Bardzo interesujący film, a szczególnie ta kulinarna cześć przyprawia o apetyt. Kamera ma trudności w nagrywaniu wieczorem, ale lepiej to jak nic. Pozdrawiam
Chodziliśmy tymi samymi ścieżkami. Na Jemaa el-Fnaa zmówiłem jedno z wielu dań do wyboru. Karmiono nas dobrze w hotelach, ale ulicznego jedzenia odmówić sobie nie mogłem. I oczywiście sok wyciskany z pomarańczy. Z ciekawszych potraw jedliśmy potrawę z gołębi. Piękna wyprawa, świetne relacje. Chętnie byśmy powtórzyli Maroko, tym razem jego południową część, ale zdrowie już nie pozwala. Pozdrawiam i życzę dalszych ciekawych podróży. 😀
O tak sok z pomarańczy to delicja, jego smak nieporównywalny z tym tworzonym z naszych supermarketowych pomarańczy. Dzięki za miły komentarz i pozdrawiam
Wlasnie pomyslalem o Twoim kanale i go wyszukalem- nie wiedzialem ze ciagle wrzucasz materialy i podrozujesz bp YT mnie nie powiadamial- musze ponadganiac Twoje perypetie:)
Przypomniales mi... jak na Jemaa el-Fnaa zamowielem kielbaski baranie w picie .... na stoisku wielkosci polowy PRL-owskiego saturatora... grillowane na drucianej polce ze starej lodowki... z sosem ostrym.... Jak gosc to prygotowywal juz bylem "najedzony" ... rozdobnil nozyczkami... Wszystko ostatni raz bylo czyste jak dziadek tego sprzedawcy otwieral stoisko 50 lat wczesniej.... Nifuroksazyd wlecial zapobiegawczo 😆🤣🤣Ale to bylo ekstremalne doznanie, podobnie jak sprzedawcy soku w medynie, majacy jedna szklanke na wozku (w wersji luksusowej bylo wiaderko z woda do przeplukania szklanki). Z tych "duzych" stoisk jedzenie smaczne i stosunkowo nie drogie (jak na takie miejsce) w okolicznych knajpach bywa sporo drozej i mniej smacznie... I ten klimat... Ech ... Jak by nie bylo warto tam zawitac, choc przez wiekszosc czasu nie czulem sie ani bezpiecznie ani nawet w miare komfortowo...
Byłam w grudniu jest pięknie
Jaką miałaś pogodę w grudniu?
Bardzo interesujący film, a szczególnie ta kulinarna cześć przyprawia o apetyt. Kamera ma trudności w nagrywaniu wieczorem, ale lepiej to jak nic. Pozdrawiam
Chodziliśmy tymi samymi ścieżkami. Na Jemaa el-Fnaa zmówiłem jedno z wielu dań do wyboru. Karmiono nas dobrze w hotelach, ale ulicznego jedzenia odmówić sobie nie mogłem. I oczywiście sok wyciskany z pomarańczy. Z ciekawszych potraw jedliśmy potrawę z gołębi. Piękna wyprawa, świetne relacje. Chętnie byśmy powtórzyli Maroko, tym razem jego południową część, ale zdrowie już nie pozwala. Pozdrawiam i życzę dalszych ciekawych podróży. 😀
O tak sok z pomarańczy to delicja, jego smak nieporównywalny z tym tworzonym z naszych supermarketowych pomarańczy. Dzięki za miły komentarz i pozdrawiam
A sok z gruszek albo ogorek z rodzynkami zoltymi byly.
@@tadeuszk6677 Nie zwróciłem uwagi na sok gruszkowy, choć bardzo lubię gruszki.
Wszystko ladnie pieknie, tylko popracuj nad akusytką.
Tak, wiem, denerwuje mnie to kiedy montuję filmy, dzięki za konstruktywną uwagę, pozdrawiam
Wlasnie pomyslalem o Twoim kanale i go wyszukalem- nie wiedzialem ze ciagle wrzucasz materialy i podrozujesz bp YT mnie nie powiadamial- musze ponadganiac Twoje perypetie:)
Tak wrzucam co jakiś czas, choć mam zaległości, już zbliżają się kolejne wyjazdy, a ja dopiero wrzuciłem filmy z poprzednich wakacji. pozdrawiam
...i cyk, od razu 10y oglądam😎
Przypomniales mi... jak na Jemaa el-Fnaa zamowielem kielbaski baranie w picie .... na stoisku wielkosci polowy PRL-owskiego saturatora... grillowane na drucianej polce ze starej lodowki... z sosem ostrym.... Jak gosc to prygotowywal juz bylem "najedzony" ... rozdobnil nozyczkami... Wszystko ostatni raz bylo czyste jak dziadek tego sprzedawcy otwieral stoisko 50 lat wczesniej.... Nifuroksazyd wlecial zapobiegawczo 😆🤣🤣Ale to bylo ekstremalne doznanie, podobnie jak sprzedawcy soku w medynie, majacy jedna szklanke na wozku (w wersji luksusowej bylo wiaderko z woda do przeplukania szklanki). Z tych "duzych" stoisk jedzenie smaczne i stosunkowo nie drogie (jak na takie miejsce) w okolicznych knajpach bywa sporo drozej i mniej smacznie... I ten klimat... Ech ... Jak by nie bylo warto tam zawitac, choc przez wiekszosc czasu nie czulem sie ani bezpiecznie ani nawet w miare komfortowo...
Uroki ulicznych knajp, zawsze staram się jeść coś co jest gotowane na miejscu, a jakoś obrzydliwy nie jestem. Masz racje klimat jest:) pozdrawiam