Dlaczego uważamy, że ludzie niepełnosprawni są inni?

Sdílet
Vložit
  • čas přidán 22. 12. 2022
  • W dzisiejszym odcinku programu Onet RANO gośćmi Beaty Tadli byli Marzena Rogalska - Ambasadorka Fundacji Avalon i Krzysztof Dobies - Dyrektor Generalny Fundacji Avalon.
    #płatnawspółpraca #OnetRANO #OnetRanoWIEM
    SUBSKRYBUJ Onet RANO:
    bit.ly/OnetRanoSUB
    Jesteśmy też TU:
    Twitter: / onetrano
    FB: / onetrano
    Insta: / onetrano
    TikTok: / onetrano

Komentáře • 14

  • @irzykosia3624
    @irzykosia3624 Před rokem +5

    I to jest straszne w tej rozmowie. Teksty w stylu "ci ludzie niepełnosprawni", "my ludzie sprawni" już powodują podziały. A przecież wszyscy jesteśmy tacy sami, tylko niektórzy z nas muszą włożyć więcej wysiłku do pokonywania codziennych przeszkód.

  • @agnieszka1758
    @agnieszka1758 Před rokem +1

    Fajne podsumowanie "nie wiemy jak rozmawiać z osobami niepełnosprawnymi". W moim odczuciu byłoby inaczej gdyby integracja dzieci sprawnych i niepełnosprawnych przebiegała od najmłodszych lat, a tak naprawdę integracja w szkole na dzień obecny nie bardzo ma miejsca. W moim odczuciu taka Integracja jest jak najbardziej możliwa ale jest to zależne szczególnie od otwartości i tolerancji osób dorosłych, a jak na razie wypada to kiepsko. Szkoły natomiast zamiast stawiać na 1-ym miejscu "podstawę programową" to powinny kłaść nacisk na... integrację, współpracę, samodzielność, komunikację, ruch i zabawę. Miło, że porusza się takie tematy, ponieważ jest to bardzo potrzebne :-)

  • @migotka1978
    @migotka1978 Před rokem +1

    Dzień dobry wszystkim!
    Nawiązując do poruszanego tutaj tematu, chciałabym czymś się tu z Wami podzielić. Zacznę może od tego, iż około 21 lat temu (czyli gdy byłam jeszcze smarkulą) poprzez pewną znajomą spotkałam na swojej drodze reżysera, Krzysztofa Magowskiego - twórcę takich dokumentów, jak choćby ten o Ryśku Riedlu "Się macie Ludzie!" lub "Sen o Warszawie" o Czesławie Niemenie. Jakiś czas po naszym poznaniu się Krzysiu postanowił nakręcić o mnie reportaż pod jakże proroczym tytułem: "Internetowa Miłość Panny Migotki" (taką mam bowiem ksywkę). Okoliczności i cała historia tej znajomości oraz naszego poznania się jest dość zawiła i długa, więc pominę tutaj zbędne szczegóły, ograniczając ją może jedynie do najistotniejszego faktu. A mianowicie do tego, iż to właśnie za jego sprawą spotkałam na swojej drodze MIŁOŚĆ mojego życia: MARECZKA ❤
    Jak wkrótce potem się okazało, mój Ukochany przyszły Mąż, o którym właśnie będzie tu mowa, zobaczył mnie wtedy w TV, po czym bezwzględnie postanowił mnie odnaleźć i powziął w tym celu kroki na tyle skuteczne, że faktycznie mu się to udało. W efekcie czego już po tygodniu od emisji programu (a ściślej mówiąc 1 stycznia 2003r.) nieco speszony zadzwonił na moją komórkę i od tej pory bez wyjątku robił to już każdego dnia. Codziennie wisieliśmy zatem na telefonie prowadząc ze sobą wielogodzinne rozmowy, gdyż dzieląca nas wówczas odległość wynosiła dokładnie 240 km., co oczywiście w znaczącym stopniu utrudniało naszą częstą komunikację.
    Albowiem dodać tu jeszcze należy, iż nie była to przecież era Skypa, WhatsAppa, Messengera oraz innych komunikatorów społecznościowych audio-video (z tamtego okresu pamiętam jedynie zwykłe czaty, GG oraz Tlena), zaś koszty połączeń telefonicznych były niestety nieporównywalnie wyższe niż np. obecnie. Jednak, jak wszyscy wiemy, Prawdziwe Uczucie pokona wszelkie przeszkody i prędzej czy później zawsze znajdzie do siebie drogę... No właśnie. Tak więc ostatecznie po miesiącu wyznaliśmy sobie miłość (Mareczek uczynił to jako pierwszy) i byliśmy w sobie już zakochani po same uszy lub nawet bardziej! Później spotykaliśmy się już bardzo regularnie co weekend, a niekiedy co dwa, na co - łącznie z rachunkami telefonicznymi - mój Ukochany wydawał prawie całe swoje pensje. Ale czego nie robi się dla miłości, prawda?
    Pobraliśmy się po 20 miesiącach od chwili naszego poznania, a dokładnie 11 września 2004r. i byliśmy ze sobą naprawdę bardzo, ale to bardzo szczęśliwi rozumiejąc się w zasadzie niemal bez słów. Jeśli ktoś z Was zastanawia się teraz, dlaczego używam tu czasu przeszłego, to już wyjaśniam... 😟
    Nasze szczęście oraz w ogóle wszystko, co dobre, szlachetne i piękne zakończyło się 8 maja 2021r. o godzinie 01:14, czyli ponad 1,5 roku temu... (Choć mi się ciągle wydaje jakby to były dziesiątki lat!) Tej bowiem koszmarnej nocy, która raz na zawsze i bezpowrotnie odmieniła cały mój świat, po trwającej ponad trzy miesiące okrutnej i całkowicie wykańczającej chorobie (przeklęty covid!), a ściślej rzecz biorąc na skutek jej bardzo poważnych powikłań, zmarł mój Najukochańszy Mareczek... (Nawiasem mówiąc 94 dni po moim tacie - tak, tak - i też na to samo!) Moje szczęście, moje serce, moje wszystko, po prostu cały mój świat. 😢
    Tej niewyobrażalnie strasznej, okrutnej nocy straciłam Męża, który był dla mnie prawdziwą ostoją, radością, miłością i sensem mojego istnienia! Męża, który nie tylko nadawał mojemu życiu realną wartość - taką przez duże W - i nie tylko kochał mnie najprawdziwszym uczuciem, ale oprócz tego opiekował się mną przez wszystkie te lata trwania naszego związku i każdego dnia nosił mnie na rękach... (Nie w przenośni, bynajmniej). Tej nocy straciłam po prostu wszystko! Absolutnie wszystko, bo tej nocy razem z moim Mareczkiem umarła także połowa mnie samej.
    Do dnia dzisiejszego żadną miarą nie potrafię ogarnąć tego wszystkiego umysłem, a tym bardziej nie umiem się z tym pogodzić. I cały czas noszę w sobie przeogromne cierpienie, niezgodę, dławiący ból, rozpacz oraz bezkresną pustkę, której chyba nic ani nikt nie będzie już w stanie wypełnić... Bądź co bądź przecież nagle runął cały mój świat, a moje serce rozpadło się jakby na milion maleńkich kawałków!
    To jednak nie wszystko. Historia mojego życia jest bowiem niestety znacznie bardziej skomplikowana i jeszcze trudniejsza niż to, o czym już napisałam. Dla lepszego zobrazowania całej sytuacji dodam może pokrótce, iż jestem osobą niepełnosprawną, wymagającą stałej pomocy i w bardzo wielu aspektach niemal pod każdym względem zależną od innych... Mój ukochany Mąż był więc dla mnie nie tylko Miłością mojego życia, ale oprócz tego też moją opoką, wsparciem, radością, sensem istnienia, a także - literalnie - moimi rękami, nogami i w ogóle zresztą całym moim światem!!! A teraz już Go tu nie ma, chociaż świat ciągle jest... 😭

  • @martaszczepanska7774
    @martaszczepanska7774 Před rokem +2

    Ludzie z niepełnosprawnością a nie niepełnosprawni. Zmieńcie ten tytuł.

  • @DariaExtremalna
    @DariaExtremalna Před rokem

    wszyscy się zmagają z takimi czy innymi niepełnosprawnościami tylko nie wszyscy są tego świadomi.... ;) Dziecięca prawda jest najpiękniejsza

  • @djak150
    @djak150 Před rokem +3

    ludzie z niepełnosprawnościami

  • @DarioRs77
    @DarioRs77 Před rokem +7

    W tym aucie są 4 osoby i żadna nie ma pojęcia o osobach niepełnosprawnych.....

  • @tymonfankidejski
    @tymonfankidejski Před 3 měsíci

    Niepełnosprawność wpływa często na charakter,.też

  • @aniajakubowska4345
    @aniajakubowska4345 Před rokem +3

    Ludzie są różni i tyle. Niezależnie czy są sprawni czy niepelnosprawni. Zeklam

  • @YourGrace125
    @YourGrace125 Před 11 měsíci

    Są niepełnosprawni . Cała różnica :P

  • @piotrviatorus5109
    @piotrviatorus5109 Před rokem +1

    Bo są inni, sąsiad ma jedną nogę, a ja mam dwie.