Bylam wtedy na Mazurach na Mamrach. Mama zobaczyla takie strasznie ciemne chmury. Zwinelismy zagle i do brzegu na silniku. Akurat jak cumowalismy zaczelo strasznie wiac. Bylismy na kotwicy, 2 cumach i szpringach. Kilka lodzi podplynelo do nas i pomagalismy im sie schronic. Lodki na jeziorze sie kladly, wywracaly... Nie do opisania, straszne. Pozniej WOPR szukal cial. To bylo tylko kilka minut...
Skierowaliśmy się do jednego któremu z wody wystawał tylko kawałek rufy z silnikiem ( Tango 780 wywleczone spod osłoniętego brzegu na kotwicy oczywiście bez żagli, raz położone masztem do wody na jedną burtę później na drugą burtę i pod wodę ) i podjęliśmy z wody młode małżeństwo z kilkuletnią dziewczynką i skierowaliśmy się do Mikołajek. Sytuacja była stresująca,
Naszych doświadczeń nie można uogólnic bo płynęliśmy jachtem o sprawdzonej dużej stateczności. W tamtej sytuacji żagle odpadają ( rwały się nawet całkowicie zrolowane ), a także żegluga pod wiatr nawet na najmocniejszym silniku. Pozostała ucieczka z wiatrem na silniku. Gdy nie ma gdzie uciekac można spróbowac spowalniac wstecznym, ale nie poddając się fali (miały ogromną słyszaną i widzianą energię) będzie ona wdzierac się do kokpitu a jacht i tak będzie płynął.
Słusznie Pan zauważył, że nie widać co potem. Film pokazuje tylko do momentu początku tzw. białego szkwału, ok. 1,5 minuty od pierwszego uderzenia wiatru. Dalsze filmowanie doprowadziłoby do zalania kamery deszczem. Pozostaje tylko opisać słowami: Dwóch mężczyzn w kokpicie, jeden steruje skoncentrowany na przyjmowaniu fal i wiatru od rufy, drugi utrzymuje manetkę gazu silnika ( 8 KM ze śrubą pociągową ) bo spadały obroty. wszyscy pozostali czmychnęli do kabiny.
Nie znam reakcji steru bo mój opływała woda odrzucana silnikiem i jacht był sterowny. Myślę że sam ster bez silnika momentami zawodziłby, wtedy burtą do fali i ... B. dobrze steruje silnik na pawęży jeśli się nie wynurza na fali. W Przeczce ucichało. bo się kończyło. To nie były warunki dla 98% mazurskich jachtów a nawet WOPR-owskich RIB-ów ze 150 konnymi silnikami. Liczyła się masa (we właściwym miejscu ) i statecznoś (balast)
Nie należy hamować silnikiem bo może to spowodować utratę sterowności jachtu (nasza prędkość bez używania silnika jest minimalnie większa niż prędkość wody na powierzchni). Najlepiej jest sztormować bez żagli ale z postawionym masztem (zauważyłem iż przy silniejszym wietrze panuje ogólna tendencja do składania masztu), bo złożony będzie zawadzał w kokpicie i łatwo się o niego zranić.
Teoretycznie żle, ale nie na tym jachcie. Zresztą warunki i widoki na zewnątrz były zbyt stresujące. Zrobiło się ciemniej jakby w kinie przy oświetleniu awaryjnym. Deszcz i grad leciał poziomo z wiatrem o prędkości 130 km/h widoczność 50-70 metrów.Po ok. 15 minutach takiej żeglugi na Śniardwach, udało się trafić w Przeczkę (cieśnina) i znaleźliśmy się na J. Mikołajskim . Wiatr osłabł i tam zobaczyliśmy kilka wywróconych kadłubów jachtów.
ale w żadnym momencie nie czuliśmy się zagrożeni przynajmniej wywrotką ponieważ wiedzieliśmy na czym płyniemy. Gdyby ktoś chciał zobaczyć co zapewniło nam bezpieczeństwo gdy inne jachty tonęły ( z ofiarami ) nawet na cumach w porcie zapraszam na moją stronę bezpiecznejachty
AxEOfficial taa dokładnie na miękkiej gumie podchodzą do sprawy "płyniemy tam na wyspe, pogoda się zaczyna psuć" Od początku tego filmu widać, że należalo spierdalać czym prędzej! Totalna amatorka, a potem zdziwienie, że się ludzie potopili. Myślcie!
eengelo +AxEOfficial sami jesteście głąbami! Może poczytajcie niżej komentarze! Ratowali też ludzi (małżeństwo z dzieckiem), pojęcie chłop ma co widać po komentarzach, a Wy na podstawie bądź co bądź filmiku piknikowego wysnuwacie oceny - żenujące!
"Jest bardzo piękna pogoda", no pewnie szczególnie, że widać chmury burzowe :)
Bylam wtedy na Mazurach na Mamrach. Mama zobaczyla takie strasznie ciemne chmury. Zwinelismy zagle i do brzegu na silniku. Akurat jak cumowalismy zaczelo strasznie wiac. Bylismy na kotwicy, 2 cumach i szpringach. Kilka lodzi podplynelo do nas i pomagalismy im sie schronic. Lodki na jeziorze sie kladly, wywracaly... Nie do opisania, straszne. Pozniej WOPR szukal cial. To bylo tylko kilka minut...
0:21 już widać szkwał.
Skierowaliśmy się do jednego któremu z wody wystawał tylko kawałek rufy z silnikiem ( Tango 780 wywleczone spod osłoniętego brzegu na kotwicy oczywiście bez żagli, raz położone masztem do wody na jedną burtę później na drugą burtę i pod wodę ) i podjęliśmy z wody młode małżeństwo z kilkuletnią dziewczynką i skierowaliśmy się do Mikołajek. Sytuacja była stresująca,
pogoda super??? a na niebie laik widzi że będzie się coś działo
Naszych doświadczeń nie można uogólnic bo płynęliśmy jachtem o sprawdzonej dużej stateczności. W tamtej sytuacji żagle odpadają ( rwały się nawet całkowicie zrolowane ), a także żegluga pod wiatr nawet na najmocniejszym silniku. Pozostała ucieczka z wiatrem na silniku. Gdy nie ma gdzie uciekac można spróbowac spowalniac wstecznym, ale nie poddając się fali (miały ogromną słyszaną i widzianą energię) będzie ona wdzierac się do kokpitu a jacht i tak będzie płynął.
21 Sierpnia 2007 Był Niezwyklym Dniem
Dodam że film był robiony na jeziorze Śniardwy.
Pozdrawiam z Mikołajek ☺
z pokładu s/y "Łysogóry"
Słusznie Pan zauważył, że nie widać co potem. Film pokazuje tylko do momentu początku tzw. białego szkwału, ok. 1,5 minuty od pierwszego uderzenia wiatru. Dalsze filmowanie doprowadziłoby do zalania kamery deszczem. Pozostaje tylko opisać słowami: Dwóch mężczyzn w kokpicie, jeden steruje skoncentrowany na przyjmowaniu fal i wiatru od rufy, drugi utrzymuje manetkę gazu silnika ( 8 KM ze śrubą pociągową ) bo spadały obroty. wszyscy pozostali czmychnęli do kabiny.
Powodzenia z wydostaniem sie przy wywrotce
Nie znam reakcji steru bo mój opływała woda odrzucana silnikiem i jacht był sterowny. Myślę że sam ster bez silnika momentami zawodziłby, wtedy burtą do fali i ...
B. dobrze steruje silnik na pawęży jeśli się nie wynurza na fali. W Przeczce ucichało. bo się kończyło. To nie były warunki dla 98% mazurskich jachtów a nawet WOPR-owskich RIB-ów ze 150 konnymi silnikami. Liczyła się masa (we właściwym miejscu ) i statecznoś (balast)
Nie należy hamować silnikiem bo może to spowodować utratę sterowności jachtu (nasza prędkość bez używania silnika jest minimalnie większa niż prędkość wody na powierzchni). Najlepiej jest sztormować bez żagli ale z postawionym masztem (zauważyłem iż przy silniejszym wietrze panuje ogólna tendencja do składania masztu), bo złożony będzie zawadzał w kokpicie i łatwo się o niego zranić.
Na ratunek można było liczyc dopiero po przejściu szkwału.
Teoretycznie żle, ale nie na tym jachcie. Zresztą warunki i widoki na zewnątrz były zbyt stresujące. Zrobiło się ciemniej jakby w kinie przy oświetleniu awaryjnym. Deszcz i grad leciał poziomo z wiatrem o prędkości 130 km/h widoczność 50-70 metrów.Po ok. 15 minutach takiej żeglugi na Śniardwach, udało się trafić w Przeczkę (cieśnina) i znaleźliśmy się na J. Mikołajskim . Wiatr osłabł i tam zobaczyliśmy kilka wywróconych kadłubów jachtów.
126km/h to była maksymalna prędkość wiatru zanotowana tamtego feralnego dnia
@@24thoktoberw Mikołajkach tak ale w innych mniejszych stacjach prędkość sięgała 130
ale w żadnym momencie nie czuliśmy się zagrożeni przynajmniej wywrotką ponieważ wiedzieliśmy na czym płyniemy. Gdyby ktoś chciał zobaczyć co zapewniło nam bezpieczeństwo gdy inne jachty tonęły ( z ofiarami ) nawet na cumach w porcie zapraszam na moją stronę bezpiecznejachty
Fale jak na morzu.
Co za tępaki, zero wyobraźni i pojęcia
AxEOfficial taa dokładnie na miękkiej gumie podchodzą do sprawy "płyniemy tam na wyspe, pogoda się zaczyna psuć" Od początku tego filmu widać, że należalo spierdalać czym prędzej! Totalna amatorka, a potem zdziwienie, że się ludzie potopili. Myślcie!
eengelo +AxEOfficial sami jesteście głąbami! Może poczytajcie niżej komentarze! Ratowali też ludzi (małżeństwo z dzieckiem), pojęcie chłop ma co widać po komentarzach, a Wy na podstawie bądź co bądź filmiku piknikowego wysnuwacie oceny - żenujące!
wiedzieli że mają dzielny jacht, uratowali kilka osób...