Film jest fantastyczną pomocą dydaktyczną. Tak dużo rzeczy poszło tutaj "nie tak", że powinno się go pokazywać na kursach. Bardzo dobrze opisane błędy przez Pro-Skippers mogą ustrzec innych
Ja zawsze powtarzam kursantom: Jeśli manewr "nie idzie", to go zawczasu przerwij. Miej od razu wymyślony i przygotowany manewr zapasowy i awaryjny , czyli najczęściej przerwanie i odejście. Nikt się nie będzie śmiał. To wyraz odpowiedzialności i dbałości o sprzęt (również ten stojący w porcie) i załogę. Odejdź przemyśl i spróbuj jeszcze raz. Jak nie idzie - trudno, przerwij, odpłyń zastanów się, może zmień miejsce jak możesz. Ten manewr powinien już dawno zostać przerwany w 20 sekundzie tego filmu. Druga sprawa, to to że łódka bez prędkości jest gorsza od balii rzuconej na wodę, balia nie waży kilku, kilkunastu, czy kilkudziesięciu ton.... No i oczywiście gotowe cumy i szpringi, manewr omówiony z załogą (łącznie z zapasowym i awaryjnym), każdy wie co ma robić.
No właśnie z tym nikt się nie będzie śmiał to chyba wszędzie tylko nie na mazurach. Tam zawsze czeka loża dziadów portowych i warszawki do komentowania i rzucania debilnych komentarzy.
Bardzo podoba mi się firma tego filmu. Dokładna analiza sytuacji, opis co można zrobić aby uniknąć podobnych błędów, a przy tym brak szydery czy obrażania sternika i załogi. Profesjonalne podejście. Dawajcie więcej takich filmów, może nawet na przykładzie jakichś filmów już istniejących na CZcams! 😁
Tomek, Wielki Szacun 👍👍👍. Film i komentarze do filmu Rewelacja . Wszystko Idealnie Uchwycone w Realu co jest rzadkością w tego typu filmach instruktażowych 😁👍💪💪.
Świetny filmik edukacyjny. Świetna analiza błędów i podpowiedzi co powinno się zrobić. Nad sternikiem bym się nie znęcał. Trudne warunki, trudne podejście, nie każdy jest mistrzem. Jeśli tylko wyciągnie wnioski przy kolejnym będzie lepiej.
Przede wszystkim prosił o pomoc. Daleko nie każdy potrafi schować ego do kieszeni i przyznać się publicznie, że czegoś po prostu nie umie. Dzięki temu obyło się bez większych strat. Wiosną usiłowaliśmy podejść rufą przy bocznym, dopychającym, na płytkim (miecz częściowo w górze). Szczęśliwie daliśmy sobie spokój w tempo. Dałoby się? Pewnie. Wystarczyło mieć to przećwiczone. No ale nie mieliśmy, więc ego w kieszeń, zrobi się oberka na muringu. W ogóle po tych dekadach pływania to mi wychodzi, że jak się już złapie zupełne podstawy, to ważniejsze jest by więcej wiedzieć o tym czego się nie potrafi, niż to żeby mieć wszystko obczajone.
@@baktersTak świadomość swoich ograniczeń to jednak z podstaw bezpieczeństwa. A marinero nie ruchawi na to co widzą - już tam ponton powien asystować i popychać bez proszenia się sternika.
Bardzo dobry komentarz , sam miałem podobny problem w marinie … pomógł skipper z nabrzeża dając wskazówki bo znał marine ..…. Szacunek za brak obrażania i odnoszenia się bez szacunku dla osób na filmie .. a gościom co piszą kto im dał uprawnienia mówimy wypier …. Nie oceniaj ….
Bardzo merytorycznie okraszone komentarzem. Takie sytuacje sa swietne zeby zdobywac praktyke i daja najlepsza szkole manewrowania w porcie. Nie wazne czy jest sie bardziej lub mniej doswiadczonym zeglarstwo to sport gdzie nie zawsze wszystko da sie przewidziec. Stres tez potrafi zacmic mozg zwlaszcza jak na brzegu stoi sama kapitanoza. Pozdro
Podchodzenie z wiatrem tyłem jest zawsze dodatkowym utrudnieniem. Przy silnym wietrze pomiędzy Y-bomy bezpieczneiej wejść dziobem. Trocze niesręczna komunikacja ale safety first.
Před rokem+11
Generalnie warunki nie były łatwe, wystarczy popatrzyć co się dzieje za wyjściem z portu. Nie ma żadnej osłony, wszystko co wieje wieje i do portu. Dla kogoś kto czarteruje jacht raz do roku i nie ma wyczucia, tak się to kończy. Samo umiejscowienie przy kei też nie jest pomocne, widać że jest tam ciasno. Moim zdaniem brawo dla załogi (pływającej od święta) że starała się obronić jacht.
No nie brawo, bo manewr błedny. Brak klaru na sznurkach i obijaczach. Brak pracy sterem strumieniowym. Za blisko jachtu bo prawej burcie. Brak koncepcji manewru i fatalne wykonanie. Wiatr owszem jest ale sorry Winetou, to nie jest 10B
Před rokem+5
@@maciejwiercinski2616 10 może nie ale na moje oko ok. 5B-6B. Marinero ten od cumy/szpringu dziobowego też dał ciała trzymając cały jacht w ręku. Chyba powinien był przeciągnąć cumę przez knagę na Y boomie. i wtedy mieli by opanowaną, rufę i dziób. Tam naprawdę niewiele brakowało, żeby przykleili się do YB. Nadal wracam do braku doświadczenia, i praktyki, a tą nabywa się pływając i jeszcze raz pływając. Łatwo jest mówić o porażkach innch. Zwróć proszę uwagę że załoga po pierwszym nieudanym manewrze zesztywniała ze stresu. Owszem wszyscy bronili burt, ale jak to dobrze napisałeś nikt nie miał już później pomysłu. Prosili o pomoc, co jest wyrazem ostateczności i bezsilności, nawet średnio odpowiedzialnego Skipera. Jeszcze raz podkreślam cała załoga ofiarnie (na szczęście bez ofiar) broniła łajby i za to im chwała :) Oj niech każdy przypomni sobie swoje pierwsze manewry w porcie - pewnie bywało różnie :D - a masz wrażenie że wszyscy patrzą :D
dla tych, co nie rozumieją, co się tutaj odjaniepawliło - dopiero ciut większa prędkość powoduje, że pod wodą jacht "tnie" kilem masę wody i zachowuje prędkość postępową i manewrową; gdy jest za wolno - wiatr przejmuje pierwsze skrzypce. Jak mówił nasz instruktor - "do tyłu i wężykiem"
@@ProSkippersi to jest w ogóle fascynujące, że dla ludzi z zewnątrz, to się wydaje takie "łojtam, pomalutku coś się dzieje" - a zapominają o tych masach nieubłaganie sunących na siebie (jak w incydencie z super-wycieczkowcem w Wenecji) czcams.com/video/YNYUnS03-s4/video.html
Tak przyjrzałem się jeszcze raz. W opisie jest "dziób spychany jest wiatrem szybciej niż rufa". Nie do końca. To typowy błąd polegający na "zapomnieniu" że ster jest z tyłu. Wydaje się kuriozalne, ale z moich obserwacji przyszłych adeptów sztuki żeglowania, tak to wygląda. Tutaj sternik widząc że pcha go na stojące jachty pracuje sterem na nawietrzną, ale zapomina, że tam pójdzie tylko rufa, natomiast przyspieszy to znoszenie dziobu. Widząc co się dzieje, zapomina o sterze strumieniowym... Do tego zbyt mała prędkość. Po prostu był do tego manewru nieprzygotowany.
bym sie nawet nie zdziwił gdyby on tym sterem za bardzo nie pracował, tylko po prostu mu efekt śruby na lewo przestawia rufę, a przy zerowej prędkosci manewrowej to nie trudno w sumie , stąd sporo paniki już na starcie
Jak to juz ktos napisal ten manewr nalezalo przerwac juz od 20-stej sekundy filmu. Jesli wiatr jest staly to manewr zawsze mozna zaplanowac choc niepokojaco wielu sternikow zachowuje sie jakby chcieli zaparkowac samochod :)))
A ja to myślałem, że manewrowanie na żaglach to sztuka, a na silniczku, pyk, pyk i stoisz przy kei. Co prawda na drewnianej łajbie latałem jako ten z cumą i obijaczami, ale na żaglach sternik dawał radę. No i przed wejściem do portu na pokładzie zawsze była przygotowana kotwica gotowa do rzucenia. Tak w obronie sternika, to może tam nie było załogantów, tylko pasażerowie - turyści, którzy dzielnie ratowali sytuację. Dziwi mnie tylko tłum sterników chcących zaparkować tę żaglówkę. Ja tylko raz byłem światkiem, kiedy właściciel jachtu wskoczył na pokład, by wesprzeć sternika, bo szkoda było mu jego majątku.
Czy dobrym pomysłem byłoby wpłynąć dziobem (zamiast rufą) głębiej do portu i dalej wyhamować jacht I na wstecznym wejść rufą z drugiej strony i pod wiatr?
@@ProSkippersi To trochę, jeśli chodzi o doktrynę, zależy jaki jest "efekt śruby". Prawo czy lewo sketna i jak jest silny. Fantastyczny film, gratuluję uchwycenia !
No dobra, ale moim zadaniem ostatnie podejście, te udane bylo nieco za szybkie. Manewrowość była by tez przy mniejszej prędkości ale oczywiście większej niz tego pierwszego sternika.
Zawsze przed wejściem można sprawdzić przy jakiej prędkości utrzyma się manewrowość. Można podchodzić ze strony z której śruba pomaga zacieśnić skręt. Można było wejść głębiej pomiędzy pirsy i podchodzić z częściowo przesłoniętego przed wiatrem obszaru. Co do prędkości to MARINERO z tego żyją (manewrowania w porcie) i manewrują skutecznie przy dużych prędkościach nie raz to widziałem.
Dobrze i ile jacht by jeszcze płynął do tyłu, a Ty nie dał być "kopa" hamującego do przodu, bo wtedy dziób poleci mocniej w lewo (nie tylko z wiatrem i siłą odśrodkową).
Pierwsze podejscie tyłem, że za wolno była juz mowa. Ale również za blisko dziobu mijanego jachtu i skret za słaby, brak poprawki sterem strumieniowym. Cumy i obijacze nie sklarowanei brak na prawej burcie.
Do tych co wypisują o patentach, nie wiadomo kiedy, na czym był robiony i ile pływane od tamtego czasu. Ludzie mają prawko po 10 lat i przejechane 1tyś km po wsi, jak pojedzie do dużego miasta jest podobnie. Tu widać braki organizacyjne, załoga chodzi sobie nie mając pojęcia co robić, sternik jak by nie zdawał sobie sprawy z bezwładności łódki. Trochę wygląda to tak "hej chłopaki, mam patent, pływaliście kiedyś? Nie! To popływamy"
Na Odrze, w samym centrum Wrocławia jest niewielkie rozlewisko 200x300 m zwane pompatycznie "Marina Osobowice" i tam, pomiędzy blokami stojącymi na brzegu , ćwiczą na patenty żeglarskie 😆. Szczegóły manewrów ćwiczone są na tekturowych planszach poglądowych z rysunkiem morza. Potem, w "warunkach bojowych" brakuje umiejętności.
200×300 metrów do ćwiczeń manewrów portowych na silniku w zupełności wystarczy. Raczej chodzi o wielkość i masę łódki, użycie silnika strumieniowego ,itp. PS. Z Osobowic do centrum Wrocławia trzeba dobre półtorej godziny maszerować.
Przy silnym wietrze i jachcie 15m to ten wiatraczek na dziobie zwany "strumieniówką" na niewiele się przydaje. Ważne jest aby szybko mieć plan i go pewnie zrealizować. Chwila zawahania i zaczynasz od początku. Z drugiej strony miałem podobne problemy na swoim pierwszym poważnym rejsie. Każdy następny już był łatwiejszy jeśli się wyciąga wnioski i ma się odpowiednią pokorę. Morze nie lubi arogancji. Doświadczenie a także analiza własnych błędów naprawdę pomaga. Do tego każdy sternik powinien sobie przeszkolić załogę. Ja zawsze rozdzielam każdemu zadania i po każdym cumowaniu sobie o tym rozmawiamy. Mówimy o błędach i o tym co kto zrobił super. Załoga uwielbia jak może brać aktywny udział w rejsie.
Co za patafiany. Kto im dał patent na pływanie. Nie umiesz to się nie bierz a jak chcesz się nauczyć to nie wciskasz się między inne bo nie każdy chce mieć poobijany sprzęt
Może brak było im doświadczenia, ale był jakiś pomysł dojścia, był czas i załoga liczna, więc cumy, szpringi, odbijacze, wszystko powinno być klar a nie było nic! Nie było też sztormu i zakładam, że byli trzeźwi więc to dupa nie sternik i nie powinien się brać do roboty, tylko do porządnej nauki. Wszystko. Trzeba mieć skończony porządny kurs.
Nie naśmiewałbym się i nie krytykował sternika, Każdy może się znaleźć w sytuacji, która go przerośnie, bądź mieć słabszy dzień. Trochę słabo, że w ogóle jakby nie zarządzał załogą - byli zbyt bierni- a publika na kei - bo to żadne marinero, tylko publika, z pomocą się za bardzo nie kwapiła. Dla mnie to jest akurat słabe, że nie można liczyć na niczyją pomoc, choć nie jeden widzi, że masz kłopoty.
Wyraźnie widać że manewr nie został omówiony z załogą (podstawa), dlatego była pogubiona. Jak by załoga wiedziała co ma robić i miała przydzielone funkcje (jeśli laicy to z dokładnym wytłumaczeniem co robić), to wyglądałoby to inaczej, co nie znaczy że tak prowadzony manewr miał szanse powodzenia. Sternik nie wziął poprawki na wiatr i wykonywał manewr jak przy flaucie.
@@ZygJe1 Masz rację. to wszystko prawda. Ja bym jednak podkreślił i jednocześnie napiętnował fakt, że tzw, brać żeglarska często istnieje tylko w hasłach. Gdy ktoś sobie nie radzi, dzieje się coś niedobrego, to wyjmą smartfony i będą filmować a później obśmiewać. Rzadko ktoś pomoże. Warto przypomnieć i w sumie nie wiem, dlaczego przy okazji podobnych materiałów szkoleniowych nikt tego nie robi, w każdej właściwie marinie, nie tylko na Adriatyku, gdy przed wejściem zgłaszasz się na radiu do bosmanatu, możesz poprosić o holowanie. Podstawowa sprawa, gdy są trudne warunki czy sternik nie jest pewien swoich umiejętności. Nie jest pewien, bądź ma świadomość, roztropność i odwagę przyznać, że nie są one wystarczające do sytuacji. Przypływa wtedy marinero i wholuje do miejsca przy kei. Widziałem wielokrotnie takie sytuacje i sam kilkakrotnie z nich korzystałem. Pamiętać należy, że żeglarze, to ludzie, którzy w większości żeglują raz, góra dwa razy w roku na urlopie. Nie rzadko raz na kilka lat na morzu. To bardzo, bardzo o wiele za mało, by mieć nawyki, umiejętności i biegłość manewrów. Często wiele rzeczy, gdy ma się odpowiednią praktykę - nie tylko w żeglarstwie- robi się na tzw. pamięci mięśniowej. Dopiero wówczas możemy mówić o umiejętnościach na odpowiednim poziomie. Dla porównania tylko dodam, że piloci co pół roku mają sprawdzian umiejętności a jeżeli nie latają przez rok, tracą uprawnienia i muszą je wznawiać poprzez tzw. Kontrolę Wiadomości Teoretycznych i Kontrolę Techniki Pilotażu. W żeglarstwie tego nie ma. Ktoś raz zrobił uprawnienia i chociażby pływał raz na 5 lat, dalej je ma. Z braku odpowiedniej ilości regularnej praktyki biorą się takie sytuacje. Nie śmiejmy się z ludzi, którzy w nich się znaleźli. Uczmy się, ćwiczmy, wymieniajmy doświadczeniem ale w sytuacji gdy widzimy taką sytuację natychmiast pomagajmy.
@@leszekkaminski2280 masz absolutną i całkowitą rację. Wieloletnia praktyka, to coś czego nie nauczy żadne szkolenie. Trzeba tysięcy wypływanych godzin, "zaliczyć" kilkanaście, a może kilkadziesiąt typów jachtów, aby na każdym innym niemal od razu poczuć się jak u siebie. Ja się z nikogo nie śmieję, sam czasem jak pływam z doświadczonymi ludźmi pytam ich czy widzą u mnie jakieś złe nawyki, czy maniery, czy nie robię czegoś za bardzo na skróty (chyba każdy robi jak może). Wtedy są często takie wielkie wielkie oczy... Nobody perfect. I takie filmy jak ktoś coś źle robi, nie powinny być do wyśmiewania, tylko jako przykład do nauki. Może ktoś nie zrobi tego znowu. A żeglarze... miałem tą nieprzyjemność, być na Mazurach lata temu gdy był ten słynny Biały Szkwał - faktycznie był. I to co idzie było widać godzinę wcześniej. Byłem na jak na Mazury i tamte czasy dużym 32 stopowym jachtem z bardzo wysoką wolną burtą, więc od razu w stronę zawietrznego brzegu, stanąłem na haku +- 10 długości jachtu od brzegu (jakby jednak odkręciło) mimo niedużej głębokości na chyba 30m liny. Druga kotwica na pokładzie (przywiązana - okazało się że potrzebnie). Załoga w kamizelkach na pokładzie, jacht klar do sztormowania (nawet bom zdjęty) , silnik pyrka odpalony i jestem gotowy... a ludzie... jakby nigdy nic piwko piją i pływają na zero wiatru. Krzyczymy że burza idzie (a wał frontowy szedł taki że na prawdę robił wrażenie), ludzie w głowę się pukają - przecież słoneczko, nic się nie dzieje... Na szczęście wiatr nie odkręcił, a i tak było gorąco, wolę sztorm na morzu niż to... Niestety wielu ludzi zostało na środku... Także oby więcej takich filmów i szkoleniowych stricte też.
Beka, to ja po raz pierwszy cumując w Mamerkach z podniesionym mieczem, płetwą sterową i z silnikiem zarufowym 5km przy wietrze 4 w skali z jednym załogantem ogarnęliśmy temat koncertowo i bezkontaktowo. Głupiemu to i ster strumieniowy nie pomoże xD
Już widze jak bez miecza i steru tym 5KM gówienkiem panowałeś nad jachtem przy bocznym wietrze. Kiedy jacht nabiera rotacji to kontra samyn silnikiem baaardzo kiepsko działa.
Film jest fantastyczną pomocą dydaktyczną. Tak dużo rzeczy poszło tutaj "nie tak", że powinno się go pokazywać na kursach. Bardzo dobrze opisane błędy przez Pro-Skippers mogą ustrzec innych
Ja zawsze powtarzam kursantom: Jeśli manewr "nie idzie", to go zawczasu przerwij. Miej od razu wymyślony i przygotowany manewr zapasowy i awaryjny , czyli najczęściej przerwanie i odejście. Nikt się nie będzie śmiał. To wyraz odpowiedzialności i dbałości o sprzęt (również ten stojący w porcie) i załogę. Odejdź przemyśl i spróbuj jeszcze raz. Jak nie idzie - trudno, przerwij, odpłyń zastanów się, może zmień miejsce jak możesz. Ten manewr powinien już dawno zostać przerwany w 20 sekundzie tego filmu. Druga sprawa, to to że łódka bez prędkości jest gorsza od balii rzuconej na wodę, balia nie waży kilku, kilkunastu, czy kilkudziesięciu ton.... No i oczywiście gotowe cumy i szpringi, manewr omówiony z załogą (łącznie z zapasowym i awaryjnym), każdy wie co ma robić.
Tak jest. Nic na siłę, że "dam radę". Przerwij, odpocznij, zresetuj umysł, przemyśl ponownie, a może zmienisz miejsce cumowania.
No właśnie z tym nikt się nie będzie śmiał to chyba wszędzie tylko nie na mazurach. Tam zawsze czeka loża dziadów portowych i warszawki do komentowania i rzucania debilnych komentarzy.
Bardzo podoba mi się firma tego filmu. Dokładna analiza sytuacji, opis co można zrobić aby uniknąć podobnych błędów, a przy tym brak szydery czy obrażania sternika i załogi. Profesjonalne podejście. Dawajcie więcej takich filmów, może nawet na przykładzie jakichś filmów już istniejących na CZcams! 😁
To było założeniem. Uczyć, nie "szyderować". Dzięki za miłe słowo.
Bardzo dobry film instruktażowy. Żal patrzeć jak ktoś bez umiejętności i doświadczenia masakruje sprzęt, ale lepiej uczyć się na cudzych błędach :)
Tomek, Wielki Szacun 👍👍👍.
Film i komentarze do filmu Rewelacja . Wszystko Idealnie Uchwycone w Realu co jest rzadkością w tego typu filmach instruktażowych 😁👍💪💪.
Świetny filmik edukacyjny. Świetna analiza błędów i podpowiedzi co powinno się zrobić. Nad sternikiem bym się nie znęcał. Trudne warunki, trudne podejście, nie każdy jest mistrzem. Jeśli tylko wyciągnie wnioski przy kolejnym będzie lepiej.
No właśnie krytyczne omówienie wymaga nieco "znęcania sie" Brawo za szczególowa analize.
Przede wszystkim prosił o pomoc. Daleko nie każdy potrafi schować ego do kieszeni i przyznać się publicznie, że czegoś po prostu nie umie. Dzięki temu obyło się bez większych strat.
Wiosną usiłowaliśmy podejść rufą przy bocznym, dopychającym, na płytkim (miecz częściowo w górze). Szczęśliwie daliśmy sobie spokój w tempo. Dałoby się? Pewnie. Wystarczyło mieć to przećwiczone. No ale nie mieliśmy, więc ego w kieszeń, zrobi się oberka na muringu.
W ogóle po tych dekadach pływania to mi wychodzi, że jak się już złapie zupełne podstawy, to ważniejsze jest by więcej wiedzieć o tym czego się nie potrafi, niż to żeby mieć wszystko obczajone.
@@baktersTak świadomość swoich ograniczeń to jednak z podstaw bezpieczeństwa. A marinero nie ruchawi na to co widzą - już tam ponton powien asystować i popychać bez proszenia się sternika.
Bardzo dobry komentarz , sam miałem podobny problem w marinie … pomógł skipper z nabrzeża dając wskazówki bo znał marine ..…. Szacunek za brak obrażania i odnoszenia się bez szacunku dla osób na filmie .. a gościom co piszą kto im dał uprawnienia mówimy wypier …. Nie oceniaj ….
rozumiemy cię, skoro sam jesteś palantem, zrozumiałe, że nie oceniasz ... KTO CI DAŁ UPRAWNIENIA !?
Świetny materiał 👍
Dobry film. Plywam po Adiatyku motorowka 6 metrową. Wiatr , nawet niewielki potrafi czasami ładnie namieszac podczas cumowania.
Bardzo merytorycznie okraszone komentarzem. Takie sytuacje sa swietne zeby zdobywac praktyke i daja najlepsza szkole manewrowania w porcie. Nie wazne czy jest sie bardziej lub mniej doswiadczonym zeglarstwo to sport gdzie nie zawsze wszystko da sie przewidziec. Stres tez potrafi zacmic mozg zwlaszcza jak na brzegu stoi sama kapitanoza. Pozdro
Podchodzenie z wiatrem tyłem jest zawsze dodatkowym utrudnieniem. Przy silnym wietrze pomiędzy Y-bomy bezpieczneiej wejść dziobem. Trocze niesręczna komunikacja ale safety first.
Generalnie warunki nie były łatwe, wystarczy popatrzyć co się dzieje za wyjściem z portu. Nie ma żadnej osłony, wszystko co wieje wieje i do portu. Dla kogoś kto czarteruje jacht raz do roku i nie ma wyczucia, tak się to kończy. Samo umiejscowienie przy kei też nie jest pomocne, widać że jest tam ciasno. Moim zdaniem brawo dla załogi (pływającej od święta) że starała się obronić jacht.
No nie brawo, bo manewr błedny. Brak klaru na sznurkach i obijaczach. Brak pracy sterem strumieniowym. Za blisko jachtu bo prawej burcie. Brak koncepcji manewru i fatalne wykonanie. Wiatr owszem jest ale sorry Winetou, to nie jest 10B
@@maciejwiercinski2616 10 może nie ale na moje oko ok. 5B-6B. Marinero ten od cumy/szpringu dziobowego też dał ciała trzymając cały jacht w ręku. Chyba powinien był przeciągnąć cumę przez knagę na Y boomie. i wtedy mieli by opanowaną, rufę i dziób. Tam naprawdę niewiele brakowało, żeby przykleili się do YB. Nadal wracam do braku doświadczenia, i praktyki, a tą nabywa się pływając i jeszcze raz pływając. Łatwo jest mówić o porażkach innch. Zwróć proszę uwagę że załoga po pierwszym nieudanym manewrze zesztywniała ze stresu. Owszem wszyscy bronili burt, ale jak to dobrze napisałeś nikt nie miał już później pomysłu. Prosili o pomoc, co jest wyrazem ostateczności i bezsilności, nawet średnio odpowiedzialnego Skipera. Jeszcze raz podkreślam cała załoga ofiarnie (na szczęście bez ofiar) broniła łajby i za to im chwała :) Oj niech każdy przypomni sobie swoje pierwsze manewry w porcie - pewnie bywało różnie :D - a masz wrażenie że wszyscy patrzą :D
dla tych, co nie rozumieją, co się tutaj odjaniepawliło - dopiero ciut większa prędkość powoduje, że pod wodą jacht "tnie" kilem masę wody i zachowuje prędkość postępową i manewrową; gdy jest za wolno - wiatr przejmuje pierwsze skrzypce. Jak mówił nasz instruktor - "do tyłu i wężykiem"
Tzw minimalna prędkość manewrowa (nie zawsze mała).
@@ProSkippersi to jest w ogóle fascynujące, że dla ludzi z zewnątrz, to się wydaje takie "łojtam, pomalutku coś się dzieje" - a zapominają o tych masach nieubłaganie sunących na siebie (jak w incydencie z super-wycieczkowcem w Wenecji) czcams.com/video/YNYUnS03-s4/video.html
Tak przyjrzałem się jeszcze raz. W opisie jest "dziób spychany jest wiatrem szybciej niż rufa". Nie do końca. To typowy błąd polegający na "zapomnieniu" że ster jest z tyłu. Wydaje się kuriozalne, ale z moich obserwacji przyszłych adeptów sztuki żeglowania, tak to wygląda. Tutaj sternik widząc że pcha go na stojące jachty pracuje sterem na nawietrzną, ale zapomina, że tam pójdzie tylko rufa, natomiast przyspieszy to znoszenie dziobu. Widząc co się dzieje, zapomina o sterze strumieniowym... Do tego zbyt mała prędkość. Po prostu był do tego manewru nieprzygotowany.
bym sie nawet nie zdziwił gdyby on tym sterem za bardzo nie pracował, tylko po prostu mu efekt śruby na lewo przestawia rufę, a przy zerowej prędkosci manewrowej to nie trudno w sumie , stąd sporo paniki już na starcie
Jak to juz ktos napisal ten manewr nalezalo przerwac juz od 20-stej sekundy filmu. Jesli wiatr jest staly to manewr zawsze mozna zaplanowac choc niepokojaco wielu sternikow zachowuje sie jakby chcieli zaparkowac samochod :)))
Thanks for sharing. Which harbour is this? Thank you.
maps.app.goo.gl/LE3QBoMvZKxPr5in6
A ja to myślałem, że manewrowanie na żaglach to sztuka, a na silniczku, pyk, pyk i stoisz przy kei. Co prawda na drewnianej łajbie latałem jako ten z cumą i obijaczami, ale na żaglach sternik dawał radę. No i przed wejściem do portu na pokładzie zawsze była przygotowana kotwica gotowa do rzucenia.
Tak w obronie sternika, to może tam nie było załogantów, tylko pasażerowie - turyści, którzy dzielnie ratowali sytuację.
Dziwi mnie tylko tłum sterników chcących zaparkować tę żaglówkę. Ja tylko raz byłem światkiem, kiedy właściciel jachtu wskoczył na pokład, by wesprzeć sternika, bo szkoda było mu jego majątku.
Na pokładzie widać turystów niestety. Kotwicy tam nie rzucisz. Ktoś się na szczęście w w końcu "zlitować".
Czy dobrym pomysłem byłoby wpłynąć dziobem (zamiast rufą) głębiej do portu i dalej wyhamować jacht I na wstecznym wejść rufą z drugiej strony i pod wiatr?
Dokładnie tak. Bliżej brzegu jest mniej wiatru. Łatwiej by było.
@@ProSkippersi To trochę, jeśli chodzi o doktrynę, zależy jaki jest "efekt śruby". Prawo czy lewo sketna i jak jest silny. Fantastyczny film, gratuluję uchwycenia !
@@Grzejus dlatego dobrą praktyką... A w sumie obowiązkiem jest w dobrych warunkach po wypłynięciu sobie sprawdzić jak rzuca rufę.
No dobra, ale moim zadaniem ostatnie podejście, te udane bylo nieco za szybkie. Manewrowość była by tez przy mniejszej prędkości ale oczywiście większej niz tego pierwszego sternika.
Ja bym też wolniej to robił a przynajmniej po wystawieniu dziobu ma wiatr.
Zawsze przed wejściem można sprawdzić przy jakiej prędkości utrzyma się manewrowość. Można podchodzić ze strony z której śruba pomaga zacieśnić skręt. Można było wejść głębiej pomiędzy pirsy i podchodzić z częściowo przesłoniętego przed wiatrem obszaru. Co do prędkości to MARINERO z tego żyją (manewrowania w porcie) i manewrują skutecznie przy dużych prędkościach nie raz to widziałem.
z brzegu wszystko wygląda na oczywiste, ale w takich sytuacjach dochodzi jeszcze stres.
Święta racja.
stres się pojawia w przypadku braku wiedzy i doświadczenia
Przy ostatnim podejściu ja bym zrobił to wolniej, ale obserwując dziób dawałbym w razie potrzeby ster lewo. Czy dobrze?
Dobrze i ile jacht by jeszcze płynął do tyłu, a Ty nie dał być "kopa" hamującego do przodu, bo wtedy dziób poleci mocniej w lewo (nie tylko z wiatrem i siłą odśrodkową).
Była cała wstecz?
Pewne znaczenie ma też to czy sternik ma umiejętności czy papiery to znaczy czy ukończył kilkutygodniowy kurs czy ten weekendowy dla geniuszy .
W punkt!:)
I tak zrobiono ale zaloga cos brak wiadomosci od sternika co maja robic za pierwszym razem bo widac cos tak stoja
Pierwsze podejscie tyłem, że za wolno była juz mowa. Ale również za blisko dziobu mijanego jachtu i skret za słaby, brak poprawki sterem strumieniowym. Cumy i obijacze nie sklarowanei brak na prawej burcie.
Najgorsze ze 1/3 ludzi plywa tak jak tutaj czyli totalne balwany
Do tych co wypisują o patentach, nie wiadomo kiedy, na czym był robiony i ile pływane od tamtego czasu. Ludzie mają prawko po 10 lat i przejechane 1tyś km po wsi, jak pojedzie do dużego miasta jest podobnie. Tu widać braki organizacyjne, załoga chodzi sobie nie mając pojęcia co robić, sternik jak by nie zdawał sobie sprawy z bezwładności łódki. Trochę wygląda to tak "hej chłopaki, mam patent, pływaliście kiedyś? Nie! To popływamy"
Jak zdobyto ten patent?
Na Odrze, w samym centrum Wrocławia jest niewielkie rozlewisko 200x300 m zwane pompatycznie "Marina Osobowice" i tam, pomiędzy blokami stojącymi na brzegu , ćwiczą na patenty żeglarskie 😆. Szczegóły manewrów ćwiczone są na tekturowych planszach poglądowych z rysunkiem morza. Potem, w "warunkach bojowych" brakuje umiejętności.
To samo w Rzeszowie, na kałuży robi się patenty :-)
200×300 metrów do ćwiczeń manewrów portowych na silniku w zupełności wystarczy. Raczej chodzi o wielkość i masę łódki, użycie silnika strumieniowego ,itp.
PS. Z Osobowic do centrum Wrocławia trzeba dobre półtorej godziny maszerować.
Jakiś horror, po prostu :) Ale bardzo pouczający. Podziękowania dla Pro-Skippers!
@@piotrpiotr566 dzieki. Milo ze masz z tego pożytek edukacyjny. Takie było założenie
Chyba za mało pomagał sobie dziobowym sterem kierunkowym
Przy silnym wietrze i jachcie 15m to ten wiatraczek na dziobie zwany "strumieniówką" na niewiele się przydaje. Ważne jest aby szybko mieć plan i go pewnie zrealizować. Chwila zawahania i zaczynasz od początku. Z drugiej strony miałem podobne problemy na swoim pierwszym poważnym rejsie. Każdy następny już był łatwiejszy jeśli się wyciąga wnioski i ma się odpowiednią pokorę. Morze nie lubi arogancji. Doświadczenie a także analiza własnych błędów naprawdę pomaga. Do tego każdy sternik powinien sobie przeszkolić załogę. Ja zawsze rozdzielam każdemu zadania i po każdym cumowaniu sobie o tym rozmawiamy. Mówimy o błędach i o tym co kto zrobił super. Załoga uwielbia jak może brać aktywny udział w rejsie.
Wykonslbym manewry wchodzac rufa
Na Mazurach wydają jachty ludziom bez patentów To jest dopiero horror co oni wyceniają
Ja bez patentu lepiej ogarniam cumowanie niż te skippery na 11 metrowych jachtach
Więcej będzie takich przypadków, bo dali uprawnienia ludziom bez praktyki
Co za patafiany. Kto im dał patent na pływanie. Nie umiesz to się nie bierz a jak chcesz się nauczyć to nie wciskasz się między inne bo nie każdy chce mieć poobijany sprzęt
Może brak było im doświadczenia, ale był jakiś pomysł dojścia, był czas i załoga liczna, więc cumy, szpringi, odbijacze, wszystko powinno być klar a nie było nic! Nie było też sztormu i zakładam, że byli trzeźwi więc to dupa nie sternik i nie powinien się brać do roboty, tylko do porządnej nauki. Wszystko. Trzeba mieć skończony porządny kurs.
Jest i on, dziad portowy ze złotymi radami.
Nie naśmiewałbym się i nie krytykował sternika, Każdy może się znaleźć w sytuacji, która go przerośnie, bądź mieć słabszy dzień. Trochę słabo, że w ogóle jakby nie zarządzał załogą - byli zbyt bierni- a publika na kei - bo to żadne marinero, tylko publika, z pomocą się za bardzo nie kwapiła. Dla mnie to jest akurat słabe, że nie można liczyć na niczyją pomoc, choć nie jeden widzi, że masz kłopoty.
"Szyderców w loży" nigdy nie braknie. Sternika szkoda, bo pogubiony. Ktoś mu jednak pomógł w końcu.
Wyraźnie widać że manewr nie został omówiony z załogą (podstawa), dlatego była pogubiona. Jak by załoga wiedziała co ma robić i miała przydzielone funkcje (jeśli laicy to z dokładnym wytłumaczeniem co robić), to wyglądałoby to inaczej, co nie znaczy że tak prowadzony manewr miał szanse powodzenia. Sternik nie wziął poprawki na wiatr i wykonywał manewr jak przy flaucie.
@@ZygJe1 Masz rację. to wszystko prawda. Ja bym jednak podkreślił i jednocześnie napiętnował fakt, że tzw, brać żeglarska często istnieje tylko w hasłach. Gdy ktoś sobie nie radzi, dzieje się coś niedobrego, to wyjmą smartfony i będą filmować a później obśmiewać. Rzadko ktoś pomoże. Warto przypomnieć i w sumie nie wiem, dlaczego przy okazji podobnych materiałów szkoleniowych nikt tego nie robi, w każdej właściwie marinie, nie tylko na Adriatyku, gdy przed wejściem zgłaszasz się na radiu do bosmanatu, możesz poprosić o holowanie. Podstawowa sprawa, gdy są trudne warunki czy sternik nie jest pewien swoich umiejętności. Nie jest pewien, bądź ma świadomość, roztropność i odwagę przyznać, że nie są one wystarczające do sytuacji. Przypływa wtedy marinero i wholuje do miejsca przy kei. Widziałem wielokrotnie takie sytuacje i sam kilkakrotnie z nich korzystałem. Pamiętać należy, że żeglarze, to ludzie, którzy w większości żeglują raz, góra dwa razy w roku na urlopie. Nie rzadko raz na kilka lat na morzu. To bardzo, bardzo o wiele za mało, by mieć nawyki, umiejętności i biegłość manewrów. Często wiele rzeczy, gdy ma się odpowiednią praktykę - nie tylko w żeglarstwie- robi się na tzw. pamięci mięśniowej. Dopiero wówczas możemy mówić o umiejętnościach na odpowiednim poziomie. Dla porównania tylko dodam, że piloci co pół roku mają sprawdzian umiejętności a jeżeli nie latają przez rok, tracą uprawnienia i muszą je wznawiać poprzez tzw. Kontrolę Wiadomości Teoretycznych i Kontrolę Techniki Pilotażu. W żeglarstwie tego nie ma. Ktoś raz zrobił uprawnienia i chociażby pływał raz na 5 lat, dalej je ma. Z braku odpowiedniej ilości regularnej praktyki biorą się takie sytuacje. Nie śmiejmy się z ludzi, którzy w nich się znaleźli. Uczmy się, ćwiczmy, wymieniajmy doświadczeniem ale w sytuacji gdy widzimy taką sytuację natychmiast pomagajmy.
@@leszekkaminski2280 masz absolutną i całkowitą rację. Wieloletnia praktyka, to coś czego nie nauczy żadne szkolenie. Trzeba tysięcy wypływanych godzin, "zaliczyć" kilkanaście, a może kilkadziesiąt typów jachtów, aby na każdym innym niemal od razu poczuć się jak u siebie. Ja się z nikogo nie śmieję, sam czasem jak pływam z doświadczonymi ludźmi pytam ich czy widzą u mnie jakieś złe nawyki, czy maniery, czy nie robię czegoś za bardzo na skróty (chyba każdy robi jak może). Wtedy są często takie wielkie wielkie oczy... Nobody perfect. I takie filmy jak ktoś coś źle robi, nie powinny być do wyśmiewania, tylko jako przykład do nauki. Może ktoś nie zrobi tego znowu.
A żeglarze... miałem tą nieprzyjemność, być na Mazurach lata temu gdy był ten słynny Biały Szkwał - faktycznie był. I to co idzie było widać godzinę wcześniej. Byłem na jak na Mazury i tamte czasy dużym 32 stopowym jachtem z bardzo wysoką wolną burtą, więc od razu w stronę zawietrznego brzegu, stanąłem na haku +- 10 długości jachtu od brzegu (jakby jednak odkręciło) mimo niedużej głębokości na chyba 30m liny. Druga kotwica na pokładzie (przywiązana - okazało się że potrzebnie). Załoga w kamizelkach na pokładzie, jacht klar do sztormowania (nawet bom zdjęty) , silnik pyrka odpalony i jestem gotowy... a ludzie... jakby nigdy nic piwko piją i pływają na zero wiatru. Krzyczymy że burza idzie (a wał frontowy szedł taki że na prawdę robił wrażenie), ludzie w głowę się pukają - przecież słoneczko, nic się nie dzieje... Na szczęście wiatr nie odkręcił, a i tak było gorąco, wolę sztorm na morzu niż to... Niestety wielu ludzi zostało na środku...
Także oby więcej takich filmów i szkoleniowych stricte też.
Beka, to ja po raz pierwszy cumując w Mamerkach z podniesionym mieczem, płetwą sterową i z silnikiem zarufowym 5km przy wietrze 4 w skali z jednym załogantem ogarnęliśmy temat koncertowo i bezkontaktowo. Głupiemu to i ster strumieniowy nie pomoże xD
Już widze jak bez miecza i steru tym 5KM gówienkiem panowałeś nad jachtem przy bocznym wietrze. Kiedy jacht nabiera rotacji to kontra samyn silnikiem baaardzo kiepsko działa.
@@wojciechdrozdz135 rufą do wiatru, nie było żadnej rotacji. Czasem warto przemyśleć wchodzenie do portu zanim się zacznie to robić.
Ale jak to? To nie wystarczy mieć pieniądze, tylko trzeba jeszcze coś umieć?
XD
Kasa jest, umiejętności i wiedzy brak…
Po takich doświadczeniach szybciej przyjdą dobre rezultaty. Z nadzieja trzymam kciuki za to.
tak wyglądają manewry, jak ktoś znajduje patent w chipsach....
zlituj się
Tragedia
TAK TO JEST , JAK JACHTY PROWADZĄ TURYŚCI ., A NIE ŻEGLARZE.
jakoś trzeba zacząć