Danisz - Z miejsca na miejsce

Sdílet
Vložit
  • čas přidán 6. 05. 2024
  • Pobierz za darmo / kup na ➡️ manitou-rec.pl
    Słuchaj w cyfrze ➡️ bit.ly/m/manitourec
    Znajdź Danisza na:
    Danisz IG ➡ / danisz_rec
    Danisz FB ➡ / manitourec
    Danisz SC ➡ / daniszrec
    Danisz YT ➡ / @manitourec
    #danisz #fakty #zmiejscanamiejsce
    --
    Danisz - Z miejsca na miejsce
    Album ➡ Danisz - Fakty
    Tekst/Rap ➡ Danisz
    Muzyka ➡ Danisz
    Miks/mastering ➡ Bartosz Napieralski, C2 Studio
    www.c2studio.pl/
    Video ➡ Pozytywnie na freelansie
    --
    Z miejsca na miejsce. Nie ma szans tu na więcej.
    Nie ma szans tu na utarg. Po nas zostaną wieńce.
    Lepiej nie chowaj dłuta. Tutaj nie starczą ręce,
    nie starczy buta, gdy się zaczniesz tułać w poniewierce.
    Nie ma, nie ma szans żeby w dłonie ująć własny los
    i nadać mu kształt z kunsztem i wprawą jak Hefajstos.
    I choćbyś chęci miał, żeby ogień dostrzegł ktoś,
    to rzeźba raczej nie trafi do kuźni, ale na stos.
    A przecież wszystko niby proste.
    Ponoć starczą plany, żeby zanotować postęp.
    Koło na nowo. Mamy dzisiaj łatwy dostęp.
    Życie dłuższe, ale coraz mniej miejsca na rozpęd.
    Z miejsca na miejsce pcha nas wiatr zmian.
    Szukamy szczęścia, w kopiejce widząc sens naszych starań.
    Wciąż chcemy więcej, by coraz więcej wydawać.
    Wąż podbija stres w toku syzyfowych zmagań.
    Wpatrzeni jak Tantal w drzewo.
    Jabłko niby nad głową, a tak daleko.
    Zaserwowano nam Tartar zamiast Tartare
    bo jesteśmy tu nie w nagrodę, ale za karę.
    Idziemy w dal łamiąc grube tomy zasad.
    Taktyka spalonej ziemi. Nie będzie do czego wracać.
    Nie opłaca się przecież iść nazad do korzeni.
    Ruch w przód to jedyna szansa, by coś zmienić.
    Z miejsca na miejsce pcha nas własna psychodrama.
    W końcu życia nikt nie przeżyje za nas.
    Wciąż chcemy więcej, by coraz więcej wydawać.
    Tak mija czas na wielkich planach.
    Pragnąc zmienić świat możemy wypić ocet,
    byle dociec jak w ogrodzie wyhodować najpiękniejszy kwiat,
    bo nie dość jest coś mieć, gdy podziwu brak.
    Próżność niczym krab czasem nam wychodzi bokiem.
    Móc zobaczyć zazdrość - to gówno nie ma ceny.
    Mam dość choćby chciano za nią mi zapłacić sto milionów zeni.
    Jesteśmy genetycznie obciążeni
    i na widok góry skarbów oczy pokrywają pierwsze śniegi.
    Ach, do kroćset diabłów!
    Czemu innym się udaje? Ja nie mogę dobić targu.
    Tyle skarg ugina kark. Trudno zebrać się do startu
    i się wyrwać z łap biedy i kontraktów.
    Wciąż nas kuszą obietnice raju.
    Obiecują twardy grunt a są z krainy moczarów.
    Złote góry pną się dzisiaj w niebo, a nazajutrz
    staną na skraju przepaści jak kursy kryptowalut.
    Chciałbym złapać za pięty szczęście,
    ale non stop mam zajęte ręce.
    Prędzej, teraz haruj jak wół.
    Ciężka praca. Jeśli znasz to się cenisz za dwóch.
    Wokół dziki pęd, tak że czasem brak tchu.
    Mam w kieszeni węża, więc dołączam do orszaku,
    bo brak mi czasu, by zebrać się w sobie i to zmienić.
    Słońce zachodzi, choć ledwo osiągnęło zenit.
  • Hudba

Komentáře • 5