Pamiętam to jak dziś, zimny listopad 1963 roku, Dallas. Dziadek jeszcze w latach 50, za życia Stalina, uciekł do Stanów z rodziną. Mieliśmy dużo szczęścia, Stalin zmarł, zimna wojna przeszła drobną odwilż, a kiedy w 1961 na czele rządu USA stanął John F. Kennedy, wszystko wydawało się iść ku lepszemu. Wszyscy go kochali. Ciepły, a jednocześnie pewny siebie i konkretny młody człowiek, który zdawał się znać rozwiązanie każdego problemu. Nic dziwnego, że dziadek zabrał mnie na wiec, żebym mógł na niego popatrzeć. Prezydencka limuzyna mknęła ulicą, a Kennedy machał do wszystkich gapiów, którzy przyszli go zobaczyć. Ludzie stali po obu stronach drogi smiejąc się, odmachując, nawet bijąc brawo. Niektórzy otwarcie płakali - tak ważną dla nich postacią był ten uśmiechnięty gentleman przejeżdżający właśnie ulicami ich miasta wspólnie z małżonką. Wtem ciszę przerwał dźwięk puzonu. Takie przeciągłe TUUUUUUUUUUUUUUUUUUUUUUUUUUUT Zamarłem, usłyszałem krzyki, tłum ludzi przepychał się, jak najszybciej próbując oddalić od głównej drogi. Pisk opon. Zobaczyłem, jak prezydencka limuzyna nabiera pręskości. Dogonił ją agent secret service i próbował zakryć swoim ciałem prezydenta i jego żonę. Ale prezydent miał opuszczoną głowę, która bezwiednie podrygiwała, kiedy samochód trząsł się na wybojach w swojej pospiesznej ucieczce. W spanikowanym tłumie zgubiłem dziadka. Odbijałem się od uciekających ludzi starając zachować równowage, aż zostałem wepchnięty na wysokiego blondyna z kucykiem, który...właśnie chował puzon do futerału! Strach mnie sparaliżował. Ale postać przede mną nie zwróciła najmniejszej uwagi na przyglądającego się jej dzieciaka. Pewnie wiedziała, że i tak nikt mi nie uwierzy. Zamiast tego była wyraźnie skupiona na szukaniu kogoś w tłumie. Tak! Nagle z motłochu wyłonił się drugi, dokładnie taki sam blondyn z kucykiem i futerałem w ręce. Z uśmiechem zaczął zbliżać się do swojego lustrzanego odbicia - ten wyszedł mu naprzód. Wtedy z tłumu zaczęły się przebijać okrzyki: 'FREEZE! FBI!' i wszędzie pojawili się faceci w czapeczkach z daszkiem i okularach, celujący z pistoletów do dwóch identycznych postaci, które nie, mówiąc to amerykansku, gave 0 fucks about it, tylko zbliżały się do siebie z coraz szerszym uśmiechem śpiewając na cały głos "CREEEEEEEEEJZIIII, CREEEEEEEEEEJZIIII, CREJZI IS MAJ LAJF!!!"! Padły strzały ale żaden z nich nie trafił. Dwaj puzoniści podbiegli do siebie i zderzyli się głowami, a potem...znikneli. POP! - rozległ się dźwięk powietrza gwałtownie wypełniającego miejsce, gdzie jeszcze niedawno dwóch rosłych facetów krzyżowało puzony. FBI mnie zgarnęło i pierwsze 5 lat na zmianę kazało mówić, co widziałem, jednocześnie wmawiając mi, że nic takiego się nie wydarzyło. Ale nie udało im się. Żadne terapie i żadne prochy nie były w stanie usunąć z mojej głowy tego tubalnego dźwięku puzonu, tego dudniącego śpiewu. Jak gdyby lawina schodziła na dolinę, po której grasuje halny. Kiedy 40 lat później rodzina z Polski przysłała mi na święta góralskie kolędy i kiedy spojrzałem na okładkę, rozpoznałem ich od razu. Wiem, kto zabił prezydenta Kennediego, ale wiem też, że prawda nie wyjdzie na jaw. Umrze razem ze mną. Za oknem rozległ się głuchy dźwięk puzonu. Przyszli po mnie, wiem to. Bracia Pierdolec, jak ja ich kurwa nienawidzę.
Dzień Dobry. Proszę o niezwłoczne usunięcie treści które są chronione prawami autorskimi zespołu Golec uOrkiestra na tym kanale CZcams. Nie podjęcie tych czynności będzie skutkowało skasowaniem w całości tego kanału. Pozdrawiamy. Dział prawny Golec Fabryka Sp. ZOO.
Pamiętam to jak dziś, zimny listopad 1963 roku, Dallas. Dziadek jeszcze w latach 50, za życia Stalina, uciekł do Stanów z rodziną. Mieliśmy dużo szczęścia, Stalin zmarł, zimna wojna przeszła drobną odwilż, a kiedy w 1961 na czele rządu USA stanął John F. Kennedy, wszystko wydawało się iść ku lepszemu.
Wszyscy go kochali. Ciepły, a jednocześnie pewny siebie i konkretny młody człowiek, który zdawał się znać rozwiązanie każdego problemu. Nic dziwnego, że dziadek zabrał mnie na wiec, żebym mógł na niego popatrzeć. Prezydencka limuzyna mknęła ulicą, a Kennedy machał do wszystkich gapiów, którzy przyszli go zobaczyć. Ludzie stali po obu stronach drogi smiejąc się, odmachując, nawet bijąc brawo. Niektórzy otwarcie płakali - tak ważną dla nich postacią był ten uśmiechnięty gentleman przejeżdżający właśnie ulicami ich miasta wspólnie z małżonką.
Wtem ciszę przerwał dźwięk puzonu. Takie przeciągłe TUUUUUUUUUUUUUUUUUUUUUUUUUUUT
Zamarłem, usłyszałem krzyki, tłum ludzi przepychał się, jak najszybciej próbując oddalić od głównej drogi. Pisk opon. Zobaczyłem, jak prezydencka limuzyna nabiera pręskości. Dogonił ją agent secret service i próbował zakryć swoim ciałem prezydenta i jego żonę. Ale prezydent miał opuszczoną głowę, która bezwiednie podrygiwała, kiedy samochód trząsł się na wybojach w swojej pospiesznej ucieczce.
W spanikowanym tłumie zgubiłem dziadka. Odbijałem się od uciekających ludzi starając zachować równowage, aż zostałem wepchnięty na wysokiego blondyna z kucykiem, który...właśnie chował puzon do futerału!
Strach mnie sparaliżował. Ale postać przede mną nie zwróciła najmniejszej uwagi na przyglądającego się jej dzieciaka. Pewnie wiedziała, że i tak nikt mi nie uwierzy. Zamiast tego była wyraźnie skupiona na szukaniu kogoś w tłumie. Tak! Nagle z motłochu wyłonił się drugi, dokładnie taki sam blondyn z kucykiem i futerałem w ręce. Z uśmiechem zaczął zbliżać się do swojego lustrzanego odbicia - ten wyszedł mu naprzód. Wtedy z tłumu zaczęły się przebijać okrzyki: 'FREEZE! FBI!' i wszędzie pojawili się faceci w czapeczkach z daszkiem i okularach, celujący z pistoletów do dwóch identycznych postaci, które nie, mówiąc to amerykansku, gave 0 fucks about it, tylko zbliżały się do siebie z coraz szerszym uśmiechem śpiewając na cały głos "CREEEEEEEEEJZIIII, CREEEEEEEEEEJZIIII, CREJZI IS MAJ LAJF!!!"!
Padły strzały ale żaden z nich nie trafił. Dwaj puzoniści podbiegli do siebie i zderzyli się głowami, a potem...znikneli. POP! - rozległ się dźwięk powietrza gwałtownie wypełniającego miejsce, gdzie jeszcze niedawno dwóch rosłych facetów krzyżowało puzony.
FBI mnie zgarnęło i pierwsze 5 lat na zmianę kazało mówić, co widziałem, jednocześnie wmawiając mi, że nic takiego się nie wydarzyło. Ale nie udało im się. Żadne terapie i żadne prochy nie były w stanie usunąć z mojej głowy tego tubalnego dźwięku puzonu, tego dudniącego śpiewu. Jak gdyby lawina schodziła na dolinę, po której grasuje halny. Kiedy 40 lat później rodzina z Polski przysłała mi na święta góralskie kolędy i kiedy spojrzałem na okładkę, rozpoznałem ich od razu.
Wiem, kto zabił prezydenta Kennediego, ale wiem też, że prawda nie wyjdzie na jaw. Umrze razem ze mną.
Za oknem rozległ się głuchy dźwięk puzonu. Przyszli po mnie, wiem to.
Bracia Pierdolec, jak ja ich kurwa nienawidzę.
Papa Franku's Lost Twin kek :')
Sam to wymyśliłeś?
Łukasz Pawłowski niestety nie kilku kolegów mi pomogło
Tak czy inaczej sztos
Z początku nie skumałem i se myślę po chuj jakąś historia z życia ale potem jak pisałeś rozpoznałem ich bracia pierdolec to se myślę, hahahaha lol xd
Kto od czukasza? Skad takie cuda bierze🤣
*BRACIA HARDBASOWIEC*
Pędzili Bolec w Sosnowy Wpierdolec
/przechylenie dla zdenerwowania/
Czekałem, czekałem... I się doczekałem. Pora umierać
dobre kuchwa
Bracia Adasia
cheeki goleeki
Zajebiste 100/100
Dobre 💪😂
10/100
jakie zajebiste i lof that
to niezły hard bass
1000000000000000000000000000/10,hahahah
100 % 100
IS GUD
Złoto
1000%
Blin
Ściernisko
Zajebiste na 111111117777433
XD
Jak ja ich kur.. nienawidzę
Kto od czukasza z opisu :)
Generals Pierdolec XD
Dzień Dobry. Proszę o niezwłoczne usunięcie treści które są chronione prawami autorskimi zespołu Golec uOrkiestra na tym kanale CZcams. Nie podjęcie tych czynności będzie skutkowało skasowaniem w całości tego kanału. Pozdrawiamy. Dział prawny Golec Fabryka Sp. ZOO.
Golec uOrkiestra kulturalny remix a wy co zazdroscicie ?
Dominik tak.
Golec uOrkiestra Nie no kurła kiedyś to było nie to co tero te cypisy tylko Golce
Golec powienienesz być zadowolony że nawet jako hardbass występujesz