to nie była sielanka. Moi rodzice mieli gospodarstwo, nie jakieś super duże, takie jak wszyscy w tamtych czasach. Parę hektarów plus krowy i świnie. Mój ojciec pracował na cały etat plus na gospodarstwie. Brał urlop na żniwa, żeby pracować od rana do nocy. Nic dziwnego, że umarł w wieku 59 lat. Dla mnie wakacje oznaczały niekończącą się pracę albo na polu w palącym słońcu (hello rak skóry wykryty w zeszłym roku),albo przy żniwach, jak szuflowanie zboża z przyczepy do spichlerzy, przetworach na zimę, itp. Zawsze było coś do zrobienia. Słyszałam krzyk świń zabijanych na podwórzu, krów bitych, aby weszły na przyczepę, kiedy były wiezione do masarni, kur albo kaczek, których głowy były odrabywane, bo to była ich kolej, na stanie się niedzielnym rosołem (Jestem wegetarianką, ciekawe dlaczego). Wciąż jednak uważam, że te zwierzęta i tak miały lepsze życie niż życie zwierząt hodowalnych obecnie. Krowy mogły przynajmniej wyjść na łąkę, kury i kaczki biegały po podwórku. Nie twierdzę, że to było złe życie, ale na pewno nie było to łatwe życie, choć na pewno łatwiejsze niż życie moich rodziców, czy dziadków.

  • @izabelapy
    @izabelapy Před 10 měsíci +22

    Wychowałam się na wsi i moja babcia opowiadała takie rzeczy o swoim dzieciństwie i życiu swojej matki, ze o większości wolałabym zapomnieć. Natomiast coś, co mnie trzyma mocno do dziś to fakt, ze mężczyzna zawsze dostawał jedzenie pierwszy i zawsze dostawał najlepsze rzeczy do jedzenia a to, czym jaśniepan wzgardził lub po prostu czego nie dojadł zostawało dla dzieci. -.-
    Robię edit bo jeszcze sobie przypomniałam, ze nawet już jako staruszka, mieszkając z moimi rodzicami w domu pełnym jedzenia, babcia zawsze coś chowała lub podjadała po kryjomu, jakby czuła, ze ona na to jedzenie nie zasługuje. 🥹

    • @Grazyna412
      @Grazyna412 Před 10 měsíci +3

      Mój teść opowiadał, że jak byl dzieckiem to najpierw jadł ojciec, a oni to ci zostało. Kiedy mój mąż był dzieckiem opowiadał, że ojcu nie raz zdarzało się zjeść cały obiad i nie zostawiać dzieciom

  • @annagora4490
    @annagora4490 Před 10 měsíci +9

    Moja babcia, urodzona w 1925 r. w małej wioseczce Bieliny koło Kielc opowiedziała mi kiedyś niezwykłą historię. Pewna młoda kobieta cierpiała na ciągłe mdłości i bóle brzucha. Szeptucha/zielarka stwierdziła, że kobieta ta ma w sobie wielkie glisty i nakazała jej jedzenie kiszonek oraz popijanie świeżym mlekiem.
    Kobiety zebrały się razem, by szatkować wspólnie kapustę, była wśród nich ta, którą poddano kuracji szeptuchy. Wypiła kolejny dzbanuszek mleka i w pewnym momencie bardzo źle się poczuła. Otworzyła usta - przez gardło wyszedł jej " pęk białych glist", jak opowiadała moja babcia. Wszyscy zebrani byli zszokowani. Kobieta pozbyła się dolegliwości dzięki pomocy szeptuchy = nikt wówczas nie chodził do lekarza, bo daleko, strach był, no i liczył się każdy grosz...

  • @ewulkamala16
    @ewulkamala16 Před 10 měsíci +15

    Pochodzę ze wsi. Zarówno rodzice mamy jak i taty wychowali sie na Polskiej Wsi.
    Jako dziecko nie lubiłam tego typu historii... Dzisiaj wiele bym dała by posłuchać mojego dziadka- taty mojej mamy, który to wiele opowiadał o tamtych czasach...
    Najbardziej jednak w pamieci mam czasy wojny. Oglądaliście może film Wołyń? Niektórzy pewnie mogli uznać, że to wszystko było mocno naciągane dla lepszego efektu filmu. To było jednak prawdziwe życie.
    Rodzice dziadka jak i on sam wraz ze swoim rodzeństwem w piżamach, na bosaka, po ciemku uciekali z domu. Byli naocznymi świadkami barbarzystwa jakie mogliście widzieć w tym filmie. Do dziś przed oczami mam dziadka, który opowiadał jak chłopca z sąsiedztwa wyciagneli z domu, obwiazali sianem dookoła i podpalili na oczach całej rodziny... Już wiecie dlaczego nie chciałam słuchać tych historii?
    Z kolei taty mama zawsze miała żal do losu o to, że jej mama zmarła przy porodzie. Ojciec ożenił się po raz drugi. Mieli dzieci...Lepsze dzieci. Dzieci kochane, dzieci wykształcone.... A ona? Ona od dziecka musiała ciężko pracować , gdy jej rodzeństwo uczyło się pisać i czytać. Ona sama dzięki swojej sile nabyła te umiejętności podglądając swoje siostry i brata przy nauce.
    Mamy mama wspominała zaś, że nie była dzieckiem zrodzonym z miłości. Jej matka została oddana na służbę. Tam została zgwałcona i zaszła w ciążę. Państwo nie widzialo potrzeby by nadal miała im służyć wiw6c odeslali ją do domu. Jej powrót przyniósł rodzicom hańbę. Panna z dzieckiem? Wstyd. Babcia opowiadała, że jej mama nie otrzymała wsparcia od rodziny. Zimą gdy urodziła moją babcię, sama musiała rąbać drzewo i nosic wodę ze strumienia żeby dziecko przeżyło mróz. Potem na siłę wydano ją za mąż wdowcowi , gdzie niańczyla jego dzieci ... Ot takie historie.
    Strach, bieda, ciężka praca... I wielkie- małe kobiety. To były naprawdę straszne czasy.

    • @karolinaaaaaa592
      @karolinaaaaaa592 Před 10 měsíci +7

      Zachowaj te wspomnienia w sercu i opowiadaj bo we współczesnym zakłamanym i poprawnym politycznie świecie pamięć o Wolyniu ma zostać calkowicie zamazana...

  • @paulinac.1977
    @paulinac.1977 Před 10 měsíci +13

    Też ją przeczytałam na jednym wdechu. Dla mnie to była forma terapii i porozumienia się z własną babcią, którą zawsze uważałam za surowego człowieka, nie jeden raz zastanawiałam się nawet, czy mnie chociaż lubi.

  • @annafydrych9521
    @annafydrych9521 Před 10 měsíci +10

    Tylko taką mam historie, jakkolwiek powiązaną z mieszkaniem na wsi. W rodzinie mówi się, że mój pradziadek przechadzając się kiedyś po wsi (był wtedy poszukiwany przez okupantów i ukrywał się na przedmieściach) usłyszał wołanie o pomoc po niemiecku. Pradziadek ruszył z pomocą do Niemca, który topił się w rzecze/jeziorze(?) i uratował go przed utonięciem. Po chwili zjawili się inni żołnierze niemieccy i chcieli aresztować pradziadka za próbę morderstwa. Po pewnym czasie ( nie pamiętam czy było to na miejscu zdarzenia, czy w jakimś areszcie) okazało się, że uratowany Niemiec to jakiś wysokiej rangi wojskowy i w ramach podziękowania puścił wolno pradziadka oraz wymazał z kartoteki jego przewinienia, dzięki czemu nie był już poszukiwany i mógł wrócić do rodziny.

  • @anuarhoke8366
    @anuarhoke8366 Před 10 měsíci +13

    Dziękuje za polecajkę. Chętnie przeczytam tą książkę. Przytoczę anegdotę którą opowiedziała mi mama gdy wchodziłam w dojrzałość kobiecą i dostałam pierwszego okresu. Gdy moja babcia jako młoda dziewczyna również dostała pierwszy raz okres, krwawiąc, będąc w bólach uciekła nad strumień i przepłakała tam większość tego dnia ponieważ myślała że umiera. Historia być może krótka ale mocno obrazuje jak na tamte czasy wszelkie tego typu tematy były tabu i jaka była przez to dezinformacja. Mama również wspominała że jako że nie było wtedy podpasek to kobiety używały w tym czasie zwykłą watę. Taka ciekawostka. Pozdrawiam serdecznie :D

    • @dariawaszkiewicz7490
      @dariawaszkiewicz7490 Před 10 měsíci +4

      Myślę że się zdziwisz czytając książkę, bo tam przytoczona jest podobna historia dziewczyny, która po dostaniu miesiączki była pewna że jest chora na jakąś nieuleczalną chorobę... więcej nie zdradzę żeby nie spolerować, ale polecam książkę bardzo :D

    • @madeleine5236
      @madeleine5236 Před 10 měsíci +5

      Babcia opowiadała, że jedna daleka jej kuzynka dostała okresu w wieku 18 lat i byla pewna, że to jakaś kara boska. Wyszla i utopiła się w stawie. Była najmłodsza z sióstr i nikt jej nie uświadomił na ten temat. Bardzo się cieszę, że w takich czasach już nie żyje.
      Kolejna okresowa opowieść. Ciocia, rodowita ślazaczka jak zaczęła mówić o 'tych sprawach' to wypychała wręcz wszystkie dzieci z pokoju by nie słyszał nikt. Dostała okresu w szkole (9lat) i wracała zapłakana do domu, również z myślą, że umiera. Mama jej tylko powiedziała, żeby szmatami się obwiązała, będzie tak co miesiac i koniec. Temat został zakończony.
      Nie mam dzieci, lecz nie wyobrażam sobie tego, że nie będę rozmawiać z moją córką czy synem na temat miesiączki, seksu i innych spraw, oczywiście na tyle ile to będzie dla nich komfortowe i sami będą chcieli podjąć rozmowę. Z moich roczników chłopaki z klasy potrafili nabijać się z dziewczyn, gdy zobaczyli podpaski, plamę krwi. Sam mój partner przyznał, że nabijał się z koleżanek kiedy miały okres i wyciągali im podpaski z plecaków. Dziś mu jest wstyd. Syna postaram się wychować tak, aby okazywał kobiecie w czasie okresie zrozumienie, spytał o samopoczucie, zaproponował słodką przekąskę, zakrył plamy na ubraniach jeśli zauważy, oraz kupił/dał podpaski/tampony, jeśli będzie taka potrzeba.
      Ja sama musiałam się wiele dowiedzieć sama i nie wiem czy nadal wszystko wiem, ale nie mam do rodziców o to żalu.

  • @karolinasobalska8186
    @karolinasobalska8186 Před 10 měsíci +5

    Pamiętam jak moja babcia (aktualnie ma 84 lata) opowiadała mi i siostrom żebyśmy się nie kłóciły bo ona ze swoim rodzeństwem musieli się dzielić wszystkim. Opowiadała wtedy historię jak mieli jedną parę butów na ich ośmioro i wymieniali się co jakiś czas żeby każde z dzieci mogło chociaż chwilę pochodzić w nich i cieszyć się z tego. O tej książce opowiadała mi siostra i dyskutowałyśmy na ten temat, że wtedy kiedy nam to mówiła nie wierzyłyśmy w to i olewałyśmy. Ani gdy dziadek mówił nam żebyśmy szanowali jedzenie i nie wyrzucali bo on pamięta czasy kiedy był tak wielki głód, że już jedli absolutnie wszystko, nie patrzą na to co to jest, bo już był taki głodny. A że najgorszy był co roku przednówek, czyli wczesną wiosną kiedy jeszcze nie było jeszcze żadnych warzyw a po zimie juz piwnice były puste. Gdy teraz o tym myślę jako 25-letnia dziewczyna to serce mi się kraje, że taka była bieda.

  • @MagdalenaOrgana
    @MagdalenaOrgana Před 10 měsíci +44

    Jestem w trakcie czytania tej książki ❤ Jest wstrząsająca i przybliża nam życie zwykłych ludzi. Odczarowuje mit "starych, dobrych czasów". Polecam także " Służące do wszystkiego " tej samej autorki 💖

    • @martaszuster27
      @martaszuster27 Před 10 měsíci +6

      Dziękuję za polecenie drugiej książki,ja również właśnie czytam Chłopki

    • @emilianiklas6359
      @emilianiklas6359 Před 10 měsíci +3

      Ja dokładnie tak samo

    • @stokrotka5874
      @stokrotka5874 Před 10 měsíci +2

      Nie znam tej lektury i nie odsłuchałam jeszcze odcinka Jaśmin, a już czuję się bardzo zachęcona tym tematem i książką.

    • @zbigniewskrzek9770
      @zbigniewskrzek9770 Před 10 měsíci +2

      Książka wyprowadza cię z jednego mitu w drugi.

    • @martaszuster27
      @martaszuster27 Před 10 měsíci +1

      @@zbigniewskrzek9770 popieram właśnie dziś skończyłam

  • @magdalenamadzia7981
    @magdalenamadzia7981 Před 10 měsíci +10

    Mam babcię 96 lat ma i choć była ze wsi to rodzice jej wychowywali ją na damę nie musiała chodzić na pole i ojciec kupował jej sukienki w miescie jej zdjęcia z młodości to jest szok jak piękna kobietą była.do dziś ma te swoje manierki i 12 wnuków oraz 23 prawnuków a pra pra wnuk w drodze,szkoda że pamięć jej szwankuje.pozdrawiam i dziękuję za ten materiał

    • @magdalenamadzia7981
      @magdalenamadzia7981 Před 10 měsíci +4

      Siostra mojej babci zginęła od pioruna gdy wracała z pola prowadząc krowę do domu podczas burzy, babcia do dziś zapala gromnicę w oknie podczas burzy

  • @paulinaadamek6337
    @paulinaadamek6337 Před 10 měsíci +8

    A co do książki - każda kobieta powinna ją przeczytać z bardzo prostego względu. Moja babcia ostatnio powiedziała mi, że śni jej się już któryś raz i za każdym razem inne zakończenie książki "Tatuażysta z Auschwitz". Kupiłam jej tą książkę, żeby nie musiała sobie wymyślać. Babcia książkę "połknęła" z przerwami na robienie obiadu i sprzątanie. Często u niej bywam i często mi opowiada "jak to kiedyś było" i zapytałam czy jak była młodsza to miała okazje książkę poczytać tak poza szkołą. "Córko ojciec jakby mnie przy książce zobaczył to by pogonił. Tu w pole do kartofli, tu obiad, tu na podwórku... nie było czasu NA PIERDOŁY. W obecnych czasach nazywanie tak edukacji oraz kształcenia się w formie wszelakiej jest uznawane za ignorancję. W latach 50 ubiegłego wieku na wsi czytanie książek to zbędny luksus, fanaberia... "Aż mózg paruje" autorkę recenzji książki cytując i ciepło pozdrawiając ❤ Kupić, przeczytać i się cieszyć, że się urodziło długi czas później będąc posiadaczką biustu.

  • @renatachodyko8549
    @renatachodyko8549 Před 10 měsíci +18

    Ale niespodzianka ,nikt tak jak Jaśmin nie potrafi poprawić mi nastroju ❤Kochana,Ty potrafisz zrobić dobry dzień

  • @J.Hyggesen
    @J.Hyggesen Před 10 měsíci +8

    Cześć i chwała bohaterkom codzienności!

  • @Axer161
    @Axer161 Před 10 měsíci +2

    Pewnie za późno na konkurs, ale super temat, akurat mój konik. Babcia (ur.1938) pochodziła z północnego mazowsza gdzie szła granica polsko-sowiecka, prawdopodobnie potomkini jakiegoś szlachcica albo bogatego chłopa, miał 32 morgi ale się rozdrobniło do czasów babci. Jak to na Kurpiowszczyźnie, ziemie na północ od Narwii to piachy, więc i bieda była, przed wojną nawet krowy nie mieli. Na wojnę pradziadek został wezwany do armii, walczył 3 dni i trafił do obozu jenieckiego pod Francją, a później do jakichś panów niemieckich. Dobrze go traktowali, bo pradziadek nawet chciał po wojnie ściągnąć prababcię i babcię, ale finalnie wrócił, ciągnąc krowę do domu z zachodniej Polski (zdechła niedługo później) .Dzięki temu że babcia spisała swoje życie, wiem iż w czasie wojny, do prababci przyszli Niemcy (zwykli żołnierze, nie naziści) i powiedzieli aby się przenieśli gdzieś, bo tutaj będzie szedł front i oni zajmą ich domy. Bardzo kulturalnie, dali na spokojnie czasu, nawet chyba im pomogli z transportem. Jak wróciły to okazało sięże niemcy im piec postawili. Przeniosły się z 30 km na północ. Jako że pochodziły z stolicy bimbru, to prababcia jeździła do miasta i nim handlowała. Były przeszukania, ale tylko sprawdzali torby, więc ona zrobiła z butelek pas shahida i się kręciło. Niestety krótko po wojnie zmarła na zapalenie płuc, prawdopodobnie od tych butelek, bo przy ciele były. To co sie dowiedziałam niedawno, to że druga żona pradziadka, była przyjaciółką z tą pierwszą i poprosiła aby wzięli ślub, aby miał się kto babcią zająć. Było ciężko, bo nie dość że piachy, to teren podmokły, normalne było że krowy musieli wyciągać z bagien itp, później zrobiono "melyjorację" jak to babcia mawiała. Ona też pokiereszowana po dzieciństwie była, bo jako dziecko zmiażdżyła sobie 3 palce w młóckarni (taka jak w Samych Swoich), bo chciała przyspieszyć i nie wyszło. Potem handlowała obrusami, no i raz jak przyjechała do miasta, to przewróciła się na szkło które poraniło jej nogę. Chciała pójść do szpitala, ale stwierdziła że trzeba sprzedać i poszła na rynek, potem w domu pradziadek ją opierniczył że nie poszła do lekarza i ją zawiózł. Do końca życia miała blizny po tych 2 wypadkach. Pradziadek miał później 3 dzieci z 2 żoną, ale wówczas już babcia panną i wyjechała na Śląsk, gdzie poznała dziadka. Najsmutniejsze jest to, że jej brat i cioteczni znaleźli niewypał i z nudów odpalili. Coś nie szło, no i podeszli zobaczyć co jest, równocześnie śmiejąc sie z najstarszego że się boi. No i wtedy nastąpił wybuch, jeden zginął na miejscu, drugi brat chwilę po przywozie do szpitala (a to w konia 10 km), a jej brat po kilku dniach, przeżył tylko ten co się bał. Z tego zachowało się zdjęcie, które powinno trafić na wystawę, bo pierwszy raz widziałam taki ból i tak pokazane emocje matki nad trumną dziecka. Babcia ledwo zdążyła na pogrzeb. Mój dziadek jest super, bardzo "samodzielny" pod względem domowych rzeczy, co nie było normą wtedy, ale okazało się że to kawał ch*ja, przepraszam za słowa, ale nie wiem jak inaczej określić. Jak zmarł pradziadek, to nie chciał babci puścić na pogrzeb, nawet nei wiem czemu, czy myślał że ją zdradzi czy co i finalnie nie wiem czy babcia zdążyła na pogrzeb, czy już na stypę. Dwa, to w czasie wojny pradziadek wysyłał im listy z obozu i po latach babcia od czasu do czasu czytała je płacząc. To wspaniały dziadek, aby nie płakała, spalił jej te listy. Jak się dowiedziałam, to myślałam że łeb urwę.
    A dziadek pochodzi z okolic Sokołowa, mieli jakąś ziemię, niedużo ale żyzną, przez co komuniści uznali że są kułakami i odebrali część. Pradziadek (ur.1898) uczestniczył w wojnie Polsko Bolszewickiej jako ułan, z rąk samego Piłsudskiego otrzymał szablę. Po jego śmierci zaginęła ona, ostatnie miejsce gdzie widzieli to w stodole, która była rozebrana 20 lat temu i tak była zaginiona od lat 70-80. Dopiero z 2 lata temu ciotka ujawniła że ona ją ma, niestety nigdy nie widziałam, ale chciałabym ją kupić. W czasie wojny pradziadka wezwali, posiedzieli 3 dni w miejscu zbiórki, a tu ani słychu, ani widu, jedzenie zjedzone i nie wiadomo co robić. Wtedy jego kolega z wojny P-B go zobaczył i powiedział zeby wracał, wojna przegrana. Pradziadek mówił po niemiecku i jakiś żołnierz chciał go ukryć przez cały czas trwania wojny, ale odmówił, bo tamten nie przechowałby całej rodziny. Jeden brat dziadka trafił do obozu, gdzie poznał późniejszą żonę. Jest plotka że robiono na niej testy, bo nigdy nie mieli dzieci i na tamte czasy trochę dziwne. W czasie nalotów, jego żona (nadal w obozie) schowała się pod samochód, niestety w te okolice trafiła bomba i zaczęła płonąć żywcem. Na szczęście przeżyła, Niemcy ją wyleczyli i puścili wolno do domu.
    Dziadek w wieku ok.15 lat pojechał na Śląsk, gdzie zrobił maturę! (ok. lat 50). Śmieszna jest historia małżeństwa dziadków, bo babcia to taka obrotna była z chłopakami, opowiadała że zrywała bo "z tym nie, bo niezbyt robotny, ten za stary, ten brzydki, ten to się jak wieśniak ubiera, ten głupi ten....", aż mi szczęka opadła XD A po pytaniu dziadka, dlaczego wziął ślub po roku znajomości to "a co, miałem czekać aż inny mi ją zabierze?" xD Ale dziadek był zazdrosny, babcia w wieku 80 lat pokazując mi zdjęcie z młodości, gdzie po prostu stała obok jakiegoś gościa mówiła aby dziadkowi nie pokazywać XD Albo "No Marian (brat dziadka) to on przystojny był, wysoki.." na co dziadek "to było za niego wychodzić za mąż!!". Jednak myślę że na prawdę się kochali, bo jak babcia nie chciała mieszkać na śląsku (problemy oddechowe), to wrócił w jej rodzinne strony, gdzie klepali biedę. Za czasów budowy Elektrowni Bełchatów, przyjechał jego kolega i kazał mu się pakować i wyjeżdżać tam. Śmieszne są historie z alkoholem, bo zawsze myślałam że dziadek jest niepijący, a okazało się że to od pewnego czasu, bo jak zobaczyłam zdjęcie z Zakopanego, to babcia powiedziała "ja więcej z nim nigdzie nie jadę, upił się i mi wstydu narobił!!", a dziadek się śmiał xD Albo pojechali w odwiedziny do jej siostry i w okolicy lasu kilku chłopa i idą na nich. Oni przerażeni, a tamci "Ala?" okazało się że to jej kuzyni bimber w lesie pędzą XD tak dziadka ugościli, że jak przyszli do ciotki to spać od razu poszedł. A siostra babci to też dobra. Pedziła bimber na sprzedaż i wpadło do niej 2 milicjantów, jednego znała. On do niej żeby mówiła gdzie ma bimber, a ta że nie ma kilka razy. W końcu mu pokazała, to on prowadził tego drugiego tak, aby nie znaleźli XD A na koniec "dobra Anka, daj mi kilka butelek" XD Za drugim razem już nie tak kolorowo, znaleźli butelkę i niosą do samochodu. Ciotka zobaczyła wielki nóż, złapała i podleciała do milicjanta i BACH. Specjalnie walneła w butelkę aby pękła i wszystko wsiąknęło w ziemie XD Milicjant się zaczął śmiać i powiedział, iż nie ma dowodów, więc do widzenia XD
    Od mamy strony wiem tyle że pradziadek (mazury) został wciągnięty do armi niemieckiej, ale że znał niemiecki, to jako pomocnik lekarza. Potem do końca życia musieli wołać sąsiada do ubijania karpia, kury czy innego zwierzaka, bo pradziadek mówił że na wojnie sięnaoglądał i on nie będzie zabijał. Nie mieli gospodarki, ale on musiał pić wieczorem szklankę mleka, więc mieli jedną krowę i dziadek przy zakładzie kosił trawę i woził jej na rowerze przez kilka lat. Był bardzo porządny i ogarnięty, nawet część domu sam postawił, wszystko w porządku było, niestety miał nieszczęście i zmarły mu 3 żony, po czym się załamał i zaczął pić. Jego córka też nie miała szczęścia bo jej mąż też pił i prawdopodobnie miał problemy z psychiką i jak mama była mała to odszedł od rodziny, ale tam utrzymywał jakieś relacje z dziećmi. Ogólnie na początku wydaje się że był dobrym ojcem, bo mama mówiła że co tydzień brał ich na wycieczki do Rucianego/Mikołajek takim małym statkiem, uczył ich i sam był wykształcony, bo był kierownikiem budowy szpitala w moim mieście i stawiał bloki gierkowskie. Ogólnie moje miasto składalo się w 70% z Żydów i właśnie podczas tych budów okazało się że ludzie będą mieszkać na miejscu cmentarza. Babcia pracowała do emerytury w lokalnych zakładach mięsnych i dużo ludzi ją znało, bo była na hotelu. O tym sama się przekonałam, kiedy jechałam blablacarem i kobieta ok.70 powiedziała, że ją zna, nawet jakiś czas wcześniej zastanawiały się co z nią. Aby przypadków było mało, to ona pochodziła z gminy sąsiadującej z gminą mojego dziadka tam pod Sokołowem, czyli z 100 km dalej.
    A na koniec, historia z mojej wsi - mamy kościół neogotycki budowany przez całą IIRP. Jak Niemcy się wycofywali, to chcieli go wysadzić, bo był to dobry punkt obserwacyjny. Na szczęście żołnierze niemieccy to byli zwykłymi ludźmi i gdy proboszcz bohatersko przyszedł uratować kościół, zaproponował im wódkę, na co się zgodzili, on ich upił i taka historia obrony, za ten czyn mamy nawet ulicę tego proboszcza XD
    Wybaczcie za tak długie wypociny, będę w szoku jeśli przeczyta to choć jedna osoba xD To takie historie na szybko co mi się przypomniało, nie myślałam że tyle wyjdzie., ale uwielbiam historię.

    • @Axer161
      @Axer161 Před 10 měsíci

      O kurczę, serduszko od Jaśmin... dokonałam juz wszystkiego, mogę umierać :D

  • @Samolowa
    @Samolowa Před 10 měsíci +2

    Rodzice mojej mamy pochodza z wsi (dwoch roznych), ale w Łódzkim. I to takie wsie typu jedna droga, 30 domów, las. Babcia mi opowiadala nieraz jak musialy spac we 3 w jednym łóżku: ona, siostra i jeszcze jej babka. Albo jak jej mama (moja prababka) miala szczescie, bo była ładna i jak niemcy weszli do wsi to ona poszła z niemcem i uniknęła wywózki (jako dziecko nigdy nie rozumiałam o co chodzi, a teraz jak o tym myśle to mrozi). Jako dziecko co roku jeździłam tam na wakacje do nich i powiem szczerze, dla mnie to była frajda być przy zbiorach, bo powoziłam traktorem, leciałam przepolowywać krowy, zbierałam i nabijałam tytoń u sąsiadów. Masa ciężkiej pracy tak na prawdę. Sąsiedzi mieli syna w moim wieku, który tak na prawdę był tam od wszystkiego. Sam mówił, ze czasami nie wyrabia z zadaniem domowym, bo przy domu i zwierzelętach musi robić (to było około roku 2005, wiec też nie jakaś przeszłość niesłychana).
    Najbardziej jednak lubię opowieść mojego dziadka. Jego mama była właśnie tą upragnioną krawcową, wiec roboty zawsze miała, a dziadek z bratem byli od dostarczania tego co ona tam poszyła ludziom we wsi. Kiedys wracali od pszczelarza (za worek poszytych rzeczy dostali słoik miodu) i jako dzieciaki się wygłupiali. Słoik spadł drogę i się potrzaskał... a oni jako dzieciaki na klęczkach płakali za tym miodem i lizali go z tej drogi. Dziadek opowiadał też jak jedli chleb z kiełbasą - każdy miał pajdę i plaster kiełbasy-sztuczka polegała na tym, ze za każdym gryzem przesuwali kiełbasę tak żeby mieć ją pod nosem i zjeść dopiero przy ostatnim gryzie, żeby dobre mieć na koniec, ale jakby co gryza ją czuć

    • @Samolowa
      @Samolowa Před 10 měsíci

      A tak spoza rodziny, a w temacie ślubów z przymusu - babcia mojej koleżanki została żoną jej dziadka za.... butelkę wódki. Przyszedł chłop, dał gorzołki i wrócił z narzeczoną

  • @mbk6523
    @mbk6523 Před 10 měsíci +13

    Moi rodzice pochodzą ze wsi, wakacje spędzałam u dziadków (trochę u jednych, trochę u drugich).
    Rodzice mamy (dziadek rocznik 1920, babcia 1929) byli niezwykli. Babcia lubiła zwiedzać Polske i czytać, dziadek hodował konie i zawsze powtarzał, że modli się za nas. Rodzice taty (dziadek 1916, babcia 1925) uwielbiali muzykę, było tam dużo płyt... Ciężko pracowali, ale na nic im nie brakowało...

  • @joannaantoniewicz5574
    @joannaantoniewicz5574 Před 2 měsíci +1

    Przeczytaam ł też polecam, dla mnie bardzo szczegółowe opracowanie i ciekawie opowiedziana historia naszych babć

  • @Mar2137ci
    @Mar2137ci Před 10 měsíci +19

    Przeczytałam. Moją rodzina od pokoleń jest wiejska. Książka była dla mnie terapeutyczna. Zrozumiałam niektóre zachowania moich rodziców, ich oziębłość i brak zainteresowania, pracę po 16 godzin i niemożliwość odpoczynku nawet na wakacjach.
    Uwierzcie, że na małą skalę,z przełożeniem na współczesne realia na polskich wsiach, podobne historie toczą się nadal.

    • @Inkalia
      @Inkalia Před 10 měsíci +4

      Wakacje w szkole były tak przemyślane, żeby dzieci mogły pomagać w gospodarstwach. Tylko dlatego były latem

    • @zbigniewskrzek9770
      @zbigniewskrzek9770 Před 10 měsíci

      Moja rodzina też chłopska. Dziadkowie byli przeciwieństwem oziębłości. Byli świetni,chociaż zbyt pobłażliwi.

    • @kwami3228
      @kwami3228 Před 10 měsíci

      ​@@Inkalialatem - tak jak wszędzie indziej na świecie, nawet w wielkich miastach.

  • @anywherelola8991
    @anywherelola8991 Před 9 měsíci +2

    Przyszły mi do głowy dwa wspomnienia, związane z jagodami i ciążą. Tak a propo, że idealizujemy przeszłość. Pierwsza historia dotyczy mojej babci, która zawsze jak chodziłyśmy na jagody pokazywała mi dół w lesie po bombie i opowiadała że urodziła się tego dnia (moja prababcia była w tak dużym stresie). Druga historia bez happy endu, dość kryminalnie, wspomnienie dziadków mojej przyjaciółki - jedna kobieta na wsi miała mało pieniędzy, głodowała, była w ciąży i zerwała jagody w lesie. Był to jakiś okres, że zrywanie jagód było nielegalne. Dowiedziałam się o tym leśniczy, tak ją pobił że poroniła. Jednak najbardziej uderzające jest podejście ludzi i dziadków którzy opowiadali historię - zbił, bo było zakazane zrywanie jagód. Bez emocji, bez poczucia niesprawiedliwości. Po prostu tak było, pobił bo zrobiła coś zakazanego. Bez refleksji powagi czynu, a konsekwencji utraty dziecka. "Takie były czasy".😮😮

    • @mmgs1148
      @mmgs1148 Před 9 měsíci +2

      Aż przykro się robi jak się słyszy "świat schodzi na psy" kiedy ludzie kiedyś byli kompletnie znieczuleni na wszelkie nieszczęścia. Śmierci dzieci, poronienia, pobicia.

  • @JD-ni4og
    @JD-ni4og Před 10 měsíci +5

    To ja podzielę się paczworkiem- historie zasłyszane zarówno u mnie w rodzinie jak i od innych.
    Mój pradziadek miał dwie żony i dziewięcioro dzieci, pierwsza umarła przy porodzie z którymś z kolei dzieckiem to wziął drugą- dlaczego? Nikt głośno o tym nie mówi, ale z perspektywy czasu wiadomo, że "do dzieci i do roboty". Nie mówię że to źle- takie były czasy (przed wojną). Nie wiem jak miałby ogarnąć gospodarstwo i tyle dzieciaków sam. Dorosłości dożyła chyba 5- a i tak gospodarstwo było tak małe, że został tam tylko najstarszy syn z rodziną. Co z resztą dzieciaków? Mieli szczęście- skorzystali na powojennym bumie na przemysł w PRL i przeprowadzili się do okolicznych miasteczek tam pracować.
    Inna historia
    W czasie wojny dzieci z miasta trafiły do rodziny na wieś jedna z dziewczynek w ramach swojej działki "do robienia przy domu" miała głównie prasować. Duża rodzina- prania było na okrągło dużo więc ona ciągle prasowała i prasowała. Czym? Żelazkiem do którego się wkładało żarzący węgiel. Z tego też powodu zatruła się czadem- raz poważnie, ale kto wie ile razy była trochę "podtruta". Później już przez całe życie bardzo nie lubiła prasowania.
    Ostatnia historia
    Wieś na pomorzu, w czasach wojny umierało się nie tylko od kul czy bomb- a od "wszystkiego". Zapalenie wyrostka robaczkowego to był wyrok- co się robiło? Kładło na furmankę i wiozło do szpitala- trząsło strasznie, więc mało która osoba wytrzymywała taką "wycieczkę". Żartowano, że jak ktoś dożył do tego szpitala to był już "zdrów".
    Ale najbardziej przeraża los kobiet ze wsi w tamtych czasach- pracowały ciężko "w domu", przy dzieciach, przy zwierzętach (krowy przecież trzeba wydoić) i często gęsto pomagały w polu- maszyn przecież nie było, dużo prac robiło się ręcznie, a końcowo umierały przy porodzie, nosiły wodę (jedna studnia na klika gospodarstw bo tylko tam była woda i można było wydrążyć studnie), miały bardzo mało do powiedzenia bo decydował ojciec albo mąż i oczywiście wszechobecne przyzwolenie na przemoc w myśl powiedzenia "jak mąż żony nie bije to jej wątroba gnije"....
    Los nie do pozazdroszczenia- jak dobrze, że dziś już nie musimy tego przeżywać.

    • @JD-ni4og
      @JD-ni4og Před 10 měsíci +3

      Najsmutniejsze jest to że kobiety były tak urobione i umęczone, że były wręcz przywiązane do domu. Mężczyzna skończył robotę to szedł sobie pogadać/ wypić z sąsiadem.
      A kobieta miała roboty od rana do nocy- dwa razy dziennie wydoić krowy, zrobić jedzenie (śniadanie, obiad i kolację), opiekować się dziećmi (mniejsze "doglądać", a starsze pilnować przy obowiązkach koło domu), prać, sprzątać- w tamtych czasach "bałagan" w domu był nie do pomyślenia.
      A mąż jak wieczorem wracał to jeszcze miał "wymagania małżeńskie"....

  • @paula3289
    @paula3289 Před 10 měsíci +8

    Moja babcia wyszla za maz mlodo, i swoja gehenne przez lata z dziadkiem przeszla. Do tej pory szukamy jednego z jej braci ktory zaginal po wojnie. Za to dziadek mial 5 siostr, o piatej dowiedzielismy sie przed jego smiercia.. okazalo sie ze poszla na sluzbe na dwor, tam prawdopodobnie zostala wykorzystana, zaszla w ciaze i.. moj pradziadek wygnal ja z domu. Prababcia dokarmiala jak ja mogla a potem rozplynela sie w powietrzu, rodzina dziadka zakazala o niej wspominac a on nawet nie pamieta jej imienia... historie z wsi sa czesto tragiczne, szczegolnie cofajac sie do czasiw wojny.

  • @masiqura3567
    @masiqura3567 Před 10 měsíci +5

    To ja się podzielę, historią przykrą co prawda, ale z dobrym zakończeniem. Moja babcia urodziła się w Berlinie gdzie jej matka (a moja prababcia) została wysłana na tzw. "roboty". Ojca nigdy nie poznała, ponoć szedł z prababcią i babcią na ręku do pociągu powrotnego do Polski, jednak zawrócił na moment oddając córkę prababci, mówiąc "zaraz wrócę". Do tej pory nie wiadomo czy uciekł bo przeraziła go perspektywa bycia ojcem czy został gdzieś rozstrzelany. W każdym razie po powrocie w rodzinne strony prababcia ułożyła sobie życie z innym mężczyzną, ale nie jest mi wiadome czy po ślubie byli. Gdy moja babcia była nastolatką jej mama zachorowała na zapalenie płuc, czuła, że już z tego nie wyjdzie, że już jest na tyle źle, że niedługo pożegna się z tym światem, więc zaczęła pakować swoje córki (babcię i jej młodszą siostrę), ubierać je z zamiarem oddania ich do domu dziecka, żeby nie zostały bez dachu nad głową (stąd też moje podejrzenia, że po ślubie z wujkiem - jak nazywała go moja babcia nie była). Wujek zobaczył, że coś się dzieje i zaczął dopytywać co robi, dlaczego je pakuje. Na co prababcia, że musi dzieci oddać do domu dziecka, bo ona już umiera i że nie chce, żeby nie miały się gdzie podziać. Na co wujek uniósł się strasznie i zabronił jej oddawać dziewczyn. "Nigdzie ich nie oddasz, tyle czasu się u mnie wychowywały, więc tutaj zostaną, aż do pełnoletnośni, potem zadecydują same co będą chciały". Prababcia była jeszcze na tyle przytomna, że na prędkości załatwiła wizytę w urzędzie, żeby zabezpieczyć córki w jakiś sposób i ustaliła, że wujek podpisze jakiś dokument potwierdzający jego słowa, że dziewczyny zostaną pod jego dachem i opieką do osiągnięcia 18 lat. Tak też zrobili. Ostatnio zagłębiałam się bardziej w historię swojej rodziny i gdy babcia mi to opowiadała, zaczął się jej łamać głos, rozpłakała się, a ja oczywiście razem z nią.

  • @someone4946
    @someone4946 Před 10 měsíci +4

    Te historie żyją w naszych rodzinach. W tych historiach każdy z nas znajdzie coś znajomego,coś bliskiego kolejom życia naszych przodków,babć,prababek.
    Doskonała książka! Zdecydowanie najlepsza, którą przeczytałam w tym roku z tego gatunku!
    Pragnę aby takie historie nie umarły,by każdy z nas,na swój sposób, ocalał je od zapomnienia, za sprawą słuchania i rozmowy z starszymi ludźmi.
    Okazuje się bowiem, że zwykła codzienność,która była czymś zupełnie powszechnym kiedyś, teraz rozbudza taką ciekawość!

  • @sylwi5420
    @sylwi5420 Před 10 měsíci +7

    Moja babcia tez mi opowiadala jak byla w ciąży juz wysoko to musiala pracowac w polu, pewnego dnia gdy zaczal sie porod poszla pod wielkie drzewo na skraju pola i tam urodzila. Dziecko zaniosla do domu ,umyla ,polozyla spac a sama wrocila na pole..... Podpasek nie bylo, uzywala jakis ściereczek, a od święta waty.... Buty byly tylko do kościoła..... To wcale nie bylo tak dawno jak by nam sie wydawało przecież a ilez sie zmieniło... straszne czasy i czasem jak mowi do moich dzieci " dxisiaj macie wszystko" to hm.....no ciezko temu zaprzeczyć. Byla jeszcze taka anegdota z telewizorem😂. Jak babcia zobaczyla pierwszy raz telewizor ( ktory mial tylko sołtys) i w tym tv byl poprostu koń, to babcia zblizyla sie do monotora i patrzyla tak bokiem gdzie jest jego reszta bo widać bylo tylko jego jedną część 😅w sensie glowe , a reszty nie..... Niesamowite ....

  • @ewelinam3223
    @ewelinam3223 Před 10 měsíci +9

    Moja prababcia oraz babcia pochodziły ze wsi która jest w tej ksiazce wspomniana (Krępa) wizja że ktoraś z nich znała osobiście bohaterki opisywane we wspomnianym w książce fragmencie była (jest) piorunujaca dla mnie. Abstrahując od tych osobistych przeżyć podczas czytania, uważam że to jest tak mocna pozycja, że powinna być czytana przez wszystkich, pozwala zrozumieć kim jestesmy i skąd przyszliśmy.

  • @mambadzieciom2623
    @mambadzieciom2623 Před 10 měsíci +9

    Moja rodzina nigdy nie miała nic wspólnego z życiem na wsi, jeśli chodzi jednak o literaturę uwielbiam Chłopów Reymonta od zawsze, chętnie też sięgnę po te ciekawą pozycję.. ciężkie życie i krwawica, to na pewno, wielkie dzięki Jasmin! Cudnie wybrałaś ❤

  • @PozdrawiamMame
    @PozdrawiamMame Před 10 měsíci +6

    Ja historii babki nie mam, ale historię mamy i ś.p. cioci, które wychowały się na wsi przy pasieniu krowy. Pewnego razu ciocia nastolatka zamarzyła mieć kolczyki, ale oczywiście babcia nie pozwoliła jej na takie fanaberie. No to ciocia buntowniczka stwierdziła, że postawi na swoim - znalazła odpowiednio ostre źdźbło trawy i jedno ucho sobie nim przekłuła na łące, a drugie - już nie dała rady z bólu, poprosiła o pomoc koleżankę, również wypasającą krowę nieopodal. W domu oczywiście dostała lanie, ale uszy były przekłute (ropiały przez rok, ale jednak się udało), a to było najważniejsze :D

  • @paulinaadamek6337
    @paulinaadamek6337 Před 10 měsíci +9

    Moja babcia nie ma prawa jazdy. Nigdy nie jeździła samochodem. Dlatego możecie sobie wyobrazić jakież było moje zdziwienie jak usłyszałam od niej, że musiała kiedyś odebrać od wuja z sąsiedniej miejscowości (jakieś 15 km dalej) wóz z sianem bo jej ojciec kazał i jedynym środkiem lokomocji był koń, który był w gospodarstwie - jakie ciągniki? Ha ha. Siodło? Ha ha. Więc moja kochana babcia lat wtedy podobno ok. 18-20 wsiadła na oklep na tego konia i przyjechała na nim z podpiętym wozem tylko dlatego, że wuj jej siodło, zaprzęg i całą resztę pożyczył. Babcia opowiedziała mi to jakiś rok temu. Od tamtej pory nie czuje sie już taka dumna, że zdałam i moge jeździć autem. Kobiety 20 wieku to były prawdziwe, nieustraszone heroski ❤

  • @zoekot3605
    @zoekot3605 Před 10 měsíci +5

    O losie... Mam mnóstwo takich historii.. jedna ze straszniejszych jest to jak mój dziadek (rocznik 1905, nigdy go nie poznałam) miał "chrapkę" na jedną pannę że wsi ,a że ta była oporna na jego względy ,to ten ja złapał (dzień przed jej ślubem)zamknął w schowku nad domem ,tam wysmarował dziegciem i obsypał pierzem i taka biedna bez części odzienia wypuścił w dzień slubu😢... Za to mój pradziadek z drugiej strony trzy razy przegrywał cały majątek w karty😔 za co miał pretensje (?!?!) Do żony i dzieci... A wiadomo chłop zły to bije...jego córce,mojej babci (rocznik 1912) udało się dostać pracę w majątku wpierw jako pomoc kuchenna ,później kucharka i przez to usamodzielniła się na tyle,że ojciec jej męża nie wybierał 😊 i wybrała dziadka(1911rok) ,który był dobrym człowiekiem i tam nie było żadnej przemocy,a wręcz śmiem twierdzić ,że było swoiste równouprawnienie 😊 oboje ciężko pracowali i to dziadek wstawał pierwszy a babcia i koniem powozila ,a dziadek jej kolację robił.Wychowali i wykształcili trzech synów w tym mojego tatę.Znam też historię o złej macosze ,która prawie zabiła swoją pasierbicę za to,że nie chciała wstać o 3w nocy by iść w pole z ojcem,który od niechybnej śmierci ja uratował.. pozdrawiam Cię Jasmin😊 zawsze interesowały mnie takie historie rodzinne więc znam ich naprawdę sporo..

  • @mariaradwan-pytlewska1295
    @mariaradwan-pytlewska1295 Před 10 měsíci +5

    Witam, witam. Jaśmin cieszę się że znowu mogę uslyszec Twój głos. Pozdrawiam serdecznie i życzę wszystkiego najlepszego. 🤗👍🍀😘

  • @JoJo-ny5uv
    @JoJo-ny5uv Před 10 měsíci +3

    Ja pamietam jak babcia mi opowiadała historie trochę straszna 😱Jak była mala nie pamietam ile miała lat ,ale mieszkała jak to mówiła w centralnej Polsce na jakieś małej wiosce . Jest to wioska każdy się znał i nigdy nikt po zmierzchu nie wychodził na spacery , ponieważ za jakimś rogiem stała stara Figurka Matki Boskiej ktoś zrobił jakby ołtarzyk . Stała ona tam jak babcia mowila ze sto lat , kiedyś wracająca grupa z kościoła przechodząc obok słyszała płacz dzieci krzyki i błagania o pomoc . Jakis czas później babcia wracała ze spaceru pod wieczór i poczuła coś dziwnego nagle usłyszała płacz dzieci , uciekła stamtąd jak najszybciej . Ponoć wieczorami słychać krzyki i prósby o pomoc . Jak pytałam babci co myśli ze się tam stało to mówiła ze zabito tam wiele dzieci były rocszzzelane przez Niemców . Nikt nie chciał o tym mówić . Nie wiem ile w rym prawdy ale jak byłam mała to strasznie to mną wstrząsnęło

  • @barbaragauszka8808
    @barbaragauszka8808 Před 10 měsíci +10

    Moi rodzice są ze wsi do tego rocznik 39 i 46 więc wiadomo jak było.Ja nosiłam ubrania po rodzeństwie.Nie zawsze miałam co trzeba do szkoły.Z opowieści mamy te dawne czasy tak jak teraz miały plusy i minusy.Z tym,że teraz kobiety potrafią zawalczyć o swoje i stanąć po swojej stronie.

  • @madeleine5236
    @madeleine5236 Před 10 měsíci +3

    Ja opowiesci o swoich przodkach dopiero poznaje. Są tragiczne.
    Mój tata jest z 7 ciąży babci. Ma tylko starszego brata. Z 9 ciąży byla mała Ania i Marysia, którę zmarły miesiac po narodzinach. Moja babcia była obciążona genetycznie. Jej mama jako jedyna przeżyła wiek dziecięcy z 17(!) rodzenstwa. Prababcia miala 9 dzieci i tylko 4 przeżyła. Moja babcia jako jedyna córka z szesciu i 3 braci. Moze nie na temat do końca, ale cieszę sie, że choroby dzieci/poronienia to nie jest już temat tabu. Boli mnie to, ze nigdy babcia nie wyrzucila z siebie i ból nosila całe życie. Stracila 2x bliźniaczki donoszone i kilka razy prawdopodobnie też poroniła płody płci żeńskiej, bo płeć męska (tata i wujek) urodzili sie zdrowi.
    Historia, ktorą poznalam dosłownie 2 tygodnie temu. Mojego wujka mama była nieślubnym dzieckiem. Panicz wykorzystywał 15 letnią służącą - jej mamę. Zaszla w ciążę i 'państwo' wyrzucili ją z dworu. Helenkę urodziła w drodze do domu, gdzieś w polu. 3 tygodnie tułala sie od wsi do wsi. Szczescie w nieszczęściu, bo ojciec juz nie żyl i jej mama ją przyjela z dzieckiem z powrotem do domu.
    Moja prababcia ciężko pracowala w warszawie. Wybuchła II wś. Byla w ciąży. W trakcie ucieczki poroniła w ok 7 miesiacu. Nie miala nawet jak dziecka pochowac. Ktos zmarl we wsi przez ktorą przechodzili z rodziną. Ciało owiniete w jakies szmaty wlozyla do trumny obok zmarłego. Pozniej razem z pradziadkiem chcieli odnalezc ten grob, ale bez skutku. Mieli pozniej jeszcze 7 dzieci. Ostatniego syna urodzila w wieku 46 lat.
    Po I wojnie praprababcia owdowiała. Zostala sama na sporym gospodartwie z 5 córek. Wyszla ponownie za lekko upoślodzonego, ale robotnego 17 lat mlodszego mężczyznę. Mieli wspolnie jeszcze 4 zdrowe córki. Mama mojego dziadka wyszla za mąż za brata swojego ojczyma. Mieli 9 synów. 5 przed wojną, w tym mojego dziadka, a kolejną 4 po wojnie, gdy pradziadek wrócił z przymusowych robót z Niemiec. Rodziła też je w polu i daty urodzen losowe byly. Dziadek urodził się w grudniu 1936 roku, a oficjalnie był z 1 marca 1937. Czwórka rodzenstwa zmarła w dziecinstwie ( od niemowlecia do 13 lat). Dziadek pod koniec zycia przenosil szczatki do jednego grobu i widzialam, jak cierpial, ze grobu braci nie mogl odnalezc i zlozyc do jednego grobu. Braci - Andrzejka 13 lat, Januszka 11 lat i Jerzyka 7 lat - pamiętał i tesknil za nimi. Wiem na jakim cmenatrzu zostali pochowani. Gdy przyjdzie czas, to podejmę próbę odszukania, a moze i przeniesienia na parafialny cmentarz zgodnie z wolą dziadka.
    Prababcia nie umiala pisać i czytać, ale pieknie wyszywala, bo piekną pamiątkę po niej mamy . Po smierci dziadka oddaliśmy ją ostatniemu żyjącemu synowi.
    Takich tragicznych wydarzeń w mojej rodzinie jest jeszcze więcej. Żałuję, że wsześniej byłam nie zainteresowana historią mojej rodziny, lub były one tak drastyczne do sluchania jak byłam dzieckiem. Teraz już na poznanie ich jest praktycznie za późno.
    Za błędy przepraszam. Emocje wzięły górę.

    • @ginewra
      @ginewra Před 10 měsíci

      Co do dat, to mój teść też miał też przesuniętą datę, ale o jeden dzień. Po prostu w sobotę nikomu nie chciało się iść do urzędu, żeby narodziny dziecka zarejestrować, to się szło w poniedziałek i mówiło się, że "wczoraj się urodziło", żeby nikt się nie czepiał.

  • @rozanawoda
    @rozanawoda Před 9 měsíci +3

    Moja babcia Aniela miała 9 lat gdy wybuchła wojna. Dotychczas żyli w miarę dostatnio. Była to zasługa pradziadka, który miał ule i sprzedawał miód w mieście. Był pijakiem i pędził bimber. Jednak co jakiś czas trzeźwiał i wtedy przynosił trochę grosza do domu. Babcia wspominała, że najlepsze frykasy takie jak boczek, szynka, masło, kiełbasa sprzedawali w mieście. Sami jedli głównie kapustę, groch, ziemniaki, czasami jajka oraz chleb. Lepsze jedzenie było od święta i niekiedy w niedzielę.
    Gdy wybuchła wojna zaczęła się prawdziwa bieda. Każda wyprawa do miasta była prawdziwym ryzykiem. Pewnego razu pobili pradziadka i potem długo chorował aż zmarł w domu.
    Nie można było dostać żadnych leków oraz pracy. We wsiach zabierano ludziom inwentarz i zapasy żywności. Nikogo nie obchodziło, że krowa czy koń to jedyne źródło wyżywienia rodziny.
    Rosjanie czyścili piwnicę i spichlerze do ostatniego ziemniaka. Zabierali wszystko co się dało. Święte ikony, koce, meble, nawet tak absurdalne przedmioty jak firanki czy wazony.
    Rodzina babci Anieli miała szczęście, bo mieszkali głęboko w lesie na odludziu. Droga była przejezdna tylko latem i gdy nie było błota. Więc aby dotrzeć do domu trzeba było jechać koniem, lub iść pieszo. Głównie ratował ich miód, ale bywały miesiące gdzie mieli jednego bruka na cały tydzień dla ośmioosobowej rodziny.
    Prababcia miała na głowie szóstkę dzieci z teściową i żyła w ciągłym strachu. Bała się, że przyjdą i po nich. Ponieważ w najbliższej wiosce (15 km dalej) wywożono całe rodziny i nikt nie wracał. W końcu postanowiła "iść w las". Każde dziecko niosło ile mogło. Babcia Aniela prowadziła krowę i na tej krowie też były tobołki. Szli bardzo długo śpiąc w lesie. Bardzo szybko wszyscy mieli pokaleczone nogi, a dzieci kaszlały i miały wysypkę. W końcu już nie dawały rady iść dalej i wtedy się zatrzymali. Spędzili w lesie całą wiosnę i lato. Żyli z mleka i ryb łowionych w lesnych stawach przez braci babci Anielki. Czasami jej mama wysyłała któregoś z braci do domu po coś bardzo potrzebnego. Zawsze z duszą na ramieniu, bo taka wyprawa zajmowała dwa dni.
    Takie życie w lesie to był koszmar, bo było dużo robaków i zimno. Jednak pewnego dnia brat przyprowadził sąsiada i jego żonę z małym dzieckiem. Okazało się, że ukrywali się w pustym już domu babci Anieli. Ten sąsiad świętnie zarządzał braćmi i wszyscy razem wykopali ziemiankę, zrobili dach z drewna i mchu i tam przeczekali do zimy.
    Uratowało im to życie, bo po powrocie wszystko było wyludniane, a dom ograbiony niemal do gołych ścian. Babcia wspominała, że mieli ogromny antyczny kredens z dębu ważący bardzo dużo. Ten kredens składany był w pokoju po kawałku z powodu swoich gabarytów. Rosjanie próbowali ten kredens nawet wyciągnąć, jednak im się nie udało. Więc w połowie go spalili.
    Oprócz strasznych historii z głodem, chorobami, robakami i strachem były też wspaniałe. Babcia z siostrami pasła krowę po leśnych łąkach. Krowa tak zżyła się z rodziną, że reagowała na imię i lizała ich po twarzy jak pies. Nie odstępowała dzieci na krok i sama zachowywała się jakby ich pilnowała, a nie odwrotnie.
    Kąpali się w jeziorze, wspinali po drzewach, zbierali owoce leśne i zioła. Można byłoby książkę napisać o tym mieszkaniu w lesie.

  • @kingawenz5732
    @kingawenz5732 Před 10 měsíci +13

    Skończyłam czytać tydzień temu. To jedna z najważniejszych książek w moim życiu.

  • @ms.ev.7053
    @ms.ev.7053 Před 10 měsíci +2

    Akurat kończę sluchanie tej książki. Robi wrażenie. Dokończę i zabieram się za Twoją recenzję ❤

  • @izabelamichta6666
    @izabelamichta6666 Před 10 měsíci +4

    Moja prababcia (której nie zdążyłam poznać) prowadziła wiejski sklep. Mimo, że mieli również pole i moja babcia i jej bracia od dziecka swojej mamie i tacie pomagali zajmując się choćby krowami, to jednak sklep kojarzył się z prestiżem i bogactwem, wobec czego prababcia miała... 120 chrześniaków. Dosłownie gdziekolwiek na wsi i w okolicy rodziło się dziecko, jego chrzestną zostawała moja prababcia (bo ma sklep, to pewnie i prezent się znajdzie). Podczas wojny niestety prababcię i pradziadka Niemcy okradli kilka razy i rodzina ostatecznie została z niczym. Wszyscy wtedy jakoś zapomnieli o mojej coraz bardziej schorowanej prababci oraz jej dzieciach, na przykład mojej babci, która młodo owdowiała i została sama z dwójką małych dzieci, zajmując się dodatkowo swoją mamą. Niestety jest to tylko jedna z kilku znanych mi historii... Pozdrawiam serdecznie!

  • @martaszuster27
    @martaszuster27 Před 10 měsíci +1

    ❤ jestem w trakcie czytania, bardzo chętnie posłucham co masz do powiedzenia ❤

  • @sylwia2324
    @sylwia2324 Před 10 měsíci +5

    Super, że opracowała tę książkę. Mam w planach przeczytać na jeszcze w tym roku 😊

  • @ginewra
    @ginewra Před 10 měsíci +3

    Może źle to zabrzmi, ale cudowne są te historie innych komentujących... Ja, dopiero jak straciłam ojca, zdałam sobie sprawę, że razem z nim odeszło mnóstwo historii, których już nigdy nie usłyszę, a z taty był przeaparat i taki trochę wolny, niebieski ptak, którego miłość usidliła. A kochał moją mamę do ostatnich dni. Po tych przeżyciach i wnioskach stwierdziłam, że trzeba wykorzystać czas, bo z dziadków to tylko jedna babcia mi się ostała. Póki była na chodzie, to rozmawiałam z nią i nagrywałam je opowieści, żeby kiedyś móc je spisać i przekazać dzieciom i wnukom. Niestety babcię dość szybko choroba zmogła, często szpitale odwiedzała, a wtedy głównym tematem było to, jak ją w szpitalu traktowano (a powiem w skrócie, że niezbyt dobrze) i choć próbowałam, do tych "starych dziejów" nie udało mi się już jej nakierować. Dlatego te historie innych komentujących są cudowne - zostały wysłuchane i zapamiętane, przodkowie sami chcieli się nimi podzielić i nie trzeba było ciągnąć ich za języki, żeby po kawałku odkrywać swoje korzenie.
    Z takich historii, które najbardziej zapadły mi w pamięć, były dwie, a nawet trzy, tylko trzecia była składana na przestrzeni dziejów.
    Pierwsza z nich dotyczyła "głupich nastoletnich zabaw" - ot jeden z dzieciaków (wiek nastoletni, ale nadal "dzieciak") znalazł naboje w domu i stwierdził, że fajną zabawą będzie powbijać je w pieniek, a na końcu go podpalić. Babcia przy tym była, jak i jej koleżanki, ale one się bały, więc trzymały się z daleka, zaś chłopcy musieli się popisać. Jeden niestety tak nieszczęśliwie stał, że wystrzelony pocisk trafił go w głowę. Przeżył, ale stracił oko. Poza nim, nikomu nic się nie stało.
    Druga, z dzieciństwa babci, ale miała jakieś 7-13 lat, to opowiadała, że Rosjanie stacjonowali w okolicy i żołnierze pomieszkiwali u wioskowych, także u nich, choć prababcia była sama z dwójką małych dzieci (siostra babci jest o 7 lat młodsza, stąd podejrzewam, że więcej jak 13 lat babcia nie miała, bo jej siostra jeszcze do szkoły nie chodziła) i gospodarstwo musiała ogarniać. Nie żeby pradziadek zmarł, żył i miał się dobrze, ale niby z prababcią się rozwiedli - niby, bo papierka rozwodowego nie było, po prostu żyli w osobnych wsiach, a choć pradziadek ręki nie przyłożył, żeby robić za tatę babci i jej siostrze, to za to z chęcią zostawiał cichaczem swoje pranie na płocie. Do dziś nie ogarniam tego absurdu - rodzinę masz w dupie, ale no... prania se nie umiesz zrobić, to hyc na płot, pokorna żona pranie zrobi. Bo prababcia robiła... Jednak wracając do Rosjan - dzielni wojacy, świętując odbicie bratniego rodu, mocno się upili. A rano musieli wracać "do siebie" (nie wiem, może jakieś apele mieli, czy coś? Babcia nie umiała sprecyzować) i robili to w takim pośpiechu, że... wiadro z granatami zostawili. Prababcia, przeczuwając, że mogą z tego jakieś kłopoty wyniknąć, wzięła te granaty, przesypała do swojej zapaski (taki fartuch, podwinęła go po prostu i do środka nasypała granatów) i wyniosła nad rzekę. Niedługo później, może nawet tego samego dnia, przyszedł dowódca i pytał o te granaty. Prababcia mu wszystko powiedziała jak na spowiedzi i nawet dokładnie wyjaśniła gdzie je odłożyła. Gdy się okazało, że to prawda (bo sprzęt znaleźli), to dowódca powiedział prababci tylko "Ty durna babo, przecież jakby to wystrzeliło, to by ciebie nie było". W tej historii zawsze czułam takie "niewypowiedzenie". No bo dom pełen bab (jasne, jedno malutkie, drugie małe, może młodo-nastoletnie, dopiero trzecia dorosła), kilkoro/zgraja chłopów, alkohol, dom na końcu wsi, dalej już tylko pola, łąki i sady... serio skończyło się tylko na upiciu, pójściu spać i panicznej zbieraninie rano? Tak jakby wisiało coś w powietrzu, ale nigdy nie odważyłam się babci dopytać, czy nie było tam dodatkowego wątku... Może nawet i dobrze, że tego nie zrobiłam.
    Trzecia historia jest nieco świeższa - od dawna wiedziałam, że jak mama była mała, to dom w którym mieszkaliśmy, był budowany. A był budowany na już, bo stary spalił się od pioruna (babcia przez długie lata w trakcie burzy stawiała Floriana na parapecie, paliła świeczkę i się modliła). Była wtedy też ogromna burza, lało jak z cebra, ale ognia i tak nie ugasiło. Nigdy się nad tym głęboko nie zastanawiałam, a jak kiedyś opowiedziałam o tym swojemu mężowi, to ten stwierdził, że to niemożliwe, żeby deszcz ognia nie ugasił i dodatkowo strażacy musieli ratować dobytek. No ale co ja mogłam? Widać niemożliwe stało się możliwe. Ale po wielu latach, jak już z babcią rozmawiałam o przeszłości, to się okazało, że to nie był taki zwykły pożar. Po wsi chodzili Rosjanie, bo gdzieś z okolic ktoś nadawał przez radio i chcieli się dowiedzieć, bo pewnie szpion. Z tego też powodu sąsiad poprosił babcię, żeby mógł ukryć u niej proch, bo jak Rosjanie zobaczą, to będą problemy. Czemu u babci miało być bezpieczniej? Nie mam pojęcia, raczej "do partii" nie należeli, żeby mieć jakiś immunitet, bo nie kojarzę jakieś sympatyzacji z komunizmem. W każdym razie babcia mu ten proch schowała na czas przeszukiwań, ale jak te się skończyły, to sąsiad po swoją własność nie przyszedł. Trwało to na tyle długo, że w końcu dziadkowie zdecydowali się przenieść proch na dach i stał tam, aż został prawie zapomniany. Bo jak piorun dach zapalił, to sobie babcia przypomniała, co tam jest. I wyganiała swoje dzieci precz z domu, a one (moja mama i jej młodsza siostra) kompletnie nie rozumiały, czemu je babcia w taką ulewę wygania i, mimo że wychodziły na zewnątrz, to zaraz wracały do domu. Jak o tym babcia opowiadała, to jakby na nowo czuła tę bezradność i zdenerwowanie, bo czasu na wyjaśnienia nie było, a dziewczynek wygonić się nie dało. Mama mi kiedyś opowiedziała, że one wtedy uciekły do wujka (kuzyna babci), który po sąsiedzku mieszkał, siedziały w kuckach u niego na podłodze i tak się trzęsły, że ogromne kółko kałuży naokoło siebie zrobiły. Babcia twierdziła, że nigdy ręki na swoje dzieci nie podniosła, więc podejrzewam, że musiała na nie tak porządnie ryknąć, że te w pędy poleciały do wujka i trzęsły się nie tylko ze strachu przed burzą, czy może pożarem, jeśli go widziały, ale też z tego, jak je babcia wygoniła. Choć mama nie wspominała o tym, żeby nie chciały z ciotką opuścić domu. W każdym razie ostatecznie ten proch wybuchł i z domu nawet nie było co zbierać, więc nawet nie było tu mowy o żadnym pożarze, którego deszcz nie mógł ugasić. Z tego też powodu potem dziadkowie mieli problem - nowy (a dla mnie stary, rodzinny) dom miał wtedy tylko fundamenty, więc podejrzewano ich, że stary dom specjalnie zniszczyli, żeby wyłudzić odszkodowanie i za te pieniądze zbudować nowy. Babcia mówiła, że musiała się urzędnikom tłumaczyć, ale podejrzewam, że chodziło o ubezpieczyciela.

  • @agatawiejak4557
    @agatawiejak4557 Před 10 měsíci +1

    Dzięki za tą polecajkę. Pzeczytałam ze wzruszeniem i trwogą. Wiem, że książka po części opisuje ciężkie życie mojej babci, dlatego tym bardziej jest mi bliska. Niesamowite, jak bardzo zmieniło się nasze życie na przestrzeni dwóch pokoleń.

  • @Lam..Lam..
    @Lam..Lam.. Před 10 měsíci

    Dzięki za polecajkę, Jaśmin, jesteś niezastąpiona! Właśnie ogarnęłam audiobooka i będzie słuchane

  • @cdd666
    @cdd666 Před 10 měsíci +11

    Moja babka opowiadała, że kilka dni przesiedziała na strychu czy gdzieś, schowana przed ojcem, bo nie chciała wyjść za jakiegoś gościa, który był bogaty. Matka jej donosila jedzenie, bo jej ojciec chciał ją pobić.

    • @mmgs1148
      @mmgs1148 Před 9 měsíci

      Taki bardziej straszny "kogel mogel"

  • @mariarys1795
    @mariarys1795 Před 10 měsíci +4

    To na pewno nie będzie jedna spójna opowieść, a raczej kilka, dość niechętnie opowiadanych historii z życia mojej babci (rocznik '33): babcia urodziła się w rodzinie chłopskiej w górskich rejonach małopolski, była jednym z 10'ciorga dzieci. Ich dom składał się z małej izdebki, w której stało 3 lub 4 łóżka, z tego też względu, część dzieci spała wspólnie. Dla tych z rodzeństwa dla których łóżka nie starczyło - było miejsce w oborze na sianie. Od momentu gdy skończyła ok. 6 lat zajmowała się swoim młodszym rodzeństwem. Przez większą część roku ona jak i jej rodzeństwo chodziło boso oraz głodno. Często moja prababcia mówiła jej by po coś do jedzenia poszła do wujostwa - tak 10-15 km w jedną stronę.
    O moim pradziadku mówiła rzadko, głównie miała żal do niego o głód, który był, ale pszenicy "na chleb i wódkę musiało zawsze starczyć", ale jak dzieci z głodu jadły podpłomyki to potrafił zrobić sporą awanturę. Ogólnie z chlebem też nie było zbyt wesoło: w okresie okupacji piekło się 7 chlebów, 1 bochenek miał starczyć całej rodzinie na cały dzień; leśnym "oddawali" 2 chleby. Pradziadek przez okres wojny był w domu (pomimo powołania do wojska - miał dużo szczęścia), więc już w trakcie wojny na świat przyszło jeszcze jej młodsze rodzeństwo. Po jednym z porodów prababcia musiała wracać sama z dzieckiem, zimą ze szpitala, a do przejścia miała bodajże 35km. Zrobiła mu o to wyrzut (że nie odebrał jej ze szpitala), ale jego odpowiedź była krótka: "trzeba było d..pą uciekać".
    Sama babcia, jak sama kiedyś przyznała, słabo gotowała i dopiero po ślubie się nauczyła. Pradziadek wychodził z założenia, że to jego żona ma gotować obiady dla całej rodziny, a jej córki mają jej w tym nie pomagać (babcia nie wyjaśniła czym to było spowodowane, czy faktem że np. za grubą skórkę odkroiły od ziemniaka czy coś innego). Czasami za to pomagała mojej prababci gdy ta była na służbie - tu też opowiedziała mi pewną historię: gdy prababci ubiła masło, poszły obie na rodziny w której pracowała, by to masło tam zostawić, gdy pani domu odwinęła masło zauważyła muchę, powiedziała donośne "fuu..." po czym brudnym paluchem wyciągnęła ją z tego masła. Całość chyba wyrzuciła (co dla mojej wychowanej w wierze babci było podwójnym ciosem).
    Za mąż została wydana gdy skończyła 16 lub 18 lat, o to moja babcia miała pretensje do swojej mamy, że wydaje ją w tak młodym wieku. A jak już przy małżeństwie mojej babci jesteśmy... Dziadek, podobnie jak to często bywa, był alkoholikiem, oraz miał na boku kochanki. Moja babcia o tym wiedziała, jednak byli razem aż do jego śmierci. Pokazuje to jak bardzo jej wychowanie wpłynęło na podjęte decyzje: "nie ważne że pije i bije (tego nie wiem), masz przy nim trwać bo rozwód to grzech".

  • @user-js1il2kv6z
    @user-js1il2kv6z Před 10 měsíci +9

    Moja nieżyjąca już babcia miała generalnie niełatwe dzieciństwo,rocznik 36... Ojca z domu zabrało gestapo i jako oficera AK gdzieś w lesie rozstrzelalo. A mamę babci zabił pijany sąsiad deską od płotu,podobno z gwozdziami... Wtargnął na ich podworko i się awanturował o coś i prababcię zaatakował... Babcia wspominała że mózg było widać. Po wszystkim biegła przez las podczas burzy żeby zawiadomić o śmierci prababci resztę rodziny,cała przerażona. Przez całe dorosłe życie bała się burzy. Po wojnie trafiła do sierocińca bo mąż jej starszej siostry traktował ją jak wyrobnice, a że miała charakterek to mu się postawiła-biegał za nią z widłami i chciał ja nimi zadźgać. Uciekła z domu, a potem mając już własną rodzinę i dom musiała przyjmować siostrzyczkę z mężem bydlakiem... Wsi spokojna...

    • @madeleine5236
      @madeleine5236 Před 10 měsíci

      Mojego pradziadka też ktoś zabił deską od płotu z gwoździami. Był to styczeń. Mróz. Połamali go pośmiertnie, bo nie mogli wykopać dłuższego grobu i upchali w mała trumienķę. Był to 1969 rok.
      Gdy pisze te komentarze, to dopiero zdaje sobie sprawę, jak tragiczne losy spotkały moją rodzinę.

  • @KryminalneCzechyiSłowacja
    @KryminalneCzechyiSłowacja Před 10 měsíci +2

    Ale super, że akurat dodałaś tę recenzję! Wybieram się do Polski za kilka dni i rozglądam się za książkami do zakupu. A zazwyczaj jest to literatura faktu, więc.. idealnie. Dziękuję za materiał. Pozdrawiam z czeskiej Pragi!

  • @agatareg4448
    @agatareg4448 Před 10 měsíci +4

    O maryjko ! ❤ Idealny dzien wolny ! :D
    Dziękujemy ❤❤❤

  • @rychadelko
    @rychadelko Před 9 měsíci

    Mam tę książkę na oku już od jakiegoś czasu.
    Sama całe życie spędziłam na wsi, nie licząc okresu studiów. Zarówno babcie jak i prababcia czasami opowiadały "jak to kiedyś było". Szczególnie opowieści prababci potrafiły solidnie uderzyć, ponieważ pamiętała jeszcze czasy sprzed wojny. Kompletnie inny świat od tego co mamy dzisiaj - i tak jak mówisz, "kiedyś" to nie była jakaś sielska Arkadia.
    Nikt nie powinien się wstydzić z tego, że pochodzi ze wsi.

  • @Gabriela-hm7xx
    @Gabriela-hm7xx Před 10 měsíci +4

    Ja już babci niestety nie mam żeby zapytać, ale pamiętam, że nigdy dziadkowi nie wybaczyła, że zamieszkali na wsi. Ona urodziła się na Śląsku i kochała miasto. Dziadek, urodzony we Francji, bo jego rodzice wyjechali za pracą, wrócił jako pięciolatek na wieś na Podkarpacie. Dom na klasycznym zadupiu, nawet na tamte czasy. Po wojnie, kiedy jego ojciec zmarł a matka wyprowadziła się do miasta, dziadek wyjechał na Śląsk za pracą i tam poznał babcię. Podobno do 1970, z trójką dzieci, krążyli między Podkarpaciem a Śląskiem, bo na wschodzie dom rodzinny dziadka, który na nich czekał, a na zachodzie praca. I tak nie mogli dojść do ładu bo babcia za Chiny ludowe na wieś nie chciała 😂 ale w końcu dała się namówić. Czego żałowała do końca życia.
    Swoją drogą, od roku, w wolnym czasie, staram się odnaleźć przodków i dotarłam do roku 1800. Szkoda że nie mam zdjęć przodków z tamtych czasów. Chciałabym wiedzieć jak bardzo różniło się życie kobiet z tamtych czasów, od czasów naszych babć.

  • @annaxxx5071
    @annaxxx5071 Před 10 měsíci +3

    Na każdy film czekam❤❤❤

  • @ZonaSwiatusa
    @ZonaSwiatusa Před 10 měsíci

    Czytam z Twojego polecenia i również jestem pod wrażeniem. Dzięki ;)

  • @ewasiemionek3328
    @ewasiemionek3328 Před 10 měsíci +2

    O! Ale super! Tydzien temu kupiłam tą książkę i zaczęłam właśnie czytać 😁 Cóż za zbieg okoliczności 🥰

  • @ilonawarcho7884
    @ilonawarcho7884 Před 10 měsíci +2

    Cóż za dzień.Czekaj a się doczekasz.😊 Dziękuję!!!

  • @esencja3603
    @esencja3603 Před 10 měsíci

    Wow, wlasnie slucham audiobooka😮 wiec Twojej recenzji przeslucham pozniej. Cudowna ksiazka i wspaniale czytajaca Maria Peszek❤

  • @thewilczek89
    @thewilczek89 Před 10 měsíci +1

    Witam, witam, dziękuję za wrzutkę filmu. Pozdrawiam

  • @SandrSunrise187
    @SandrSunrise187 Před 10 měsíci +3

    Pochodzę że wsi i wieś kocham do dzisiaj. Jaśmin dobrze Cie słyszeć. ❤

  • @annamisiuk7208
    @annamisiuk7208 Před 4 měsíci

    Przeczytałam dzięki poleceniu i bardzo dziękuję! Dawno nie czytałam czegoś tak niesamowitego 🤯

  • @katarzynagrudzien3984
    @katarzynagrudzien3984 Před 10 měsíci +1

    Nie mam co dodać ❤.
    Dziekujemy😉

  • @atramaj
    @atramaj Před 10 měsíci +1

    Bardzo dziękuję za polecenie, na pewno się zapoznam.

  • @marlenakaczmarczyk414
    @marlenakaczmarczyk414 Před 10 měsíci +2

    O jak miło Jaśminko ❤❤❤ Wspaniały dzień 🙂🙂

  • @agnieszkagr9047
    @agnieszkagr9047 Před 10 měsíci +4

    Czytałam tę książkę niedawno i też mną potrząsnęła. Największe wrażenie zrobiła na mnie chyba walka matek o wykształcenie swoje i dzieci.

  • @Anastazja_Ka
    @Anastazja_Ka Před 10 měsíci +3

    Mam, kupiona - czeka niecierpliwie w kolejce.

  • @marilynmonroe9712
    @marilynmonroe9712 Před 10 měsíci +2

    Moja Babcia - miała na imię Marta, była niezwykle psotną osóbką, co zresztą zostało Jej do końca życia, tj. do 81 lat. Gdy była młodą dziewczyną, do Jej domu weszli Rosjanie. W domu Babci wisiał stary, drewniany zegar, na którego wieżyczkach były postacie żołnierzy na koniach. W niektórych miejscach, figury te były pozłacane - nawet nie prawdzimym złotem. Rosyjscy żołnierze, oderwali obie postacie, z chciwości, gdyż błyszczała się złota farbka na figurkach. Jeden z żołnierzy, zauważył zegarek kieszonkowy, który był naprawdę złoty. Od razu wyciągnął po niego rękę. Moja Babcia, nie mogła dopuścić, aby w "rosyjskie" ręce wpadł skarb, który miała po swoim Tacie. Na zegarku widoczne były miejsca lekkiego nalotu, zabrudzenia. Babcia zasugerowała żołnierzowi, aby zegarek wyczyścił. Przeszła z nim do toalety, gdzie poleciła włożyć zegarek do wody w ubikacji i... poprosiła żołnierza, aby spuścił wodę. Nim do rosyjskiego okupanta dotarło, że zegarek zniknął... Babcia pędziła już przed siebie, uciekając jak najdalej. Miała frajdę, że zegarek nie trafił w ręcę Ruska. Gdy się zatrzymała, śmiała się do rozpuku z głupoty i zacofania Rosjan... Zawsze mówiła - lepiej spuścić coś w kibelku, niż oddać ruskim :)
    Taka jest anegdota o wspomnieniach mojej kochanej Babci, z którą nie raz śmiałam się tak bardzo, że brzuchy bolały nas przez godzinę! Tęsknię za Nią, ale za każdym razem, gdy wspomniam Ją, wyobrażam sobie też tę młodą, dzielną kobietę, która wykiwała rosyjskiego żołnierza. Pozdrawiam Was wszystkie!

  • @PaniKaa
    @PaniKaa Před 10 měsíci +6

    Historia z życia wzięta.
    Moja ciotka urodziła dziecko jako niezamężna panna i sprzedała je za maszynę do szycia.

  • @anetarzeczycka8469
    @anetarzeczycka8469 Před 10 měsíci +1

    Dodam i ja swoje trzy grosze do niniejszej dyskusji. Ciężką pracę na tzw. roli znam z autopsji bo od małego dziecka trzeba było pomagać rodzicom i dziadkom. Mimo wszystko jednak teraz są zupełnie inne warunki niż dawniej. Mama opowiadała mi, że na początku mieszkała w domu z glinianym klepiskiem, bez światła elektrycznego (do wsi elektryczność dotarła pod koniec lat 60-tych). Lekcje odrabiała wieczorem przy lampie naftowej, albo pszczelej świecy. Oczywiście było standardowe pasienie krowy i odrabianie pracą długów u bogatszych gospodarzy. Dziadkowie pracowali jeszcze u dziedzica odrabiając pańszczyznę. Dużym problemem było dotarcie do miasta np. do lekarza. Moja babcia gdy tata zachorował niosła go do szpitala 15 km na RĘKACH - doszła w ostatniej chwili, okazało się, że rozlał mu się wyrostek. Dziadziu opowiadał, że jak głód doskwierał to w niedalekiej rzeczce łapał raki. Reasumując cieszę się, że żyję w czasach jakich żyję.

  • @MADZIA0606
    @MADZIA0606 Před 10 měsíci +2

    *mam w planach przeczytać, dzięki za polecenie* 😊👍

  • @dragomiria.ladera
    @dragomiria.ladera Před 10 měsíci +1

    Odsłucham wieczorem, ale już się cieszę 😃😃😃😃😃😃😃😚

  • @anetakokoszka8030
    @anetakokoszka8030 Před 10 měsíci +2

    Zaczęłam czytać ta książkę dziś i bardzo ciężko mi się ja czyta przez ładunek emocjonalny jaki niesie. Co chwile łzy mi napływają do oczu, zwlaszcza kiedy czytam o tych dzieciach, które urodzily się w strasznej biedzie, bez żadnych perspektyw, gdzie każdy dzień był naznaczony walka o przetrwanie i wstydem, gdzie posiadano jedne buty na cała rodzine😢 Mocna lektura i potrzebna. Czytając ja w obecnych czasach wydaje się to totalna abstrakcja. Jak silne musiały być wtedy kobiety i jakie brakow emocjonalnych doświadczali wtedy ludzie...

  • @darias6677
    @darias6677 Před 10 měsíci +4

    O! Czytałam to jakiś czas temu. Bardzo fajna. Polecam też "Służące do wszystkiego" Joanna Kuciel-Frydryszak.

  • @mariannanemo6464
    @mariannanemo6464 Před 10 měsíci +1

    Właśnie przeczytałam służące do wszystkiego...bardzo polecam

  • @katarzyna8067
    @katarzyna8067 Před 9 měsíci

    Właśnie zamówiłam tę książkę ❤. Nie mogę się doczekać jej czytania :)

  • @CountessGemini
    @CountessGemini Před 10 měsíci +12

    Moja babcia, rocznik 1914, urodzona i wychowana na wsi, zresztą tej samej, gdzie do dzisiaj sama mieszkam (cóż, lubię ciszę i spokój), udowodniła, że krew nie woda. Jako dziewiętnastolatka w zasadzie uciekła sprzed ołtarza... Jej rodzice znaleźli dla niej jakiegoś kandydata na męża, którego uważali za dobrego chłopaka i ona początkowo się zgodziła, sądząc, że nie ma innego wyjścia. Jednak z czasem przekonała się, że nie jest w stanie aż tak się poświęcić, żeby wyjść za mąż za właściwie obcego człowieka i postawiła na swoim. Wesele odwołano, a jakiś czas później babcia przyprowadziła do domu mojego dziadka. Wzięli ślub w 1935 roku i, mimo pewnych problemów, kilkuletniej rozłąki w czasie II wojny światowej i jednego nieślubnego dziecka po drodze, zostali małżeństwem do końca życia. Morał z tego taki, że wymuszanie małżeństw istniało, ale zależało również od rodziny i były dziewnczyny, które miały więcej szczęscia niż inne.

    • @siljenka
      @siljenka Před 10 měsíci +3

      W jaki sposób przez te czyny udowodniła, ze „krew nie woda”?

  • @mirelachojnacka6609
    @mirelachojnacka6609 Před 10 měsíci +2

    Jaka piękna niespodzianka ❤❤

  • @user-vh3ei1fw9q
    @user-vh3ei1fw9q Před 9 měsíci +1

    Moja prapraprababcia Ludwika, poślubiła w wieku 16 lat mojego 3x dziadka Piotra. Praktycznie samodzielnie wychowała 10-cioro dzieci. W XIX wieku ukończyła rosyjską szkołę, potrafiła czytać i pisać, podobno miała jakieś książki (a to wtedy na wsi był majątek). Była zielarką, leczyła ludzi i bydło.
    Mąż traktował ją okropnie, sam mieszkał w oficynach dworskich był lokajem, jezdził jak to się wtedy mówiło z dziecicami na polowania, zabawiał gości, zawsze był pieknie ubrany, podobno wdawał się w romanse. Ludwika z dziećmi natomiast mieszkała w czworakach, Piotr rzadko ją odwiedzał, zawsze kończyło się to "dopełnieniem małżeńskiego obowiązku", po czym oczywiscie rodziło się kolejne dziecko, które babcia musiała wychowywać sama. Piotr nie lubił dzieci kiedyś ktoreś z nich usiadło mu na kolanach kiedy pił herbatę, powiedział wtedy do Ludwiki że "może jeszcze trzode tu wpuścisz". Babcia sama ciężko pracowała na folwarku, uczyła dzieci pisać i czytać, a także pomagała innym mieszkańcom lecząc ziołami. Zmarła w 1930 roku, w domu mojej praprababci Zofii, do której przyjechała przed śmiercią, mówiąc, że chce umrzeć przy niej. Opowiadała wiele bajek i strasznych historii, które przekzała mojej praprababci Zofii, ona swsojej córce Zofii, a ta z kolei mnie. 😊
    Mam nadzieję, że nikogo nie zanudziłem swoją historią.🙂
    Pozdrawiam Jasmin i wszystkich słuchaczy!

  • @jolakr5581
    @jolakr5581 Před 10 měsíci +1

    Witaj Jaśmin! Współpraca i zarabianie dzięki temu, to same pozytywy.Mam nadzieję że Book Beat zgłosi się do Ciebie i będziesz nam polecać więcej książek, bo jedna świetną właśnie poleciłaś.Jest bardzo ciekawa, jak z resztą wszystkie pozycje Pani Kuciel. Pozdrawiam serdecznie❤