Jak bardzo szkodzisz planecie i sobie, wyrzucając jedzenie?
Vložit
- čas přidán 4. 09. 2017
- Każdego roku w twoim koszu ląduje 90 kilogramów jedzenia. Gdyby zebrać wyrzucone jedzenie ze wszystkich europejskich śmietników, wykarmić można nim by było jakieś 200 milionów ludzi. To problem o gigantycznej skali i wymagający… prostych rozwiązań.
SUBSKRYBUJ: / kasiagandor
► Napisy do filmu: Kamil Guzy ►
Jeśli chcesz uczynić ten świat lepszym, możesz dodawać napisy do moich filmów i sprawić, że materiały, które tworzę, będą dostępne również dla osób niesłyszących:)
► BLOG: kasiagandor.com/
► INSTAGRAM: / kasiagandor
► FACEBOOK: / kasiagandorcom
🎵 Muzyka w tle 🎵
Feel the funk - Coyote Hearing
Aitech - Kevin MacLeod
Aitech by Kevin MacLeod is licensed under a Creative Commons Attribution license (creativecommons.org/licenses/...)
Source: incompetech.com/music/royalty-...
Artist: incompetech.com/
3. Hold On a Minute - Silent Partner
4. In case you forgot - Otis McDonald
5. Chicago - Joe Bagale
Jeżeli tak wyglądają europejskie śmietniki to nie chcę mówić o tych azjatyckich. Chińczycy marnują jedzenie na potęgę, bo w ich kulturze ważne jest pokazanie się przed gościem, co skutkuje tym, że zabierając gościa na kolację, zamawiają masę jedzenia, żeby pokazać że ich na to stać. Większość oczywiście ląduje w koszu, bo raczej nie szans, żeby dwie drobne osoby zjadły sześć czy siedem talerzy pełnych jedzenia…
Nawet Europejczycy, którzy sami wywalają masę jedzenia, widzą i przyznają że Chińczycy marnują ogromne ilości. A sytuacja w Chinach wygląda w tym momencie tak że klasa średnia w miastach sobie baluje, a na wsi ludzie zrywają liście z drzewa i gotują z niej zupę.
Pani Weronika tutaj? Wiedziałem, że dobrze zrobiłem dając suba!
A odnosząc się do Pani wypowiedzi, niestety to prawda, że w Azji jest problem z takim rodzajem "gościnności" i sam nad tym ubolewam, ale niestety, ta mentalność wśród Chińczyków raczej się nie zmieni, nawet jeśli powstałyby kampanie edukacyjne, to niewiele by tu pomogły. :(
Wiesz, właśnie myślałam o tym, bo jestem akurat w Azji. Wprawdzie na krótko, w innych krajach niż Chiny i widzę o wiele mniej, ale mam wrażenie, że tutaj, w Wietnamie kultura raczej nie wspomaga marnotrawienia. Widzę to chociażby w tym, że je się mnóstwo podrobów, czyli z zabitego zwierzęcia zjada niemal wszystko, łącznie z kurzymi łapkami, które są tu przekąską do piwa. W większości knajp pytają, czy pakować to, co nie zostało dojedzone itp.
Kurcze :( to podobnie jak w tych wszystkich hotelach z opcja all-inclusive. taki Janusz zapłacił to co będzie sobie żałować! ponakłada 6 porcji, a da radę zjeść maksymalnie dwie i cała reszta ląduje w koszu.
W Chinach problemem nie jest to że ludzie wybrzydzają, bo tutaj też je się wszystko. Kacze głowy, rybie ogony, kurze łapki i tak dalej, problemem jest tylko to że oni zawsze zamawiają za dużo i potem to wszystko niestety zostaje. Niby można jedzenie zapakować ale jednak niewiele osób z tej opcji korzysta…
Weronika Truszczynska może poruszyłabyś to na filmie?
*Jak ja się ciesze, że Cie odnalazłem na yt. Tworzysz mega profesjonalne materiały z ważnym przesłaniem. Ja należę do osób oszczędnych i nie lubię marnować pieniędzy, stąd mało jedzenia ląduje w koszu. Też życie mnie nauczyło szacunku do żywności. No i kiedyś bieda...*
Wydaje mi się, że sporym problemem są wielkości opakowań. Jeśli masz rodzinę to spoko. W innym wypadku trudno jest znaleźć opakowania odpowiadające potrzebom jednej czy dwóch osób. Szczególnie w tańszych sklepach jak Biedronka czy Lidl. W ten sposób przestałam jeść majonez :(
Witek Skóra ?
Polecam robienie majonezu samodzielnie. Wbrew pozorom jest to bardzo proste.
@@jakubpokrywka3592 ale jak zrobić np 2 łyżki majonezu? Ja jak robię, to wychodzi go dużo z łyżeczki musztardy i jednego jajka...
@@g4mbl3r71 Można kupić np 1kg ryżu i gotować tyle ile się chce, nie musi być w paczce przecież.
kielecki ma mniejsze opakowanie i może stać w lodówce ;) poza tym opakowania sporo wywołują większych problemów niż sama żywność.
Polska to jeszcze nic w porównaniu do USA. Przyjechałam tutaj 4 tygodnie temu i pierwsze ci zauważyłam to ogromna ilość marnowanego jedzenia. Zamiast przechować resztki z obiadu na kolejny dzień - lądują one w śmietniku. Dlaczego? Chciałabym wiedzieć. Akurat tam gdzie mieszkam (Seattle) wyrzucanie jedzenia do śmieci jest zabronione, więc faktycznie są one segregowane, wyrzucane to specjalnych pojemników i myślę, że to krok w dobrą stronę, ale nie zmienia to faktu, że statystyki są przerażające! Ja mam zawsze straszne wyrzuty sumienia, kiedy muszę coś wyrzucić, bo okazało się leżeć w lodówce za długo. Mnie rodzice nauczyli szacunku do jedzenia i nie kupuję więcej niż dam radę zjeść, ale gdy patrzę dokoła, mam wrażenie, że niestety nie wszyscy myślą tak samo.
Siostra Polka tutaj nie zgodzę się Amerykanie połowę tego co jedzą to są mrożonki, a w ten sposób przechowywana żywność się w ogóle nie psuje.
Perski Krol przecież Ci mówię że tak nie jest, Amerykanie dużo więcej jedzą mrożonek niż Polacy, a mrożonek się nie wyrzuca do kosza.
Perski Krol może powinneś ja dać do zamrażarki, jak sugeruje instrukcja na opakowaniu.
Perski Krol tak swoją drogą Amerykanie też jedzą więcej fastfoodów, a to też są mrożonki.
najwięcej z tej wyrzucanej żywności i tak wyrzucają markety, restauracje i fastfoody. jest tego mnóstwo. pracowałem w takich miejscach. 11kg ziemniaków dziennie? tylko dlatego że leżały podgrzane dłużej niż 6 minut? no problem. a to tylko jeden z chorych przepisów ustandaryzowanych w marce światowej. nie mam pojęcia jak z tym walczyć
Dawid Makarewicz Mam znajomego który pracuje w firmie, która przetwarza jedzenie wyrzucane przez sklepy, różne magazyny, itd. Nawet nie wiesz, ile dobrego jedzenia jest wyrzucane, z datami do spożycia czasami do pół roku. Niektóre rzeczy rzeczywiście mają jakieś uszkodzone opakowania i problemem byłoby je sprzedać, bo ludzie wolą kupować rzeczy jakby dopiero wyjechały z hali produkcyjnej, ale niektóre rzeczy naprawdę nie wiadomo dlaczego się tam znalazły, bo spokojnie jeszcze mogłyby w sklepie poleżeć
Trzymanie towaru/jedzenia na polce/w magazynie kosztuje, dlatego czasem taniej jest wyrzucić nadwyżkę niż ja trzymać. :(
Byłam a praktykach w firmie, która produkuje pieczywo i wyroby cukiernicze... To, co tam się dzieje to też makabra. Akurat trafiłam na taki moment, że mieli mieć wizytację i brałam udział w sprzątaniu. Naprawdę mnóstwo jedzenia zostało straconego...
Niektóre sklepy produkty z uszkodzonymi opakowaniami sprzedają po prostu taniej na tzw. obniżkach. Tak samo produkty z krótką datą. Głupie jest to, że sklep, albo producent nie może za darmo oddać jedzenia, które sprzedawałoby się gorzej na różne cele (dla biednych/domów dziecka, czy bezdomnych) - prawo powinno pozwalać na takie coś bezpłatnie. Wiem, ze Kaufland wspiera w podobny sposób jakieś domy dziecka chyba, ale oni muszą za to dodatkowo płacić podatek.
@@Figula94 i to jest ta część systemowa która wymaga zmiany. Teoretycznie nawet wyjmowanie z ich smietnika jest nielegalne. To jest chore
Sporym problemem są markety i to jak ludzie traktują w nich jedzenie. I nie chodzi mi tu o pracowników. Ale ludzie od rana biegają i każdy owoc/warzywo muszą ścisnąć, wbić palec, czy prawie zmiażdżyć żeby sprawdzić czy są świeże (rozumiem ze nikt nie chce kupić nieświeżego, ale da się to sprawdzić o wiele delikatniej) i przez to owoc który normalnie leżałby ładny w sklepie przez parę dni, już w ten sam dzień w który była dostawa są do wyrzucenia, bo ludzie masakrują te warzywa tak, że pod wieczór jest z tego bardziej puree niż warzywo. I nie widać tak tego tylko dlatego że pracownicy na bieżąco zdejmują te bardziej zniszczone produkty by reszta nie psuła się od nich. Wiem to bo moja mama pracuje w jednym z takich miejsc. U nich jedyny plus jest taki, że te zepsute (nie spleśniałe) czy po prostu za mało ładne warzywa i owoce pan skupuje hurtowo dla zwierząt. Ale tak to jest aż straszne jak ludzie niszczą jedzenie którego nawet nie chcą kupić. I co najdziwniejsze najczęściej to są starsze osoby, jeszcze z czasów pamiętających PRL wiec tez te, po których bardziej spodziewałoby się szacunku do jedzenia.
Dokładnie. Są sposoby na sprawdzanie świeżości bez maltretowania towarów a niemal dowolny produkt tego typu w miejscu ściśnięcia po 1 dniu robi się brązowy (i właściwie wtedy pracownik powinien go wyrzucić, bo przepisy), a po góra trzech zacznie pleśnieć.
Widzę, że powoli rozwija się ruch foodsharingu, przynajmniej w większych miastach. To jest super pomysł, trzeba by było to jakoś rozpropagować, żeby dzielenie się tym, co zostaje u nas w lodówkach, było nawykiem :) Nie chcesz jeść drugi dzień tej samej zupy? Podziel się, ktoś na pewno ze smakiem zajmie się tym problemem ;)
foodsharing to jest mega opcja, bardzo bym się cieszyła, gdyby coś się w Polsce rozwinęło w tym temacie!
Hej, zapraszamy!
Babcia zawsze mi powtarzała, że wyrzucanie jedzenia to grzech i pilnowała żeby nic się nie zmarnowało. To było za komuny. Ludzie mieli mało i szanowali to co mieli.
u m nie nigdy nie brakuje nawet jak nic nie ma to zawse cos jest i chyba i kazdego tak jest
+CCC A co ci braknie? Nie zanosi się, żebyśmy w najbliższym czasie mieli paść ofiarą globalnej klęski głodu, a że żaden z nas raczej nie mieszka na środku pustyni to nawet jeśli czegoś nie będziesz miał w domu to kupisz w sklepie obok. Czy tylko ja mam tak, że obok stoją 4 sklepy spożywcze?
A tam grzech. Jak nie zjem kotleta, który upadł w piasek (powiedzmy na ogródku) albo zepsutego sera, bo... To też mam grzech? To może mam jeść brudne i zepsute? Akurat to jest bzdurą. Nie mniej jedzenie należy szanować, a na pewno kupować z głową. Już choćby ze względów finansowych. Nie mniej trudno wyliczyć, ile zjemy, czasem po prostu coś szybciej się zepsuje i trzeba wyrzucić.
@@w.418 Za komuny nie było więc tego kotleta poszła byś opłukać z piasku, wrzuciła na grilla by zabić bakterie i zjadła ze smakiem nie pamiętając o tym że leżał chwilę na ziemi.
Dzisiaj myślisz inaczej, bo jest drugi, bo przecież mnie stać na następną paczkę kotletów.
A teraz ci sami ludzie dostali szału w związku z tym, że jedzenie jest tanie i łatwo dostępne i właśnie oni najwięcej wyrzucają. Przynajmniej tak działają moi rodzice, ciągle czują się, jakby miała nadejść jakaś katastrofa i przez to kupują jedzenie na zapas, które później trafia do lasu obok...
Osobna kwestia to terminy przydatności drukowane na opakowaniach i święta wiara dużej części ludzi w nie. Spora ilość żywności ląduje w koszu tylko dlatego że minął termin przydatności wydrukowany na opakowaniu a tak naprawdę można by taką żywność jeszcze spokojnie skonsumować. Nigdy też nie jest tak, że jak termin oznaczony na opakowaniu to np. 31.08.2017 to dzień czy dwa dni po nim nie można produktu zjeść. Większość produktów spożywczych można bowiem spożywać znacznie dłużej, niż wynika to z umieszczonej na opakowaniu daty przydatności. Zwłaszcza jeżeli mówimy o produktach oryginalnie zapakowanych i nie otwieranych. Coraz częściej w związku z tym mówi się o likwidacji oznaczania terminu przydatności na opakowaniach dużej części produktów które są długo trwałe. W przypadku niektórych produktów oznaczenie terminu ważności ma być zastąpione co najwyżej terminem przydatności do spożycia od momentu otwarcia opakowania. Warto też odróżniać oznaczenie: „Należy spożyć do…” które faktycznie określa termin po którym produkt nie powinien być spożywany od „Najlepiej spożyć przed…” lub „Najlepiej spożyć przed końcem…” które określają tzw. termin minimalnej trwałości którego nie należy utożsamiać z terminem przydatności do spożycia.
Dokładnie. Zjadłem kiedyś ser przeterminowany od miesiąca i popiłem 2 tygodnie przeterminowanym piwem. I wiecie co się stało? Zupełnie nic. Z tego co zresztą pamiętam dalej mam ten ser. Twarde sery z natury są dość długotrwałe, a w lodówce tym bardziej, więc o ile nie są spleśniałe to można je zjeść. A trwałość piwa zależy od warunków przechowywania i w sumie data ważności nie jest żadną informacją. Może się zepsuć przed nią, albo leżeć miesiąc po niej... W sumie jest spora grupa produktów, po której widać, czy są zepsute i należy się kierować tym.
Co do rozróżniania oznaczeń to bzdura. Oba znaczą dokładnie to samo. Jest tylko jedna grupa produktów, w której należy bezwzględnie przestrzegać daty. Leki. Po prostu nikt nie jest w stanie ich ocenić organoleptycznie, a skutki zażycia leku po terminie są nieprzewidywalne.
Data na opakowaniu zwykle jest nieco ukrócona, żeby producent nie miał problemów, co rozumiem. Ja w domu już nie patrzę na datę, a na cechy organoleptyczne, ale zdarza się, że coś jest już zepsute nawet przed upływem daty ważności.
+bagpie_girl Jest większe prawdopodobieństwo, że klient kupi towar o dłuższej dacie. Do tego sklep MUSI wywalać wszystko po terminie, wiec krótszy termin = krótszy czas na to, aby klient zakupił towar. Więc całe b jest bzdurą. No chyba, ze w relacji sklep-producent, a nie klient-sklep. Choć ze względu na wspomniany wymóg usuwania produktów po terminie sklep też woli nabywać towary o dłuższym okresie przydatności, bo generują mniejsze straty.
Tak naprawdę data przydatności została wprowadzona dla klientów, ale w sposób nieprzemyślany. Części klienci nawet nie czytają. Ja np. nigdy zw życiu nie sprawdzałem daty przydatności wody mineralnej.
Nieprawda, "należy spożyć do" umieszcza się np. na nabiale i mięsie i znaczy dokładnie to, najlepiej spozyć przed oznacza czas do jakiego produkt zachowa najlepszą jakość i i to oznaczenie ląduje na artykułach znacznie bardziej trwałych, co do mocnego piwa jeszcze i pewnie wielu innych produktów zdarza się tak że producent daje datę "z dupy" tylko dlatego żeby jakaś kontrola nie przyczepiła się dlaczego tak długa data i zażądała badań etc...
Dokładnie. Trzeba patrzeć na produkt, wąchać i smakować, a nie patrzeć na datę, która jest orientacyjna. Bywa, że jogurt 3 tygodnie po dacie jest zupełnie normalny (ale oczywiście bywa też, że w dacie a jest spleśniały). Już nie mówię o wodzie, soli, mące czy innych produktach sypkich - nie przyszłoby mi do głowy przejmować się datą w ich przypadku.
Ktoś pisał o lekach... no ja stosuję również te przeterminowane (nie mówię tu o lekach na poważne choroby, a raczej o przeciwbólowych itp., bo stosuję je tak rzadko, że mi się przeterminowują, a szkoda wyrzucać prawie całe opakowanie...) - nie zauważyłem zmiany w działaniu, wszystko jest normalnie - wydaje mi się że tu najwyżej skuteczność może z czasem osłabnąć (i będzie np. mniejszy efekt przeciwbólowy) ale póki co nawet tego nie zauważyłem.
Przerażające statystyki... a jeszcze bardziej przerażające jest to, że ludzie, nawet ci wykształceni zupełnie nie zdają sobie z tego sprawy! W Polsce mało kto mówi o marnowaniu żywności, dopiero od niedawna zaczyna się coś dziać w tym kierunku i bardzo się cieszę, że poruszasz ten temat. A z własnego doświadczenia wiem, że odpowiednie planowanie posiłków tak aby nie wyrzucać jedzenia jest bardzo proste :)
Dokładnie! Wystarczy pokombinować odrobinę. :)
Dzięki Tobie polubiłam środy ❤
Cały Twój kanał bardzo przypadł mi do gustu, ale za poruszenie tego tematu i wyłuszczenie negatywnych skutków wyrzucania jedzenia w świetle danych statystycznych - muuuuuah! Strasznie mnie wkurza marnotrawstwo (jedzenia, wody, energii i wszelkich innych zasobów), ale nigdy nie umiałam tego rzeczowo uzasadnić moim domownikom. Dzięki
Brakuje mi tu jednej bardzo ważnej idei - PRZETWARZAJ - dla przykładu masz zalegający w lodówce kilogram pomidorów i paczkę mięsa mielonego, któremu kończy się termin ważności - zrobienie z tego sosu bolognese sprawi, ze w zapasteryzowanym słoiku postoi nawet miesiąc, a nawet kilka dni poza lodówką da radę przeżyć (zyupa pomidorowa i kotlety mielone tez mogą być). Wiesz, ze nie zużyjesz całej szynki? ppokrój w kostkę i zasmaż, będzie na przyszłą jajecznicę w przyszłości, a poleży kilka dni dłużej. Chleb Ci się robi twardy? Namocz w jajku i usmaż, a będzie ciepły i miękki, albo zrób z niego zakwas na żurek. Pobliska stadnina koni też chętnie przyjmie go w wysuszonej formie, jako paszę dla koni. Nie wiesz co zrobić z owocami? Ugotuj kompot lub zrób dżem. Zawsze znajdziesz w internecie jakiś przepis, co można z danej rzeczy zrobić, takiego, co poleży dłużej, a w razie czego możesz zapytać pod tym komentarzem, a postaram się odpowiedzieć.
A jako osoba, która pracuje w gastronomii i zna ją - dosłownie - od kuchni - chcę wystosować pewien apel, a mianowicie jak jesteście w restauracji i kelner poleca wam jakieś danie - to weźcie je. Bardzo często kelnerzy polecają danie właśnie z tych produktów, które jeśli nie zostaną zużyte, to będą musiały pójść do kosza, a tymczasem zamawiane są inne dania, z produktów, które jeszcze mogłyby poleżeć... a tak to restauracja musi później wyrzucać (no chyba, ze tego nie robi i potem sprzedaje nieświeże produkty, wtedy polecam nie poddawać się propozycjom kelnera, ale w ogóle nie chodzić do tej restauracji, niech ją zamkną, to będzie lepsze dla dobrego smaku i ochrony środowiska)
Cieszę się, że poruszasz tego typu tematy na CZcams, aby uświadamiać ludzi, a co za tym idzie sprawiać, aby Ziemia była dla nas wszystkich miejscem jak najlepszym. Pozdrawiam, Julia
I jeszcze zakupy należy robić jak się jest najedzonym, bo głodny nie jesteś sobą i za dużo kupujesz ;)
Często powtarzany mit.
Być może, ale w moim przypadku ten rzekomy mit się sprawdza.
Ja zdecydowanie kupuję mniej oraz rozsądniej, gdy nie jestem głodna.
W moim niestety nie, b jak coś jest za drogie, albo tanie, ale z gównianym składem to po prostu tego nie tknę i wolę wyjść głodna ze sklepu.
.................................. kompostowac można też bez ogródka, są specjalne pojemniki na odpady żywnościowe. Mieszkam w dużym mieście, mam mały pojemnik w kuchni na takie odpady i prawie codziennie chodzę go opróżniac. Myślę, że gdyby ludzie uswiadomili sobie, ile pieniędzy marnuja, to zaczeliby szanować jedzenie. Ze mna tak było. Koleżanka uświadomiła mi, że wyrzucam miesięcznie ok. 150 euro! Wydawałam masę pieniędzy na jedzenie. Teraz wyrzucam tylko to, co ma pleśn. A jaka różnorodność posiłków ;)
A ja kupiłam sobie wiadro, które przerobiłam na kompostownik i póki co stoi na balkonie a potem powędruje do kuchni ;)
maltanka89 chodzi mi o specjalne pojemniki w miejscach, gdzie wyrzuca się śmieci. Są też specjalne do kuchni z plastiku, który się nieodbarwia lub z metalu. Oczywiście można użyć czegokolwiek. Jeśli pojemnik jest mały, a masz miejsce w lodówce, to warto taki pojemnik trzymać w lodówce. Dlaczego? Będzie mniej smierdziec, nie musisz często wyrzucać odpadów tzw. bio, dodatkowo im więcej rzeczy w lodówce, tym mniej energii ona zużywa. Chyba nagram o tym film na dniach.
Klaudia Berlin Co jest nie tak z olejem palmowym z certyfikatem RSPO?
Dla mnie samo używanie oleju palmowego, to duży problem i żadne certyfikaty tego nie zmienią. Serio uważasz, że produkcja oleju z certyfikatem rspo nie pozostawia śladu? Patrząc na to, ile firm używa oleju palmowego z tym certyfikatem i ile produktów wychodzi z ich fabryk, to ciężko w to uwierzyć. Od dwóch miesięcy trzymam się mocno, jak nigdy, postanowienia, że jeśli kupię coś z tym składnikiem, to raczej z przymusu lub wyboru mniejszego zła. Pewnie, że każdy sam podejmuje decyzje i ja sama nie jestem idealna, jeśli chodzi o podejście zero waste (nawet nie chce być idealna), ale mam swoje zdanie na ten temat i go nie zmienię.
Hej, podesłałabyś jakieś źródłowe artykuły mówiące o tym oleju? Dlaczego jest szkodliwy?
Kasiu chciałem Ci powiedzieć tylko, że Twoja inteligencja i sposób w jaki o wszystkim opowiadasz, są mega pociągające.
W Poznaniu są w niektórych miejscach specjalne lodówki, gdzie można przynieść jedzenie jak zostało za dużo np. z imprezy, albo ktoś wyjeżdża i nie zje wszystkiego co ma. I można wziąć jedzenie jak nic nie masz akurat. Fajne to bo ludzie mogą korzystać z czego chcą i się nie marnuje. Szkoda, że tak słabo rozreklamowane to jest :)
Przygody Jagody wiesz dokładnie gdzie są takie miejsca? Mieszkam w Poznaniu i zainteresowalam się tematem :)
Jejku, to przerażające! Fajnie, że mówisz o tym i nas uświadamiasz! Od dziś nie wyrzucam jedzenia.
Niedawno Cię odkryłam i mogłabym słuchać i słuchać! I patrzeć również, bo poza tym, że mówisz mądre rzeczy tak przyjemnym głosem to gestykulacja skradła mi serce 💚 Twoje dłonie są hipnotyzujące!
W marnowaniu jedzenia wspierają mnie porducenci, którzy robią pewne produkty w wymiarze, którego nie sposób użyć tylko raz (przykładowa puszka kukurydzy i wcale ni tak dawno wychodzące im na przeciw mini puszki - na raz). Mieszkam sama i ogromnym problemem jest zrobienie sobie sałtki z np przetworów słoikowych, czy chociażby kupienie buraczków, surówek itd. Wiele osób ceni sobie różnorodność (ja tez) i cięzko jesc codziennie niestety to samo. Chociaż wychodząc na przeciw temu marnotrastwu zjadam nie raz krem z groszku nawet i trzy dni pod rząd :>
Zawile napisane, ale jest rano, niedziela, moge tak
Swietny material Kasiu. Mam nadzieje ze pomogl wielu osobom. My nie wyrzucamy zbyt wiele. Czasem nie uchronisz ale staramy sie z calych sil :)
Super film! Bardzo się cieszę, że ktoś poruszył ten temat. Sama mieszkam w angli i wiem jak dużo jedzenia jedzenia się tutaj marnuje, natomiast jest prowadzonych wiele akcji społęcznościowych, które mam nadzieje będą zmniejszały te nasze negatywne działania. Ja współpracuje z firmą Waitrose (spożywczy sklep z bardzą wyską jakością produktów), który codziennie swoje niesprzedane warzywa i owoce przekazuje do organizacji charytatywnych! Byle więcej takich akcji w Polsce.
Pozdrawiam
Opowiadasz tak bardzo ciekawe o tak ważnych rzeczach. Dzięki za edukowanie, którego nie mamy w szkołach 😊❤
ależ proszę
Dla mnie jest to nie do pomyślenia. W domu nauczono mnie, że je się to, co się dostało (chyba, że zepsute, wtedy nie).
Na studiach tak samo - raz musiałem wyrzucić mięsko, bo zamiast umyć, to naiwnie wrzuciłem do lodówki i pozwoliłem je przejąć bakteriom.
Dziękuje z tego miejsca (pewnie i tak nikt z rodziny nie przeczyta, no ale...) dziadkom i rodzicom za naukę szacunku do jedzenia. I za to, że nauczyli mnie, że kupuje się tylko to, co potrzebne (często naocznie pokazując w lodówce, do czego prowadzi kupowanie tego, co niepotrzebne).
A na zakupach lubię wybierać specjalnie koślawe, ciekawe kształtem warzywa. Jasne, obieranie jest bardziej upierdliwe, ale przecież smakuje tak samo (w zdecydowanej większości). Jak chciałbym kupować warzywa dla wyglądu, chodziłbym po plastikowe imitacje.
Zgodzę się, że to złe, ale z drugiej strony wychodzi na to, że za dużo produkujemy, bo warzywa i owoce są wyrzucane nie dlatego, że nie ma co z nimi zrobić, tylko dlatego, ze po prostu są nietrwałe (a w moim przypadku też przez słabą jakość, która nieraz też wiąże się z trwałością - bowiem kupując opakowanie rukoli zawsze znajdę w opakowaniu kilka zwiędniętych, czy zgniłych listków, brzoskwinie często w środku okazują się podpleśniałe, nie mówiąc już o borówkach z marketów i pleśni, która na nich zalega...). Jednak jeśli będziemy kupować mniej to zostaną wyrzucone na innym szczeblu, a jeśli zmniejszy się produkcja to towar może mocno zdrożeć, co poskutkuje tym, iż mniej ludzi będzie go kupować i duże ilości będą się marnować z tego znowu powodu.
Co to etanu to mam pochłaniacze. Banany czasem trzymam w lodówce, bo problem nie polega na tym, że szybciej się psują w lodówce, wręcz przeciwnie, ale mogą zmieniać trochę smak (przemrozić się), co mi nie przeszkadza. A owoce typu maliny najlepiej szybko zamrozić, jak wiemy, że nie zjemy wszystkich na raz, bo nawet bez mycia szybko pleśnieją. Data nie jest dla mnie wyznacznikiem trwałości, a cechy organoleptyczne (z wyjątkiem mięsa) i często spożywam szczególnie produkty suche, jak ryż i makaron, jak i produkty mleczne po dacie... Ale nie da się w ogóle nie wyrzucać jedzenia, choć przyznam, że każdy może zmniejszyć tą ilość wkładając choć trochę starań i nie mając się za zbyt prestiżowego na kolację z ziemniaków i surówki, które zostały z obiadu.
To któryś raz z rzędu, w którym podoba mi się twój filmik!
SUBSKRYBUJĘ i dzięki!
W moim domu rodzinnym nie ma z tym wielkiego problemu.
resztki daje się psom, kurom, gołębiom.
Rodzina mojego brata też podrzuca naszym zwierzakom.
Przyzwyczaiłam się do tego i gdy się wyprowadziłam głupio mi wyrzucać jedzenie. No ale i tak to robie. Jak jade do domu rodzinnego to niby zabieram ze sobą np. czerstwy chleb. No niestety i tak jest co zmieniać.
Dobrze, że poruszyłaś ten temat.
Świetny materiał! Mnie też się zdarza wyrzucać jedzenie, ale obiecuję bardziej się starać :) Buziaki i do zobaczenia!
Świetne przygotowanie do odcinka, ciekawa treść, sub leci, pozdrawiam ;)
Juz prawie 10 lat mieszkam na „swoim” i na palcach jednej ręki moge policzyć, ile razy cos wyrzuciłam. Nasza lodówka nie jest przeładowana i wyjadamy zawsze wszystko przed wyjazdem na wakacje. Na serio tego mozna sie nauczyć!!!
Pozdrawiam Cie serdecznie, trafiłam tu przed PinkCandy:)
W Norwegii też wychodzą naprzeciw marnowaniu jedzenia. W sklepie naprzeciw w soboty (w niedziele tu sklepy są nieczynne) pakują np bułki w torebki po 4 sztuki i sprzedają w cenie jednej. Niektóre sklepy te owoce które już np dostają kropek (banany) są gratis przy wejściu do sklepu. Jest tez aplikacja która używają sklepy, piekarnie, pizzerie i wystawiają np bułki do hot dogów czy nieodebrane pizze na koniec dnia za grosze.
Poza tym jest segregowanie odpadów organicznych i na bio gaz jeżdżą niektóre autobusy.
Dzięki! :) zgadzam się, jesteśmy trochę rozpieszczeni pod tym względem i nie ma co patrzeć na innych, którzy są w tym jeszcze gorsi! :)
genialny film, dzięki Kasiu!
Zgadza się, rozwiązanie tego problemu tak jak mówiłaś jest bardzo proste ale bardzo trudne ;P Tak jak wiele wiele innych problemów ludzkości.
Super materiał, bardzo otworzlas moją głowę na ten aspekt. Staram się nie wyrzucać jedzenia ( jestem studentką, więc z niczego zrobię coś :D), a gdy wiem, że czegoś nie zjem to dziele się ze współlokatorkami, ale rady odnośnie przechowywania jedzenia bardzo pomocne. Wykorzystam je 😊
Pozdrawiam ❤
Bardzo dobry odcinek, wyczuwam zainspirowanie się Johnem Oliverem :) Jak ktoś ma ochotę zobaczyć złożoność problemu z jedzeniem na świecie, od umierających co 5 sekund dzieci po sapiących w kolejce po ciepły posiłek "niedojadających", skrajnie otyłych Amerykanów, z wyrzucaniem żywności po drodze to polecam reportaż Martina Caparrosa "Głód". Książka jest ogromna, przeładowana informacjami, przygnębiająca, ale świetnie napisana, otwiera oczy i warto się przez nią przeczołgać.
U siebie w domu problem wyrzucania jedzenia każdy musi rozwiązać sam. Natomiast w skali kraju działają Banki Żywności, które codziennie odbierają żywność z krótkim terminem przydatności do spożycia z hipermarketów i producentów. W ten sposób jedzenie trafia do osób potrzebujących.
Dzięki za ten materiał! Staram się nie marnować jedzenia i mam ogromne wyrzuty sumienia, jeśli muszę coś wyrzucić przez własną złą organizację :/ poświęcę dziś kilka minut życia na szukanie informacji nt. przechowywania żywności ;)
Witam z tym marnowaniem jedzenie wygląda tak.Swego czasu miałem styczność branżą spożywczą a mianowicie serwisowałem parę sklepów większych sieci nie wymienię nazw.W każdym przed świętami kierownik sklepu zamawiał towar i to sporo mięso nabiał.I jak nie trafił z zamówieniem to sam osobiście widziałem jak pracownicy wywożą pełne koszyki sklepowe na zaplecze po prostu nikt tego nie kupił a termin ważności do spożycia się skończył.W tych wózkach było około 50-100kg jedzenia tak jak wspomniałem nabiał i mięso.Wszystko to szło do utylizacji (SARIA).
Ciekawy kanał, zostanę na dłużej :)
Planowanie posiłków przed zakupami u mnie się sprawdza najlepiej ;) Prawie nic nie wyrzucam. Pozdrawiam, przydatny film!
Świetnie, że poruszasz ten problem. Bliźniaczym tematem jest kwestia marnotrawstwa wody. Może w przyszłości odcinek i o tym?
dobre jest wyposażenie się w małą lodówkę, kupujesz mało rzeczy, bo nie masz miejsca na więcej, dlatego zjadasz produkty na bieżąco. Polecam, to nie był mój wybór, a wyposażenie akademika.
Ja dzielę i mrożę chleb,masło.
Niem mam serca wyrzucać jedzenia a tym samym pieniędzy do kosza.
mrożenie chleba? :O Czemu ja o tym nie pomyślałam...
U mnie w domu tata narzeka, jak wyrzuci się czerstwą końcówkę chleba (dlatego zazwyczaj suszymy na bułkę tartą). Dobrym rozwiązaniem jest też częstrze kupowanie, mniejszych ilości, "na teraz". (jak ktoś może sobie na to czasowo pozwolić). Jepiej kupić 10 plasterków szynki, na dwa dni i mieć ją świeżą, niż 30 plasterków na kilka dni, a i tak końcówke wyrzucimy, bo już będą gorszej jakości.
Warto też zachęcać do foodsharingu. W Polsce każde większe miasto ma co najmniej kilka grup foodsharingowych na facebooku, na których można zaoferować oddanie tego, co nam zbywa, a jest jeszcze dobre i może ucieszyć czyjś brzuszek.
Wczoraj do Ciebie trafiłem i już wszystko obejrzane.
Masz zdecydowanie za mało widzów.
Powodzenia i zostaję z Tobą ;)
Tak jest we wszystkich dziedzinach..wszystko sie produkuje po to żeby szybciej wyrzucić i kupić nowe, tzw planowana żywotność
Zgadzam się z tym że nie powiniśmy wyrzucać jedzenia i z tym że powiniśmy coś zrobić by pomóc nie dożywionym dziecią ale te dwa zjawiska nie są ze sobą bezpośrednio powiązane i wydaje mi się że nadinterpretacją jest stwierdzenie że jak przestaniemy wyrzucać żywność to rozwiążemy problem głodu.
Osobiście sam czasem coś wyrzucę, ale jest to przeważnie chleb, kiedy nie zjem, a tam coś zostanie, może ze trzy, pięć kromek które zwyczajnie leżało zbyt długo. Mięsa nie wyrzucam dużo, i również tylko resztki. Nawet robiąc zakupy z rozmysłem a nie tak jak ludzie którzy rzucają się do sklepu bo promocja lub przez jeden dzień będzie sklep zamknięty, można coś zmarnować. Oczywiście czasem mam gorszy powód, czasem jest to zwyczajnie spowodowane, tym że mi to nie smakuje, zdarza się. Natomiast fakt, staram się nie wyrzucać, nie kupować za dużo, ale nie oszukujmy się, zawsze coś się zmarnuje, można jedynie pilnować, żeby było tego jak najmniej.
Super material!! ❤️☺️
No ale niestety z jedzeniem jest trochę jak z prądem, nie da się go wyprodukować dokładnie tyle ile się zużyje. Tak to wygląda. Zresztą już widzę jak pani wchodzi do Żabki i bierze marchewkę zamiast jabłuszka bo niestety już niema i tylko to zostało. eee :/ Może to smutne ale niestety nie działa. A niestety nieraz to co kupie już w domu okazuje się że jest niezjadliwe :/
Ale to wszystko jest kwestią przyzwyczajenia i nowych norm :) I zapanowania nad tym, użycia jakiejś wiedzy, którą już posiedliśmy. To nie jest tak, że trzy dni temu w mediach gruchnęło, że na świecie produkuje się o 30% za dużo jedzenia, my, jako społeczeństwo, znamy te dane już od wielu wielu lat. Tak samo od wielu lat wiemy, jak bardzo to się odbija na środowisku czy gospodarce. Wszystko się da zrobić. 70 lat temu nikt nie pomyślał, że będą państwa opierające się głównie na odnawialnych źródłach energii, a są. Więc i to się da załatwić. Nie wspominając o tym, że jednocześnie mamy problem głodu na świecie. Dla mnie to abstrakcja, że mamy Unie, NATO, ONZty, komitety noblowskie i wielkie głowy, które wymyślają wspaniałe rzeczy, a nie mogą wpaść na nic w tak prostej, acz istotnej kwestii.
Eliza Dec w prostej kwestii? Nie widzę tu prostej kwestii, głód na świecie nie jest spowodowany brakiem żywności tylko różnymi rodzajami wojnami, konfliktami, bandytami, dyktatorami którzy rabują żywność przeznaczona dla ludzi.
Eliza Dec rozwiązanie jest dosyć proste, wystarczy jeść mrożonki, nie jestem ich fanem ale czasem je kupuje jak nie mam alternatywy, a jem tylko organiczną żywność. Mrożonki też są zdrowsze jeżeli jest coś w plastiku, a te same jedzenie mrożone w plastiku będzie zdrowsze, bo plastik najbardziej przechodzi do żywności gdy ta jest w płynie zwłaszcza przy wyższych temperaturach.
super odcinek! ważna sprawa, dużo informacji, ciekawie przedstawione :) interesuje mnie kwestia kompostowania w mieście, jedząc dużo warzyw i owoców mam mnóstwo odpadków organicznych, które głupio wrzucać do plastikowego worka, ale też nie bardzo wiem co można z nimi zrobić (poza jeżdżeniem na drugi koniec miasta do punktu zbierania kompostu...)...
ja polecam też mieć na widoku produkty, które nie muszą być przechowywane w lodówce. jak się wchodzi do kuchni i od razu widzi ile jest jedzenia, chętniej się po nie sięga i nie kupuje zbędnie :) dobrze jest się też komunikować z współlokatorami, żeby się nie okazało, że nagle się ma dwa kilo pomidorów czy jabłek...
Ja się oczywiście zgadzam z tezą filmu, ale zalecenia związane z planowaniem posiłków i zakupów w życiu wyglądają tak: poniedziałek - dzieci chcą zjeść pół kuchni, z lodówką włącznie. Wtorek - postanawiają żyć samymi jabłkami i jaka kolacja, osochozi. Środa - dzisiaj wyłącznie manna, no weź, wiadomo, że we środy tylko manna (poprzednio były to piątki, ale nie można się zamykać w schemacie). We czwartek - jak to kupiłaś tak mało pieczywa, przecież my chcemy zjeść wszystko, konia z kopytami! Jaka manna, my nienawidzimy manny, obrzydlistwo!
Tak że ten. Albo człowiek decyduje się ważyć 200 kilo i nic nie marnować, albo... :D
Jeszcze do marnowania jedzenia trzeba doliczyć jedną rzecz - nadmierna konsumpcja. Jedząc więcej niż wymaga Twoje ciało (no chyba że trenujesz) też jest marnowaniem jedzenia, tyle że Twój organizm jest śmietnikiem. Kupując jedzenia więcej niż spalasz zmienia się jedynie w tłuszcz i w większości przypadków problemy zdrowotne, które też są marnowaniem zasobów. Jakby wszyscy ludzie na świecie albo chociażby w takiej Polsce zaczęli coraz mniej jeść to sklepy by mniej skupowały produktów żywnościowych, co by skutkowałoby tym, że mniej tej żywności by się produkowałoby. Więc wniosek prosty - czas wziąć się za dietę, znać swoje zapotrzebowanie i nie kupować nadmiernie jedzenia, które się marnuje w naszym organizmie ;o
Ooo widzę pieniążek na komodzie ;) Uwielbiam :)) Kanał dobrze się ogląda. Gratulacje!
dziękuję i przybijam pionę!
Jesteś genialna
Kasiu, Kasiu, co to za godzina! zaraz obejrzę, ale najpierw informuję, że niewysypianie się szkodzi zdrowiu! :D
Wild Panda musiałam w nocy, bo jestem daleko i moja godzina jest niekompatybilna z polską:) marsz do łóżka, rano obejrzysz!
Cieszę się, że wiele z tych rzeczy wyniosłam z domu, przez obserwowanie moich rodziców. Mam tu na myśli np. ustawianie produktów zgodnie z przydatnością do spożycia, ocenianie ich również własnym rozumem, a nie jedynie cyferkami, które czasami po prostu muszą mieć taką, a nie inną wartość.
Warto też wspomnieć, że jeśli ktoś ma zwierzęta, czy możliwość oddania np. warzyw na gospodarstwo, powinien w pierwszej kolejności spróbować podzielić się jedzeniem z czworonożnymi sąsiadami, gdyż im obite jabłka, krzywe marchewki czy ściemniałe banany nie robią wielkiej różnicy, a jest to jakieś rozwiązanie :)
A tam, warto było! Poza tym, zobowiązałam się do pomocy, a w nocy jestem najbardziej produktywna. Pozdrawiam, dzięki za kolejny odcinek :)
Ale świetny kanał!
Wspomniałaś o winnych mechanizmach wolnego rynku, jednak to wolny rynek jest najbardziej wydajnym modelem gospodarki i jestem pewny, że wiele mniej żywności się marnuje niż z modelem centralnie sterowanym. Wyrzucanie żywności nigdy nie jest bardziej opłacalne niż brak jej produkcji, więc do tego się dąży.
Problem jest realny ale w niektórych przypadkach ciężki do przeskoczenia. Powiem na swoim przykładzie, może przy okazji ktoś ma na to dobrą radę. Mi też zdarza się wyrzucać jedzenie, co bardzo mnie boli. Mieszkam w tej chwili sam i stosuję dietę ułożoną przez dietetyka, gdzie wszystko jest odmierzone praktycznie co do grama. Teraz taki przykład. W jadłospisie na obiad mam na przykład spaghetti z makaronem pełnoziarnistym. Makaronu w paczce jest 500 g, do posiłku potrzebuję 75 g i z makaronem jest spoko, bo niewykorzystany może jeszcze przez jakiś czas sobie leżeć. Ale jeśli chodzi o sos pomidorowy, to w przepisie mam na przykład użyć 150 g pomidorów z puszki, a praktycznie nie ma puszek mniejszych niż 400 g. Nie mogę też wykorzystać reszty tych pomidorów do innego posiłku, bo po prostu nie ma w jadłospisie niczego, do czego by się to przydało. W razie czego chowam otwartą puszkę pomidorów do lodówki na dzień lub dwa z nadzieją, że jeszcze się na coś przyda, a po 2 dniach wyrzucam. I strasznie mnie to wkurza. Niestety nie każdy codziennie robi obiad dla 4-osobowej rodziny, a opakowania produktów dostępne w sklepie są zbyt duże dla 1 osoby i czasami naprawdę nie ma co z tym zrobić. Tak samo jest z warzywami. W przepisie mam do użycia 150 g brokuła, kupuję całą główkę, zostawiam to co zostało, a to na drugi dzień po prostu już śmierdzi. Nie wszystko również da się lub nie wszystko jest sens zamrażać. Jeśli mamy lodówkę z wbudowaną małą zamrażarką, to niestety ale nikt przy zdrowym zmyśle nie będzie mroził tam brokuła, którego kupi za 2 zł, kiedy go będzie potrzebował następnym razem. U mnie praktycznie całą zamrażarkę zajmuje mięso i trochę mrożonych owoców.
Dodatkowo zastanawiam się co się dzieje z tym wszystkim jedzeniem z popularnych programów o gotowaniu lub restauracjach? Tam zawsze półki aż się uginają od warzyw owoców mięsa itd.. a zamiast promować dzielenie się nadmiarem jedzenia z potrzebującymi na przykład albo że poproszenie w restauracji o zapakowanie reszty to noe wstyd, to pokazują wymowne sceny jak pani w blond włosach teatralnie wrzuca całą potrawę do kosza 😕
Brawo!
Dobrze że chociaż w czymś jestem pożyteczny, bo w przypadku marnowania jedzenia to osiągam jedynie procent z tego co podałaś na osobę. Chociaż możliwość karmienia suchym chlebem trzody chlewnej ułatwia ten proces.
Niektórzy nie mają po prostu wyobraźni. Ostatnio robiliśmy ziemniaki pieczone i niewątpliwa przyjemność przygotowania spadła na koleżankę. I teraz tak, jak można wyliczyć, że na 4 osoby potrzeba 5KG tylko samych ziemniaków? A gdzie reszta składników? Efekt jest taki, że zostało pół garnka potrawy. Ja jeszcze porcję zabrałem na śniadanie, a co się stało z resztą to się można domyślać.
Jestem ogromną przeciwniczką marnowania jedzenia... Ale odniosę się do tych krzywych marchewek czy obitych jabłek. Fajnie by było gdyby sklepy oferowały niższe ceny za owoce które nie wyglądają tak wspaniale: wiadomo, że np. jak robię szarlotkę to mnie nie obchodzi czy jabłko jest idealne z każdej strony czy ma dwa obicia... To samo tyczy się warzyw na zupy itd. A tak to wiadomo, że jak za brzydkie i ładne chcą tyle samo to nikt no nie weźmie tych brzydkich (ja też nie...). Trochę dobrej woli ze strony supermarketów i od razu byłoby lepiej. No ale... Może niektóre mają takie oferty ale ja osobiście chyba nigdy nie widziałam. Tylko niższa cena za stary chleb kiedyś była w moim sklepie (jakby nie można go rozdać potrzebującym, prawda? Ale hajs musi się zgadzać, a od tego idzie tylko podatek od darowizny...)
P.S. Wspaniały kanał! ❤️
Vice news lubi tematy żywności. Opisywali suszę w Kalifornii gdzie uprawia się pola ryżowe. Gdzie w Ameryce południowej uprawia się szparagi obok pustyni, a ludzie w domach mają wodę kilka dni w tygodniu. Ilości metanu które emitują brazylijskie krowy? Trzeba na filmie zobaczyć ilości które tam idą na ubój.
Fajny kanał. Lubisz kamerę, a ona lubi Ciebie.
Najczęściej bardzo ciekawe programy.
Jednak, gdy tu przez 1/3 odcinka proponowałaś "pomyśl, ile musisz kupić jedzenia i nie kupuj więcej". Czuję się tym lekko dotknięty. Może daleko mi do Einsteina. Jednak bez przesady - nie jestem po lobotomii ;)
Sama staram się kupować tyle by jak najmniej wyrzucać (nie zawsze niestety to mi się udaje). Pracowałam kiedyś w centrum dystrybucji jednego z supermarketów i przerażające jest ile jedzenia trafia tam do kosza każdego dnia. W przeliczeniu na złotówki mowa tutaj o kilkudziesięciu złotych dziennie. Jedzenie jest wyrzucane nie dlatego, że minął termin do spożycia, bo coś jest zgniłe czy spleśniałe... Wyrzucane jest, bo np. zostało rozerwane opakowanie i cukierki nie mają ładnego, kolorowego, zbiorczego opakowania! Firmą naprawdę bardziej opłaca się to po prostu wywalić niż, np. przekazać do chociażby do domów dziecka, gdzie na pewno nikogo by nie obchodziło czy jedzenie jest ładnie zapakowane.
Ale przecież w większości marketów cukierki kupuje się też na wagę, więc co za problem dorzucić je do takiego pojemnika? W Auchanie wręcz raz widziałam, jak pracowniczka rozrywa opakowanie orzeszków, żeby dosypać je do takiego pudła.
W domu prawie nie wyrzucam jedzenia. Kupuję tyle, ile mogę zjeść (jem niewiele). Pracowałem kiedyś w dużej hurtowni. Ile tam dziennie wyrzucaliśmy jedzenia na samym dziale nabiału! Dlaczego? Bo klienci nie kupowali tyle, ile producenci wyprodukowali i dostarczyli. Nie każdy smak jogurtu się przyjmie na rynku. Przeładowane chemią wyroby też słabo idą. Ten problem należy rozwiązywać od samego początku: od nadprodukcji żywności.
Nie mogę z tym podobienstwem do Rubik, chetnie bym zobaczyla spotkanie tych dwóch kobiet. Ladne twarze i obie babki wydaja sie byc inteligentne. Czepię sie detalu, ale jednak - wieczna, wrecz nadmierna gestykulacja. Razi. ;)
Wyrzucam jedzenie bo zawsze kupię za dużo, sytuacja jest inna kiedy przez tydzień żarcia nie kupuję i jem na mieście. Może i płacę drożej za mniej ale jedzenie nie marnuje się a ja mam więcej czasu bo nie muszę robić zakupów tak często. Na wieczory kiedy jestem głodny a wszystko wokół jest zamknięte i nie idzie nic zamówić, mam płatki owsiane, ryż, mleko, pizze mrożoną i inne produkty które mogą leżeć w lodówce pół roku.
Robienie wojennych zapasów warzyw, owoców, mięsa i pieczywa jest zwyczajnie nieopłacalne bo to właśnie te rzeczy wyrzuca się najczęściej. Kto kiedykolwiek wyrzucił makaron, ryż, płatki, mrożonki czy chociażby parówki? :D te produkty mogą leżeć latami :P
Największe wyrzuty sumienia mam właśnie wtedy, kiedy muszę coś wrzucić, bo się zepsuło :( A w restauracji choćby miał mnie boleć brzuch to dojem do końca! Za dużo napatrzyłam się w pracy kelnerki jak masa jedzenia trafiała do kosza :/ a wystarczy czasem dokupić pudełko na wynos i zabrać do domu, pomyślmy o tym! :)
Bardzo podoba mi się sposób w jaki przedstawiasz informacje i myślę, że każdy filmik jest merytoryczny, ale..czy dla pewności mogłabyś pod filmem podawać źródła informacji? :)
Moim zdaniem bardzo ważnym aspektem jest tutaj stosunek zjadanego jedzenia do wyrzucanego. Jeżeli wyrzucane jedzenie to raptem 10% tego, co jemy, czy co kupujemy, to właściwie jest to zwykły bufor który każdy sobie zostawia na wszelki wypadek, żeby przy każdej okazji, czy to jak przyjdą goście, czy akurat chcemy zjeść więcej nie trzeba było biec do sklepu. Najzwyklejsza oszczędność czasu i wewnętrzne poczucie spokoju. Jeśli jednak jest to 20%+ to oznacza, że pewnie jesteśmy niewyedukowani i słabo zarządzamy zasobami, co mnie specjalnie nie dziwi biorąc pod uwagę choćby stan oszczędności przeciętnego Europejczyka, czy w szczególności Polaka i należy ludzi edukować, naprowadzać.
We Francji na niektorych wysypiskach odzyskuje sie metan z rozkaladajacego sie jedzenia aby tworzyc energie na ogrzewanie (tak mowiac skrotami) i tak jest tez w innych europejskich panstwach
W niektórych krajach (np. Norwegia) funkcjonuje bardzo fajna aplikacja pomagająca ograniczyć wyrzucanie jedzenia przez piekarnie i restauracje. Nazywa się "Too good to go". Każdy może za jej pośrednictwem kupić za małe pieniądze nadwyżki jedzenia jakie zostają w tych miejscach. Możemy w ten sposób uniknąć wyrzucenia pysznego jedzenia na śmietnik, a mamy je w dużo niższej cenie niż gdybyśmy kupili je w tej restauracji/piekarni :)
ale ekstra!
A co z opakowaniami tych produktów żywnościowych? Czy to nie jest jeszcze większy problem? O ile jakaś część jedzenia może pójść na kompost to generujemy przy tym ogromne ilości śmieci. Przecież większość śmieci generowanych przez gospodarstwa domowe to właśnie opakowania po żywności.
Przez jakiś czas pracowałam w spożywczym i musiałam tam wywalać owoce i kwiaty, które spokojnie ( a nawet w gorszym stanie) są w sprzedaży w trochę tańszym sklepie, w którym nadal pracuję.
Jak uzupelnialam rano owoce to uzbieralam może jedno pudełko do wywalenia, ale kiedy robiła to szefowa, to zawsze po 4-5 pudeł. Najgorzej było z bananami, bo większość z nich spokojnie można było zjeść. W tym tańszym sklepie trochę gorsze banany pakowali do reklamowek po 2-3 kg i sprzedawali za krocie...
Eh, łatwy dostęp do pożywienia wydaje się niektórym chyba czymś oczywistym. W moim domu niestety marnuje się dosyć sporo, bo cóż - mamie łatwiej iść na zakupy dwa razy i kupić "na zapas", mimo tego, że sklep jest na końcu ulicy, niż ganiać parę razy. Cóż, to samo w sobie jest zrozumiałe, choć nie tylko ona może ganiać. Ale jak wzorowa matka-Polka, zapracowana kobieta ogarniająca cały dom i pracująca zawodowo, o pomoc nie poprosi. Rozmowy, żale, proszenie, by po prostu powiedziała co potrzeba, nic nie pomaga. A jedzenie ciągle się psuje.
Można dorzucić jeszcze aspekt psychologiczny a mianowicie wyrzucając jedzenie okazujesz brak szacunku dla czyjejś pracy którą włożył w dany produkt.
Moja mama jak np robi sos do makaronu to woli ugotowac wiecej bo jest nas 4 :D i tak gotuje za duzo bo reszta jest na nastepny dzien lub zamraża i jest jakby niechcialo sie jej gotowac to rozmrozi , ugotuje makaron i mniam obiadek
Jak się też tak zastanawiam, czy w te rachunki wliczona jest żywność bardzo wysoko przetworzona, jak np. fast foody z sieciówek. Bo daleko temu czemuś do jedzenia. :(
Bardzo cieszy mnie twój filmik, fajny temat,ale brakuje mi w nim tylko jednego... Kto tak naprawdę te żywność marnuje :/ ? Nic na temat restauracji i marketów, które niszczą ogromne ilości jedzenia które jeszcze nadawałoby się do zjedzenia. Nie piszę tego w ramach dogryzki, chodzi o istotne kwestie faktów
Statystyli są straszne ale można z tym walczyć makąc tego świadomość
Chcialbym wiedziec czy w tych wszystkich obliczeniach ilosci marnowanego jedzenia wzieto pod uwage odpadki nienadajace sie do zjedzenia, np. kosci, skorki od warzyw i owocow, skorupki od jajek, osci, pestki itp. O ile mozemy nawarzyc rosol z kosci i skorek z warzyw, tak mimo wszystko zostawia one materie ktora trafi na wysypisko. Pytanie w jakim stopniu uwzglednia sie te odpadki w wyliczaniu masy marnowanego jedzenia 🤷🏼♂️
Czy jest szansa na zgromadzenie takiego metanu i wykorzystaniem go?
Mądrze gadasz lubie cie fajnie wygladasz dobrze mowisz ale co mam zrobic z ta koncowka bulki ze sniadnaia ktira nie jwstwm wstanie zjesx a pozniej jest sucha i niesmaczna? Mam ja wyslzc lodka do afryki?
Kasiu bardzo ciekawy temat. Przydałoby się jednak dodanie jakiś źródeł, linków coś żeby unaocznić to, że nie wzieło się to znikąd. Masz jeszcze jakieś namiary?
Myślę, że bardzo dużym problemem jest legislacja. Autentyczna sytuacja: przyjaciel, zamożny człowiek, prowadził piekarnię (z pasji) . Każdego dnia po zamknięciu w godzinach popołudniowych zabierał pieczywo które nie sprzedało się dzisiaj i rozdawał ludziom na ulicy. Biednym ludziom. Bardzo szybko wieść poniosła się po mieście, przychodziło coraz więcej osob, przychodziły matki z dziećmi, staruszkowie, bezdomni.. po dzisiejsze chleby i drożdżowki. Byli cholernie wdzięczni. Rozwiązanie wydawało się idealne, bo łączyło pomoc z rozwiązaniem problemu zslegajacej żywności, która kolejnego dnia nie nadawałaby się już do sprzedaży.
Zapukala do Niego policja. Dostał olbrzymie kary finansowe za nielegalne rozprowadzanie żywności. Za nieodprowadzanie od tego podatku, procenta od darowizny, Bóg wie czego jeszcze. Nakazano zaprzestać tej niecnej praktyki. BO TAK.
Brakuje sensownych regulacji prawnych, które pozwalalyby zbierać taka niesprzedana, lecz dobra żywność i dostarczać ja do potrzebujących instytucji. Do domów samotnej matki. Do biednych szpitali. Do domów opieki społecznej. Wszędzie tam, gdzie jest realna potrzeba.
Wierzę, że wiele firm skorzystalalby z takiej możliwości.
4:44 chyba chodziło o etylen :)
Czy 1.04 filmu to scena z miasta Coruscant z Star Wars?
Z tymi 120tys głodnych w szkołach może być prawda, sam chodząc do liceum bardzo rzadko jadłem wcześniej czy nawet brałem ze sobą jedzenie :)
tylko teraz jak przekonać opornych domowników że postępują nieprawidłowo kupując tony żarcia które się wyrzuca? 🤔
Czy nie można spalać metanu, który uwalnia się z gnijacego pożywienia, i przekształcić w energię cieplną, bądź elektryczną?
Koleżanko, Ty dobrze mówisz.
dziękuję za uznanie, kolego.
dzięki, a co z jedzeniem niesprzedanym ale nadal wartościowym, które ze względu na to że troszkę gorzej wygląda jest wycofywane ze sklepu i trafia właśnie na śmietnik. Jakie dokładnie są przepisy regulujące co sklep może/powinien zrobić z żywnością, której nie sprzeda? Czy się da i jak zrobić kompost na balkonie? Pozdrawiam
Ja mam psa nic się nie marnuje ;) A tu gdzie mieszkam segregujemy śmieci wstyd to jest to że w dużych miastach nie ma takiego obowiązku, przecież śmieci można utylizować.Najwięcej jednak jedzenia wyrzucają sklepy, prawie nigdy nie ma przecen a przecież jeszcze bardzo dużo żywności można by spożywać, ale wszyscy chcą piękne i jędrne warzywa i owoce a co z tymi niedoskonałymi ?
Wszystko pięknie ale nawet jeśli będziemy oszczędzać jedzenie, jak to spowoduje to że w Afryce dzieci przestaną głodować?