Za gnoja miałem pierwszą kolizję drogową z taką właśnie w kolorze białym. Nysa zgasła na środku osiedlowego skrzyżowania ja zaś pędziłem z góry rowerem marki Pelikan w którym parę metrów wcześniej spadł łańcuch. Efekt spotkania był oczywisty: wgniotka na drzwiach Nysy od kierownicy i guz na czole mojej dyńki od spotkania z tymi drzwiami ciut powyżej. Ostateczny bilans wyszedł na zero: w Nysie się wgniotło, u mnie wybrzuszyło😆
Mój stary w latach 90 pojechał Nysą do Niemiec za pracą, auto przerobione było na "kampera", czyli były firanki i polówka przybita gwoździami do podłogi. Niemieckie służby nie wiedziały co to Nysa i w dokumentach wpisali Nissan.
Jeżeli chodzi o silnik to Nysa ma jeszcze taką zaletę, że można go naprawić w niesprzyjających warunkach pogodowych pod dachem siedząc wygodnie w fotelu. :)
Ci ludzie nie żyją… oni tylko istnieją. Zawsze byłem wdzięczny za proste rzeczy, które posiadam. Czyste, bezpieczne miejsce, w którym mogę położyć głowę w nocy obok kogoś, kogo kocham. Jestem wdzięczny za jedzenie, które każdego wieczoru stawiam na moim stole. Jestem wdzięczny za bieżącą wodę, aby utrzymać mój dom i siebie w czystości. Nigdy nie chcę rzeczy, na które mnie nie stać. Trzymam się z dala od narkotyków, alkoholu i ludzi, którzy mają zły wpływ. Ostrożnie dobieram przyjaciół. Może i prowadzę proste życie, ale jestem szczęśliwy.
Najlepsze jest to, ze jeszcze całkiem do niedawna wydawało mi się ze Nysa jest dużym samochodem, ale może dlatego ze w PRLu byłem jeszcze dzieckiem i wszystkie samochody wydawały mi się większe ;)
Mój tata miał nyskę bez okien z tyłu, z dorobionym łóżkiem z materacem gdzieś w połowie wysokości kabiny z tyłu. Pod spodem było miejsce na bagaże, na górze się spało. I tak jeździliśmy na wakacje. Chociaż szybko rodzice z dwójką dzieci przestali się mieścić i w trasie tata musiał jakoś spać na siedzeniach na dole jak np. gdzieś na stacji po drodze wypadał nocleg.
Nyska to zawsze była taka trochę wersja Lux, kulturalny "van" w przeciwieństwie to robolskiego Żuka z gołymi blachami :-) Tapicerka na drzwiach, małe plafoniki, opływowa karoseria. Ewidentnie Żuk bardziej służył do wożenia kartofli a Nyska do wożenia ludzi. Przynajmniej w teorii.
Nysa to tak na prawdę Nissan w nowej odsłonie, bo mało kto wie ale nazwa Nissan wywodzi się z tajnej fuzji jaką przeszły w latach 80tych fabryka w Nysie i Sanoku.
Byłem mocno zainteresowany kupnem takiego Nissana, ale po obejrzeniu Twojeg filmu zabieram sie za poszukiwanie Nysy. Dzieki!
Za gnoja miałem pierwszą kolizję drogową z taką właśnie w kolorze białym. Nysa zgasła na środku osiedlowego skrzyżowania ja zaś pędziłem z góry rowerem marki Pelikan w którym parę metrów wcześniej spadł łańcuch. Efekt spotkania był oczywisty: wgniotka na drzwiach Nysy od kierownicy i guz na czole mojej dyńki od spotkania z tymi drzwiami ciut powyżej. Ostateczny bilans wyszedł na zero: w Nysie się wgniotło, u mnie wybrzuszyło😆
Mój stary w latach 90 pojechał Nysą do Niemiec za pracą, auto przerobione było na "kampera", czyli były firanki i polówka przybita gwoździami do podłogi. Niemieckie służby nie wiedziały co to Nysa i w dokumentach wpisali Nissan.
-Skąd masz kurtkę? - Z OLX.
Jeżeli chodzi o silnik to Nysa ma jeszcze taką zaletę, że można go naprawić w niesprzyjających warunkach pogodowych pod dachem siedząc wygodnie w fotelu. :)
Ci ludzie nie żyją… oni tylko istnieją. Zawsze byłem wdzięczny za proste rzeczy, które posiadam. Czyste, bezpieczne miejsce, w którym mogę położyć głowę w nocy obok kogoś, kogo kocham. Jestem wdzięczny za jedzenie, które każdego wieczoru stawiam na moim stole. Jestem wdzięczny za bieżącą wodę, aby utrzymać mój dom i siebie w czystości. Nigdy nie chcę rzeczy, na które mnie nie stać. Trzymam się z dala od narkotyków, alkoholu i ludzi, którzy mają zły wpływ. Ostrożnie dobieram przyjaciół. Może i prowadzę proste życie, ale jestem szczęśliwy.
Po tym odcinku ceny Nys gwałtownie wystrzeliły w górę, natomiast rynek sprzedaży Nissanów Tałnstarów załamał się
Tak myślałem że nissan blado wypadnie..
Nie dość że Nissan zerżnął pomysł z Nysy, to jeszcze go zepsuł
Nie rozumiem po co ten film. Wszyscy wiedzieliśmy od samego początku że Nysa niezaprzeczalnie bije na głowę jakiegoś tam Nissana.
Najlepsze jest to, ze jeszcze całkiem do niedawna wydawało mi się ze Nysa jest dużym samochodem, ale może dlatego ze w PRLu byłem jeszcze dzieckiem i wszystkie samochody wydawały mi się większe ;)
W latach 90 jechaliśmy Nysą trasę z Bydgoszczy do Katowic i pamiętam że na środku mieliśmy materac na którym spałem podczas podróży.
Już wiem czemu mój tatuś miał takie wielkie łapy. W swojej zawodowej karierze zjeździł 3 Nyski i 2 Żuki. Szacun tatko 👍💪😄
Mój tata miał nyskę bez okien z tyłu, z dorobionym łóżkiem z materacem gdzieś w połowie wysokości kabiny z tyłu. Pod spodem było miejsce na bagaże, na górze się spało. I tak jeździliśmy na wakacje. Chociaż szybko rodzice z dwójką dzieci przestali się mieścić i w trasie tata musiał jakoś spać na siedzeniach na dole jak np. gdzieś na stacji po drodze wypadał nocleg.
Nyska to zawsze była taka trochę wersja Lux, kulturalny "van" w przeciwieństwie to robolskiego Żuka z gołymi blachami :-) Tapicerka na drzwiach, małe plafoniki, opływowa karoseria. Ewidentnie Żuk bardziej służył do wożenia kartofli a Nyska do wożenia ludzi. Przynajmniej w teorii.
Nysa to tak na prawdę Nissan w nowej odsłonie, bo mało kto wie ale nazwa Nissan wywodzi się z tajnej fuzji jaką przeszły w latach 80tych fabryka w Nysie i Sanoku.
Rzetelność dziennikarska na poziomie TVP. Super odcinek. pozdrawiam.
Zamiast dzisiejszych kabaretów, wolę obejrzeć Twoje filmy :) Pozdrawiam!
Najwięcej Nysek chyba było w wersji INTERCEPTOR. Mój pierwszy mandat podpisalem we wnętrzu tej cudownej konstrukcji:)) Pozdrawiam
W końcu prawdziwy i obiektywny test samochodów na jaki czekałem. Wincyj takich 😁